| Czytelnia VIP

Zapomniane życiorysy – Jarosław Araszkiewicz. Buty nie grają...

Tjikuzu Razundara z Werderu (L) i Jarosław Araszkiewicz (fot. PAP)
Tjikuzu Razundara z Werderu (L) i Jarosław Araszkiewicz (fot. PAP)
Sebastian Piątkowski

W historii Lecha zajmuje ważne miejsce. Trudno by było inaczej, skoro aż pięciokrotnie zdobywał z tym klubem tytuł mistrza Polski! Podkreśla, że do wszystkiego doszedł ciężką pracą, bez oglądania się na układy i znajomości. Jak zatem skromny chłopak z wielkopolskich Dusznik zapracował na miano bohatera poznańskich kibiców?

Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Zadziwia nawet u oldbojów!

Czytaj też

Ryszard Czerwiec (fot. PAP)

Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Zadziwia nawet u oldbojów!

Sebastian Piątkowski, TVPSPORT.PL : – Chyba w końcu uda się porozmawiać…
Jarosław Araszkiewicz: – Miejmy nadzieję. Ostatnio cały czas jestem w biegu, przed chwilą kręciłem reklamówkę dla telewizji Lecha. I przy okazji zmarzłem, bo strasznie dziś wieje.

– Już przed miesiącem przymierzałem się do tego telefonu. Miałem małą awarię pieca gazowego, a pan będąc monterem instalacji znalazłby z pewnością tę usterkę!
–Ha, ha, ha! Chyba przecenia pan moje umiejętności! To dawne dzieje, choć to rzeczywiście mój wyuczony zawód. Niestety, albo – stety, po ukończeniu nauki w liceum życiowe priorytety miałem już inne. Dość powiedzieć, że jako monter nie przepracowałem ani jednego dnia.

– A za piłką biegał pan 20 lat!
–A nawet więcej! Wyszło tego 20 lat i kilkanaście dni, przynajmniej jeśli wierzyć wyliczeniom statystyków.

– To dokładnie. 20 lat i 23 dni!
– Trochę się tego uzbierało, to prawda. Czułem się dobrze, gra sprawiała mi przyjemność, więc i kariera trwała długo. Poważne kłopoty zdrowotne pojawiły się tylko raz, gdy w wieku 34 lat zerwałem ścięgno Achillesa. Nawiedziły mnie wtedy mało optymistyczne myśli.

– Ale w wieku 38 lat wciąż strzelał pan gole dla Lecha!
– Strzelałem, to prawda. Tylko, że teraz coraz częściej dokuczają mi kolana i stawy.

– A mówią, że sport to zdrowie!
– Podobno. Ostatnio zdarza mi się powspominać dawne dzieje, szczególnie te słynne okresy przygotowawcze w zimie. Różniły się diametralnie od metod znanych dziś. Wszystkich wrzucano do jednego wora, bez podziału na predyspozycje. Ja byłem szybkościowcem, ale nie zwalniało mnie to z siermiężnego i nudnego nabijania kolejnych kilometrów. Do dziś nie jest mi do śmiechu mijając Lasek Marceliński, bo... trochę potu wylałem w nim podczas kariery.

– Nie ukrywam sympatii do pana, pomimo tamtej pomyłki w przeklętym meczu z Barceloną.
– Oho, zaczyna się…

– Obaj wiemy, że musiałem o tym wspomnieć...
–Wszyscy pytają o te karne, a przecież w konkursie jedenastek pomylił się nie tylko Araszkiewicz! Zawsze to samo…

– Muszę się zgodzić, bo podobna przykrość spotkała między innymi Bogusława Pachelskiego, kolejnego z pewniaków.
– Wychodzi na to, że w piłce nic nie jest pewne.

– Zgoda, ale był to chichot losu.
– Być może. Tylko, że jeśli mam być szczery, to nie byliśmy przygotowani do karnych. Barcelona była skazana na sukces, pomimo korzystnego dla nas wyniku na Camp Nou. Spodziewaliśmy się, że Hiszpanie przyjadą do Poznania i najnormalniej w świecie nas ograją.

