Przyjaciele, z którymi rozmawiałam zaczynali płakać dzwoniąc do mnie. Czułam się, jakbym była martwa – mówi dla TVPSPORT.PL Karyna Kazłouskaja. Pochodząca z Białorusi łuczniczka ze względu na sytuację polityczną w kraju uciekła do Polski. W ojczyźnie czwartej zawodniczce igrzysk w Tokio w turnieju drużynowym groziło więzienie.
22-latka to zawodniczka, która osiągała już sukcesy na arenie międzynarodowej. Jeszcze w lipcu 2019 roku plasowała się tuż za najlepszą "20" światowego rankingu. Na koncie ma też wicemistrzostwo igrzysk europejskich w drużynie. Blisko medalu z koleżankami z kadry była też na igrzyskach olimpijskich w Tokio. W meczu o brąz Białorusinki przegrały jednak 1:5 z Niemkami.
Niespełna rok po sukcesie Kazłouskaja przestała reprezentować barwy swojej ojczyzny. "Tego dnia białoruska kariera sportowa się dla mnie zakończyła. Od 2020 roku żyję w ciągłym stresie z powodu igrzysk, pandemii, wyborów, trwających represjach politycznych i wojny w Ukrainie. Ze względu na sport milczałam, znosiłam upokorzenia, groźby i zastraszanie. Traciłam coraz więcej praw i zaufanie do ludzi wokół mnie" – oświadczyła w maju 2022 roku.
Więcej na ten temat zawodniczka opowiedziała w rozmowie z TVPSPORT.PL. – Już od dłuższego czasu myślałam o wyjeździe z kraju. Od dwóch lat jestem pod presją ze względu na moje stanowisko obywatelskie i polityczne. Opowiedziałam się przeciwko przemocy w kraju. Chciałam przeprowadzenia uczciwych wyborów. Od początku wojny w Ukrainie represje zaczęły się nasilać, więc musiałam podjąć szybką decyzję i uciekłam – tłumaczy.
"Na Białorusi jest 1300 więźniów politycznych. Grożono mi, że do nich dołączę"
Kazłouskaja to kolejna zawodniczka, która bez ogródek wygłasza swoje poglądy polityczne. W 2020 roku ponad 400 sportowców oficjalnie wystąpiło przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki. W sierpniu podpisali list otwarty potępiający fałszowanie wyborów prezydenckich oraz użycie siły podczas demonstracji. Wielu z nich trafiło do więzienia, a część w obawie przed utratą wolności nie zdecydowało się na powrót do kraju po igrzyskach olimpijskich w Tokio.
– Teraz na Białorusi panuje prawdziwy reżim totalitarny. Po prostu przebywanie w moim kraju jest niebezpieczne. W przypadku zdjęć lub postów na Instagramie z biało-czerwono-białą flagą, która jest symbolem oponentów Łukaszenki, możesz dostać do dwóch lat więzienia lub aresztu domowego. Obecnie na Białorusi jest ponad 1300 więźniów politycznych. Grożono mi, że do nich dołączę – mówi łuczniczka.
Jak przyznaje Kazłouskaja, przez ostatnie dwa lata żyła w stanie "paranoi" i ciągłego strachu. – Zagrożenia dotyczyły przede wszystkim mojej kariery. Bałam się, że odbiorą mi wszystko. Traktowałam każdy dzień jako ostatni. Grożono mi, że jeśli wyjadę na mnie lub moich bliskich zostaną nałożone grzywny. Moi rodzice nie będą mogli opuścić kraju, albo ktoś zgłosi policji, że brałam udział w protestach i trafię do więzienia – dodaje.
W Polsce przywitali ją słowami: "witamy w bezpiecznym kraju!"
Karyna nie miała wątpliwości: zdecydowała, że musi uciekać z ojczyzny. Wybór padł na Polskę. – Mam polskie korzenie, część mojej rodziny to Polacy. Jedyne pytanie dotyczyło sportu. Bardzo chciałam kontynuować karierę, ale nie wiedziałam czy będzie to możliwe. Na szczęście nie było przeszkód. Wcześniej bywałam też w Polsce jako turystyka, więc w jakiejś części była mi ona znana – wspomina.
– Gdy przyjechałam do Warszawy powitano mnie słowami: "witamy w bezpiecznym kraju". Dopiero po kilku tygodniach zdałam sobie sprawę, że faktycznie tak jest. Że nie muszę już bać się o siebie i moją rodzinę, że koszmar się skończył. Nie boję się chodzić nocą sama, bo jeśli nawet coś mi się stanie, ludzie mi pomogą. Nie muszę też stresować się obecnością policji czy ludzi w mundurach – dodaje.
Kazłouskaja z miejsca stała się jedną z najlepszych zawodniczek w Polsce. W tym roku sięgnęła po medale mistrzostw kraju (w tym m.in. młodzieżowe mistrzostwo Polski), stawała też na najwyższym stopniu podium w turniejach międzynarodowych oraz pobiła dwa rekordy Polski. Podczas zawodów w Krakowie w rundzie rankingowej (72 strzały z dystansu 70 m) uzyskała świetny wynik 666 punktów. Dałby on 9. miejsce w ostatnich igrzyskach czy 3. lokatę w tegorocznych mistrzostwach Europy.
– Zostałam tu przyjęta bardzo ciepło. Trafiłam do dobrego zespołu, LKS Łucznik Żywiec, gdzie koledzy mocno mnie wspierają i pomagają w nauce języka polskiego. Osoby z którymi trenuję, nie postrzegają mnie jako rywala. To duża odmiana w porównaniu do tego, co było na Białorusi. Dużo łatwiej jest mi strzelać w takiej atmosferze – przyznaje.
"Poczułam się tak, jakbym była martwa"
Dobre wyniki pozwalają realnie myśleć o startach w turniejach najwyżej rangi i kolejnych sukcesach. Tym razem już w polskich barwach. – Aby reprezentować Polskę muszę odczekać rok. To obowiązkowa karencja podczas której zgodnie z przepisami światowej federacji nie mogę startować w mistrzostwach Europy czy mistrzostwach świata – tłumaczy Kazłouskaja.
Wiele wskazuje na to, że zawodniczka będzie mogła walczyć o kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Jak przekazała nam sama zainteresowana, jej klub wystąpi do prezydenta Andrzeja Dudy o przyspieszone nadanie polskiego obywatelstwa. Miałoby to nastąpić do końca 2022 roku. W ostatnich dniach sierpnia obywatelką Polski została inna białoruska sportsmenka, Kryscina Cimanouska.
Kazłouskaja w Polsce jest już ponad pół roku i choć na każdym kroku podkreśla, że czuje się tu znakomicie, to nie ukrywa też tęsknoty za tym, co zostawiła na Białorusi. – Miasto rodzinne i ulice. Brakuje mi tego wszystkiego bo wiem, że już nigdy tam nie wrócę. Czuję się tak, jakbym żyła w serialu i rozpoczął się nowy sezon. A w nim moja nowa historia – opisuje.
– Przede wszystkim tęsknię jednak za ludźmi – rodziną i przyjaciółmi. Wszystko doszło jednak do punktu, w którym nie mogłam już dłużej przebywać w kraju. Znajomi z którymi rozmawiałam o moim wyjeździe zaczynali płakać. Poczułam się tak, jakbym była martwa. Ciągle to odczuwam, bo z wieloma osobami nie mam już takiego kontaktu, jaki był wcześniej. Bardzo kocham moich bliskich i chciałabym ich jeszcze kiedyś zobaczyć – kończy łuczniczka.