| Hokej

Krzysztof Maciaś na drodze do NHL. "Tu cały czas puszczają country" [WYWIAD]

Krzysztof Maciaś w barwach Prince Albert Raiders (Fot.
Krzysztof Maciaś w barwach Prince Albert Raiders (Fot. chl.ca/whl-raiders/)

Krzysztof Maciaś to największy od lat talent polskiego hokeja. Dobrze radzi sobie w Western Hockey League, najlepszych juniorskich rozgrywkach świata, i ma duże szanse na znalezienie się w drafcie NHL. – Z tego co słyszę, to na każdym naszym meczu jest po kilkudziesięciu skautów. Wszystkie kluby NHL i nie tylko śledzą naszą ligę – przyznaje w wywiadzie dla TVPSPORT.PL. 

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Wnuki polskiej legendy idą w ślady słynnego dziadka. "Pytają, to podpowiadam"

Czytaj też

Henryk Gruth z wnukami - Antonim i Stanisławem Kaczyńskimi (fot. MM)

Wnuki polskiej legendy idą w ślady słynnego dziadka. "Pytają, to podpowiadam"

Krzysztof Maciaś w ostatnich kilkunastu miesiącach stał się najgorętszym nazwiskiem w polskim hokeju i raz za razem wchodzi na wyższy poziom. Sezon 2022/23 zakończył z 28 golami i 52 punktami dla zespołu HC Vitkovice U20, zdobył też swoją pierwszą bramkę w barwach dorosłej drużyny z Witkowic i zadebiutował w pierwszej reprezentacji Polski (7 meczów i 5 goli!). 

To zaowocowało wyborem w pierwszej rundzie draftu WHL – najlepszej juniorskiej ligi świata. Jesienią zdobył 13 bramek dla Prince Albert Raiders i coraz lepiej odnajduje się w Kanadzie. To może być kluczowe dla jego szans na zostanie wybranym w Drafcie NHL 2024. Już przed poprzednim jego nazwisko pojawiało się bowiem w rankingach części amerykańskich ekspertów, a teraz jego szanse jeszcze wzrosły, gdyż udowadnia, że umie sobie radzić w hokeju w najlepszym wydaniu, za oceanem zupełnie innym niż w Europie.

Marcin Iwankiewicz, TVP Sport: – Twoje Święta w Polsce to tak technicznie nie do końca były Święta, prawda? 
Krzysztof Maciaś: – Tak, przyleciałem tydzień przed nimi, za to musiałem wracać do Kanady już 25 grudnia rano. 

– No tak, bo powrót to znów doba w podróży, jet lag itd., a już zaraz kolejne mecze. 
– Inaczej się nie dało, ponieważ 27 grudnia graliśmy mecz. Wszyscy dostali wolne na Święta i porozjeżdżali się do domów, no ale koledzy z Kanady mają trochę bliżej.  

– Też żyjecie trochę na uboczu. Umówmy się, że Prince Albert nie jest metropolią świata... 
– No nie jest. Tu sytuacja wygląda tak, że żeby z takiego miasta, jak to, dostać się do kolejnego, które ma 35 tysięcy mieszkańców, to jedzie się trzy godziny.  

– Trochę inaczej niż byłeś przyzwyczajony. Ostatnie lata mieszkałeś w Ostrawie, czyli mieście prawie dziesięć razy większym, blisko było do metropolii śląskiej itd. 
– W żaden sposób nie da się tego porównać. Tu to są ciche, spokojne miasteczka w środku niczego. 

– Jak to w ogóle jest tam z odległościami? Nie podróżujecie na mecze samolotami, prawda? 
– Nie, by wyrównać szanse biedniejszych i bogatszych klubów wszyscy muszą podróżować autokarami. Zazwyczaj jest to kilka godzin, choć gdy graliśmy w USA, to później wracaliśmy 20 godzin. Mecz specjalnie zamiast o 19 był o 16, o tej 19 do autokaru i w drogę. U siebie o 15 następnego dnia.  