– No to znów pozwolę sobie na miły akcent, bo mistrz Andrzej Gowarzewski określił pana jako piłkarza z bożym talentem. Piękne słowa, trudno o większy komplement!
– Swego czasu usłyszałem podobny podczas wykładów w Szkole Trenerów. Jak mogę na to odpowiedzieć? Być może w innej rzeczywistości osiągnąłbym więcej, ale trzeba pamiętać, że pochodzę z małej miejscowości i do wszystkiego dochodziłem sam. Nikt mnie nie promował, nie korzystałem też z pomocy wyżej postawionych. Cieszę się, że dane mi było występować w reprezentacji, trafiłem do też do jedenastki na 90-lecie Lecha oraz do tej najnowszej, na 100-lecie klubu.

– No tak, to już powód do dumy!
– Tak, jestem dumny i szczęśliwy, szczególnie gdy spojrzymy na liczbę piłkarzy, którzy przewinęli się przez ten klub. To wyjątkowe wyróżnienie.

– Nie każdy też grał z Okońskim…
– O Jezus, mowa o wyjątkowej dla Lecha postaci… Szczerze mówiąc, to może pan żałować, że nie widział go w akcji. Żałować mogą wszyscy. Co tu mówić więcej?

– Żałuję, nawet bardzo. Ale ostatnio często dzwonię do Okońskiego.
– Mirek był fenomenalnym piłkarzem, wręcz zjawiskowym.

– Z bożym talentem?
– Oczywiście, nie na darmo mówiło się o jego lewej nodze, którą mógł wiązać krawaty. Mirek to również bardzo barwna postać, choć niektóre sytuacje w książce opisał zbyt delikatnie. Ale może to i lepiej…

– A pan miał już propozycję napisania książki?
– Tak, dzwonili do mnie różni dziennikarze, były też zapytania z kilku wydawnictw. Nie mam na to ochoty, bo gdybym napisał prawdę, to niektórzy by się obrazili.

– Jakbym słyszał Adama Topolskiego!
– Bo tak to by właśnie było.

– Czy Okoński poradziłby sobie w dzisiejszej piłce?
– A wie pan, że ostatnio się nad tym zastanawiałem?

– I jakie wnioski?
– Na sto procent. W pełni sił, w optymalnym dla piłkarza wieku byłby nie do zatrzymania. A obrońcy nie wiedzieliby o co chodzi.

Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Zadziwia nawet u oldbojów!

Czytaj też

Ryszard Czerwiec (fot. PAP)

Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Zadziwia nawet u oldbojów!

"Wiozłem klienta, który wyjął z kieszeni granat"

Czytaj też

Piłkarze reprezentacji Polski (fot. PAP)

"Wiozłem klienta, który wyjął z kieszeni granat"

– A Kupcewicz?
– Zdecydowanie. Co tu dużo mówić, Jasiu był profesorem na boisku! Niestety, mówimy o nim w czasie przeszłym, w co nadal trudno mi uwierzyć.

– Kupcewicz z uznaniem wypowiadał się o Henryku Miłoszewiczu…
– Nie dziwię się, bo o Heniu Miłoszewiczu też nie powiem niczego nowego. Kolejny z profesorów. I proszę zauważyć, że był to akurat transfer z Legii do Lecha, a nie odwrotnie!

– Racja.
– Po wyjeździe Jasia do Francji to właśnie Miłoszewicz przejął pałeczkę dyrygenta zespołu i spisywał się bardzo dobrze. Czasem sobie myślę, że grałem z naprawdę dobrymi piłkarzami. I to również dzięki nim osiągnąłem tak wiele. Jak na tamte czasy byli to panowie piłkarze.

– Pokolenie z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych nie wypadło sroce spod ogona. Tylko tej Ligi Mistrzów żal, bo Spartak Moskwa pozbawił was złudzeń.
– Nie zaprzeczę. Trochę lepiej było w pierwszym meczu z IFK. Akurat tam nie musieliśmy przegrać, ale w rewanżu Szwedzi wybili nam piłkę z głowy. Inna rzecz, że wtedy już na dzień dobry trafiało się na rywala z górnej piłki. A dziś nawet nie wiem, jakie kraje mają przedstawicieli w Lidze Mistrzów.

