| Czytelnia VIP

MLS zaczyna sezon! Przepisy po amerykańsku czy po staremu?

MLS wraz z nowym partnerem transmisji wchodzi w nową erę. Warto przypomnieć, co w przeszłości miało wyróżnić futbol w USA względem tego w reszcie świata (fot. Getty)
MLS wraz z nowym partnerem transmisji wchodzi w nową erę. Warto przypomnieć, co w przeszłości miało wyróżnić futbol w USA względem tego w reszcie świata (fot. Getty)
Sebastian Muraszewski

Pomysły na naprawianie piłki nożnej pojawiają się w Stanach Zjednoczonych od lat dwudziestych XX wieku. Część z nich była krytykowana, część po prostu wyprzedziła swoje czasy. Kto wie, może niektóre z nich będą jeszcze przyjęte przez FIFA? MLS z nich ostatecznie nie skorzystała, co nie przeszkodziło lidze w odniesieniu sukcesu. Nowy sezon zaczyna się już dzisiaj...

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Niewykorzystana złota era

Dzisiaj może się to wydawać niewyobrażalnym, ale sto lat temu piłka nożna skutecznie była w stanie rywalizować z NFL o uwagę amerykańskich kibiców. Sportem narodowym co prawda pozostawał baseball, a akademickie zmagania w futbolu amerykańskim zajmowały drugą pozycję w hierarchii dyscyplin, ale też piłkarskie zmagania potrafiły znaleźć dla siebie miejsce. Sprzyjał im rozwój gospodarki, co odzwierciedlało się w strukturze właścicielskiej klubów. Wiele z nich należało do firm przemysłowych.

American Soccer League miała tak dobrą pozycję w ówczesnym piłkarskim świecie, że kusiła do wyjazdu za Ocean graczy z Europy. Sezon toczył się w rytmie jesień-wiosna, a drużyny grające w metropoliach przyciągały tłumy. Zawodowa liga była jednak w niesmak FIFA, która wywierała nacisk na ówczesny amerykański związek piłkarski (USFA) w celu powstrzymania rozwoju rozgrywek. USFA była w konflikcie z ligą również ze względu na kwestie rekompensat finansowych dla klubów uczestniczących w ogólnokrajowym pucharze National Challenge Cup, znanym współcześnie jako Lamar Hunt U.S. Open Cup.

Pocztówka przestawiająca obiekt zespołu
Pocztówka przestawiająca obiekt zespołu Bethlehem Steel, najlepszego amerykańskiego klubu przed I wojną światową i jednego z najlepszych okresu miedzywojnia

Spór był tak ostry, że zyskał miano "wojny futbolowej". Do porozumienia udało się dojść na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych, ale skutki tych zatargów oraz kryzys ekonomiczny z 1929 roku pogrzebały piłkę nożną w oczach Amerykanów. Reprezentacja USA zdobyła co prawda brązowy medal na mundialu w 1930, co do dziś pozostaje największym wyczynem w historii męskiej kadry. Po nim przyszła jednak apatia.

Nowa American Soccer League przetrwała do 1983 roku. Dominowały w niej zespoły założone przez imigrantów. W tabeli ligowej można było znaleźć takie kluby jak Brooklyn Hispano czy Ukrainian Nationals, sześciokrotnego mistrza. Ze starą ASL z lat dwudziestych ligę tę łączyła tylko nazwa. Nie uwzględniała zatem zasad wyróżniających poprzednio ASL, jak chociażby możliwość zmian dwóch piłkarzy w ostatnich 15 minutach spotkania czy wykluczenie czasowe graczy przez sędziego, podobnie jak ma to miejsce w hokeju. Ten pierwszy przepis stał się częścią światowej piłki dopiero kilkadziesiąt lat później, choć w innej formie.

