| Czytelnia VIP

Czytelnia VIP. Zbigniew Robakiewicz. Bramkarz z filmu, ale... opłacany bilonem

Zbigniew Robakiewicz (fot. PAP)
Zbigniew Robakiewicz (fot. PAP)
Sebastian Piątkowski

Urodził się w Opocznie, a karierę rozpoczynał w Łódzkim Klubie Sportowym. Potem kojarzony ze stołeczną Legią i rywalizacją z Maciejem Szczęsnym. Prywatnie spokojny i prorodzinny, zaprzeczający stereotypom o bramkarzach. Ma występ w reprezentacji oraz … epizod na szklanym ekranie. W dniu jego urodzin przypominamy tę ważną postać polskiej piłki lat dziewięćdziesiątych.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Engel: dawny system szkolenia trenerów był lepszy. Teraz to nonsens!

Czytaj też

Jerzy Engel (fot. PAP)

Engel: dawny system szkolenia trenerów był lepszy. Teraz to nonsens!

Sebastian Piątkowski (TVP Sport) : – Nadal lubi pan łowić ryby?
Zbigniew Robakiewicz:
– Bardzo, ale zwykle brakuje czasu. Łowię głównie latem, wyjeżdżam wtedy na tydzień i się relaksuję. Cenię ciszę i spokój, a temu sprzyja siedzenie nad wodą.

Wędkowanie ma jeszcze tę zaletę, że nawet najmniejszy błąd nie skutkuje stresem. Co innego na boisku...
– Ma pan rację, bo jeśli ryba ucieknie to świat się przecież nie zawali. A na boisku wiadomo – za bramkarzem jest tylko linia, a pomyłka kosztuje wiele drużynę.

Rywalizacja do pierwszego błędu z Maciejem Szczęsnym też pewnie zabrała sporo zdrowia?
– Naturalnie, bo wywoływała niepotrzebne nerwy. A bramkarz musi mieć komfort, czuć wsparcie trenerów. Trudno gra się więc ze świadomością, że byle pomyłka może kosztować miejsce w bramce. Trzeba być bardzo odpornym, aby to wytrzymać. To był pomysł trenera Etmanowicza, ale proszę sobie wyobrazić, że kiedyś doszło do zaskakującej sytuacji. Otóż w jednym ze spotkań obroniłem wprawdzie karnego, ale zawiniłem przy golu! No i jak do tego podejść?

Co zrobił Etmanowicz?
– W następnym meczu usiadłem na ławce.

Dziś w pracy szkoleniowej unika pan takich metod?
– Zdecydowanie! Koryguję błędy, ale potrafię pochwalić podopiecznych. Analizuję ich postawę na bieżąco i na tej podstawie podejmuję decyzję o obsadzie. Bramkarzowi należy dać szansę na wykazanie, chyba, że powiela te same błędy.

A te urodziny to dziś, czy 28 listopada?!
– Dziś. Swego czasu jeden z portali podał niewłaściwą datę, że urodziłem się 28. Wyjaśniłem tę pomyłkę i teraz jest już wszystko w porządku.

No to telefony się rozdzwonią!
– To na pewno, poza tym będzie sporo życzeń na Facebooku. To bardzo miłe, cieszę się, że ludzie o mnie pamiętają.

Szczęsny zadzwoni?!
– Nie, nie mamy kontaktu.

Jakoś mnie to nie dziwi.
– Nie w tym rzecz, bo prawdę powiedziawszy wiele z tych rzekomych historii o wzajemnej niechęci nakręciły media.

Maciek zadzwonił kilka lat temu, gdy pracowałem w Bełchatowie i graliśmy na Legii. Mieliśmy wtedy fajnego bramkarza, Zubasa.

Tego Litwina?
– Zgadza się. Maciek pogratulował mi trenerskiego nosa, podpytywał, gdzie znalazłem tak dobrego zawodnika.

A prawda była taka, że trzy razy pofatygowałem się na Litwę, więc nie ściągaliśmy przypadkowego bramkarza.

Niewielki dorobek reprezentacyjny pana i Macieja Szczęsnego potwierdza to, o czym mówiliśmy przed chwilą.
– To koronny argument, że rywalizacja nam nie służyła.

W kadrze zagrałem raz, gdy w 1994 roku pokonaliśmy Arabię Saudyjską 1:0.

