Przejdź do pełnej wersji artykułu

PKO Ekstraklasa. Andrzej Juskowiak: Lech za dużo pozwala przeciwnikowi

/ Lech Poznań w poprzednim meczu PKO Ekstraklasy rywalizował z Wartą (fot. PAP) Lech Poznań w poprzednim meczu PKO Ekstraklasy rywalizował z Wartą (fot. PAP)

Lech Poznań po nieudanym początku sezonu coraz bardziej zbliża się do czołówki. Wciąż jednak ma trochę do poprawy. – Za dużo pozwala przeciwnikowi na narzucenie stylu gry, zamiast zneutralizować jego silne strony, zdominować go. Brakuje postawy takiej, jak w drugiej połowie meczu z Austrią Wiedeń – skomentował w rozmowie z TVPSPORT.PL Andrzej Juskowiak – były piłkarz Lecha, obecnie skaut klubu oraz ekspert Canal+.

Hit jesieni w PKO BP Ekstraklasie Transmisja meczu Lech – Legia w TVP

Czytaj też:

Artur Jędrzejczyk, Joao Amaral

PKO Ekstraklasa. Maciej Murawski przewiduje przed hitem. "Legii jest łatwiej... złamać kręgosłup"

Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Lech Poznań nieudanie rozpoczął sezon, ale teraz już chyba można stwierdzić, że po kryzysie nie ma już śladu?
Andrzej Juskowiak: – Brak zwycięstwa w pierwszych czterech ligowych meczach był sporym kłopotem. Od połowy sierpnia Lech jednak już wygrywa. Tylko raz zremisował, z Pogonią Szczecin – choć i wtedy zwycięstwo było blisko. Teraz Lech jest już na dobrej drodze, by dołączyć do czołówki. Obecny sezon powinien układać się tak jak poprzedni – kilka drużyn będzie walczyć o mistrzostwo i regularnie wygrywać, dlatego zespół z Poznania nie mógł sobie pozwolić na dużą stratę.

– W każdym razie, sytuacja Legii z poprzedniego sezonu, Lechowi raczej nie grozi?
– Kiedyś drużyny po słabszym starcie sezonu, potem mogły odrabiać straty, bo rywale tracili dużo punktów. W ostatnich latach jednak jest inaczej – do takich sytuacji nie dojdzie, o czym przekonała się Legia. Wydawało się, że jest w stanie nadrobić dystans, a zakończyło się inaczej. A Lech w odpowiednim momencie zanotował serię zwycięstw. I jeśli wygra zaległy mecz, może być już bardzo blisko czołówki. Poza tym, ma szeroką i wyrównaną kadrę oraz zawodników, którzy potrafią zrobić różnicę na poziomie Ekstraklasy.

– Widać, że takim piłkarzem może stać się także Afonso Sousa.
– To zawodnik z bardzo dużym potencjałem i możliwościami rozwoju. Grał jednak wcześniej w klubie, który bronił się przed spadkiem, a trafił w miejsce, gdzie jest ofensywne nastawienie. Dlatego musiał się trochę przestawić. Ale jest w stanie spełnić pokładane w nim oczekiwania. Gdy grał od początku, okazywał się ważnym zawodnikiem i zdobywał ważne bramki. W dodatku umie strzelać ładne gole, z dalszej odległości.

– Jak można się zapatrywać na kolejne występy Lecha w Lidze Konferencji?
– W spotkaniu z Villarrealem, Lech pokazał, że potrafi grać z dużo wyżej notowanymi drużynami. Co więcej, zdobył trzy bramki przeciwko zespołowi, który w tamtym czasie niewiele ich tracił. O tamtym spotkaniu można powiedzieć dużo dobrego, tylko szkoda, że nie zakończyło się remisem. A mecz z Austrią był dowodem na to, że piłkarze Lecha potrafią zrobić różnicę także na europejskim poziomie. W pucharach nawet pojedyncze punkty przydają się w rozstawieniu w kolejnych edycjach, dlatego również ta wygrana jest bardzo ważna.

