Nawet futbol amerykański nie jest sportem tylko dla mężczyzn. Polki też grają i sędziują, nawet mecze międzynarodowe mężczyzn – specjalnie dla TVPSPORT.PL mówi Aleksandra Hózman-Mirza-Sulkiewicz, była sędzia futbolu amerykańskiego, ekspertka ds. sędziowskich, która naukowo bada aspekty psychologiczne związane ze stresem i sprężystością psychiczną w sporcie i sędziowaniu.
• Hózman-Mirza-Sulkiewicz opowiada nam, jak sfaulował ją futbolista amerykański dwa razy cięższy od niej
• Mówi, że polskie futbolistki amerykańskie nie mają z kim grać i muszą jeździć za granicę
• Autorka ankiety psychologicznej zauważa, że polscy sędziowie sportowi to społeczność dotychczas mało przebadana
• Była sędzia przyznaje, że dla wielu mężczyzn kobieta na boisku to wciąż profanacja sportu
• Potwierdza, że z niektórymi sportowcami trzeba rozmawiać językiem mocno-stanowczym
Rafał Rostkowski: – Oglądałaś Super Bowl?
Aleksandra Hózman-Mirza-Sulkiewicz: – Oczywiście, jak co roku od wielu lat.
– Czy zdarzyły się jakieś błędy lub poważne kontrowersje sędziowskie?
– Nie. Tym razem o sędziach zrobiło się głośno tylko dlatego, że dla dwóch z nich to był ostatni mecz w karierze. Sama też nie dopatrzyłam się żadnych błędów, ale pierwsza połowa była tak nudna, że trudno było utrzymać pełną koncentrację w czasie nocnej transmisji. Zupełnie jakby to nie było Super Bowl. Na szczęście w trzeciej kwarcie drużyny się rozkręciły, zrobiło się ciekawiej, ale sędziowie, być może dzięki wsparciu sędziów VAR, nadal mogli pozostać w cieniu.
– Kobieta w futbolu amerykańskim, kojarzonym jako jeden z najtwardszych sportów, super męskich… Jak to się stało, że zostałaś sędzią futbolu amerykańskiego?
– Trochę przez przypadek. Mój brat grał wtedy w drużynie Królewscy Warszawa, a ja zakładałam żeńską drużynę futbolu amerykańskiego Warsaw Sirens, która nadal istnieje i gra w lidze czeskiej. Zapisałam się na kurs sędziowski, żeby wspierać te dwie drużyny. Uznałam, że potrzebny jest nam ktoś, kto zna się na przepisach trochę lepiej niż większość. Później okazało się, że sama raczej grać nie będę. Lekarz mi zasugerował, że to raczej sport nie dla mnie. Przynajmniej nie dla mnie jako zawodniczki. Dlatego postawiłam na sędziowanie.
– Jak wyobrażałaś sobie wspieranie drużyn po ukończeniu kursu sędziowskiego?
– Podstawowe przepisy są zawodnikom ogólnie znane, ale jest wiele niuansów. Jest bardzo dużo różnych wykluczeń od wykluczeń oraz wyjątków od tych wyjątków. Lepiej jak w klubie jest ktoś, kto to wie, rozumie i potrafi doradzać trenerom i zawodnikom. Brak znajomości reguł gry może bardzo przeszkadzać, zresztą nie tylko w futbolu amerykańskim. Przeszkadzało to również mi, a wiedziałam, że to jest w sumie ciekawe. Miałam do tego jakiś dryg, lubiłam dłubać w przepisach, bo sytuacje boiskowe była dla mnie ciekawym kazusem prawnym do rozwikłania. Pewnie dlatego, że pierwszym kierunkiem, który skończyłam, było prawo.
Ale początkowo nie byłam pewna, czy chcę sędziować. Namówiono mnie jednak, żebym, niezależnie od moich ewentualnych planów, zgodziła się chociaż sędziować sparing. Żebym w taki sposób sprawdziła, czy to jest zajęcie dla mnie. Zgodziłam się i tak zostało.