– Nie pan jeden. A co da się powiedzieć o pobycie w Legii?
– Wspominam go z sentymentem, bo dzieliłem szatnię z wieloma reprezentantami Polski. Wystarczy przypomnieć takie nazwiska, jak Kazimierski, Kubicki, Wdowczyk, Gawara, Buncol, Karaś i Dziekanowski. Legia to jedna z wizytówek polskiej piłki.

– A czekała na mistrzostwo Polski przez ponad dwie dekady! Taki klub! Wierzyć się nie chce.
– To rzeczywiście paradoks, bo co zdolniejsi w wieku poborowym trafiali właśnie na Łazienkowską. Inna sprawa, że w drugiej połowie lat osiemdziesiątych rządził w lidze Górnik. Byli poza zasięgiem, zdecydowanie odjechali reszcie stawki. Górnicy, w przeciwieństwie do większości drużyn, grali w piłkę, a prym wiedli Jasiu Urban i Andrzej Iwan. Nie było mocnych na Górnika, wszyscy odczuwali strach przed wyjazdem do Zabrza.

– Skoro Górnik grał najlepszą piłkę, to... który z zespołów prezentował … antyfutbol?
– Nieprzyjemnie grało się w Mielcu, ale najbardziej brutalnym zespołem był chorzowski Ruch! Niedawno spotkałem się z Waldkiem Fornalikiem, który w mej opinii nie do końca pasował do zespołu Niebieskich.

– A to dlaczego?
– Bo był zbyt inteligentny, o czym nie omieszkałem mu przypomnieć.

– Zdaje pan sobie chyba sprawę, że obiegowa opinia o piłkarzach nie jest zbyt dobra?
– Tak, a na jednym z wykładów w Szkole Trenerów ktoś z przemawiających pozwolił sobie nawet na uwagę o piłkarzach z mego pokolenia.

– To znaczy?
– Stwierdził, że obecnie grający mają o wiele wyższą kulturę osobistą. W takim razie, przepraszam bardzo, czy byliśmy aż takimi debilami za jakich się nas uważa? Wystarczy ocenić taką z pozoru błahą rzecz, jaką jest przerywanie akcji. Jak wyglądało to kiedyś, a jak wygląda obecnie? Teraz co chwilę ktoś leży, a momentami sprawia wrażenie umierającego. Wbiega masażysta, wyciera biedakowi łzy i można grać dalej…

– Szydzi pan, a przecież futbol to twarda, męska gra!
– Panu też dopisuje humor! Śmieszą mnie te wszystkie analizy i rozważania – czy dobrze wszedł, czy czysto odebrał piłkę i tak dalej. Truizmy przed kamerami. O czym tu rozmawiać, skoro niektórzy zabijają się przez własne nogi? A ponoć jest to dość prosta gra, prawda?

– Przynajmniej w teorii. Przyjmij, oddaj, wyjdź na pozycję!
– Tylko wie pan co? Tę piłkę trzeba jeszcze umieć przyjąć!

– I najlepiej bez irytującego poprrawiania, po dwa, trzy razy…
– No właśnie.

"Wiozłem klienta, który wyjął z kieszeni granat"

Czytaj też

Piłkarze reprezentacji Polski (fot. PAP)

"Wiozłem klienta, który wyjął z kieszeni granat"

Czy legendzie wybaczono odejście z Lecha? "Przynajmniej po twoim odejściu dostaliśmy wypłaty…"

Czytaj też

Jerzy Podbrożny (fot. PAP)

Czy legendzie wybaczono odejście z Lecha? "Przynajmniej po twoim odejściu dostaliśmy wypłaty…"

– Rozmawiałem dziś z Piotrem Mowlikiem. Pochwalił się panu, że śpiewa w chórze?
– Chyba wspominał, pewnie wyleciało mi z głowy. Cholera wie. Żyjemy w biegu, a z kolegami z boiska spotykamy się na meczach lub... pogrzebach.