– I jak taka podróż później odbija się na waszym planie treningowym? 
– Jak już byliśmy o tej 15, to wszyscy oczywiście pojechali do siebie odpocząć. Następnego dnia mieliśmy tylko stretching i rozruch. A kolejnego dnia treningi już były normalne. 


Wnuki polskiej legendy idą w ślady słynnego dziadka. "Pytają, to podpowiadam"

Czytaj też

Henryk Gruth z wnukami - Antonim i Stanisławem Kaczyńskimi (fot. MM)

Wnuki polskiej legendy idą w ślady słynnego dziadka. "Pytają, to podpowiadam"

Wielki talent nie rezygnuje z reprezentacji Polski. "Chcę uciąć te plotki"

Czytaj też

Julia Zielińska (fot. Facebook)

Wielki talent nie rezygnuje z reprezentacji Polski. "Chcę uciąć te plotki"

– Czasem to w ogóle chyba trudno znaleźć czas na treningi, prawda? Gracie po dwa-trzy mecze w tygodniu, do tego wyjazdy i powroty, duża intensywność. 
– Jest dużo grania, ale wszystko tu mają dobrze opracowane. Gdy jesteśmy bardzo zmęczeni, np. po dwóch meczach granych w dwa dni, to później mamy lżejsze treningi, często tylko żeby dobrze czuć krążek, poruszać się i się nie zastać.  

– A jak w proporcjach to wygląda? Dużo jest tej taktyki czy raczej stawiają na indywidualne szkolenie zawodników? 
– Gdy tam trafiałem, to spodziewałem się, że hokej tu to tylko atak, ładne akcje, bramki i nie aż tak dużo systemu... A tu zaskoczenie. Oczywiście to też jest, bardzo dużo stawia się na wyszkolenie, ale taktyki i treningów siłowych też jest mnóstwo.  

– Zupełnie inna intensywność niż w Europie. 
– Dokładnie. W sumie przez te ostatnie cztery miesiące treningów i rozgrywek mieliśmy cztery dni wolnego.

– Mocno patrzy się na wyniki? 
– Oczywiście to zależy od trenera i klubu, to w końcu liga juniorska, ale jeśli chodzi o zawodników, to każdy chce tu wygrywać i wynik jest kluczowy. Nie tylko w moim zespole, we wszystkich. Jak przegrywasz tu 0:4 po I tercji, to nie licz, że będzie jakaś litość, rywale będą grać na całego w kolejnych i starać się strzelać kolejne gole. Czasem widać, jak trafią na siebie zespoły gorsze w defensywie, mniej poukładane taktycznie i kończy się np. 9:6. 

– Radosny hokej. Duża frajda dla kibiców, zapewne mniejsza dla trenerów. Ale taka intensywność grania wymaga też przygotowania fizycznego. Dużo macie treningów siłowych, kondycyjnych, z ciężarami? 
– Treningów kondycyjnych i siłowych mamy całkiem sporo. Mamy, jak każdy zespół w lidze, trenera kondycyjnego, który dostosowuje obciążenia i treningi do meczów i intensywności treningów na lodzie. Tak, żeby minimalizować kontuzje i maksymalizować pożytek z każdych ćwiczeń. 

– Trochę cię to nie zmęczyło? Pierwszą połowę rundy miałeś bardzo dobrą, druga była trochę słabsza. 
– Zgadzam się, mam tego świadomość. Zacząłem bardzo dobrze, ale później przydarzyła mi się kontuzja. Przez nią musiałem opuścić dwa mecze, a po powrocie na lód trochę zajęło, by wrócić do odpowiedniej formy. Gdy już zacząłem ją czuć, złapałem rytm, to doszedł uraz barku. Niby wypadłem tylko na tydzień, ale to zawsze wybija z rytmu.  


Wielki talent nie rezygnuje z reprezentacji Polski. "Chcę uciąć te plotki"

Czytaj też

Julia Zielińska (fot. Facebook)

Wielki talent nie rezygnuje z reprezentacji Polski. "Chcę uciąć te plotki"

– No i te problemy z mówieniem, o których jakiś czas temu mi wspominałeś. 
– To akurat była tylko choroba. Różnie to nazywali, chodziło w skrócie o to, że nie mogłem mówić przez ból gardła i ogólnie fatalne samopoczucie. Ale poprosiłem o leki i trenowałem przez cały tydzień. 

