Kacper Sztuka to polski wyścigowy talent, o którym coraz częściej słyszy cały motorsportowy świat. 17-latek wygrał w tym sezonie zmagania Formuły Winter Series i walczy o mistrzostwo we włoskiej Formule 4. Otwiera się przed nim szansa, by w przyszłym sezonie wystartować w ogólnoświatowej F3, która jest serią towarzyszącą Formuły 1. O sukcesach, marzeniach oraz planach przyszłość opowiada w wywiadzie dla TVP Sport.
Rafał Kargol, TVPSPORT.PL: – Zeszły weekend na Monzie to był istny rollercoster. Pole position, zwycięstwo w wyścigu, ale też kontrowersje związane z sędziami i nieudany start. To dużo jak na jeden weekend. Zaliczasz go mimo wszystko do udanych?
Kacper Sztuka, kierowca wyścigowy: – Myślę, że tak. Najbardziej liczy się z tej rundy dla nas to, że mamy dobre tempo, że auto jest szybkie oraz że jesteśmy w stanie dowozić pole position i wygrane. Drugi wyścig był "dziwny", jeżeli można tak powiedzieć. Dużo się tam działo. Niestety, błąd jednego z marshalli spowodował lawinę konsekwencji. Musimy poczekać jeszcze na oficjalne wyniki. Na razie organizatorzy powiedzieli, że mogą przywrócić wyniki z ostatniego okrążenia albo z ósmego kółka, czyli tego, na którym prowadziłem. Mogą też całkowicie skasować wyścig. Jeszcze nie wiadomo, ale drugi wyścig również może okazać się przeze mnie wygrany. Muszę więc zaliczyć ten weekend do udanych. Nawet jeśli to będzie jedna wygrana, najbardziej się liczy dla nas to, co pokazaliśmy w tempie wyścigowym.
– Ostatni wyścig również zaczynałeś z pole position. Pozostaje pewien niedosyt?
– Wiadomo, że najlepiej byłoby wystartować w pierwszym rzędzie i odjechać stawce, ale nie załamujemy się tym. Mimo że sam start się nie udał, to później było sporo dobrych wyprzedzań, a one zawsze dobrze wpływają na "rozjechanie się" po przerwie. W całym wyścigu mieliśmy dobre tempo i najlepszy czas okrążenia. Było to świetne przygotowanie przed ewentualnymi wyprzedzaniami we włoskiej F4. Na pewno nie był to wyścig spisany na straty.
– Dwa weekendy serii Euro 4 już za tobą. Wiesz już, czy zjawisz się również na trzeciej rundzie w Katalonii?
– Najprawdopodobniej nie, ale jeszcze nie jest to pewne.
– Traktujesz wyścigi serii Euro 4 jako poważny sprawdzian, czy bardziej jako przygotowanie do dwóch rozstrzygających wyścigów włoskiej F4.
– Staramy się dobrze pojechać w wyścigach, w których startujemy. Euro 4 to dla nas rozgrzewka przed ostatnimi wyścigami po przerwie wakacyjnej w F4. Traktujemy to faktycznie bardziej jako przygotowanie do włoskiego sezonu, który jest dla nas najważniejszy i to na nim się skupiamy. Tam stawka jest jednak mocniejsza, a sezon dłuższy. Zawsze jeżeli już jedziemy w Euro 4, to jedziemy tam po to, żeby wygrać.
– Pozostały dwie rundy do końca zmagań włoskiej F4, w tabeli zajmujesz trzecie miejsce. Uważasz, że stać cię na walkę o mistrzostwo? Byłbyś pierwszym Polakiem, który tego dokonał.
– Walka cały czas trwa. Różnica w punktach może się wydawać spora (62,5 punktu – przyp. red.), ale po odliczeniu najgorszych wyników (we włoskiej F4 do klasyfikacji generalnej na koniec sezonu liczy się 16 z 21 wyścigów) u mnie odpada zaledwie parę punktów, a u Arvida Lindblada (lider tabeli włoskiej F4 – przyp. red.) ponad dwadzieścia. Wtedy klasyfikacja wygląda lepiej. Na pewno będziemy walczyć. Cały czas skupiamy się na tytule i nie poddajemy się. Na pewno nie walczymy o drugie miejsce, tylko o mistrzostwo.
