{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Planica 2023. Kapitalna medalowa seria Polaków w MŚ jest już pełnoletnia. Niech dalej się starzeje
Michał Chmielewski /
Ostatni raz, gdy polskie narciarstwo klasyczne nie przywiozło z mistrzostw świata żadnego medalu, był w 2005 roku w Oberstdorfie. Potem zaczęła się kapitalna seria. Teraz, przed Planicą, apetyty znów są ogromne. Niedobrze, że kolejny raz poparte wyłącznie formą skoczków. Wszystko zdobyte gdzie indziej uważano by za sensację.
MŚ: już zaraz starty Polaków w Planicy. Sprawdź program
Korespondencja z Planicy
Zegar odliczający czas do mistrzostw świata stanął. We wtorek wieczorem w centrum Kranjskiej Gory odbyło się dwugodzinne show, które oficjalnie rozpoczęło czempionat. Był nawet premier Słowenii – to najlepszy dowód, że kraj faktycznie traktuje imprezę jako największą dotychczas rozegraną na ich terenie. Gazeta "Delo" wydrukowała dla kibiców aż 64-stronicowy dodatek. Oczywiście, przede wszystkim poświęcony ich reprezentantom.
Im bliżej czwartku, czyli pierwszych finałów MŚ, w miasteczku coraz bardziej brakuje miejsc do parkowania samochodów. Nas najbardziej interesuje to, gdzie stoją te z floty PZN.
Polska kadra na Planicę. Jedni przyjechali po medale, inni po TOP8
A te są rozsiane – biegacze mieszkają tuż przy Medal Plazie, skoczkowie w Austrii. Busy z Krakowa przywiozły tu łącznie 18 zawodników: pięciu skoczków, cztery skoczkinie, dwoje kombinatorów, czworo biegaczy i trzy panie. To mieszanka doświadczenia i tony trofeów z ludźmi, których lepiej wciąż zna tylko małe krajowe środowisko narciarskie. Dla przykładu, dwuboistka Joanna Kil jeszcze niedawno była po drugiej stronie kamer – współpracowała jako ekspertka telewizji, ale uznała, że da sobie jeszcze jedną szansę. Nieoczekiwanie wywalczyła tej zimy punkty Pucharu Świata. Pojechała, bo dlaczego by nie? Podobno PZN nie miał przygotowanych nawet dokładnych wytycznych kwalifikacji dla tej konkurencji. Ale było jasne, że Kil – której w powrocie do formy pomagał m.in. trener Grzegorz Sobczyk – na taki start zasłużyła. Trudno też sobie wyobrazić, żeby w Planicy zabrakło Andrzeja Szczechowicza – tak naprawdę jedynego kombinatora z Polski na jakkolwiek międzynarodowym poziomie.
Anna Twardosz, skoczkini po osobistych przejściach, dla kontrastu zimą nie jeździła prawie nigdzie. Bo nie spełniała norm dotyczących BMI, które narzucił związek, a które nie wszystkim się spodobały. Akademicy wysłali ją w styczniu na Uniwersjadę i był to jej pierwszy występ od sierpnia. Potem zaliczyła jeszcze tylko FIS Cup w Szczyrku, gdzie sporo traciła do najlepszych. Ale teraz jest w składzie na MŚ, bo jej sportowa jakość poszła w górę, a działacze bardzo chcą wystawić Polki do drużynówki. – Tu przy dobrych wiatrach jest szansa nawet na TOP8. W żeńskiej sztafecie biegowej takich szans nie ma najmniejszych – usłyszeliśmy w uzasadnieniu.
– Szkoda, że nie dostaniemy takiej szansy. Ale takie są realia – rozumie to Monika Skinder, która ma się skupić na sprintach i rywalizacji duetów.
Thurnbichler przyjechał po sukces. Bo jak inaczej?
Medal w tej drugiej konkurencji z 2015 roku z Falun – autorstwa Justyny Kowalczyk i Sylwii Jaśkowiec – był naszym ostatnim w MŚ w sporcie innym niż skoki. Od tamtej pory cała uwaga kibiców skupiała się już wyłącznie na kadrach Łukasza Kruczka, Stefana Horngachera i Michala Dolezala. A teraz Thomasa Thurnbichlera. Jego poprzednicy przez ostatnie osiem lat wyciągnęli z mistrzostw łącznie siedem krążków. Austriak nie wyobraża sobie, żeby teraz ta passa się zatrzymała.
– Jako zespół chcielibyśmy mieć jeden medal indywidualny i drużynowy. Ale nie liczę, który jest ważniejszy. Wszystkie konkursy, jak wiemy, będą wymagające – przyznał szkoleniowiec.
Gdyby się spełniło, byłoby to powtórzenie dorobku sprzed dwóch lat i przedłużenie serii, która trwa od 2005 roku i Oberstdorfu. Czyli od już ośmiu edycji. Ale tu przecież nikt nie daje gwarancji, bo sezon PŚ skoczków tej zimy stoi na absurdalnie dobrym poziomie. Chętnych do spełnienia marzeń jest wielu, tymczasem niełatwo dziś sądzić, że w przypadku potknięcia sytuację uratują przedstawiciele biegów albo dwuboju. To – powiedzmy wprost – byłyby sensacje. Nawet jeżeli w Planicy będą biegały Skinder i Izabela Marcisz, nasze multimedalistki MŚ juniorek, to ich droga do czołówki w seniorach okazuje się dłuższa niż sądzili hurraoptymiści. Ta zima dla obu nie była dotąd najłatwiejsza.