– Twardy jesteś, na pewno to za oceanem docenili. 
– Nie wiem, czy docenili, ale taki mam charakter. Dla mnie każdy trening i mecz to jest wielka przyjemność. Nie chcę ich opuszczać, bo kocham hokeja, to moja pasja. Gdy wypadnę choćby z jednego treningu, to już nie mogę doczekać się kolejnego. 

Miałem tu taką sytuację już na początku, że zablokowałem strzał kostką. Spuchła mi oczywiście tak, że ledwo dawałem radę wciągnąć łyżwę, ale i tak chciałem grać w najbliższym meczu. Tylko trenerzy i fizjoterapeuci powiedzieli mi, że gdyby to były play-offy, to pewnie by się zgodzili, a tak mam odpocząć i dać zejść opuchliźnie.

– Czyli pasja, a więc to nie tak, że rodzice kazali grać? Żartuję oczywiście, ale geny to masz znakomite – mama gra od lat, brat gra w GKS Katowice i zdobył z nim mistrzostwo Polski, nawet ojciec startuje w lidze amatorskiej... 
– Też specyfika miejsca. W Nowym Targu hokej jest, a przynajmniej był, bardzo popularny. Oczywiście nikt mi nie kazał, ja po prostu kocham ten sport od kiedy pamiętam i zawsze chciałem uprawiać go zawodowo.  

– To jak już jesteśmy przy twoim mieście – dlaczego w Nowym Targu, symbolu polskiego hokeja, spadło zainteresowanie hokejem? Jest słabsza frekwencja, brakuje wychowanków... 
– Długi temat. Początkiem wielkich problemów była ta degradacja dekadę temu, nie do pomyślenia wcześniej. Klub nie miał pieniędzy, grali w nim właściwie sami wychowankowie, ale byli chłopcami do bicia i przegrywali bardzo wysoko, więc i ludzi coraz mniej przychodziło na mecze. Teraz jednak jest lepiej, frekwencja się poprawiła, w składzie są bardzo dobrzy zawodnicy...  

– ...tylko nie ma żadnego wychowanka. Dobrze znasz model czeski, przyjrzałeś się już też nieźle Kanadzie. Co w porównaniu z nimi najbardziej kuleje w polskim systemie szkolenia młodzieży? 
– Na pewno kultura sportu w kraju nie pomaga. Mało osób się interesuje hokejem, gdzie Kanada i Czechy od zawsze odnosiły sukcesy i mają pełno kibiców, co przekładało się na większą liczbę chętnych do rozpoczęcia grania. Problemem na pewno jest też konkurencyjność. W Kanadzie to jest prawdziwa religia, gra każdy w każdym wieku na każdym poziomie i w każdym możliwym czasie i miejscu. Ale i Czesi mają wielką bazę zawodników, tam także niemal każdy od małego gra w hokeja. Bez względu na wyniki, bo przecież mieli niedawno słabsze lata, ale zainteresowanie u nich się nie zmieniło i teraz zajęli 3. miejsce na mistrzostwach świata, a na MŚ U20 zdobyli srebro. 

– Zupełnie inaczej niż u nas, gdzie ludzie są w stanie interesować się najnudniejszymi i najmniej widowiskowymi sportami, o ile Polacy odnoszą w nich sukcesy. I vice versa – są takie sporty jak hokej, czyli widowiskowe, dynamiczne, do tego masowe, ale nie ma sukcesów, to i zainteresowanie jest słabe. 
– A to przekłada się na wiele aspektów. W polskim systemie szkolenia brakuje też bardzo finansowania, czescy trenerzy nie tylko mają dużo więcej chętnych, ale też zupełnie inne warunki, sprzęt. Ale teraz nasza reprezentacja zagra na mistrzostwach świata i mam nadzieję, że wróci i zainteresowanie.  