Brat Ryszard ma trzy występy reprezentacyjne, a na dodatek strzelił dwa gole Bayernowi!
– Wszystko się zgadza, pamiętam jeszcze, że na Legii przegraliśmy wysoko, bo aż 3:7!

A pamięta pan mecz z 26 października 1985?
– No pewnie! Graliśmy z Zagłębiem Lubin, a w składzie ŁKS-u pojawiło się aż trzech Robakiewiczów: ja, Józef i Ryszard!

Ewenement na ogólnopolską skalę.

Ponoć poza boiskiem również spędzają panowie dużo czasu razem? Słyszałem trochę o imprezach sylwestrowych.
– Kiedyś rzeczywiście spotykaliśmy się częściej, ale teraz imprez jest mniej. Wiadomo – każdy ma rodzinę, życie pędzi do przodu, absorbują nas codzienne sprawy. Ponadto trochę wyhamowała nas też pandemia. Widzimy się rzadziej, ale na takich zjazdach rodzinnych pojawia się około 70 osób!

Engel: dawny system szkolenia trenerów był lepszy. Teraz to nonsens!

Czytaj też

Jerzy Engel (fot. PAP)

Engel: dawny system szkolenia trenerów był lepszy. Teraz to nonsens!

Medalista MŚ: Urban zasłużył na posadę selekcjonera

Czytaj też

Waldemar Matysik (fot. Getty/PA Images)

Medalista MŚ: Urban zasłużył na posadę selekcjonera

Współczuję kobietom…
– Ależ proszę mi wierzyć, że nie rozmawiamy tylko o piłce!

Tego byłoby za wiele, koncentrujemy się na rodzinnych sprawach.

A Józef pewnie bywa punktem odniesienia?
– Oczywiście, grał w końcu w ŁKS-ie, więc po latach podążyłem jego śladami.

Jest wyższy o zaledwie cztery centymetry!
– To prawda, podobnie jak ja nie miał zbyt dobrych warunków do gry w bramce. Kiedyś nikt nie patrzył na wzrost, dziś jest inaczej.

No to podyskutujmy o roli współczesnego bramkarza. W Manchesterze United nastąpiła zmiana i kiepsko grający nogami de Gea ustąpił miejsca Andre Onanie...
– I w tę właśnie stronę idzie piłka. Ogromne znaczenie ma wzrost, ale patrzy się także na technikę. Wszystko się zmieniło, teraz bramkarz stał się ostatnim obrońcą i to on inicjuje akcje. Minęły czasy, gdy ustawiało się piłkę na piątym metrze i zagrywało do przodu, byle dalej. Gra nogami to element nad którym trzeba nieustannie pracować, to elementarz dobrego bramkarza. Współczesny futbol polega głównie na szanowaniu piłki.

Wspomniałem o zmianie bramkarza w tym moim ulubionym klubie, więc warto przypomnieć, że w 1991 rywalizowaliście z Manchesterem w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. Potem w lidze Legia z trudem uniknęła najgorszego!
– Wszystko się zgadza. Prawdę mówiąc, to po dwumeczu z Manchesterem wszystko zaczęło się psuć, bo w składzie brakowało nam jakości. No i nie zapominajmy o problemach finansowych oraz zmianach, jakie zachodziły w klubie.

Wojsko.
– Dokładnie. Legia była na rozdrożu, a rządzący generałowie powoli odchodzili z Łazienkowskiej. Doszło do tego, że utrzymanie w 1991 potraktowaliśmy w kategoriach sukcesu. Na szczęście wygraliśmy w Lublinie 3:0, co pozwoliło na ocalenie ligowego bytu.

Maciej Szczęsny w swoim stylu stwierdził, że nawet gdyby Legia chciała to zwycięstwo kupić to i tak nie miałaby za co.
– Maciek powiedział to z przekąsem, ale miał rację. W tym czasie w Legii brakowało wszystkiego. Taki dowód – czy da pan wiarę, że bywało i tak, że... płacono nam bilonem?!

Co proszę?!
– Nie przesłyszał się pan. Płacono monetami z kas po zakupie biletów przez kibiców! Dziś jest to nie do pomyślenia.