Pele, Deyna i dyplomacja piłkarska gorsza od tej na Bliskim Wschodzie

Pół wieku po burzliwej działalności American Soccer League Stany Zjednoczone ponownie zaistniały w świadomości kibiców piłkarskich. North American Soccer League zyskała sławę głównie dzięki zespołowi New York Cosmos. W nim zagrały bowiem takie sławy jak Pele, Franz Beckenbauer czy Carlos Alberto. Konkurenci nowojorczyków nie pozostawali w tyle. Do Los Angeles zawitali Johan Cruyff i George Best, a jednym z zawodników San Diego Sockers był Kazimierz Deyna. Wszyscy ci piłkarze mieli swoje najlepsze lata dawno za sobą, jednak wciąż pobudzali wyobraźnię i stanowili świadectwo dobrego poziomu. Rywalizowano na tradycyjnych boiskach i w halach.



NASL nie udało się jednak zrealizować najważniejszego z celów. Reprezentacja USA nie była w stanie dostać się do decydujących etapów kwalifikacji do mistrzostw świata, nie mówiąc już o awansie na mundial. Nie pomogła jej nawet regularna gra w NASL. Występowała w niej jako jeden z zespołów ligowych. Odstawała poziomem od reszty stawki. Sytuację pogorszył zastój gospodarczy, więc konieczne okazało się rozwiązanie ligi.

Amerykanie starali się o organizację mistrzostw świata 1986 w zastępstwie Kolumbii. Mieli w ręku sporo atutów. Ich kandydaturę wspierały gwiazdy NASL oraz były sekretarz stanu Henry Kissinger. Nie dali jednak rady przebić się przez układy w FIFA, która przyznała mundial Meksykowi. Kissinger skwitował to krótkim i treściwym stwierdzeniem. W świetle tego, z czym się spotkał w piłkarskiej federacji, wyraził tęsknotę za działaniami dyplomatycznymi na Bliskim Wschodzie, czyli w jednym z najbardziej zapalnych regionów na świecie.

Powrót profesjonalizmu. Ale w jakiej formie?

Wszelkie wątpliwości co do możliwości USA przeprowadzenia imprezy wielkiego formatu zostały rozwiane po igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 1984 roku. Frekwencja podczas turnieju piłkarskiego pokazała, że Amerykanie są zainteresowani piłką nożną. Nauczono się na błędach poprzedniej aplikacji, przygotowując tę odpowiednią na mistrzostwa w 1994. Jej książkowa wersja liczyła prawie 400 stron, uwzględniając każdy możliwy aspekt tak ważnego przedsięwzięcia.

<


Stany były w stanie zapewnić odpowiednią infrastrukturę bez zbędnych wydatków na inwestycje, co było wyzwaniem dla ich konkurentów w wyścigu o mundial, czyli Brazylii i Maroka. Słabość brazylijskiej kandydatury dostrzegał nawet Pele, opowiadający się wówczas za krajem, w którym zakończył karierę. Amerykańskie zwycięstwo ogłoszono w symboliczny dzień - 4 lipca 1988 roku.

Przeciwnicy podnosili liczne argumenty. Najczęściej wspominanym był brak zawodowych rozgrywek piłkarskich w USA w chwili przyznania temu państwu zaszczytu goszczenia najlepszych reprezentacji świata w 1994 roku. Szybko pojawiły się więc propozycje stworzenia takowych. Głównych kandydatów było trzech. Major League Soccer, American Professional Soccer League (znana potem jako A-League) oraz League One America, najbardziej ekstrawagancka z nich, prowadzona przez Jima Paglię.

Najwięcej zaufania dostała MLS, a czas pokazał, że to była słuszna decyzja. A-League służyła przez kilka lat jako część USISL, zmagań niższych poziomów rozgrywkowych, gdzie mogli się pokazać nowi piłkarze oraz jako miejsce eksperymentowania z przepisami. W obu przypadkach próbowano odejść od tradycyjnych piłkarskich zasad, co prawda nie w takim stopniu jak w przypadku League One America. W części z nich były one zaakceptowane przez FIFA. Nie przetrwały jednak próby czasu.