– Czekaj. Mówisz "zagra". To nie widzisz szans znalezienia się w kadrze na turniej? 
– Nie no, wie Pan, to nie tak. Ja oczywiście marzę o tym, marzyłem od zawsze, żeby reprezentować kraj na mistrzostwach świata, choć przez całe moje życie graliśmy w Dywizji 1A albo i 1B i nie wiedziałem, że będzie szansa zagrać w Elicie, przeciwko najlepszym. Ale też staram się o tym za wiele nie myśleć i nie skupiać się na tym, bo to by mnie tylko paraliżowało. Zostawiam decyzję w rękach trenera, ja będę robił swoje i pracował na to tak mocno, jak tylko się da.  

Krzysztof Maciaś w barwach reprezentacji Polski (Fot. PAP)
Krzysztof Maciaś w barwach reprezentacji Polski (Fot. PAP)

– Z tego co wiem, jesteś w orbicie zainteresowań Roberta Kalabera i jego sztabu. Śledzą twoje poczynania, bynajmniej nie tylko po suchych liczbach. 
– Dobrze to słyszeć, bo ja nie gram dla liczb. Nie skupiam się na nich – zawsze jest tak, że gdy zawodnik stawia na bramki i asysty, to przestaje punktować. Bo to powinien być efekt jego dobrej gry, a nie cel.  

– Ale chyba dobrze, jak zawodowy sportowiec stawia sobie jakieś cele? 
– I ja sobie stawiam za cel grę w reprezentacji Polski na mistrzostwach świata, ale to nie musi być już teraz.  

– Ale masz też świadomość, że kolejna okazja do gry w Elicie może się długo nie powtórzyć? Oczywiście życzę naszej kadrze jak najlepiej i myślę, że mamy szansę się utrzymać, ale też wiesz, mam 37 lat, a ostatnio na MŚ Elity graliśmy, gdy byłem w gimnazjum. 
– Mnie to nawet na świecie nie było, także nie mam nawet takich wspomnień. Co mogę powiedzieć? No pewnie, że chcę zagrać, ale nawet jeśli teraz nie załapię się do kadry, to i tak postaram się pojechać do Ostrawy i kibicować.  

– OK, ale jest i drugi temat, od którego nie uciekniemy – draft NHL. Jak widzisz swoje szanse? 
– Kurczę, to wiadomo, że jest marzenie, ale to nie taka prosta sprawa. Teraz będę w ostatnim roku dostępności, a to oczywiście trochę zmniejsza szanse na dostanie się.  

– Czy ja wiem? Z drugiej strony masz już przetarcie za oceanem, będziesz po pełnym sezonie, a to jednak zupełnie inne granie niż w Europie. Inne lodowiska, inna dynamika, inna fizyczność. 
– To też prawda. Tzn. mam nadzieję, że będę po pełnym sezonie, że zdrowie będzie dopisywało mi w nowym roku.  

– Wiesz, grasz w WHL, jednej z najlepszych lig juniorskich świata. Graczy NHL, którzy z niej wyszli, można by wymieniać długo, ale dość powiedzieć, że choćby ostatni nr 1 draftu to Connor Bedard, który w niej występował. 
– I to na pewno motywuje do pracy. Zresztą z tego co słyszę, to na każdym naszym meczu jest po kilkudziesięciu skautów. Wszystkie kluby NHL i nie tylko śledzą naszą ligę i szukają wyróżniających się graczy.  

– Masz menedżera? Bo to też niestety ważna sprawa w dzisiejszych czasach, z dobrym masz większe szanse na załapanie się do NHL. 
– Mam.  

– I co, daje znać o zainteresowaniu? 
– Po to jest, by mnie odizolować od tego i zajmować się wszelkimi rozmowami. Ale tak, czasem przekazuje, że jest zainteresowanie, też co konkretnie muszę w swojej grze poprawić, że są takie i takie sugestie.  