– W Polsce futbol amerykański, delikatnie mówiąc, nie jest tak popularny jak w USA. Gdzie sędziowałaś i komu?
– W szczycie popularności futbolu amerykańskiego w Polsce mieliśmy około 80 drużyn. Męskich, seniorskich i juniorskich, w wersji gry 11-osobowej i dziewięcioosobowej. Było komu sędziować. Czasem nawet w nocy dostawałam informację, że trzeba kogoś zastąpić i jechać na mecz na przykład do Szczecina. Były też dwie drużyny żeńskie. Gdy w 2016 roku zagrały pierwszy mecz, sędziowały go same kobiety. Później jedna z tych drużyn się rozwiązała i teraz ta jedyna pozostała musi jeździć za granicę, żeby z kimś zagrać oficjalnie, lub zaprosić rywalki do Polski. A Syreny w 2019 roku zdobyły nawet tytuł wicemistrza Czech.
– Ilu w Polsce jest sędziów i ile sędzi futbolu amerykańskiego?
– Takich aktywnych regularnie to około 40, w tym pięć kobiet.
– Czy mamy jakiegoś futbolo-amerykańskiego Szymona Marciniaka czy może jakąś odpowiedniczkę Pauliny Baranowskiej?
– Trudno porównywać, bo w Europie futbol amerykański jest znacznie mniej popularny niż piłka nożna. Damian Jurzyk i Krzysztof Walentynowicz są sędziami międzynarodowymi z dużym stażem, cenionymi w Polsce i za granicą. Ale jest jeszcze kilku innych, którzy wyróżniają się również na tle arbitrów z innych krajów. Nawet sami zawodnicy mówią, że wolą polskich sędziów niż zagranicznych. Spośród kobiet najbardziej wyróżnia się Ewa Walentynowicz. To bardzo doświadczona sędzia. Jest też Oliwia Kamieniecka. Jest bardzo młoda, już jest sędzią międzynarodową, więc ma realne szanse na naprawdę duże sukcesy międzynarodowe.
– Jak was, kobiety, sędzie w futbolu amerykańskim, traktują mężczyźni?
– Czekałam na to pytanie i miałam nadzieję, że je zadasz, bo czytałam ostatnio, jak to bywa w świecie piłki nożnej. W futbolu amerykańskim podejście mężczyzn jest bardzo podobne, niejednokrotnie sędzie słyszą "kobieto do garów", albo "zabrać kobietę z boiska", bo „kobieta na boisku to profanacja futbolu amerykańskiego”. Czyli to nie jest problem tylko jednego czy drugiego sportu, lecz problem kulturowy, społeczny, w tym przypadku: polski. Na szczęście sędzie otrzymują też wsparcie. Sytuacja kobiet powoli, ale systematycznie się poprawia. Część mężczyzn przyzwyczaja się do kobiet i je akceptuje, gdy zauważa, że są kompetentne. Ale są też tacy panowie, których chyba nic nie zmieni…
Kobiety nie żądają tutaj żadnych parytetów, po prostu chcą mieć takie szanse jak koledzy: udowodnić swoje umiejętności. Im więcej kobiet będzie sędziować mecze na najwyższym poziomie w kraju, tym więcej będzie miało szanse na sukcesy międzynarodowe. Nawet w słynnej amerykańskiej lidze NFL sędziują kobiety, więc tak naprawdę nie ma mowy o żadnej profanacji.
Ja miałam to szczęście, że otrzymałam spore wsparcie od kolegów jak zaczęłam sędziować. Zawodnicy i trenerzy nie okazywali mi, że nie podoba im się fakt, że sędziuje im kobieta. Negatywne uwagi były sporadyczne i wypowiedziane pod wpływem emocji meczowych
– Przygotowując się do tej rozmowy dowiedziałem się, że nie po każdym meczu byłaś cała i zdrowa.
– Dwa razy byłam na zwolnieniu lekarskim. Jedno L4 było na dwa tygodnie, a drugie na dziesięć miesięcy.