– Potencjalnie najpiękniejszym momentem tego sezonu może być ten, w którym zdobędziesz mistrzostwo. Gdybyś miał wybrać taki moment już dzisiaj, to byłby to triumf w Formule Winter Series czy trzy wygrane podczas weekendu na torze Paul Ricard, a może jakieś inne wydarzenie?
– Myślę, że ostatni wyścig z Paul Ricard. To był to bardzo szczęśliwy moment. Do praktycznie samego końca jechałem drugi i dopiero na dwa zakręty przed metą objąłem prowadzenie. To było duże zaskoczenie i ogromna radość.
– Twoi bezpośredni rywale są wspierani przez programy juniorskie Red Bulla, Ferrari czy McLarena. Czujesz, że jeślibyś należał do podobnego programu, twoja kariera mogłaby toczyć się w jeszcze szybszym tempie?
– To na pewno ogromne ułatwienie i pomoc. Poszczególne akademie różnie podchodzą do wspierania juniorów. Wiadomo, zawsze takie wsparcie jest dużą rzeczą. To na pewno pomogłoby w doborze zespołu i wytyczeniu wyścigowej ścieżki na parę lat w przód.
– To już twój trzeci sezon we włoskiej F4. Można powiedzieć, że jesteś już ukształtowanym, dojrzałym i doświadczonym juniorem. Otwarcie mówisz, że twoim bezpośrednim celem na sezon 2024 jest towarzysząca Formule 1 FiA F3. Można już mówić o negocjacjach z zespołami z tej serii?
– Rozmawiamy z zespołami z Formuły 3. Na razie wszystko jest w fazie rozmów. Mamy oferty z różnych zespołów, które wyraziły chęć, aby mieć mnie w składzie jako kierowcę – ale na pewno nie będziemy chcieli jechać z zespołem z końca stawki. Rozmawiamy z dobrymi zespołami. Jedyną przeszkodą jest budżet, który teraz staramy się poskładać, ale jesteśmy coraz bliżej.
– Rozumiem, że nie możesz zdradzać, z jakimi zespołami rozmawiasz, ale określasz je jako dobre. To znaczy, że w przypadku powodzenia rozmów będziesz miał szansę regularnie walczyć o wysokie cele?
– Tak. To są zespoły, które są w stanie stawać na podium i wygrywać – to mogę powiedzieć.
– Pytam też dlatego, że jeszcze niedawno cieszyliśmy się z ogłoszenia startów Piotra Wiśnickiego w F3, ale ta przygoda nie potrwała zbyt długo (cztery starty), na co duży wpływ miał wybór teamu. Szukając sobie miejsca w F3, masz z tyłu głowy problemy, których doświadczył Piotrek?
– Bierzemy pod uwagę to, co wydarzyło się poprzednich sezonach, wybierając zespół do serii, w którą celujemy. Wiemy już, które zespoły lepiej omijać, a do których warto się odezwać. Staramy się uczyć również na cudzych błędach.
– Można zauważyć, że prezentujesz raczej analityczne i metodyczne podejście do ścigania. Uważasz, że dobry kierowca wyścigowy musi kalkulować swoje ruchy na chłodno, czy jednak na torze zawsze powinno znaleźć się też miejsce na puszczenie wodzy fantazji?
– To zależy od sytuacji, ale w większości przypadków lepiej jest jednak mieć wszystko pod kontrolą i podchodzić do tego z chłodną głową. Emocje w tym raczej nie pomagają. Analityczne i logiczne podejście do wyścigu jest zazwyczaj bardziej opłacalne niż pójście na żywioł.
– Jak przygotowujesz się do wyścigów będąc na miejscu w Polsce. Dużą role dla ciebie odgrywa simracing?
– Aktualnie najmocniej koncentruję się na przygotowaniu fizycznym i psychicznym. Pracuję z trenerem na siłowni i to na tym skupiamy teraz najbardziej. Simracing też jest częścią przygotowania, ale mam już na tyle doświadczenia na torach w aucie, którym jeżdżę, że wirtualne ściganie odchodzi na drugi plan. Teraz najważniejsze jest dla mnie, aby dobrze się zregenerować po ostatnich wyścigach i testach oraz zacząć przygotowania do ostatnich rund F4 pod kątem fizycznym.
– Mamy wrzesień, nowy rok szkolny, w którym czeka Cię matura. Z pomocą pewnie przyszły ci narzędzia do nauki zdalnej, które pomagają pogodzić szkołę z wyścigami. Poza wakacjami masz jednak uczucie, że nie możesz w pełni poświęcić się przygotowaniom do ścigania?
