| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Derby Poznania uznawane są za najbardziej przyjazne derby w Polsce. W niedzielę po raz kolejny kibice Lecha i Warty zasiądą obok siebie, aby w sympatycznej atmosferze dopingować swoich ulubieńców. Od ponad 100 lat losy obu klubów są bardzo blisko ze sobą związane. Sprawdzamy, jak te relacje wyglądały w przeszłości.
Przez długie lata wizytówką Poznania była Warta, jako jeden z najstarszych polskich klubów i jednocześnie założycielka ligi. Lech, który miewał wtedy inne nazwy, dopiero walczył o swoich kibiców. Konkurencję przed wojną miał sporą. Zespół Zakładów Cegielskiego dostarczył zawodnika do reprezentacji, natomiast pięciokrotnie o Ekstraklasę ocierała się… Legia Poznań.
Po wojnie liczyły się już tylko Warta i Lech. Wprawdzie Zieloni w 1947 roku zdobyli jeszcze mistrzostwo, jednak to Kolejorz dłużej pozostał w elicie. Ostateczna walka o dominację w Poznaniu rozegrała się tak naprawdę na drugim i trzecim poziomie rozgrywkowym. Wygrał ją Lech, który awansował do Ekstraklasy w 1972 roku i nie wypadł z niej już do końca wieku.
– Już w trzeciej lidze przy Lechu gromadziły się liczniejsze grupy kibiców. Pamiętam, jak w jednym z sezonów derby decydowały o losach awansu. Głównie ze względu na zainteresowanie fanów Lecha mecz nie odbył się na ich małym obiekcie na Dębcu, tylko na Stadionie im. 22 Lipca – wspomina Maciej Markiewicz, były piłkarz Lecha oraz znawca historii klubu. – Warta miała raczej widzów niż kibiców. Na spotkania Lecha przychodziło więcej osób, które reagowały z większym entuzjazmem i głośno dopingowały swoich ulubieńców – dodaje.
Kolejorz notował kolejne sukcesy, brał udział w europejskich pucharach, przeniósł się również na nowoczesny stadion. Warta natomiast pałętała się w drugiej lub trzeciej lidze, patrząc na rywala ze sporą zazdrością. Nie było jednak w tym złych emocji, bowiem Zieloni pomagali nierzadko Lechowi, użyczając czasem swojego stadionu a nawet… strojów na debiutancki mecz w Pucharze UEFA z Duisburgiem.
Im wyżej piął się Lech, tym rzadziej dochodziło do derbów. Te spotkania od zawsze miały jednak szczególne znaczenie. Rywale byli dla siebie uprzejmi, ale nikt nikomu nie odpuszczał. – Do jednej parafii na Dębcu przypisani byli zarówno członkowie słynnego trio ABC: Teodor Anioła, Edmund Białas i Henryk Czapczyk, a także świetny bramkarz Warty Feliks Krystkowiak. Zdarzało się, że jednego dnia spotykali się w kościele, a drugiego mierzyli się na boisku. W tym momencie nie było już sentymentów, liczyła się tylko walka. Po meczu każdy podał drugiemu rękę – opowiada Markiewicz.
Oba kluby całkiem dobrze uzupełniały się na innych sportowych arenach, przez wiele lat były przecież tworami wielosekcyjnymi. Lech słynął ze znakomitych zespołów koszykarskich, kolarzy i kręglarzy. W Warcie świetne wyniki przed wojną uzyskiwali bokserzy i lekkoatleci, a po niej – gimnastyczki. Sekcja kajakarstwa, która do dziś pływa pod zielonym herbem, została przeniesiona do Warty z… Lecha. Najbardziej zażartą rywalizację toczyli natomiast hokeiści na trawie. Lata 60. i 70. należały do Warty, natomiast kolejna dekada już do Kolejorza.
