Rozmowa Jacka Kurowskiego z selekcjonerem reprezentacji Polski siatkarzy – Nikolą Grbiciem.
Gdybym nie był siatkarzem...
W wieku 17 lat zaczęła się moja profesjonalna kariera, a trzy lata później wyjechałem do Włoch. Przez 20 lat grałem w siatkówkę, a od dziesięciu pracuję jako trener. Naprawdę trudno mi powiedzieć, co by było, gdybym nie grał w siatkówkę. Gdybym wybrał inny sport albo w ogóle inne zajęcie. Jednego jestem jednak pewny – gdybym się za to zabrał, byłbym w tym dobry.
Ojciec moim wzorem
Nie byłbym tym, kim jestem. Nie osiągnąłbym tego, gdyby nie on. Był dla mnie wzorem. Pierwszym trenerem i dyrektorem szkoły, do której chodziłem. Jako siatkarz miał oferty z innych krajów, na przykład z Turcji, ale nie chciał opuszczać Jugosławii.
Z drugiej strony nie sadzał na kolanach, nie przytulał, nie pytał, jak się czuję. Wychował się w górach i uważał, że dzieci należy traktować tak, jak traktuje je natura. W takich warunkach dorastał. Nigdy nie mieliśmy bliskich relacji. Ojciec wpoił nam jednak dyscyplinę. Rób to, co musisz robić. Skończ to, co już zacząłeś. Nie zostawił mi żadnych bogactw, typu dom czy samochód, ale wiele mnie w życiu nauczył. Był dla mnie wzorem.
Nie cierpię rodziców z przerostem ambicji. Takich, którzy – gdy przychodzą porażki – naciskają na swoje dzieci jeszcze mocniej. Tłumaczę moim synom, że będę ich kochał niezależnie od tego, czy będą grali w siatkówkę, czy zajmą się czymś innym. Pomagam synom z własnego doświadczenia, bo ja to wszystko przeżyłem i mam za sobą.
Igrzyska olimpijskie w Paryżu
Nie mam wyjścia i muszę powiedzieć – tak, mój zespół jest gotowy, aby zdobyć medal na igrzyskach. Gdybym odpowiedział inaczej, to zostałbym ukrzyżowany. Ani ja, ani moi zawodnicy nie będziemy uciekać od odpowiedzialności. Chociaż łatwiej gra się bez presji, gdy nikt od ciebie nie oczekuje medalu. W naszym przypadku każdy krok śledzą dziennikarze, a każdy wywiad jest dokładnie analizowany.
Przypominam zawodnikom, aby nie czytali komentarzy po porażce czy słabej grze. Bo są tacy, którzy tylko czekają, aż komuś powinie się nogi. Dlaczego to robią? Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Gdy zaczynasz to czytać, to przewijasz dalej, aby znaleźć coś pozytywnego. Dlatego namawiam chłopaków, aby się skupili na tym, co mają zrobić na boisku, na najbliższym meczu. Nie chcę, aby myśleli już teraz o ćwierćfinale igrzysk.
Przeszłość nie ma znaczenia. Moi zawodnicy nie grali przecież na igrzyskach w 2004 czy 2008 roku. Kiedy prowadzisz samochód to przednia szyba jest ogromna, a wsteczne lusterko małe i takie małe są rzeczy, które zostawiasz za sobą, cała przeszłość. Najważniejsze jest to, co przed tobą i na tym trzeba się skupić.
Musimy być cierpliwi. Czasami grasz najlepiej, jak tylko możesz, ale przeciwnik jest lepszy. Naszym zadaniem jest konsekwencja. Musimy się skupić na sobie i na tym, jak my gramy. Do tego dochodzi też zdrowie, aby wszyscy zawodnicy, których wybiorę, byli w pełni sił i w optymalnej formie.
Kto liderem reprezentacji Polski?
Arkadiusz Śliwka i Bartosz Kurek. Bartek wiele wygrał, wiele znaczy w naszej drużynie, ma doświadczenie, wszyscy są w niego wpatrzeni. Tego nie da się zmierzyć liczbami. Cieszy się ogromnym szacunkiem. Zawsze jest pierwszy na siłowni. Kiedy czuje, że atmosfera się zbyt rozluźnia, to motywuje kolegów do ciężkiej pracy.
Z kolei Śliwka jest liderem, bo daje coś specjalnego na parkiecie. Przypomina kolegom, co mają robić. Skleja wszystko i wszystkich na boisko. Jest jak klej. Tego też nie zobaczysz w statystykach. Stworzyliśmy w drużynie wspaniałą atmosferę, wszyscy się wspieramy i to jest dla mnie niezwykle ważne.