Jeszcze niedawno czterej studenci Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu nie mogli znaleźć klubu w niższych ligach. Teraz swoimi technologicznymi rozwiązaniami chcą podbić piłkarski świat. – Jest wielu chłopców, którzy chcą być jak Robert Lewandowski – grając w niższych ligach pragną przebić się na najwyższy poziom. My chcemy pomóc im spełniać te marzenia – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL jeden ze współtwórców projektów PlayMaker.Pro oraz ScoutMaker.Pro, Szymon Kobylnik.
Początek historii miał miejsce we Wrocławiu, w szatni hali sportowej Uniwersytetu Ekonomicznego. Czterej zawodnicy, grający wtedy w niższych ligach, rozpoczęli studia na powyższej uczelni. Opuścili rodzinne strony, ale także drużyny, w których występowali. Nie chcieli jednak rezygnować z gry. Wręcz przeciwnie, zależało im na tym, żeby łączyć naukę z futbolem.
Dennis Gordzielik, Jacek Jasiński, Szymon Kobylnik oraz Mateusz Musiał napotkali jednak na miejscu ten sam problem. – Pochodziliśmy z różnych regionów, dlatego w nowym miejscu byliśmy całkowicie anonimowi. Nie mieliśmy tyle odwagi, żeby dzwonić bezpośrednio do klubów – przyznaje Gordzielik.
Młodzi piłkarze jednak się nie poddali. Zamiast bezczynnie czekać, aż któryś z lokalnych klubów się do nich odezwie albo odpowie na ich wiadomości, postanowili działać. – Wpadliśmy na pomysł stworzenia platformy, która ułatwi zawodnikom znalezienie klubu. Ale także pomóc klubom określić czy konkretny zawodnik jest dostępny – dodaje Gordzielik.
Tak powstała platforma Playmaker.Pro. Za jej pośrednictwem piłkarze i piłkarki (głównie występujący w niższych ligach) mogą wysłać CV do potencjalnych pracodawców, a kluby – mogą wyszukiwać zawodników oraz publikować informacje o testach. – Naszą działalność porównujemy do LinkedIn albo Pracuj.pl – rynek transferowy jest przecież podobny do rynku pracy. Potencjalny pracownik też nie będzie dzwonić do wszystkich firm i pytał czy jest wolny etat – porównuje Gordzielik.
– Tutaj zawodnicy mogą wysłać swoje CV do potencjalnego pracodawcy. Jeśli klub się zainteresuje, wtedy może się zgłosić po piłkarza, zaprosić go na testy. W ten sposób chcemy skrócić kontakt między obiema stronami – dopowiada Kobylnik.
Twórcy zapewniają także, że wkrótce będzie możliwość dyskretnego kontaktu klubów z piłkarzami. – Zawodnik, który wypełnił CV, może ogłosić, że jest dostępny na rynku transferowym, a kluby mogą zgłosić zapotrzebowanie na konkretnych piłkarzy. Od czerwca w profilach pojawi się anonimizacja – na przykład wiemy, że nie każdy będzie chciał ogłosić otwarcie, że chce zmienić klub, dlatego możemy ukryć pewne dane, żeby obecny klub nie robił im problemów – zapowiada Gordzielik.
Aplikacja pozwala także na obserwację piłkarzy – za sprawą współpracy z grupą skautów oraz analityków. – Zaangażowanych w firmę PlayMaker.pro jest trzydzieści osób, z czego piętnaście to siatka skautingowa rozlokowana po Polsce. Mamy także skautów w Belgii, Austrii i Czechach, co nam pomaga w monitorowaniu tamtejszych rynków i raportowania wyróżniających się zawodników – podkreśla Gordzielik.
Już teraz w bazie platformy znajdują się zawodnicy, którzy chcą grać w Polsce albo już grają, ale w niższych ligach. Dlatego twórcy chcieliby dotrzeć do innych rynków transferowych. – W Ekstraklasie gra najwięcej Portugalczyków, Hiszpanów i Czechów, ale także trafia do nas coraz więcej piłkarzy ze Skandynawii. Dlatego otwieramy się właśnie na te rynki – dodaje Gordzielik.
Podstawowy cel aplikacji PlayMaker.Pro to znalezienie pracy przez zawodników oraz odkrywanie nowych piłkarzy przez kluby. Konto w platformie może założyć każdy. Brak odpowiedniej weryfikacji mógłby sprawić, że sporo osób mogłoby się podszywać pod inną osobę albo tworzyć fałszywe CV, jak choćby przez dekadą niejaki Sorin Oproiescu, który pojawił się na testach w Wiśle Kraków.
Jak zapewniają twórcy platformy, nie ma w niej możliwości takich oszustw. Za sprawą dokładnej weryfikacji. – Oparliśmy system rejestracji o weryfikację dwuetapową. Poza tym, że zawodnik może sam dołączyć CV do swojego profilu – my też sprawdzamy ich statystyki w dostępnych źródłach. Bardzo nam zależało, żeby być platformą rzetelną i oddawać wszystko bardzo dokładnie. Opracowaliśmy schemat, który się sprawdza – przyznaje Gordzielik.