– To nie było tak, że się sama potknęłaś… Oba urazy były wynikiem zderzeń z dużymi i ciężkimi zawodnikami...
– Tak, jedno zderzenie wyglądało niewinnie, a skończyło się złamanym piszczelem. To wtedy lekarz poprosił mnie, żebym nie grała w futbol amerykański, więc zaczęłam sędziować. Tyle że jak grasz, to masz kask, ochraniacze, masz wiele rzeczy, które cię chronią przed wieloma uderzeniami, zderzeniami, upadkami. A jak jesteś sędzią, to masz czapkę z daszkiem. Białą ma sędzia główny, pozostali arbitrzy mają czarne.
– Źle się ustawiłaś na boisku?
– Nie, było inaczej. Za pierwszym razem "dostałam zawodnikiem”. Zawodnik nie zauważył, że za przeciwnikiem, wiadomo: dużym i wysokim, biegnie drobna sędzia. Pchnął go prosto na mnie. Byłam solidnie poobijana, ale w jednym kawałku. Za drugim razem stałam na linii bocznej. Akcja się kończyła. Odwróciłam się, bo moim zadaniem była ocena trzymania i sprawdzanie, czy piłka przekroczy linię. Zawodnik, który chciał uniknąć popełnienia przewinienia, przeskakiwał nad drugim zawodnikiem, a upadając przeturlał się i uderzył mnie kaskiem w kolano. To była dopiero piąta minuta meczu, ale nie mogłam już dalej sędziować. Uderzenie było niby delikatne, ale ukruszył się kawałek kości piszczelowej. Leczenie trwało 10 miesięcy. Szkoda, bo to był dla mnie bardzo ważny sezon. Miałam już na koncie ważne mecze i mogłam zacierać ręce myśląc o finałach ligi… Przez kontuzję musiałam odłożyć te cele na później.
– Skończyłaś prawo, przestałaś sędziować i zaczęłaś studiować psychologię, najpierw na Uniwersytecie SWPS, a teraz jeszcze na Akademii Psychologii Sportu. Z tej strony też zajmujesz się sędziowaniem. Piszesz pracę, w której koncentrujesz się na "sprężystości psychicznej, satysfakcji z życia oraz strategiach radzenia sobie ze stresem wśród sportowców i sędziów sportowych" w porównaniu ich z ogólną populacją. Co skłoniło cię do podjęcia takiego tematu?
– Pewnego dnia poszłam na warsztaty z psychologii sportu i zdałam sobie sprawę, że to wszystko, co dotychczas robiłam, świetnie się ze sobą skleja. Mam doświadczenie w sporcie jako zawodnik, bo nurkowałam na wstrzymanym oddechu, trenowałam futbol amerykański, sędziowałam, więc postanowiłam zbadać różne aspekty psychologiczne związane z uczestnictwem w sporcie, ale szerzej: uwzględniając różne dyscypliny sportu. Uznałam, że do sędziów mi najbliżej, a to jest społeczność, która w Polsce była mało badana w sposób naukowy. Mam wyniki badań z innych krajów, więc jestem ciekawa, jak to wypadnie w Polsce. Na razie nie chcę o tym mówić więcej, bo badanie jeszcze trwa. Do końca tego tygodnia sędziowie i sportowcy mogą w nim wziąć udział, więc nie chcę w żaden sposób niczego sugerować.
– Czy każdy sędzia może wziąć udział w ankiecie, którą przygotowałaś?
– Tak, każdy sędzia i każdy sportowiec. Badanie prowadzone jest online, jest anonimowe i zajmuje tylko 15 minut. W ankietach tego typu nie ma dobrych ani złych odpowiedzi. Najbardziej zależy mi na tym, aby każdy odpowiadał szczerze, w zgodzie sam ze sobą. Im więcej osób weźmie w niej udział, tym lepiej. Być może wnioski z tego badania będą również ciekawe dla związków sportowych.