Trochę pan w tej Legii przeżył.
– To prawda, bywały lepsze i gorsze dni, ale miałem szczęście do znakomitych trenerów. Na początku trafiłem na Jerzego Engela, a potem byli jeszcze Andrzej Strejlau, Paweł Janas i nieżyjący już znakomici fachowcy – Władysław Stachurski i Rudolf Kapera. No i Drogomir Okuka, fachowiec co się zowie.

Ale najwięcej grał pan u Janusza Wójcika?
– Tak, Wójcik stawiał na mnie regularnie. Zagrałem w Legii 250 razy, co daje trzecie miejsce w historii wśród bramkarzy.

A kto ma najwięcej? Grotyński?
– Tak. Muszę powiedzieć, że mam sporą satysfakcję, bo znalazłem się na tak zwanym pudle.

Tylko tej Ligi Mistrzów chyba trochę żal?
– Na pewno, choć nie chciałbym wracać do przykrych spraw. Pamiętam na jakich zasadach to było, ale nie ma sensu o tym teraz mówić.

Rozumiem. Co tam jednak Liga Mistrzów, skoro zagrał pan w Piłkarskim pokerze!
– To akurat była świetna przygoda. Pan Janusz Zaorski nakręcił znakomity film.

I niestety prawdziwy.
– Niestety, czy też – stety, zależy od podejścia. Grunt, że wreszcie się to skończyło.

Lubię tę pana radość po golu Olka Groma!
– Niezapomniane chwile! A wie pan, że gdy tylko któraś ze stacji wyemituje po raz kolejny Pokera, to od razu słyszę od znajomych:

Znowu jesteś w telewizji!

Przyznam, że obejrzałem znów bodaj dwa tygodnie temu…
– Bo to film z gatunku tych, które można oglądać non stop.

Propozycja wyszła od reżysera?
– Tak, pewnego razu pan Zaorski pojawił się na treningu Legii, proponując współpracę. Trener Strejlau nie widział przeciwskazań i w ten sposób zagrałem w kultowej produkcji.

W barwach Powiśla!
– Tak jest! Była to fajna przygoda, no i mogłem sobie wpisać do CV, że zagrałem w kultowym filmie!

U boku wielkich gwiazd, jak choćby Dykta!
– Widzi pan, że same plusy! Są to wspomnienia na całe życie.

Legia przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych to była również konstelacja gwiazd.
– Jak przyszedłem w 1986 i pierwszy raz pojawiłem się w szatni to dopiero dotarło do mnie, gdzie trafiłem.

Wielkie nazwiska, pół reprezentacji Polski!

Jak przyjęli nowego?
– Przyjęli mnie bardzo dobrze. Miłe...

Ale to Górnik był wtedy poza konkurencją.
– A nam zawsze czegoś brakowało. Trzeba jednak oddać, że w Zabrzu mieli znakomity zespół. W tym okresie nie brakowało w Polsce znakomitych piłkarzy.

To prawda, wystarczy wspomnieć Urbana, Tarasiewicza, i Dziekanowskiego. Długo moglibyśmy wyliczać zdolnych, choć chyba nie do końca spełnionych piłkarzy?
– Mieliśmy świetne pokolenie, ale przemiany w Polsce nie pozwoliły na osiągnięcie sukcesów.

Był jeszcze Leszek Pisz…
– I mam pewność, że gracz tej klasy długo nie pojawi się w lidze. Co mogę powiedzieć więcej? Wspaniały piłkarz i kolega. Śmialiśmy się czasami z Leszka, że buty piłkarskie kupuje chyba w Smyku, bo miał małą, ale niesamowitą stopę.

Na treningach pewnie nie było panu do śmiechu?
– No tak, bo gdy ustawiał piłkę to z reguły kończyło się golem. Trafiał, gdzie chciał. Leszek kopał z rzadko spotykaną rotacją, więc piłka leciała znaną tylko sobie trajektorią, a potem spadała w najmniej spodziewanym momencie. Pamiętam taki mecz bez udziału publiczności, bodaj z Górnikiem. Szło nam jak po grudzie, bardzo się męczyliśmy. W końcu sędzia podyktował rzut wolny, Leszek oczywiście strzelił gola i jakoś wygraliśmy.

Z rożnych też potrafił...
– To prawda, był niesamowity – szybki, zwinny, ze świetnym przeglądem pola.