– Ostatnio na pogrzebie Jerzego Kaziowa.
– Niestety. Co zrobić, taka kolej rzeczy.

– Kaziów był po milicyjnej szkole w Szczytnie?
– Zgadza się, ale to był mądry i wykształcony facet. Zapewne domyśla się pan, że przez to nasłuchał się, nie tylko w Olimpii, na swój temat różnych rzeczy?

– Nie on jeden.
– Kluby resortowe nie należały do przesadnie lubianych, a kolegom z Olimpii przyklejano łatki agentów Służby Bezpieczeństwa. Olimpia nie była jednak wyjątkiem, niech pan wspomni choćby taką Wisłę Kraków.

– Albo Gwardię Warszawa.
– Kiedyś tak po prosto było i koniec. Wszyscy byli gdzieś przydzieleni – my w Lechu do kolei, inni byli w resorcie, ci na Śląsku niby w kopalniach, a w Mielcu pozostawali umownie zatrudnieni w zakładach lotniczych.

– Nieistniejąca już Olimpia Poznań nie miała zbyt wielu kibiców, ale sympatia fanów Kolejorza do Warty to chyba rzecz godna podkreślenia.
– To ciekawe, bo gdy nie gra Lech to można kibicować Warcie. Wszystko się fajnie zazębia i wychodzi na to, że jednak może być normalnie.

– Gdybym miał moc czarodziejską, to zażyczyłbym sobie rozmowy z Henrykiem Czapczykiem!
– Czapczyk był wspaniałym człowiekiem. Pamiętam go dobrze, podobnie jak pana Słomę. A tercet A-B-C zapisał się w historii Lecha złotymi zgłoskami.

– Dwie bramki Czapczyka w meczu z Wisłą przyczyniły się walnie do mistrzostwa Warty w roku 1947. Rozmawiamy o niezwykłym człowieku – odznaczonym Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari i Krzyżem Armii Krajowej. Cóż za wspaniały życiorys!
– Znałem go bardzo dobrze i mogę o nim mówić tylko w samych superlatywach.

– Tylko pozazdrościć. A pan pewnie nadal w rozjazdach?
– Tak, często jeżdżę na obserwacje do Sosnowca, bo gra tam Filip Borowski. Ale jeśli miałbym być szczery, to w Zagłębiu wciąż imponuje Szymek Pawłowski. Na tego piłkarza zawsze patrzę z przyjemnością.

– Niedawno byłem w Sosnowcu. Działacze wpuścili mnie na powstający nowy obiekt Zagłębia.
– Słyszałem o tych planach. Zdziwiła mnie jednak opinia Borowskiego, że grają o środek tabeli. Trochę to przykre, że takie są cele tego zespołu. Doszło tam niedawno do sporych zmian w sztabie szkoleniowym, a nowym prezesem został Arkadiusz Aleksander, wcześniej wiceprezes Zagłębia.

– I pański były podopieczny z Sandecji.
– Zgadza się.

– Wiem o jego nominacji na stanowisko prezesa, ale nie zarejestrowałem, że wcześniej "poszedł w dyrektory".
– Nic nowego, teraz robi tak większość. A jak słucham wypowiedzi tych wszystkich samozwańczych ekspertów to łapię się za głowę.

– Nic nie stoi na przeszkodzie, by i pan spróbował sił przed kamerą. Wystarczy zaprzyjaźnić się ze znanym dziennikarzem, a dalej to już pójdzie.
– Dziękuję, nie mam na to specjalnej ochoty. Tak niestety działa ten rynek, dziś nie trzeba wiedzy, by uchodzić za fachowca. Liczy się to, co zwykle – znajomości. A parcie na szkło jest zaraźliwe.

– Może następny wywiad przeprowadzę już z Jarosławem Araszkiewiczem – trenerem Lecha?
– Pełniłem już rolę asystenta szkoleniowca pierwszego zespołu!