W piłce jednak wyraźnie było czuć, kto jest silniejszy i ważniejszy. Najlepiej obrazują to kwestie transferowe. Ruch w interesie nie ustawał, niemal co sezon dochodziło do roszad na linii Warta – Lech. – Często ustalano to na wyższych szczeblach lokalnych i politycznych. Przesuwano graczy, bo kluby czasem potrzebowały wsparcia, aby kibice byli zadowoleni. Gdy np. Lech w 1969 roku spadał do trzeciej ligi, to oddał Olimpii znaczącego piłkarza, Krystiana Polowczyka. Gdy Warta była w potrzebie kilka lat później, trener Lecha Janusz Pekowski wysłał tam dwóch doświadczonych piłkarzy: Olka Bilewicza i Zbigniewa Franiaka – przypomina Maciej Markiewicz.
Gdy Lech zdobył pozycję, sięgał już głównie po najlepszych i najzdolniejszych graczy z Wildy. Kolejorz bardzo często stawał się naturalnym kolejnym krokiem w karierze. Spośród 11 wychowanków Warty, którzy otrzymali po wojnie powołanie do reprezentacji, aż ośmiu prędzej czy później wylądowało przy Bułgarskiej. Krzysztof Pawlak, Maciej Żurawski czy Jakub Moder dokonali tego bezpośrednio i właśnie w Lechu zadebiutowali w kadrze.
Utarło się, że do Warty z Kolejorza trafiają głównie piłkarze za słabi lub za starzy. Czasem jednak taki desant dawał mnóstwo korzyści Zielonym. W 1993 roku klub z Wildy powrócił do Ekstraklasy głównie za sprawą byłych piłkarzy Lecha z Czesławem Jakołcewiczem na czele. Ostatnie lata to natomiast świetne wykorzystanie odrzuconych Piotra Reissa i Łukasza Trałki. – Lech wtedy osłabił się, rezygnując z Trałki. Bardzo długo nie mógł znaleźć gracza, który wniósłby taką jakość w budowaniu akcji. Warta natomiast zyskała piłkarza z wielkim doświadczeniem i ogromnym zaangażowaniem – zaznacza Markiewicz.
Nie można w tej historii nie wrócić jeszcze raz do szalonych lat 90. W pewnym momencie za większość sznurków w obu klubach, a także w ekstraklasowej Olimpii Poznań, pociągał bowiem… jeden człowiek. Ówczesny potentat paliwowy Ryszard Górka był najpierw głównym sponsorem Lecha, pomagając mu w zdobyciu dwóch tytułów mistrzowskich.
Apetyt biznesmena jednak rósł – chwilę później został też prezesem Warty, którą chciał za wszelką cenę połączyć z Olimpią. Część zawodników przesuwano z jednej poznańskiej drużyny do drugiej. Gubili się w tym kibice, dziennikarze, a czasem nawet i sami piłkarze. Ostatecznie nie było ani fuzji, ani sukcesów, błyskawicznie rosły natomiast długi...
Teraz takich chorych układów już nie ma. Lech zbudował sobie potężne fundamenty organizacyjne i finansowe. Warta wciąż je buduje, ale systematycznie nadrabia stracone lata. Oba kluby są ostatnio w bardzo dobrych relacjach, co widać przy organizacji derbów. Wspólna konferencja prasowa i komunikacja w mediach społecznościowych, gadżety promujące to starcie czy też organizacja meczu na Stadionie Miejskim. Po raz pierwszy od kilku lat Kolejorz zrobił nawet to, czego domagało się wielu kibiców – wypożyczył zdolnego wychowanka (Filipa Borowskiego) do Warty.
– Chylę czoła przed władzami obu klubów, że umieją się dogadać. Tak samo jest z kibicami. W ostatnich derbach było widać ich zgodność. Obok kibica w niebiesko-białym szaliku siedział fan z biało-zielonym szalikiem i nikomu to nie przeszkadzało. To fajny przykład normalności w tym coraz bardziej nienormalnym świecie – podkreśla Markiewicz.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.