– Z jednej strony zajmujesz się psychologią w sporcie od strony teoretycznej, naukowej, a z drugiej strony wkrótce będziesz dyplomowanym trenerem mentalnym. Która grupa w sporcie najbardziej potrzebuje wsparcia psychologów sportu lub trenerów mentalnych?
– Chyba wszystkie. Wspieram różne osoby działające w sporcie lub wokół sportu. Czasem trzeba pomóc zawodnikom, czasem trenerom czy sędziom, ale często też… rodzicom młodych sportowców. Warsztaty czy zajęcia rozwojowe dla rodziców są bardzo potrzebne. Jeśli rodzice wiedzą, jak postępować i jak nie postępować, szanse dziecka na niezakłóconą radość z uprawiania sportu i szanse na ewentualne sukcesy są znacznie większe. To jest pole, na którym psycholog sportu czy trener mentalny może pomagać. Warto zadbać o rozwój nie tylko fizyczny ale również mentalny każdego sportowca.
– Jakie są najważniejsze cechy sędziego sportowego z psychologicznego punktu widzenia?
– To jest bardzo ciekawe pytanie. Cechy to bardzo obszerne zagadnienie, moglibyśmy o tym mówić bardzo długo. Dlatego może powiem trochę inaczej i niekoniecznie o cechach, a o umiejętnościach. Myślę, że bardzo ważna jest odporność na stres, umiejętność zbudowania sobie rutyn meczowych. Odporność na stres to nie jest coś, z czym się rodzisz. To jest coś, czego można się nauczyć, a bardziej fachowo nazwę to umiejętnością zarządzania stresem, bo ten stres się bardzo przydaje w sporcie, tylko lepiej jeśli wiemy, jak go dobrze wykorzystać.
Oczywiście niezbędna jest chęć ciągłego rozwijania się w roli sędziego. Jeśli jakiś sędzia mówi, że już wie wszystko i wszystko widział, to sugeruję, żeby może zaczął uczyć innych, ale z boiska już zrezygnował… Sędzia powinien też mieć umiejętności społeczne i komunikacyjne, bo trzeba umieć podejść do zawodników i trenerów. Są sędziowie, którzy starają się w ogóle nie rozmawiać z zawodnikami – i to też jest OK, jeżeli mają już zbudowany autorytet. Ale umiejętność rozmawiania i podejścia ze zrozumieniem do zawodników czy trenerów jest przydatna na boisku. Zawodnicy powinni wiedzieć, że sędziowie nie są tylko od tego, żeby ich karcić, lecz od tego, żeby prowadzić mecze i zapanować nad sytuacją również wtedy, gdy są kontrowersje, błędy i duże emocje.
– A co może być największą słabością sędziego?
– Hmm, wbrew pozorom niepewność siebie wcale nie musi być wadą, bo można być niepewnym, czasem to naturalne, ale można tę niepewność umieć odpowiednio zapakować i dobrze sprzedać, a z czasem tę pewność siebie można zbudować. Myślę, że „słabość” może wynikać głównie z braku ambicji, lenistwa, niechęci do zaangażowania się w sprawy merytoryczne. To też może być wskazanie do pracy z psychologiem sportu lub trenerem mentalnym. Na boisku niezwykle ważna jest komunikacja z zawodnikami, trenerami i pozostałymi sędziami ze składu. Czasem niezbędny jest język mocno-stanowczy. Na użycie niektórych słów ja bym sobie chyba nie pozwoliła w stosunku do zawodników czy trenerów, ale z drugiej strony wiem też, że do niektórych zawodników trudno dotrzeć czystą, kulturalną polszczyzną, a dorzucenie jakiegoś mocniejszego sformułowania też może rozluźnić napiętą sytuację. Trzeba tylko wyczuć, kiedy i co zadziała najlepiej. Nie lubię wymieniać słabości, zamiast tego wolę podpowiadać, że nad wszystkim da się pracować, jeśli są chęci i determinacja na wprowadzenie zmian.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.