Gdy Thomas Thurnbichler trenował jeszcze rodaków, Daniel Tschofenig był jego żołnierzem. – Może być nowym Stefanem Kraftem – sam o tym opowiada. Ma o czym, bo junior z pozycji przeciętniaka urósł przy nim do mistrzostwa świata w swojej kategorii, a latem wykonał kolejny duży krok. W sobotę w Lake Placid Austriak został natomiast pierwszym skoczkiem urodzonym w XXI wieku na podium indywidualnych zawodów Pucharu Świata.
Daniel Tschofenig zajął trzecie miejsce w zawodach PŚ w USA. O tym, że może zostać objawieniem zimy pisaliśmy pod koniec października. Przypominamy tekst Michała Chmielewskiego.
Kilka dni przed mistrzostwami Polski w Zakopanem swoje krajowe zawody rozegrali również m.in. Niemcy i Austriacy. U tych ostatnich, którzy skakali w Ramsau, pierwszy raz od sześciu lat złoto wywalczył Stefan Kraft. Lider kadry Andreasa Widhoelzla cieszy się, że wreszcie w przygotowaniach nic go nie bolało. I dlatego tej zimy zamierza odkręcić pełny gaz. Jednak forma rekordzisty świata w długości lotu to żadna niespodzianka, większe zamieszanie od kilku miesięcy robi w tym kraju Daniel Tschofenig. Też medalista z Ramsau.
– W skokach nigdy nie ma nic na pewno. Ale na pewno ten chłopak ma wszystko, żeby dla mojej ojczyzny być takim Kraftem bis. I tej zimy możemy wszyscy się o tym przekonać – mówi Thomas Thurnbichler, trener biało-czerwonych, a wcześniej człowiek, który Daniela wyciągnął z przeciętniactwa do elity. Pytanie tylko, jak bardzo?