Jesteśmy w stanie zorganizować mistrzostwa świata w każdej najbardziej wymagającej dyscyplinie, może poza mistrzostwami świata w hokeju na lodzie – stwierdził w "Kanale Sportowym" minister sportu i turystyki Sławomir Nitras. Paradoksalnie akurat w tym wyszczególnionym przypadku absolutnie nie miał racji, ponieważ hokejowe MŚ Elity można by rozegrać w Polsce właściwie zaraz, gdyby tylko zależało to od nas...
Wypowiedź ministra Nitrasa odbiła się szerokim echem, choć krytyka często była zwykłym czepialstwem, typowym zresztą dla dzisiejszych czasów. Jasne powinno być, że nie miał on na myśli sportów niszowych typu, nie chcąc nikogo urazić, bobsleje czy saneczkarstwo, do których uprawiania nie posiadamy nawet toru.
Wypowiedź dotyczyła jednak właśnie infrastruktury i tu Nitras nie ma racji, przynajmniej ws. hokeja na lodzie. Dyskusja z Mateuszem Borkiem i Tomaszem Smokowskim poszła w stronę piłki nożnej i w jej przypadku na pewno nie jesteśmy gotowi. Inna sprawa, czy w interesie społecznym leży, by w kraju tak słabej ligi stawiać stadiony spełniające wymogi – w przypadku meczu otwarcia i finału FIFA chce co najmniej 80-tysięczników, w przypadku półfinałów 60-tysięczników. Stadion Narodowy o 1,5 tys. miejsc nie spełnia tego drugiego wymogu, czyli konieczna byłaby budowa co najmniej dwóch gigantycznych obiektów.
Do hokeja zaś... nie trzeba budować niczego, wszystko mamy. Mistrzostwa świata Elity rozgrywa się w dwóch halach, a my odpowiednio dużych mamy zdecydowanie więcej: w Krakowie (15 tys. miejsc), Katowicach (11 tys.), Gdańsku (10,7 tys.), Gliwicach (13,4 tys.) i Łodzi (12,1 tys.), by wymienić tylko te z co najmniej pięciocyfrową pojemnością.
Wszystkie mają odpowiednie instalacje do stworzenia sztucznego lodowiska, bo to nie jest taka prosta sprawa. Na lodzie uprawia się różne sporty, ale ten, na którym gra się w hokeja, musi być najtwardszy, a więc i najzimniejszy. Mowa o ok. -6 st. C., gdzie przykładowo do łyżwiarstwa figurowego wymagane są -3, a do szybkiego ok. -1. Tu problemu jednak nie ma żadnego – nasze hale mają nowoczesne, zautomatyzowane systemy mrożące i zarządzania.
Czy problemem byłaby zbyt mała liczba miejsc w halach? Bynajmniej! Pojemności polskich hal są absolutnie wystarczające, by odbył się w nich turniej. Wystarczy przyjrzeć się obiektom, w których rozgrywano MŚ Elity w ostatnich latach oraz tym, w których odbędą się imprezy w kolejnych latach:
2019 Bratysława 10,1 tys. i Koszyce 8,3 tys.
2020 (odwołane z powodu pandemii COVID-19) Zurych 11,2 tys. i Lozanna 9,6 tys.
2021 Ryga 10,3 tys. i Ryga 6,2 tys.
2022 Tampere 13,5 tys. i Helsinki 8,2 tys.
2023 Tampere 13,5 tys. i Ryga 10,3 tys.
2024 Praga 17,4 tys. i Ostrawa 10 tys.
2025 Sztokholm 16 tys. i Herning 15 tys.
2026 Zurych 11,2 tys. i Fryburg 9 tys.
2027 Duesseldorf 14,3 tys. i Mannheim 13,6 tys.
Absolutnie nie mamy powodów do kompleksów, ba, na tle choćby Łotwy czy Szwajcarii w Polsce są wielkie obiekty. Lokalizacja? Właściwie w każdej wersji znakomita. Organizacja imprezy np. w Spodku i Tauron Arenie, w których robiliśmy już zresztą MŚ Dywizji 1A, to gwarancja tłumów kibiców z szalejących na punkcie hokeja Czech i Słowacji oraz kochających go w niewiele mniejszym stopniu Niemiec i Austrii. Gdańsk zamiast któregoś z miast południa? Ukłon w stronę całej północy Europy, dla której hokej to absolutnie sport nr 1.
O bazie noclegowej nie ma nawet co szerzej pisać, Polskę od lat odwiedzają miliony turystów. Zaplecze gastronomiczne? Tak samo, spokojnie można powiedzieć, że nasz kraj restauracjami stoi.
A więc jak w tytule – mistrzostwa świata Elity w hokeju moglibyśmy zorganizować od ręki. Moglibyśmy to jednak słowo-klucz – od ręki nie możemy, ponieważ do 2027 roku włącznie gospodarzy już znamy, a gospodarza 2028 (rywalizują Francja i Kazachstan) poznamy już w maju na Kongresie Generalnym Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIFH) w Pradze przy okazji najbliższych MŚ.
Najwcześniej moglibyśmy to zrobić w 2029 roku, ale znów – moglibyśmy. IIHF dba o poziom sportowy imprez i choć w teorii gospodarz ma zagwarantowany udział, to w praktyce zawsze jest to zespół na tyle mocny, by i tak grać w Elicie.
W historii turniejów próżno szukać innego przypadku. Oczywiście, np. Francji zdarzały się pojedyncze sezony w niższych dywizjach, ale gdy w 2017 roku była współgospodarzem MŚ Elity, grała w niej dziesiąty raz z rzędu. Identycznie wyglądała ta rozpiętość czasu w przypadku Białorusi (organizacja w 2014 roku, swoim dziesiątym z rzędu w Elicie).
Takie są realia hokeja i tylko się z tego cieszyć. To nie sport, w którym słabeusz może postawić cały zespół pod własną bramką i sensacyjnie zremisować czy wręcz wygrać z potentatem po jedynej kontrze. Od dawna możliwość organizacji imprezy sondowali choćby Włosi, którzy słabeuszem bynajmniej nie są, ale z góry skazani byli na porażkę – regularnie balansują między Elitą a Dywizją 1A (MŚ Dywizji 1A 2024 będą zresztą u nich).
Jeśli pod koniec maja IIHF prawo organizacji MŚ 2028 przyzna Kazachstanowi, mowa będzie o kadrze, która ostatnio na zapleczu była w 2019. Czyli znów – grano by u niej niemal dekadę później, oczywiście zakładając, że przez ten czas Kazachowie nie spadną z Elity.
Nam pozostaje mieć nadzieję, że choćby do tego 2028 roku jakimś cudem będziemy utrzymywać się w Elicie. Może wtedy, na Kongresie Generalnym IIHF przy okazji MŚ we Francji albo Kazachstanie, przyznane zostanie nam prawo organizacji? Oczywiście turnieju w 2032. Może minister Nitras miał świadomość tego ograniczenia i użył tylko skrótu myślowego, a później nie rozwinięto tego wątku?