Czytaj więcej

Skoki. Simon Ammann wrócił do Pucharu Świata. "Czas myśleć o życiu po życiu"

Budowałem dom, zacząłem siedzieć w ławce na uniwersytecie i znów robić notatki. Nie miałem czasu na skoki narciarskie – mówi wprost Simon Ammann. Czterokrotny mistrz olimpijski w rozmowie z TVP Sport przyznaje, że jedną nogą jest już w "życiu po życiu". – Ale chcę być w składzie na MŚ w Planicy. A jeśli nie, skupię się na lotach. Tam liczy się aerodynamika, a mniej siła nóg.

Dobre wieści przed TCS. Warunki są idealne

Czytaj też:

Markus Eisenbichler (fot. ARD)

Skoki: dziwny wywiad Eisenbichlera dla niemieckiej TV. "Zapytaj trenera"

KORESPONDENCJA ZE SZWAJCARII
Simon Ammann wrócił do rywalizacji w Pucharze Świata. W Engelbergu, przynajmniej na razie, jednak nie zachwycił. Pomimo sesji treningowej na Titlis w czwartek i dwóch treningowych prób w piątek, kwalifikacje ukończył na dopiero 51. miejscu. A to oznacza, że na obiekcie, gdzie przed laty brylował, czterokrotny mistrz olimpijski nie wszedł do sobotniego konkursu głównego.

A mimo to w strefie wywiadów porozmawiać ze Szwajcarem chciała każda telewizja.

***
MICHAŁ CHMIELEWSKI, TVPSPORT.PL:– Była którakolwiek stacja, z którą tu nie porozmawiałeś?
SIMON AMMANN: – Nie, stanąłem przy wszystkich. Pamiętają mnie jeszcze, miło.

– Długo cię nie widzieliśmy. Jakie to uczucie, znów być częścią Pucharu Świata?
– Ciężkie! Ale wiedziałem, co mnie tu czeka, że czołówka skacze na świetnym poziomie i jest w niej ciasno. Tylko że oni trenowali, ja nie. I to jest mój pierwszy cel – poprawić się na tyle, żeby znowu stać się konkurencyjnym. I tak cieszę się, że w ogóle mogłem tutaj poskakać, potrenować i spróbować czegoś nowego. Poczuć, jak to jest być w locie. Mam odpowiedź, że po wszystkim muszę znów wrócić do spokojnej pracy nad formą.

– Gdzie się podziewałeś przez te wszystkie miesiące?
– Budowałem dom! A później rozpocząłem studia. Na co dzień odbywają się w St. Gallen. To bardzo wymagający uniwersytet, nawet dla kogoś, kto przez tyle lat był już przecież uczniem w szkole. A tu znowu tamte realia: siedzenie w ławce, robienie mnóstwa notatek… A w tym wszystkim jeszcze prace wykończeniowe w domu. Muszę powiedzieć, że kiedy jest już gotowy, to kapitalne uczucie mieć w tym wieku własny kąt. To wszystko zabierało mi mnóstwo czasu. Było ciekawe, ale nie było w tym miejsca na skoki.

– Jak młodzi studenci cię traktują?
– Normalnie.

– W ogóle wiedzą, kim jest student Ammann?
– A wiesz, że nie? Nie zawsze. To międzynarodowy uniwersytet, stąd okazało się, że tylko kilka osób mnie rozpoznało. Muszę przyznać, że to bardzo ciekawe uczucie – zacząć studia z następnym pokoleniem. Ja już do niego nie należę, ono jest inne. Mam okazję z nim obcować, choćby podczas przeróżnych prac w podgrupach. Lubię je, są tam zagadnienia m.in. z marketingu. Ale przy tym trzeba wypełniać mnóstwo dokumentów, zapisać wiele kartek. Czasami miewam z tym problem, aby się zmotywować. Wiem jednak, po co to wszystko.

– Szykujesz się do życia po życiu.
– No tak. Kiedyś musiał przyjść czas, żeby na poważnie zająć się czymś innym i rozejrzeć w przyszłości. To są studia licencjackie. Wiedziałem, że muszę poświęcić się im w stu procentach, bo w drugiej części życia ten element przyda mi się bardziej niż statystyka startów w Pucharze Świata. Zorganizowałem się tak, żeby studia były w centrum uwagi. A nie sport. Dlatego było mi trudno, wrócić do rywalizacji i reżimu treningowego. Brakowało czasu.

– Skoro jednak jesteś w Engelbergu, to pytanie jest zasadne: w co mierzysz jeszcze jako sportowiec?
– Chcę zakwalifikować się na mistrzostwa świata. I, sam nie wiem, być może w najlepszej dwudziestce? A może pięćdziesiątce? Myślę, że stać mnie maksymalnie na TOP10. Ale do tego długa droga. Jeżeli nie będę w stanie potrenować porządnie, to wiem, że skupię uwagę wyłącznie na lotach. Tam rolę odgrywają bowiem inne elementy niż siła fizyczna i szybkie nogi na progu. Tam liczy się bardziej aerodynamika w locie. To łatwiejsze do usprawnienia.

Źródło: TVP SPORT

Najnowsze

Zobacz także