Cały sezon goszczą w Europie. Fajnie, żeby w końcu Europę mogli gościć u siebie – mówił o skoczkach z USA Walter Hofer. – Chcąc być najlepszym, inaczej się nie da – przyznaje Erik Belshaw, najwyżej sklasyfikowany Amerykanin w sezonie 2022/23 Pucharu Świata. W weekend w Lake Placid spełni się jego marzenie. Ale to mit, że będzie rywalizował w domu. Ten jest przecież w Norwegii.
Starania o powrót wielkich skoków do Stanów Zjednoczonych trwały 19 lat. Wtedy – w 2004 roku w Salt Lake City – po raz ostatni odbyły się konkursy Pucharu Świata za oceanem. Od tamtej pory dyscyplina w USA bynajmniej nie upadła, ale realia szkolenia talentów znacząco się zmieniły.
Chcąc skakać jak światowa czołówka, trzeba z nią mieszkać – uznali Amerykanie, którzy w Lake Placid w weekend będą tak samo w gościach, jak wszyscy inni.
Słoweński trener miał być pomocnikiem. Ale Bine Norcić zmienił Amerykanom życia
O tym, jak wyglądają realia skoków w USA, pisaliśmy szerzej w środowym tekście "Od rekordów świata po zrzutki, żeby istnieć" [PRZECZYTASZ GO TUTAJ]. Ale to tylko jedna strona medalu. Drugą, tę w ramach kadry narodowej, Amerykanie poznają już w Europie, bo dekadę temu zrozumieli, że żeby się z nią ścigać, jej gwiazdy należy obserwować z bliska. Po to w 2013 roku federacja zatrudniła do siebie Bine Norcicia – Słoweńca, który wcześniej był szefem rodzimej kadry B, a przy okazji indywidualnym szkoleniowcem Jerneja Damjana. Gdy Clint Jones, wówczas pełniący obowiązki głównego trenera USA, dowiedział się o takiej pomocy, nie wiedział jeszcze, jak daleko idące konsekwencje będzie miał ten ruch. Przez kolejne lata Planica i Kranj stały się całoroczną bazą Amerykanów, którzy dodatkowo złączyli siły z Kanadyjczykami. Norcic w międzyczasie awansował na pierwszy fotel w sztabie i tak naprawdę nauczył zawodników tego, jak należy współcześnie trenować. Oraz skąd i jak pozyskiwać sprzęt.
– Mamy tu wszystko, czego nam potrzeba jako skoczkom. Oczywiście, tęsknimy za domem i krajem, ale wiemy też, po co to robimy. Słowenia przyjęła nas jak swoich – komplementował tamten układ Mackenzie Boyd-Clowes, Kanadyjczyk, który w 2022 roku zdobył sensacyjnie brązowy medal olimpijski w mikście.
Jak okazało się kilka tygodni później, była to ostatnia zima pod wodzą Norcicia. Trener chciał nadal pracować w takim układzie, ale Kanadyjczycy zostali odgórnie połączeni w jeden team z ich kobietami. Norcic znalazł zatrudnienie u Alexandra Stoeckla w Norwegii. Okazuje się, że podobny kierunek obrali jego dawni znajomi.
Norwegia zaopiekowała się Amerykanami. 4 lata, nowy program rozwoju FIS
Nowym domem tej drużyny stało się Lillehammer. A nowym trenerem został mieszkający tam na stałe Tore Sneli – raczej przeciętny były skoczek, który jedyny międzynarodowy medal wywalczył… w Lake Placid. Tyle tylko, że w mało prestiżowych Igrzyskach Dobrej Woli. Później Sneli zajął się szkoleniem w lokalnym klubie. Nie odmówił, gdy zaproponowano mu eksponowaną posadę.
Ale najciekawsze jest to, że palce w montowaniu tej ekipy miał sam Norcic.
– Pomagam Stoecklowi, ale logistykę opracowuję jednocześnie dla Amerykanów. Wciąż mamy kontakt, bo ten wynika z prośby czy raczej programu rozwoju FIS. Przez cztery kolejne lata Norwegia będzie tak jakby opiekunem mniejszej, rozwijającej się kadry zza oceanu. Wciąż zdarza się, że widujemy się na skoczniach i się wspieramy – opowiadał jesienią słoweńskim mediom.
W grupie mężczyzn, która zamieszkała w Norwegii, znaleźli się Erik Belshaw, Andrew Urlaub, Decker Dean i Casey Larson. Dwaj pierwsi zdobywali już punkty PŚ 2022/23. Podobnie jak w przypadku odłączonych Kanadyjczyków, i tutaj w zespole znalazły się również skoczkinie.
Sportowa emigracja – norma, chcąc być najlepszym
– Oczywiście, że wygodniej byłoby móc po zawodach przyjechać na kilka dni do domu, przepakować się i ruszyć na kolejne. Albo zorganizować obóz w swoim mieście. Ale naszym miastem jest teraz Lillehammer. To niełatwe, spędzać większą część roku w obcym państwie. Z drugiej strony, jesteśmy zawodowcami i marzymy, żeby bić się z najlepszymi. A najlepsi są tutaj, tu też odbywa się praktycznie cały Puchar Świata. Nie ma dla nas innego wyjścia – opowiadał TVPSPORT.PL Belshaw po premierowych punktach PŚ, które wywalczył w Engelbergu.
– Wierzysz, że jako Amerykanin możesz być najlepszy na świecie? – zaczepialiśmy go w Szwajcarii. – Będąc w Europie? Tak, bo dlaczego by nie
Skoczkowie z USA i Kanady nie są jedynymi sportowymi emigrantami. Dość powiedzieć, że do Holandii kilka lat temu wyjechał panczenista Konrad Niedzwiedzki – wybrał kraj-mekkę jego dyscypliny. W Norwegii natomiast od lat swoją bazę mają brytyjscy biegacze narciarscy. Ostatnio, także w skokach, było też głośno o Szwedce Fridzie Westman. Jej trenerem został słynny niegdyś Roar Ljokelsoey.