Michał Rozmys zmaga się z urazem, który wykluczy go ze startów w sezonie halowym, w tym także mistrzostw świata. Trwa jeden z trudniejszych momentów w jego karierze. – Nie mam nic przeciwko, by mówić o tym, co się wydarzyło, jako o tragedii – przekazał w rozmowie.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Napłynęły do nas bardzo niepokojące wieści. Na Instagramie napisałeś, że masz "zakaz biegania". Co się stało?
Michał Rozmys: – Jestem kontuzjowany. Zawsze mogły być jeszcze gorsze. Przede mną od czterech do sześciu tygodni odpoczynku.
– Możesz przybliżyć, co się dokładnie stało?
– Ból stopniowo narastał. Miałem plan, że po powrocie ze zgrupowania od razu sprawdzę, co się dzieje. Po drodze miałem jeszcze jeden start na dystansie 3000 metrów. Niestety, nie zakończył się dobrze. Dyskomfort w nodze był coraz większy. Koniec końców nie ukończyłem rywalizacji. Okazało się, iż doznałem zmęczeniowego złamania. Wyniki rezonansu były jednoznaczne. Szkoda, bo atakowałem rekord kraju na tym dystansie. Wszystko szło zgodnie z planem i się posypało.
– W internecie nie zabrakło nagłówków zaczynających się od słów: "tragedia", "dramat", "koszmar". Dziennikarze trafili w punkt?
– Nie mam nic przeciwko, by mówić o tym, co się wydarzyło, jak o tragedii. Personalnie to wymagający czas. W przeszłości też miewałem urazy i trudno je znosiłem. Traktuję tę sytuację jak "przerywnik". Nie chcę się dołować. Szukam pozytywów.
– Teraz leżysz w miejscu?
– Mam nogę w ortezie. Nie przemęczam się. Trenuję inne partie ciała. Staram się, jak najlepiej zregenerować organizm.
– Lekarz zakazał wzmożonego wysiłku fizycznego?
– Przez kilka kolejnych dni nie będę mógł używać roweru i ergometru. Muszę uzbroić się w cierpliwość i wstrzymać od aktywności wysokokwasowej, by kość jak najszybciej się zrosła.
– Trudno wysiedzieć?
– Bardzo trudno. Na szczęście mam wokół bliskich. Nadrabiam czas z rodziną. Nie nudzę się.
– Kontuzja pokrzyżowała olimpijskie przygotowania?
– Byłem w życiowej formie. Wyniki na to wskazywały. Muszę jeszcze wypełnić minimum na igrzyska olimpijskie. Będę miał na to około cztery miesiące od momentu zdjęcia ortezy. Powinienem podołać. Nigdy wcześniej nie miałem problemu z osiągnięciem bezpośredniej kwalifikacji. Jestem dobrej myśli.
– Załóżmy, że masz już minimum. Czego oczekujesz po starcie w Paryżu?
– Chciałbym powtórzyć sukces z Tokio (8. miejsce w finale – przyp. red.). Bieganie w decydującym starcie było spełnieniem, ale zawsze chce się więcej. Mam nadzieję, że kibice i dziennikarze będą mieli zapewnione pozytywne emocje po moich występach. Cała kadra tworzy silny zespół, a poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko.
– Zostajesz na dystansie 1500 metrów?
– Jak najbardziej. Nic się w tej kwestii nie zmienia. To "uzależnienie"!
– To piekielnie trudny dystans...
– Nie jest lekko. Przygotowania można śmiało określić mianem "masochizm" albo "sadyzm".
– Czujesz, że po ostatnich doświadczeniach zmieniłeś podejście do uprawiania sportu?
– Przez wiele lat sukcesów i porażek jestem innym człowiekiem. Wiele zmieniłem w postrzeganiu świata. Wpadki, dołki i gorsze chwile mnie nie powstrzymują. Nie załamuję się. Wiem, że niebawem będzie dużo, dużo lepiej.
– Jak określić poziom trudności życia zawodowego sportowca?
– Nasze funkcjonowanie jest specyficzne. Sport to moje całe życie.
– W trakcie ostatniej międzynarodowej imprezy – mistrzostw świata w Budapeszcie – zakończyłeś zmagania na eliminacjach. Plany były inne?
– Celowałem w finał. Nie pomogły przepychanki w ścisłej stawce. Musiałem zmienić taktykę na ostatnim okrążeniu. Nie udało się awansować do decydującego biegu. Wyciągnąłem wnioski. Tam też doskwierał mi uraz. Byłem wyłączony przez kilka dni, co wpłynęło negatywnie na kolejne starty i osiągane rezultaty. Kolejna cenna lekcja za mną.
– Wiemy, że zabraknie cię w trakcie halowych mistrzostw mistrzostw w Glasgow.
– Nie tyle szkoda samych mistrzostw świata, co miesiąca treningów w kontekście mistrzostw Europy w Rzymie i igrzysk w Paryżu. Trudno mi powiedzieć czy uda mi się nadrobić zaległości. Nie byłem w takiej sytuacji. Będę mądrzejszy za kilka miesięcy. Wspólnie z trenerem nie chcemy szarżować. Liczy się jak najszybszy powrót do zdrowia. Później zobaczę, na czym stoję.
– Poniekąd zastępujesz na bieżni dwie inne polskie legendy – Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota. Trudno wejść w ich buty?
– Na pewno mam większy rozmiar od nich. Moje obuwie jest inne – mówiąc żartobliwie. Tym bardziej teraz, bo jest ortopedyczne. Poza tym nie wzoruję się na kimś innym. Chcę tworzyć własną historię. Skupiam się na sobie.
– Urodziłeś się w 1995 roku. Masz jeszcze czas, by walczyć o medale. Jakie marzenia siedzą w głowie?
– Plan mam taki, by z czasem zacząć wydłużać dystans. Chcę czerpać z biegania jak najwięcej.
– Mówisz na przykład o 10 kilometrach?
– Nie chcę w tym momencie nic zdradzać. Liczę, że zdrowie pozwoli mi się spełniać na bieżni!
1
3:24.34
2
3:24.89
3
3:25.31
4
3:25.68
5
3:25.80
6
3:32.72
1
7.01
2
7.02
3
7.06
7.07
5
7.10
6
7.10
7
7.12
8
7.14
1
4922
2
4826
3
4781
4
4751
4569
6
4487
7
4455
8
4413
9
4400
10
4362
11
4357
12
4277
13
4181
-
1
20.69
2
19.56
3
19.26
4
19.11
5
18.91
6
18.89
7
18.67
8
18.41
1
8:52.86
2
8:52.92
3
8:53.42
4
8:53.67
5
8:53.96
6
8:54.60
7
8:55.62
8
8:57.00
9
9:04.90
9:06.84
11
9:07.20
-
1
1.99
2
1.95
3
1.92
4
1.92
5
1.92
6
1.89
6
1.89
8
1.85
9
1.80
1
3:04.95
2
3:05.18
3
3:05.18
4
3:05.49
5
3:05.83
6
3:08.28
1
1:44.88
2
1:44.92
3
1:45.46
4
1:45.57
5
1:45.88
6
1:46.47
1
7:48.37
2
7:49.41
3
7:50.48
4
7:50.66
5
7:51.46
6
7:51.77
7
7:55.83
8
7:55.83
9
7:56.41
10
7:56.98
11
7:57.18
12
7:59.81
1
2:11.42
2
2:12.20
2:12.59
4
2:12.65
5
2:14.24
6
2:14.53
7
2:14.58
8
2:15.91
9
2:16.10
10
2:17.83
11
2:19.29
12
2:22.28
13
2:23.00
-