– Od początku zależało nam na przejrzystości bazy, żeby nie można było zakładać u nas fałszywych kont. Pracujemy nad tym, żeby weryfikacja była prostsza, a zawodnicy jeszcze szybciej mogli umieścić wszystkie informacje na swoich profilach – dodaje Kobylnik.
Ponadto, aplikacja posiada filtry, za pomocą których trenerzy mogą znaleźć zawodników mieszkających w konkretnych okolicach, co jest ułatwieniem szczególnie dla klubów niższoli gowych. – Jeżeli jedna osoba pracuje w danym regionie, przykładowo w Opolszczyźnie i szuka zawodników, może u nas zawęzić obserwację do jednego województwa albo kilku ościennych. Każdy z piłkarzy może u nas umieścić swoje wideo, a także wszystkie statystyki, które także są u nas weryfikowane – podkreśla Kobylnik.
Jak przyznają twórcy, platforma największym zainteresowaniem się cieszy u młodych piłkarzy. Takich, którzy chcą opuszczają rodzinny dom w związku ze studiami, ale także zawodników z niższych lig, chcących spróbować sił w innym otoczeniu, w wyższej lidze. – Średnia wieku na naszej platformie to 21 lat, dlatego młodzi zawodnicy są naszą główną grupą docelową. Jest wielu chłopców, którzy chcą być jak Robert Lewandowski – grając w niższych ligach pragną przebić się na najwyższy poziom. My chcemy pomóc im spełniać te marzenia – żeby mieli poczucie, że mogą znaleźć lepszą perspektywę – ocenia Kobylnik.
Twórcy podkreślają, że ich PlayMaker.Pro działa prężnie, aczkolwiek twierdzą, że nie jest to jeszcze szczyt jej możliwości. Dlatego planują dalszą ekspansję. – W ciągu dwóch i pół roku zgromadziliśmy siedem tysięcy użytkowników. Wśród nich są aktywni piłkarze, kluby, menedżerowie oraz skauci. Naszą platformę chcemy kierować do wszystkich uczestników rynku transferowego. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że to dopiero początek naszej drogi. W całej Polsce jest ponad czterysta tysięcy zawodników. Choć nie ma w Polsce większej podobnej bazy do nas, to wiemy, że do zagospodarowania rynku jest jeszcze daleka droga. Z czasem też chcielibyśmy wejść na rynki zagraniczne – wiemy, że w innych krajach jest również zapotrzebowanie na taką platformę – zapowiada Gordzielik.
PlayMaker.Pro to nie jedyna platforma autorstwa piłkarskiego kwartetu z Wrocławia. Zwrócili uwagę, że warto jeszcze poszerzyć swoją działalność, tworząc aplikację ScoutMaker.Pro, adresowaną do klubów z wyższych lig. – W 2020 roku dostrzegliśmy także potrzebę skautingu dla klubów profesjonalnych – z Ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi, które też chcą monitorować niższe poziomy rozgrywkowe. Tak powstał ScoutMaker. Rozpoczęliśmy współpracę z Odrą Opole, Hutnikiem Kraków i Górnikiem Polkowice – zdradza nam Gordzielik.
– Chcemy edukować kluby, że skauting to nie jest wyrzucanie pieniędzy i działania, które nie przynoszą żadnych korzyści. Tylko coś, co może się zwrócić. W piłce nożnej czasami patrzy się krótkofalowo – efekty są potrzebne tu i teraz. A skauting wymaga czasu. Widzimy jednak na własnych oczach, że może to przynieść klubom wymierne korzyści – dodaje Kobylnik.
Twórcy platformy cieszą się z tego, że ich platforma ma już pierwsze osiągnięcia, za które uważają rozwój kariery zawodników. – Mieliśmy już kilka sukcesów – Maksymilian Tkocz i Kajetan Szmyt obecnie są piłkarzami młodzieżowej reprezentacji, a drugi z nich gra regularnie na poziomie Ekstraklasy – przyznaje Gordzielik.
– Kajetan Szmyt to przykład piłkarza, do którego zawsze się odwołujemy. Gdy przechodził z Nielby Wągrowiec do Górnika Polkowice, jego wartość w portalu Transfermarkt była niewielka, a teraz jest już wyceniany na pół miliona euro. Podobnie rozwija się Maksymilian Tkocz, którego zauważyliśmy w trzecioligowym Podhalu Nowy Targ. Trafił do pierwszoligowej Odry Opole, tam zaczął grać i został kadrowiczem U21, a Transfermarkt wycenia go na 250 tysięcy. Niedawno rozmawialiśmy z prezesem Odry i powiedział nam, że nasz skauting spłacił się siedem lat do przodu – dodaje jeden z twórców platformy.
Z kolei Kobylnik podkreśla, że jednym z głównych celów platformy jest promowanie szerzej nieznanych zawodników z niższych lig, którzy mają duży potencjał. – Pokazujemy, że zawodnicy z trzeciej ligi potrafią grać dobrze dwa poziomy wyżej. Chodzi nam o to, żeby najlepsi grali w miejscach, w których powinni – tak, by każdy mógł wykorzystać swój potencjał. Choć wiadomo, że niektórym trzeba dać więcej czasu – przyznaje.