I również niespełniony w reprezentacji.
– A to już inna rzecz. Takie były niestety czasy, że Leszek Pisz, choć grał znakomicie, to nie dostawał zbyt wielu szans.

A ja, tak przy okazji, pochwalę się jeszcze tytułem najlepszego bramkarza, który kiedyś przyznano mi w Przeglądzie Sportowym. Otrzymałem też Oskara od Canal Plus w 2001 roku!

Pamiętam. Wtedy to była chyba życiówka?
– Oczywiście! Cenię tę nagrodę, bo byłem po perypetiach, a pół roku wcześniej grałem jeszcze w III lidze, w Okęciu. Ten Oskar to zasługa Jacka Kazimierskiego, ówczesnego trenera bramkarzy. Przygotował mnie tak, że broniło mi się potem znakomicie.

Marzył pan o żółtej bluzie Kazimierskiego?
– Nie, choć słyszałem opowieści kibiców. Akurat z tym kolorem nie mam najlepszych wspomnień, bo podczas meczu w Chorzowie oberwałem w głowę i znalazłem się po drugiej stronie świadomości. A grałem właśnie w żółtej bluzie.

O matko!
– Niestety. Spadł deszcz i zrobiło się bardzo nieprzyjemnie.

W pewnym momencie było dośrodkowanie wzdłuż bramki, mniej więcej na czwartym metrze. Do piłki wystartował Mirek Jaworski, niestety nie zdążył wyhamować i… znalazłem się w innej rzeczywistości, piętro wyżej.

Nawet nie pytam jak było…
– Przyjmijmy, że na razie nie chciałbym tam wracać. Mam wiele do zrobienia i chciałbym jak najdłużej chodzić po ziemi.

Życzę zdrowia, szczęścia i jeszcze raz pieniędzy! Niekoniecznie w bilonie.
– Bardzo dziękuję.

Medalista MŚ: Urban zasłużył na posadę selekcjonera

Czytaj też

Waldemar Matysik (fot. Getty/PA Images)

Medalista MŚ: Urban zasłużył na posadę selekcjonera

Polecane
Najnowsze
Pogoń odbije się po klęsce? Oglądaj mecz z Motorem w TVP!
transmisja
Pogoń odbije się po klęsce? Oglądaj mecz z Motorem w TVP!
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Pogoń Szczecin – Motor Lublin [NA ŻYWO]. Transmisja meczu Ekstraklasy, live stream (26.07.2025). Gdzie oglądać?
Polacy na uniwersjadzie: plan startów i wyniki w sobotę 26 lipca
Uniwersjada 2025: starty, medale i wyniki Polaków w sobotę 26 lipca [NEWS AKTUALIZOWANY]
Polacy na uniwersjadzie: plan startów i wyniki w sobotę 26 lipca
| Inne / Sport akademicki 
Stary prezes i nowy selekcjoner. Felieton Andrzeja Strejlaua
Jan Urban i Cezary Kulesza (fot. PAP)
Stary prezes i nowy selekcjoner. Felieton Andrzeja Strejlaua
fot. tvp
Andrzej Strejlau
Druga runda żużlowych IME. Oglądaj transmisję w TVP!
Żużel, TAURON SEC w Guestrow. Transmisja online na żywo 2. rundy IME w TVP Sport (26.07.2025)
transmisja
Druga runda żużlowych IME. Oglądaj transmisję w TVP!
| Motorowe / Żużel 
Transfer kadrowicza! Zasilił beniaminka Serie A
Sebastian Walukiewicz (drugi z lewej) zasilił beniaminka Serie A (fot. Getty Images)
Transfer kadrowicza! Zasilił beniaminka Serie A
| Piłka nożna / Włochy 
Wygrał etap TdF i wycofał się. Przez tydzień jechał ze złamanym żebrem!
Remco Evenepoel (fot. Getty)
Wygrał etap TdF i wycofał się. Przez tydzień jechał ze złamanym żebrem!
| Kolarstwo / Kolarstwo szosowe 
Aranżowany ślub i życie za 10 dolarów. Legenda o drodze na szczyt
Simon (fot. Volleyball World)
Aranżowany ślub i życie za 10 dolarów. Legenda o drodze na szczyt
fot. Facebook
Sara Kalisz
Do góry