Reprezentacja Polski U17 przegrała z rówieśnikami z Senegalu w mistrzostwach świata aż 1:4 (0:2). Jedną z przyczyn tego rezultatu była przewaga fizyczna rywali. Chociaż mówi się, że może ona wynikać z genów – czy na pewno tak jest? O szkoleniu młodzieży oraz aktywności fizycznej w Senegalu porozmawialiśmy z Peterem Kalubą, który pochodzi z Polski, ale aktualnie pracuje z młodzieżą w Dakarze.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – We wtorek reprezentacja Senegalu U17 pokonała rówieśników z Polski aż 4:1. Jakie były pana wrażenia w trakcie tego spotkania?
Peter Kaluba, działacz fundacji Cinco Colores, zajmującej się szkoleniem młodzieży w Senegalu: – Nie czuję się ekspertem od oceny samej gry zawodników. Widziałem jak wcześniej Polacy funkcjonowali – to bardzo dobra drużyna, która znakomicie przeszła eliminacje oraz mistrzostwa Europy. Patrząc jednak na to, jak Senegalczycy bawili się piłką, miałem wrażenie, że jest to inna kultura sportu.
– Złośliwi twierdzili po meczu, że część zawodników mogła mieć oszukany wiek, gdyż są bardzo dobrze zbudowani.
– Kiedy mówimy o nastolatkach z Afryki, często pojawia się ten wątek. I nie da się ukryć, nie jest to specjalnie rzadka sytuacja. Często nie wynika nawet z jakichś intencjonalnych prób oszustwa. Zdarza się, że w wiosce rodzi się dziecko i ojciec je rejestruje dopiero, gdy ma trójkę. Wtedy to najstarsze może mieć dwa-trzy lata więcej. Ale w tej chwili technologia jest na takim poziomie, że pozwala sprawdzić rzeczywisty wiek rozwojowy piłkarza. W fundacji Cinco Colores mamy drużynę nastolatków – piętnastolatkowie często są tak dobrze zbudowani, że mężczyźni dwa razy starsi chcieliby tak wyglądać. Ale można powiedzieć, że na taki wygląd przeznaczają dużo czasu, nie bierze się to tylko z genów.
– Co konkretnie pan miał na myśli, mówiąc o innej kulturze sportu w Senegalu?
– Mogę podać jedną różnicę. W Senegalu codziennie wszyscy biegają. O siódmej rano można spotkać setki chłopców i dziewczyn biegających po plaży, ćwiczących wspólnie. Czasami są to mniejsze grupy, a niekiedy nawet zdarza się, że kilkaset osób razem trenuje. W Polsce raczej żaden z chłopców nie biega sam na treningi – jest odwożony przez rodziców albo przyjeżdża różnymi środkami komunikacji. To daje Senegalczykom dużą przewagę w aktywności fizycznej. Wiele osób mówi, że ich przewaga wynika z genów. Owszem, to "najwyższa" nacja w Afryce. Ale to niewiarygodne, ile czasu tutaj się poświęca na wszelkie zajęcia ruchowe.
– Z czego wynika tak rozwinięta aktywność fizyczna w Senegalu?
– Ważny jest tutaj czynnik społeczny, bo Senegal nie jest bogatym krajem i wiele spraw trzeba tutaj załatwiać na piechotę. Dlatego aktywność fizyczna jest pewnym przymusem życiowym. Nie ma tutaj tak rozwiniętej komunikacji publicznej, co najwyżej sieć prywatnych busików, które się w ogóle nie zatrzymują i ludzie muszą do nich wskakiwać. Starsze Senegalki są brane pod boki, żeby szybko zdążyły wsiąść albo wysiąść! Istotną kwestią jest także młode społeczeństwo. Ludzie poniżej 35. roku życia to 65 procent populacji. Przez to większość jest głodna osiągania sukcesów. W Polsce nastolatkowie mają mnóstwo opcji rozrywek i aktywności, a tam głównym zajęciem jest gra w piłkę.
– Czyli futbol jest uważany przez młodych ludzi za szansę?
– W Senegalu pełno nastolatków biega w różnych koszulkach piłkarskich, choć czasami także drużyn NBA. Większość dzieci gra w piłkę – bez względu na płeć. Wszyscy także znają się na tym sporcie. Gdy mnie pytają, skąd jestem i odpowiadam, że z Polski, od razu wymieniają sporo naszych zawodników, nie tylko Lewandowskiego, Szczęsnego i Zielińskiego. W ten sposób Senegalczycy czerpią także wiedzę o innych krajach – futbol jest dla nich oknem na świat.
– Senegalski futbol dziś kojarzy nam się przede wszystkim z Sadio Mane. Jakie jest jego znaczenie w ojczyźnie?
– Moim zdaniem oddziałuje na Senegal bardziej niż Robert Lewandowski na Polskę. Mane robi ogromnie dużo dla promocji piłki nożnej w tym kraju, ale pokazuje ten sport także z innej perspektywy. Na przykład płaci bodajże 70 euro miesięcznie każdemu mieszkańcowi wioski, z której pochodzi. W ten sposób dodatkowo wzmacnia swój autorytet, który za sprawą osiągnięć na boisku i tak jest duży. Dlatego jest dla rodaków nie tylko wzorcem sportowym, ale także drogowskazem dla młodych ludzi. Pokazuje, co można osiągnąć, nie mając za wielu opcji.