Tercje, kwarty i odliczanie do zera

I to właśnie w kwestii czasu gry próbowano zmieniać najwięcej. Specyfika najpopularniejszych sportów w USA, a konkretniej ich transmisji, ma się nijak do piłki nożnej. Cechują się one dużą liczbą przerw, co odpowiada stacjom telewizyjnym, mogącym pokazać więcej spotów reklamowych. Widzowie też się przyzwyczaili do interwałowego śledzenia dyscyplin. Piłka nożna z połową meczu trwającą 45 minut, a nawet dłużej, jak pokazały ostatnie mistrzostwa świata, jest tego przeciwieństwem.

Zapowiedzi zmian tradycyjnych połów przed mundialem w USA wyszły od najważniejszych postaci w FIFA w 1990 roku. Joao Havelange i Sepp Blatter chcieli wprowadzenia kwart po 25 minut. Chodziło oczywiście o dostosowanie się do kibiców w USA, jednak wspominano również o rzeczywistych przyczynie tak radykalnych korekt, czyli chęci zadowolenia wspomnianych nadawców tv. Skończyło się tylko na słowach, bo nawet oni nie byli w stanie przekonać Międzynarodowej Rady Piłkarskiej (IFAB) do ruszenia tak fundamentalnych zasad gry.

Do końca lat dziewięćdziesiątych podczas transmisji z MLS był zegar… startujący od 45. minuty i odmierzający czas do zera. Dla Amerykanów nic nadzwyczajnego, dla Europejczyków wręcz przeciwnie. Sędziowie mieli bowiem możliwość zatrzymania czasomierza podczas przerw w grze. W USISL eksperymentowano z trzydziestominutowymi połowami, a League One America zakładało nawet dwudziestominutowe tercje.



Więcej miejsca na trafienia. A może cztery bramki?

Nietuzinkowo miało być też w kwestii bramek, choć ich wymiary zostały ustalone niemal u zarania piłki nożnej. Ci, którzy ich strzegą podczas spotkań, są statystycznie wyżsi niż ich koledzy z XIX wieku. Przedstawiciele MLS lobbowali za poszerzeniem bramek o pół metra oraz podwyższeniem poprzeczki o około 23 centymetry. Sepp Blatter przedstawiał tę propozycję bardziej obrazowo, postulując poszerzenie o średnicę dwóch piłek i podniesienie poprzeczki o średnicę jednej.

Spotkali się ze sprzeciwem. Zwiększenie bramek miało być najprostszym sposobem na zwiększenie liczby goli, na co narzekano na początku lat dziewięćdziesiątych. Czy miałoby to znaczący wpływ? Odpowiednie badania zrobiono w USISL. Tam w różnych dywizjach wprowadzono różne wymiary bramek. Owszem, średnia trafień na mecz się poprawiła, ale nie były to wartości istotne statystycznie.

League One America w swojej wersji piłki nożnej, czyli ProZone Soccer, zakładała nawet, że na murawie będą cztery bramki zamiast dwóch. Piłkarze nie mieli strzelać goli, a zdobywać punkty. Ich liczba miała zależeć od strefy, z której trafili, a także ich pozycji na boisku (obrońcy byli nagradzani trzykrotnie lepiej niż napastnicy) oraz wybranej bramki.

Nie należy też zapominać o tym, że we wszystkich wspomnianych przypadkach takie zmiany sprzętu miałyby wymiar ogólnoamerykański, jeśli nie ogólnoświatowy. Dużo o rozmiarze bramek mówi się teraz w piłce nożnej kobiet. W wielu dyscyplinach sprzęt używany przez panie różni się bowiem od tego dla mężczyzn, a w piłce nożnej nie, jednak przeciwnicy zmniejszania bramek podnoszą kwestię kosztów, z jakimi wiązałoby się to rozwiązanie.