– Kiedy chodziłem do szkoły w normalnym trybie, to była pewna przeszkoda. Trzeba wtedy spędzać tam parę godzin dziennie oraz nadrabiać wszystkie zaległości po wyjazdach na wyścigi. Od kiedy przeszedłem na edukację domową, mam dużo więcej czasu i mogę w pełni skupić się w przerwach między wyścigami na nauce. Jest to spore ułatwienie, ale jednak maturę wszyscy dostaniemy tę samą. W pewnym momencie będę musiał sam ją napisać, dlatego we własnym zakresie przygotowuję się do wszystkich przedmiotów. Nikt za mnie tego nie zrobi, ale teraz mogę sobie ten czas bardziej dostosować. Nie muszę tego robić w tygodniu. Mogę to robić również przez weekendy.
– Cele stawiasz sobie jasno – za cztery lata Formuła 1. Sezon się jeszcze nie skończył, ale jak myślisz, w jakim stopniu w tym roku przybliżyłeś się do tego marzenia?
– Myślę, że po spędzeniu dwóch lat w Formule 3 i dwóch lat w Formule 2 F1 jest realna. Sądzę, że w tym roku zrobiłem duży krok w stronę mojego celu – zgodnie z założeniami. Czas pokaże, ale czuję, że jestem coraz bliżej i ten rok można zaliczyć do tych przybliżających mnie do Formuły 1.
– Jesteś mocno sfokusowany na osiągnięcie marzenia, jakim jest dotarcie do szczebla królowej motorsportu. Ale nawet wielu świetnych kierowców F1 miało swoje epizody w innych seriach wyścigowych np. twoi idole Kimi Raikonen i Robert Kubica. Czy jest jakaś inna seria, w której w przyszłości chciałbyś się spróbować?
– Na ten moment skupiam się na Formule 1, na single-seaterach. Jeżeli inna motorsportowa seria, to tylko po zakończeniu jazdy w F1 – tak jak w przypadku Jensona Buttona czy innych kierowców.
– Czyli wyścigi długodystansowe ani serie zza oceanu cię nie interesują?
– Na ten moment nie.
– Wybiegnijmy zatem w przyszłość. W ciągu najbliższych dwóch lat Kacper Sztuka wygrywa F2, a wszystkie zespoły w stawce F1 biją się o podpisanie z nim kontraktu. Który z nich wybierze Kacper?
– Mówiąc z uśmiechem: ten, który jest aktualnie najszybszy. Realia w Formule 1 są aktualnie takie, że Red Bull ma zdecydowanie najlepsze tempo. Jeżeli kiedyś stanę przed takim dylematem, to na pewno będę wybierał ten najszybszy zespół.
– Twoimi idolami są Niki Lauda, Kimi Raikkonen i Robert Kubica. Który z kierowców obecnej stawki najbardziej ci imponuje?
– Zdecydowanie Max Verstappen jako dominator w sezonie – pokazuje coś, czego nie było od lat. W tym roku jest po prostu niesamowity. Na pewno to on jest wyznacznikiem dla naszego pokolenia. Raczej nie mam jednak takiego konkretnego zawodnika, któremu bym kibicował. Ucieszyłem się, że Liam Lawson dostały fotel w Alpha Taurii na kilka wyścigów, tym bardziej cieszy mnie jego dobra forma i zdobyte ostatnio punkty. To napawa optymizmem, że młodzi kierowcy, którzy jeżdżą szybko seriach juniorskich, faktycznie mogą wejść do Formuły 1 i od razu zaliczać dobre wyniki.
– Znamienne, że wybrałeś właśnie kierowcę Alpha Taurii. Czy w ramach współpracy między twoim sponsorem (Orlenem) a tym zespołem, jest szansa, żeby znalazło się miejsce dla polskiego kierowcy w akademii Red Bulla?
– Tutaj trzeba się wykazać prędkością na torze i to będzie główny wyznacznik. Nie wiem, co się dzieje za kulisami i czy są takie odgórne ustalenia. Wiem jednak, że na pewno wygrywanie będzie głównym wyznacznikiem tego, czy kierowca będzie w akademii, czy nie.
– Gdybyś dostał dzisiaj telefon od np. Helmuta Marko, to bardzo chętnie byś się zgodził?
– Oczywiście. Dostanie się do akademii jest przełomowym momentem w karierze i na pewno chciałbym w tym uczestniczyć.