{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Karolina Bosiek: w głębi ducha wciąż wierzę. Cały czas dążę do tego, żeby być najlepsza
Dawid Brilowski /
W ostatnim czasie Karolina Bosiek coraz częściej pojawia się w rywalizacji sprinterów. Także podczas Pucharu Świata w Tomaszowie Mazowieckim wystartowała na 500 metrów. Zajęła trzecie miejsce w dywizji B. – Mentalnie czuję się znacznie lepiej w krótszych biegach – przyznała w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Prezes PKOl: wykluczenie Rosjan z igrzysk to nasza racja stanu
Zawody w Tomaszowie Mazowieckim są w toku. W piątek Bosiek była trzecia w dywizji B na 500 metrów, a w sobotę zajęła 13. miejsce na 1500 metrów. W niedzielę wystartuje na 1000 metrów oraz w mass starcie. Później czekają ją jeszcze finał Pucharu Świata (17-19 lutego) oraz mistrzostwa świata (2-5 marca).
Dawid Brilowski, TVPSPORT.PL: – Ostatni rok przyniósł sporo pozytywów. Zgodzisz się?
Karolina Bosiek: – Tak. Miałam swoje wzloty i upadki, ale warto było wyciągać lekcje ze wszystkich startów. Myślę, że ten sezon będę mogła podsumować pozytywnie i liczyć na coraz więcej w kolejnych.
– W sobotnie popołudnie osiągnęłaś najlepszy w sezonie wynik na 1500 metrów. Forma zwyżkuje?
– Tak miało być. Głównym celem jest zajęcie jak najwyższego miejsca podczas mistrzostw świata, a te już za trzy tygodnie. A i jeśli chodzi o Puchar Świata w Tomaszowie Mazowieckim nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. W każdym ze startów dam z siebie, ile mogę. Kibice dodają woli walki.
– W ostatnim czasie coraz częściej jeździsz "pięćsetkę". To dystans, który na stałe dokładasz do repertuaru?
– Nie mówię "tak", ale nie mówię też "nie". Wszystko wyjdzie w trakcie drogi. Najważniejsze dla mnie jest 1000 i 1500 metrów. Być może wyjdzie tak, że dam radę być szybka również na 500. Miho Takagi wygrywała kiedyś w wieloboju, a później także w wieloboju sprinterskim. Ja też chcę być wszechstronna. A w momencie, gdy będę poprawiać wyniki na 1000 metrów, również "pięćsetka" będzie lepsza.
– Możesz dziś powiedzieć, że jest ci znacznie bliżej do sprintu niż biegów długich? Kiedyś jeździłaś w miarę regularnie na 3000 metrów. Ostatnio to się zmieniło.
– W tym sezonie na 3000 metrów wystartowałam dwa razy i oba były nieudane. W Heerenveen mogłam jeszcze tłumaczyć, że to trzeci dzień zawodów i startowałam właściwie w ramach treningu pod 1500 metrów. Ale tak, dziś jest mi bliżej do sprintu. Mentalnie czuję się znacznie lepiej w krótszych biegach.
– W przeszłości na 500 metrów zdarzyło ci się nawet być mistrzynią Polski. Były momenty, w których wygrywałaś z Andżeliką Wójcik i Kają Ziomek, a to przecież zawodniczki światowej czołówki.
– Dlatego też biorę sprint pod uwagę. Choć trening pod 500 metrów jest zupełnie czymś innym niż to, co wykonywałam przez całą dotychczasową karierę. Przecież od początku trenowałam z myślą o biegach długich i średnich.
– A co z mass startem? Skoro mentalnie czujesz się znacznie lepiej na krótszych dystansach...
– Mass start często jest rozgrywany tego samego dnia co 1000 metrów. Zaczyna to kolidować. W krótkich biegach trzeba być świeżym, w pełnym gazie. A mass start to wyczerpująca konkurencja. Będziemy myśleć, jak to w kolejnych latach dograć. Kwestia przemyślenia, rozmowy z trenerem.
– Gdybyś musiała zrezygnować z "tysiąca" lub mass startu, to?
– Zrezygnuję z mass startu.
– Od początku sezonu kadrę prowadzi Paweł Abratkiewicz. Zmiana szkoleniowca wiązała się z dużymi różnicami w treningu?
– Nie było wielkich zmian. W porównaniu z trenerami, z którymi pracowałam wcześniej, na pewno mocniej skupiamy się na technice. Efekty przyjdą. Na ogół jestem niecierpliwa, ale wiem, że na dojście do sukcesu potrzeba czasu. Choć mam go coraz mniej, nie jestem już taka młoda...
– Jak z wiarą w siebie? Jesteś w stanie z pełnym przekonaniem powiedzieć: "kiedyś będę mistrzynią świata"?
– Kiedyś powiedziałabym to bez problemu. Teraz... w głębi ducha cały czas wierzę, mimo pojawiających się zwątpień. Cały czas dążę przecież do tego, żeby być najlepsza. Stać mnie na to. A z drugiej strony uświadamiam sobie, że na mistrzostwie lub jego braku świat się przecież nie kończy. Cóż: jeśli głowa będzie współgrała z ciałem, wszystko jest możliwe.