Dwa punkty to za mało. Trzy też

Ważną korektą, która przyjęła się w międzynarodowej piłce nożnej przy okazji mundialu z 1994 roku i pozostała w niej do teraz są trzy punkty za zwycięstwo. W niektórych ligach wprowadzono to wcześniej, ale dopiero amerykańskie finały były zachętą do zmiany liczenia dorobku wygranych drużyn. Opinie pozostają podzielone, lecz coraz trudniej wyobrazić sobie ligowe tabele liczone po staremu.

Jeszcze większe zdziwienie miałby kibic próbujący zrozumieć punktację w NASL. Wygrana dawała tam sześć punktów, a remis trzy. Drużyny mogły zdobyć też do trzech dodatkowych – po jednym za każdego gola. Podobnie było w USISL. MLS zmuszony był do bardziej zachowawczego podejścia, z jednym małym wyjątkiem od reguł znanych z Europy - w przypadku remisu w podstawowym czasie gry zarządzana była do sezonu 2000 seria rzutów karnych, której zwycięzca otrzymywał punkt, a przegrany tyle samo, ile dostałby w przypadku porażki po 90 minutach, czyli zero.

Charakterystyczne pojedynki strzelca z bramkarzem Jeśli jest jedna rzecz, z którą wiązane są amerykańskie rozgrywki piłkarskie przez kibiców z innych stron świata. To rzuty karne strzelane jak w hokeju. Choć minęło ponad dwadzieścia lat od ostatniego takiego konkursu jedenastek, to wspomina się go z rozrzewnieniem jako ciekawostkę. Pomysł był jeszcze z czasów NASL. Strzelec startował z linii 35 jardów i miał pięć sekund na próbę strzału.



Jason Sudeikis, aktor, który wcielił się w kultową już postać Teda Lasso, trenera futbolu amerykańskiego obejmującego fikcyjny angielski klub piłkarski AFC Richmond, powiedział w jednym ze skeczów - "Tam, skąd pochodzę, próba zakończenia gry remisem byłaby pierwszym znakiem nadchodzącej apokalipsy". W serialu padło również stwierdzenie, że "gdyby Bóg chciał, by mecze kończyły się remisem, to nie wymyślono by liczb". Ten komiczny komentarz zawiera jednak wiele prawdy o amerykańskim sporcie. Remisy są w nim spotykane niezwykle rzadko, bo zdarzają się jedynie w sezonie zasadniczym NFL. Tam również jest to jednak niemal niespotykane, bo część graczy w przypadku takiego wyniku nie wie, że można pozostawić mecz nierozstrzygnięty.



Zanim MLS przyjęła do wiadomości podział punktów po spotkaniu, to... specyficzne karne przypadły do gustu piłkarzom. O rezygnacji z nich zdecydował komisarz ligi, Don Garber, który dążył do upodobnienia gry do tej znanej z międzynarodowych boisk. Karne, ale już te „nasze” europejskie, tradycyjne, są nadal stosowane w przypadku remisów w lidze MLS Next Pro. Wielu kibiców aprobuje jednak pomysł rodem z hokeja. Być może FIFA i MLS zdecydują się jeszcze na kolejną próbę implementacji tego rozwiązania.

Uatrakcyjnienie gry miało się dokonać też przez modyfikację przepisów o spalonym. Ustalono, że będzie dotyczył strefy 35 jardów od bramki drużyny broniącej się. Za czasów NASL rozwiązanie to przyniosło co prawda więcej goli, ale naciski FIFA sprawiły, że nie stosowano tego po 1981 ani potem w MLS.

Dobra piłka obroni się z pomocą innych Ostatnie lata potwierdzają, że piłka nożna przyciąga kibiców w USA nawet w tradycyjnej postaci. Dowody? Choćby rekordowe oglądalności meczów podczas zakończonych niedawno mistrzostw świata oraz intratny kontrakt telewizyjny, bo Apple zapłaciło aż 2,5 miliarda dolarów za pokazywanie meczów MLS przez najbliższe dziesięć lat. Liczni chętni gromadzą się przy ekranach przy okazji meczów Premier League. Piłka stała się więc modna, a co ważne także dla młodego pokolenia.