– U trenera Ulatowskiego. Imponująca kariera miałaby zwieńczenie!
– Ta historia już zatoczyła koło. A co do tej mojej asystentury to było ciekawe doświadczenie. Z boku nie dostrzega się ciężkiej pracy analityków i tych z tak zwanego drugiego szeregu. Sporo widzą i irytują ich pewne zachowania współczesnych piłkarzy .

– A konkretnie?
– Chociażby brak szacunku do ludzi mediów. W naszych czasach piłkarze nie zakładali słuchawek i nie omijali dziennikarzy. To dziś wydaje się trochę niezrozumiałe.

– Inaczej już nie będzie.
– I tu muszę się z panem zgodzić, będzie tylko gorzej. To pokolenie ma inną mentalność, nosi w torbie po 30 par butów, każda na inną okazję.

– Czerwone, niebieskie, białe…
– I Bóg raczy wiedzieć jakie jeszcze. Życie pokazuje jednak, że te wyjątkowe buty nie gwarantują odpowiedniego poziomu. Wystarczy śledzić reakcje niektórych po złym dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wzrok źle podającego kieruje się wtedy na buty i trawę, a przyczyna niedokładności jest gdzie indziej…

Rozmawiał Sebastian Piątkowski

Czy legendzie wybaczono odejście z Lecha? "Przynajmniej po twoim odejściu dostaliśmy wypłaty…"

Czytaj też

Jerzy Podbrożny (fot. PAP)

Czy legendzie wybaczono odejście z Lecha? "Przynajmniej po twoim odejściu dostaliśmy wypłaty…"

Araszkiewicz: Dudka jest wzmocnieniem Lecha. Szkoda, że dwa lata później
Jarosław Araszkiewicz (fot. TVP Poznań)
Araszkiewicz: Dudka jest wzmocnieniem Lecha. Szkoda, że dwa lata później

Najnowsze
Spadek "Lewego". Zobacz klasyfikację Złotego Buta
Spadek "Lewego". Zobacz klasyfikację Złotego Buta
| Piłka nożna 
Klasyfikacja Złotego Buta 2024/25. Na którym miejscu Robert Lewandowski? [TABELA]
Liga Mistrzów w TVP: sprawdź, jaki mecz pokażemy w 7. kolejce!
Vinicius Junior i Kylian Mbappe (fot. Getty Images)
Liga Mistrzów w TVP: sprawdź, jaki mecz pokażemy w 7. kolejce!
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Co za dzień... Polak dwa razy... odpadł z Australian Open
Jan Zieliński i Su-Wei Hsieh (fot. Getty)
pilne
Co za dzień... Polak dwa razy... odpadł z Australian Open
| Tenis / Wielki Szlem 
Młody polski piłkarz zagra w Madrycie!
Wiktor Głogowski zagra w Hiszpanii (fot. Wieczysta Kraków)
Młody polski piłkarz zagra w Madrycie!
| Piłka nożna / Hiszpania 
Trwają MŚ piłkarzy ręcznych. Zobacz terminarz, wyniki, tabele i plan transmisji
Mistrzostwa świata w piłce ręcznej 2025. Sprawdź terminarz, wyniki, tabele i plan transmisji MŚ piłkarzy ręcznych w TVP
Trwają MŚ piłkarzy ręcznych. Zobacz terminarz, wyniki, tabele i plan transmisji
| Piłka ręczna / MŚ 2025 
Odbił się od Ekstraklasy, został królem strzelców. Stanie przed... wyborem kadry
David Poręba podpisał zawodowy kontrakt z Chicago Fire (fot. Getty).
tylko u nas
Odbił się od Ekstraklasy, został królem strzelców. Stanie przed... wyborem kadry
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Najlepszy biathlonista świata otrzymał propozycję z… klubu piłkarskiego
Johannes Thingnes Boe (fot. Getty Images)
Najlepszy biathlonista świata otrzymał propozycję z… klubu piłkarskiego
| Biathlon 
Do góry