Choć na razie częściej z oferowanych rozwiązań korzystają kluby od 1. Ligi w dół, twórcy zapewniają, że chcą współpracować także z klubami PKO Ekstraklasy. W celu działalności, zatrudniono wykwalifikowany sztab skautingowo-analityczny, w którym znajdują się osoby z doświadczeniem, także piłkarskim. – Obecnie trwają nasze rozmowy z klubami Ekstraklasy, które chcą obserwować niższe ligi w Polsce i za granicą. Nie wszystkie kluby profesjonalne mają własny dział skautingu lub miały wcześniej potrzebę obserwacji konkretnych rynków. Wtedy my zajmujemy się outsourcingiem skautingu – mamy sztab wykwalifikowanych skautów, na czele z Piotrem Stawarczykiem, który sam grał w Ekstraklasie i wie, jak dany zawodnik na tym poziomie powinien się prezentować. Pracują u nas także były piłkarz klubów Ekstraklasy Przemysław Trytko i Jacek Osadnik, który był dyrektorem w InStacie – opisuje Gordzielik.
Jak się okazuje, działalność skautów jest także dostrzegana przez kluby. – Ostatnio naszego skauta zauważyła Wisła Kraków i zatrudniła go na pełen etat. To pokazuje, że skauci pracujący dla nas także mogą się rozwijać – dodaje Kobylnik.
Jak wygląda działalność skautów? Twórcy platformy zapewniają, że chcą wzorować się na czołowych europejskich klubach. Dlatego wdrożyli struktury, którymi posługuje się Monchi, jeden z najbardziej uznanych skautów i dyrektorów sportowych na świecie, który odkrył takich zawodników jak Sergio Ramos i Dani Alves.
– Obraliśmy model Monchiego, jednego z najbardziej znanych skautów na świecie. Na początku sezonu nasi skauci obserwują całe ligi – każdy piłkarz ma szansę znaleźć się na liście i na temat każdego z nich tworzą krótkie notatki. Później, po około dwóch miesiącach następuje burza mózgów, w której jest wybierana zawężona grupa zawodników. Na ich temat przygotowujemy dłuższe raporty – skauci skupiają się tylko na nich. Wszystko, co skaut wypracuje, może wgrać do naszej aplikacji. Platforma jest na tyle przejrzysta, że kluby z którymi współpracujemy, mogą wyłapywać zawodników, którzy najbardziej się wyróżniają – przyznaje Gordzielik.
Szymon Kobylnik zapewnia, że zarząd oraz sztab skautingowy wciąż pracują nad kolejnymi udogodnieniami. Celem jest jak najłatwiejszy, ale także najbardziej przejrzysty sposób dla klubów, by znaleźć odpowiednich zawodników. – Pracujemy nad modelem ekonometrycznym, który na podstawie statystyk będzie szacował potencjał zawodnika. W przyszłości chcemy to zderzyć z realnymi obserwacjami skautów, aby stworzyć indeks piłkarza, by sprawdzać, jak jego wartość rośnie w czasie. Chcemy to wprowadzić także u zawodników z niższych lig. Kluby i trenerzy na tej podstawie będą mogli znaleźć potrzebnych graczy, a piłkarze będą polecani potencjalnym pracodawcom – twierdzi jeden ze współtwórców projektu.
– W ubiegłym roku otrzymaliśmy bon na innowację w wysokości dwustu tysięcy złotych, który umożliwił dalszy rozwój naszej platformy – w czerwcu pojawi się jej nowa wersja. Chcielibyśmy też wprowadzić moduł subskrypcyjny oraz przetłumaczyć ją na inne języki, aby dać całemu światu znać, że jesteśmy – dodaje Gordzielik.
Na razie platformy PlayMaker.Pro oraz ScoutMaker.Pro działają osobno – z bazy danych pierwszej może korzystać każdy, natomiast z drugiej – kluby, które zdecydują się na współpracę. Oczywiście, już w tej chwili struktury obu projektów mają wspólne czynniki oraz wspólny zespół nad nimi pracujący. Twórcy jednak przyznają, że chcieliby stworzyć z dwóch platform – jedną. – W ciągu dwóch lat chcielibyśmy połączyć obie platformy, aby poziom profesjonalny i niezawodowy znalazł się w jednym miejscu – podkreśla Gordzielik.
Twórcy zapowiadają, że zależy im na tym, żeby ich platforma była także otwarta dla piłkarskich fanów i w tej chwili czynią kroki w tym kierunku. – Chcielibyśmy zaangażować kibiców. Czytałem, że finał mistrzostw świata widziały cztery miliardy kibiców. Dlatego się zastanawiamy, jak ich do nas wprowadzić – mówi Gordzielik.
1 - 2
Norwegia
0 - 1
Finlandia
16:00
Włochy
19:00
Portugalia
16:00
Szwecja
19:00
Polska
16:00
Holandia
19:00
Anglia
16:00
Finlandia
19:00
Islandia
16:00
Belgia
19:00
Włochy