Dużą rolę odegrała oczywiście popkultura. Dzięki serii gier komputerowych FIFA poznanie prawideł rządzących piłką oraz najlepszych drużyn i piłkarzy jest teraz łatwe jak nigdy wcześniej. Jeszcze kilkanaście lat temu kontakt z tym sportem był utrudniony, a spotkań próżno było szukać w telewizji. Teraz, gdy ktoś ma za mało transmisji, włącza konsolę i wkracza do piłkarskiego świata natychmiast.

Pomocna jest też X muza. Z seriali piłkarskich co i rusz nowe nagrody zdobywa wspomniany Ted Lasso. Premiera nowego sezonu jest zaplanowana na połowę marca. Jeszcze kilkanaście lat temu nikt by w to nie uwierzył, ale gros sympatyków w USA ma drużyna z piątej ligi angielskiej grająca na co dzień w niespełna czterdziestotysięcznym Wrexham. Jej występy w ostatniej edycji Pucharu Anglii były śledzone przez setki tysięcy kibiców w serwisie ESPN+, a najbardziej znany nadawca za Oceanem przygotował nawet specjalną oprawę na te mecze. Sekret tkwi pewnie w składzie właścicielskim Wrexham AFC. Są w nim znani aktorzy - Ryan Reynolds i Rob McElhenney, a ich wysiłki można zobaczyć w serialu dokumentalnym Disney+.

Nie należy zapominać o wkładzie człowieka, który opisywał wydarzenia jak najbardziej rzeczywiste. Był z MLS niemal od zarania ligi, przedstawiając wszystkie przełomowe momenty na łamach prasy, w portalach informacyjnych bądź w książkach. Nie brakowało go też w stacjach telewizyjnych. Grant Wahl zmarł podczas ćwierćfinału Argentyna - Holandia w Katarze. Żegnając 49-letniego dziennikarza, wiele postaci amerykańskiej piłki podkreślało, że wiedzę o tym sporcie czerpało z jego artykułów.

Najnowsze
Faworyci nie zawodzą. Grad goli na MŚ Elity
Faworyci nie zawodzą. Grad goli na MŚ Elity
| Hokej 
Reprezentanci Kanady (fot. PAP/EPA)
"Kolarstwo czas start". Pora na 7. edycję Orlen Wyścig Narodów [WIDEO]
fot. TVP Sport
"Kolarstwo czas start". Pora na 7. edycję Orlen Wyścig Narodów [WIDEO]
| Kolarstwo 
Euro już za 50 dni! Raport z przygotowań [WIDEO]
fot. TVP Sport
Euro już za 50 dni! Raport z przygotowań [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
Sportowy wieczór (13.05.2025)
Sportowy wieczór (13.05.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Sportowy wieczór (13.05.2025)
| Sportowy wieczór 
Deszcz pomógł Hurkaczowi? Polak przemówił po awansie
Hubert Hurkacz (fot. Getty Images)
Deszcz pomógł Hurkaczowi? Polak przemówił po awansie
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Lekkoatletyka, Światowy Festiwal Sztafet, Kanton, Chiny – podsumowanie [ZAPIS]
Lekkoatletyka, Światowy Festiwal Sztafet, Kanton, Chiny – podsumowanie
Lekkoatletyka, Światowy Festiwal Sztafet, Kanton, Chiny – podsumowanie [ZAPIS]
| Lekkoatletyka 
Dramat reprezentanta Polski! Spadł do trzeciej ligi
Bartosz Bereszyński spadł z Serie B (fot. Getty Images)
Dramat reprezentanta Polski! Spadł do trzeciej ligi
| Piłka nożna / Włochy 
Do góry