Czytaj też:

Jesper Karlstroem, Bartosz Slisz

PKO Ekstraklasa. Mirosław Okoński: nie wiem, czy Lechowi potrzebna była przerwa. Był w transie, grał ostatnio bardzo dobrze

– Postawa Michała Skórasia od początku sezonu jest zaskoczeniem?
– W poprzednich sezonach Skóraś miał momenty dobrej formy i potrafił wejść dobrze w rolę skrzydłowego. Ale podkreślam – to były tylko momenty. Dlatego jego dyspozycja wymagała stabilizacji. Teraz był jednak dobrze przygotowany do sezonu. Pozycja skrzydłowego w Lechu nie jest łatwa – oczekuje się dobrych liczb, bramek i asyst. A Skóraś ma je dobre i chyba niewielu sądziło, że jest w stanie je kolekcjonować. Jeśli utrzyma formę, będzie poważnym kandydatem do wyjazdu na mistrzostwa świata.

– Gdzie w tej chwili Lech ma największe rezerwy?
– Drużyna za dużo pozwala przeciwnikowi na narzucenie stylu gry, zamiast zneutralizować jego silne strony, zdominować go. Brakuje postawy takiej, jak w drugiej połowie meczu z Austrią Wiedeń. W Ekstraklasie Lech jeszcze w tym sezonie nie miał takiego meczu, żeby dobrą grę przełożyć na wysokie zwycięstwo.

– Czy Legia jest silnym liderem, czy może – trochę szczęśliwie znalazła się na obecnym miejscu?
– Szczęście bywa ważne, ale na boisku zawsze jest też przeciwnik, dlatego trzeba docenić nawet skromne zwycięstwa, po 1:0. Nawet w takich okolicznościach, gdy rywal nie wykorzystuje sytuacji, a drużyna ma jedną, dwie okazje i wystarczy jej, aby wygrać. Tak jak na przykład ze Stalą Mielec – wydawało się, że remis utrzyma się do końca, a jednak – Carlitos wszedł i strzelił decydującego gola. Trzeba mieć jednak zawodników, którzy potrafią zrobić różnicę na boisku.

Uważam że jest różnica między Legią w obecnym sezonie, a tą w poprzednim. Teraz potrafi odwrócić losy meczu na swoją korzyść – jak przeciwko Miedzi, gdy po pierwszych piętnastu minutach przegrywała 0:2, a zakończyła spotkanie zwycięstwem 3:2. W drużynie widać charakter. Punktów Legii nikt nie podarował i musiała starać się, by wydrzeć wygraną. Oczywiście, można twierdzić, że porażki z Cracovią i Rakowem podważają możliwości Legii. Czasami jednak lepiej przegrać jeden mecz wysoko niż kilka po 0:1.

Czytaj też:

Sylwester Czereszewski: nie może być przyzwolenia na zachowanie Josue

– Kto odegra kluczową rolę w najbliższym meczu Lecha z Legią?
– Środek pola będzie kluczowy. Niestety w wielu spotkaniach o dużym zainteresowaniu i wysokiej presji, gra nie zawsze jest przyjemna do oglądania. Często były to mecze defensywne, które nie pozwalały rozwinąć skrzydeł zawodnikom – decydowała taktyka. I najważniejsi byli piłkarze, którzy umieli się dobrze ustawiać i przewidywać grę.

– Jaki wynik pan przewiduje?
– Myślę, że Lech na własnym boisku będzie zmuszony do tego, by grać bardziej ofensywnie. Patrząc na ostatnie spotkania oraz na kadry zespołów, drużyna z Poznania jest lekkim faworytem i powinna wygrać 1:0, bo sytuacji dużo może nie być.

– Czy mecze z Legią są dla piłkarzy Lecha trudniejsze niż inne?
– Zawsze były i są traktowane inaczej. Więcej niż trzech punktów jednak nie można za nie dostać. Są jednak trudnymi testami dla piłkarzy – presja jest duża, nikt nie musi o tym wiele opowiadać. Grając jednak dobrze w takim meczu i zdobywając bramkę, można się zbudować. A popełniając błąd – popaść w niełaskę kibiców i potem wiele robić, by odzyskać ich zaufanie. Było kilka pozytywnych i negatywnych przykładów w ostatnich latach, z obu stron.

– Jak pan wspomina mecze z Legią, jako były zawodnik Lecha? Które najbardziej utkwiło panu w pamięci?
– Niewiele miałem takich spotkań na liczniku, bo wcześnie wyjechałem. Ale pamiętam bramkę na Legii, która dała nam potem mistrzostwo Polski. Więcej szczególnych spotkań związanych z meczami z Legią jednak nie mam.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także