– A jakie jest podejście do szkolenia?
– W Polsce zawsze jest dyskusja czy trener ma być z kraju, czy z zagranicy. W Senegalu wszystkie reprezentacje od lat są prowadzone przez Senegalczyków. Rola trenerów tutaj jest też bardzo ważna – społeczeństwo jest młode, ale hierarchiczne. Dlatego szkoleniowcy mają tutaj bardzo duże znaczenie. Gdy coś mówią, nie ma kwestionowania i dyskutowania z nimi. Nie trzeba wprowadzać rygoru, bo oni mają taką kulturę, że szanują starszeństwo. Tutaj nie zdarzają się takie postawy, że w trakcie mistrzostw świata piłkarze idą sobie "na piwko". Oczywiście, większość Senegalczyków to muzułmanie i nie piją alkoholu. Ale chrześcijanie oraz osoby wyznające inne religie również trzymają się zasad.
– Czytałem kilka artykułów o tym, że wpływ na senegalską piłkę ma partnerstwo z klubami z Francji. Na czym, z pana perspektywy, polega to partnerstwo?
– Kluby w Senegalu nie są zbyt bogate. Dlatego są otwarte na współpracę z Francuzami. To dla osób działających w piłce nożnej, ale także dla zawodników okno na Europę. Spójrzmy na Amarę Dioufa – ma piętnaście lat i już jest dogadany z Metz. Obserwują go większe kluby i ludzie w Europie się zastanawiają, dlaczego wybrał właśnie ten klub...
– Jaką przewagę ma Metz w zestawieniu z Realem i Barceloną dla 15-latka z Senegalu?
– W Senegalu przebywa dużo skautów, największych, ale też tych mniejszych klubów. Na miejscu jednak dostrzegają oni, jaką barierą może okazać się język. Senegalscy nastolatkowie mówią po francusku, dlatego mają większe szanse w rozmowach z agentami i wolą trafić do Francji lub Belgii. W tych krajach jest też łatwiej upilnować chłopaków, których może przerosnąć życie poza ojczyzną. Ale trzeba też pamiętać, że niektórzy mówią tylko w lokalnym języku wolof, dlatego mają jeszcze trudniej.
– Czy Diouf jest w Senegalu uważany za cudowne dziecko tamtejszej piłki?
– Chłopak ma świetne warunki fizyczne, dobrą koordynację, doskonale widzi grę i potrafi długo utrzymywać piłkę przy nodze. Ale moim zdaniem, takich Dioufów w Senegalu można znaleźć w każdej dzielnicy. Nie patrzyłbym na Dioufa jako na jakiegoś ponadprzeciętnie uzdolnionego piłkarza. Oczywiście, zagrał już w dorosłej reprezentacji Senegalu. Sądzę jednak, że w tym kraju młodzi piłkarze mają więcej szczęścia, jeśli są powiązani z jakimiś agentami.
– Czy w Senegalu dużo się mówi o mistrzostwach świata U17?
– Nie śledzę dokładnie lokalnych mediów, bo są one właśnie w języku wolof, a nie francuskim. Z tego, co obserwuję, Senegalczycy żyją poczynaniami każdej swojej reprezentacji. Chcą zwycięstw w każdej kategorii. Czy chodzi o kadrę U17, U20, olimpijską, czy pierwszą drużynę narodową. I bardzo się interesują każdym meczem. Nie wszyscy mają telewizory w domu, dlatego umawiają się w dużych grupach, po 30-50 osób na wspólne oglądanie w knajpach. Czasami ktoś wystawi na zewnątrz telewizor i ludzi stoją na ulicach i kibicują.
– Wynika to z pasji do futbolu, a może braku innych zajęć – o czym pan wspomniał?
– Senegal się rozwija, więc jeśli społeczeństwo za jakiś czas będzie bogatsze, to piłka nożna może przestać być oknem na świat. Tutaj nie ma za dużo rozrywek "indoorowych", tylko większość dzieje się na powietrzu. Dzieci i nastolatkowie dużo grają w piłkę, choć nie mają dużo boisk trawiastych. Większość gra na piasku i biega za piłką po ulicach. Jest inaczej niż w Polsce. Kiedyś były wielkie dyskusje czy orliki są potrzebne. Moim zdaniem są. Ale każdy orlik powinien być otwarty 24 godziny na dobę i niech te dzieciaki tam grają i się bawią. A u nas otwierają na godzinę, potem zamykają na klucz i jeszcze dodatkowo biorą za to pieniądze. Oczywiście, w Senegalu też są boiska płatne, nawet niekiedy droższe niż w Warszawie. Ale dostęp do sportu jest większy niż w Polsce. Poza tym, w kraju kilka lat temu wprowadzono systemowe szkolenie dla dzieci i młodzieży, które ma duży wpływ na rozwój.
Początek piątkowego meczu o godzinie 10:00. Transmisja w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej i Smart TV od 9:30. Komentatorami będą Aleksander Roj oraz Rafał Ulatowski.
Kiedy mecz: piątek, 17 listopada, godzina 10:00
Gdzie i o której transmisja: od 9:30 w TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV oraz HbbTV
Kto skomentuje: Aleksander Roj, Rafał Ulatowski
Prowadzący studio: Mariusz Jankowski:
Goście w studio: Hubert Bugaj, Robert Podoliński