{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Fajdek zdecydował się na zmianę. "Chciałem się odmłodzić"
Paweł Fajdek na nieco ponad pół roku przed igrzyskami zmienił barwy klubowe – do Paryża poleci jako lekkoatleta AZS Poznań. – Chciałem się odmłodzić, bo do Poznania przyszedłem 13 lat temu. Człowiek był wtedy trochę zwariowany. Liczę, że znajdę tę moc, która pozwoli te góry przerzucać i zdobywać najwyższe laury – przyznał brązowy medalista z Tokio.
👉 Paweł Fajdek znowu swoje. "Co tam robi Robert Lewandowski?!"
Zmiana barw klubowych w lekkiej atletyce nie wzbudza takich emocji i zainteresowania, jak ma to miejsce przy okazji transferów piłkarskich, siatkarskich czy koszykarskich. W przypadku Fajdka, ale także jego szkoleniowca dołączenie do poznańskiego AZS ma wyjątkowe znaczenie. Szymon Ziółkowski to rodowity poznaniak i był cały czas wierny akademickiemu klubowi.
Z kolei Fajdek przez sześć lat mieszkał Poznaniu, tu właśnie zaczynał swoją karierę pod okiem zmarłego w 2022 roku trenera Czesława Cybulskiego. Wówczas jednak był zawodnikiem Agrosu Zamość.
Poznań skusił Fajdka
Brązowy medalista z Tokio przyznał jednak, że nie traktuje tego w kategoriach "powrotu na stare śmieci".
– Przyjmijmy, że jest to po prostu nowy rozdział w życiu, moim i trenera. Było wiele argumentów za tym, by przyjąć ofertę Poznania i AZS-u. Znam bardzo dobrze to miasto, ale także ludzi, obiekty. Wiem, że jak będę czegoś tutaj potrzebował, to załatwię to na telefon. Trenowało mi się tutaj znakomicie i wyniki też były rewelacyjne. Nie ukrywam, że strona finansowa też jest bardzo korzystna, bowiem Poznań ma bardzo dobry system wspierania olimpijczyków –tłumaczył na konferencji prasowej Fajdek, który przez ostatnie trzy lata reprezentował AZS AWF Katowice.
"Wyhodować złotego medalistę"
Ziółkowski w żartobliwy sposób wyjaśnił przyczyny ponownego reprezentowania rodzinnego miasta. Szkoleniowiec został także włączony w struktury AZS.
– Śmieję się, że przez te 24 lata od igrzysk w Sydney nie udało się "wyhodować" w Wielkopolsce kolejnego złotego medalisty olimpijskiego i cały czas noszę to piętno na sobie. Wymyśliłem sobie, że skoro nie można w Poznaniu go znaleźć, to trzeba przywieźć kogoś z zewnątrz, kto ten medal zdobędzie. Mieliśmy kilka propozycji odnośnie naszej zmiany klubowej. Nie muszę ukrywać, że do Poznania zawsze było mi najbliżej – podkreślił były parlamentarzysta.
Jak dodał, zmiana klubu praktycznie nic nie zmienia w przygotowaniach, czy w treningach.
– W lekkiej atletyce jest zupełnie inaczej niż w grach zespołowych. My w żaden sposób nie zmieniamy naszego cyklu treningowego, zmieniając klub. Nie zmieniamy też trenera, miejsca treningowego. Więc to nie może w żaden drastyczny sposób wpłynąć na formę Pawła na igrzyskach. W tym przypadku ważny jest komfort psychiczny – zaznaczył Ziółkowski.
Fajdek: człowiek był trochę zwariowany
Fajdek nie przeprowadzi się do Poznania, jak to miało miejsce w czasie, gdy trenował z Cybulskim. Obecnie z rodziną mieszka pod Świdnicą i nie chce nic zmieniać w tej kwestii. Tym bardziej, że jego pobyty w stolicy Wielkopolski będą raczej symboliczne.
– Nie będę tutaj trenował, choć jakieś zajęcia mamy w planach tu przeprowadzić. Z tego co wiem, to tej mojej starej rzutni już nawet nie ma na stadionie. Ale my i tak cały czas przygotowujemy się w COS-ach, albo na zagranicznych zgrupowaniach. Natomiast zmieniając klub chciałem też po prostu trochę się odmłodzić, bo do Poznania przyszedłem 13 lat temu. Człowiek był wtedy trochę zwariowany, jeśli chodzi o treningi i liczę też, że znajdę tę moc, która pozwoli te góry przerzucać i zdobywać najwyższe laury – wyjaśnił Fajdek.
Młociarz na pewno w stolicy Wielkopolski pojawi się w czerwcu podczas memoriału Cybulskiego; będzie on też ambasadorem tego mityngu. Ziółkowski nie ukrywa, że sezon olimpijski będzie dość intensywny i wymagający.
Medal w Paryżu? Tyle trzeba rzucić młotem
– Obecnie jesteśmy na obozie w Spale, a 24 stycznia wyjeżdżamy do Republiki Południowej Afryki, gdzie spędzimy tam blisko miesiąc. Potem mamy w planach dwa wyjazdy do Portugalii i zgrupowanie w tureckim Belek. W maju zaczynamy sezon startowy memoriałem Kusocińskiego w Chorzowie, a na początku czerwca czekają nas mistrzostwa Europy w Rzymie. No i oczywiście 2-4 sierpnia start w Paryżu. Na szczęście Paweł kwalifikację na mistrzostwa i igrzyska już ma, więc o nic nie musi się martwić – przyznał szkoleniowiec.
34-letni Fajdek nie ukrywa, że cel na ten rok może mieć tylko jeden.
– Złoto olimpijskie to jest jedyny medal, którego jeszcze nie mam i zrobię wszystko, by go zdobyć. Myślę, że będziemy lepiej przygotowani do sezonu, niż to miało miejsce rok temu, gdy zająłem dopiero czwarte miejsce na mistrzostwach świata. By myśleć o medalu w Paryżu, trzeba będzie rzucać.... jak najdalej. A tak poważnie, to na pewno na poziomie 82-83 metrów. W Tokio rzuciłem 81,5 m i dało mi to brąz. I to był najlepszy wynik na brązowym medal w historii igrzysk. Ten poziom sportowy raczej już nie spadnie – podsumował pięciokrotny mistrz świata.