Od małyszomanii więcej złota niż wszystkich medali MŚ wcześniej. Oto skala jakości
Ale wracając do Oberstdorfu 2005 – wtedy Justyna Kowalczyk dopiero kształtowała wielką formę, a pierwszy raz od wybuchu małyszomanii Orzeł z Wisły skończył czempionat bez trofeum. A to jego nazwisko wyznacza granicę między starą i nową erą. Odkąd rozkwitła forma Małysza, polskie narty klasyczne w sumie podniosły z MŚ aż 23 medale, w tym 10 złotych. Dla porównania, wcześniej – czyli od 1925 roku – wszystkich było tylko dziewięć, włącznie z dwoma przyznawanymi dodatkowo podczas igrzysk, bo tak dawniej postępowała FIS.
To mówi wszystko o naszym rozwoju. Rozwoju, który szczególnie w biegach był nieracjonalny, patrząc na stan szkolenia w tym sporcie oraz dostępność wysokiej klasy obiektów.
– Stać nas na niespodzianki. Pracujemy czwarty rok z tym samym trenerem i mamy świetną atmosferę. Lukas Bauer to wielki fachowiec. Pokazaliśmy już, że umiemy walczyć. I chcemy tu zrobić to raz jeszcze. Ile to da? Nigdy nie ma gwarancji. Ale TOP8 w team sprincie i u nas, i u dziewczyn nie byłoby żadnym szokiem. Tylko efektem dobrej pracy – uważa Maciej Staręga.
Dla skoczków miejsca w TOP8, ale poza strefą medalową, byłyby kubłem zimnej wody. Ale oni mają w kraju porządne skocznie. Nie za wiele, ale mają. Do tego Polska w skakaniu ma również znacznie bogatsze tradycje szkoleniowe. Warto wziąć to pod uwagę, zanim przy okazji Planicy przyjdzie komuś do głowy bezlitosna krytyka pozostałych sportowców, których tu przywieźliśmy. Z tysięcy chętnych narciarzy hymnu w każdej konkurencji MŚ i tak posłucha tylko jeden.
Początek MŚ w Planicy w czwartek 23 lutego. Potrwają do 5 marca.
POLSKIE MEDALE MŚ W NARCIARSTWIE KLASYCZNYM:
1938 – Lahti – Stanisław Marusarz – srebro (duża skocznia)
1956 – Cortina d’Ampezzo – Franciszek Gąsienica-Groń – brąz (kombinacja)
1962 – Zakopane – Antoni Łaciak – srebro (skocznia normalna)
1970 – Szczyrbskie Pleso – Stanisław Gąsienica-Daniel – brąz (skocznia duża)
1972 – Sapporo – Wojciech Fortuna – złoto (skocznia duża)
1974 – Falun – Jan Staszel – brąz (bieg na 30 km CT)
1974 – Falun – Stefan Hula – brąz – (kombinacja)
1978 – Lahti – Józef Łuszczek – brąz (bieg na 30 km CT)
1978 – Lahti – Józef Łuszczek – złoto (bieg na 15 km CT)
2001 – Lahti – Adam Małysz – srebro (skocznia duża)
2001 – Lahti – Adam Małysz – złoto (skocznia normalna)
2003 – Predazzo – Adam Małysz – złoto (skocznia duża)
2003 – Predazzo – Adam Małysz – złoto (skocznia normalna)
2007 – Sapporo – Adam Małysz – złoto (skocznia normalna)
2009 – Liberec – Justyna Kowalczyk – brąz (bieg na 10 km CT)
2009 – Liberec – Justyna Kowalczyk – złoto (bieg łączony)
2009 – Liberec – Justyna Kowalczyk – złoto (bieg na 30 km FT)
2011 – Oslo – Justyna Kowalczyk – srebro (bieg łączony)
2011 – Oslo – Adam Małysz – brąz (skocznia normalna)
2011 – Oslo – Justyna Kowalczyk – srebro (bieg na 10 km CT)
2011 – Oslo – Justyna Kowalczyk – brąz (bieg na 30 km FT)
2013 – Predazzo – Kamil Stoch – złoto (skocznia duża)
2013 – Predazzo – Justyna Kowalczyk – srebro (bieg na 30 km CT)
2013 – Predazzo – drużyna skoczków – brąz
2015 – Falun – J. Kowalczyk, S. Jaśkowiec – brąz (team sprint)
2015 – Falun – drużyna skoczków – brąz
2017 – Lahti – Piotr Żyła – brąz (skocznia duża)
2017 – Lahti – drużyna skoczków – złoto
2019 – Seefeld – Dawid Kubacki – złoto (skocznia normalna)
2019 – Seefeld – Kamil Stoch – srebro (skocznia normalna)
2021 – Oberstdorf – Piotr Żyła – złoto (skocznia normalna)
2021 – Oberstdorf – drużyna skoczków – brąz