– Zapytałbym, do którego zespołu chciałbyś trafić, ale odpowiesz, że do każdego. To inaczej – wiem, że masz swój ulubiony. 
– Tak, od dziecka kibicuję Washington Capitals. Mam bardzo dużo ich gadżetów, na ścianie mam Alexa Ovechkina całującego Puchar Stanleya. 

– To twój ulubiony zawodnik? 
– Gdy byłem mały i zaczynałem interesować się hokejem, on grał fenomenalnie. Uwielbiałem go oglądać – zawodnik nie do zatrzymania, jego strzały też. Był pierwszym zawodnikiem, którego kompilacje oglądałem w Internecie. Teraz jest w dołku, ale mam nadzieję, że odzyska formę i pobije rekord goli.  

Aleksandr Owieczkin z Pucharem Stanleya 2018 (Fot. Getty Images)
Aleksandr Owieczkin z Pucharem Stanleya 2018 (Fot. Getty Images)

– Wolałbyś, żeby to jego nazwisko widniało w rubryce "najwięcej goli w NHL", a nie Wayne'a Gretzky'ego? 
– Gretzky ma tyle rekordów, że ten jeden może oddać. 

– A nie przeszkadza ci pozasportowa strona Owieczkina? 
– Ma pan na myśli politykę, tak? 

– Oczywiście, to od lat zagorzały fan Władimira Putina, jedna z twarzy jego kampanii wyborczych, nie opowiedział się przeciwko atakowi na Ukrainę, choć przecież są Rosjanie w NHL, którzy to zrobili... 
– Staram się zawsze oddzielać politykę od sportu. Jednak mogę powiedzieć tak – z całą tą swoją etyką pracy, profesjonalizmem, poświęceniem Owieczkin jest dla mnie wzorem sportowca, a nie jest wzorem człowieka.  

– To ładne stwierdzenie. Mówisz zresztą o nim sporo w czasie przeszłym – rozumiem, że masz innych idoli? 
– Hokej wciąż bardzo się rozwija, jest coraz bardziej dynamiczny itd. Uwielbiam oglądać Nathana MacKinnona, to dla mnie najlepszy zawodnik na świecie. Świetnie obserwuje się też Austona Matthewsa, ja też jestem bardziej typem strzelca niż rozgrywającego, więc przemawia do mnie.  

– To jednak lepiej trzymaj się wzoru MacKinnona, bo on też świetnie gra w obronie, poświęca się dla zespołu i jest prawdziwym liderem, a Matthews... Na pewno ma wielkie umiejętności ofensywne, ale brakuje mu charakteru. 
– Dlatego też zacząłem od MacKinnona. Według mnie jest bardziej wszechstronny nawet i od Connora McDavida, który dominuje ligę. Właśnie dlatego, że umie grać po obu stronach lodowiska, też bez krążka, ma te cechy przywódcze i jest po prostu definicją hokeisty kompletnego.  

Nathan MacKinnon to lider Colorado Avalanche (Fot. Getty)
Nathan MacKinnon to lider Colorado Avalanche (Fot. Getty)

– Pełna zgoda. A jak w ogóle przystosowałeś się do życia za oceanem? Ktoś zwraca uwagę na to, że nie jesteś Kanadyjczykiem ani Amerykaninem? 
– Nie za bardzo, traktowany jestem tak, jak wszyscy inni. Też wydaje mi się, że na tyle dobrze mówię po angielsku, iż bez problemu porozumiewam się z kolegami z zespołu. 

– Bardziej chodziło mi o sprawy papierkowe, podatkowe itp. Pierwszy raz poleciałeś za ocean? 
– Tak.  

– No właśnie, i od razu na pół roku. Nie miałeś żadnych problemów? 
– Nie, raczej nic takiego nie było. Trochę trzeba się było tylko przestawić, bo tu jest inaczej. Przykładowo samochód prowadzą już 14-latkowie, o ile siedzi w nim też osoba z prawem jazdy. 

– No tak, specyficznie tam jest. I tak masz szczęście, że to Kanada, a nie USA, bo w Stanach nie byłbyś nawet do końca dorosłym. 
– To prawda, tam jest jeszcze dziwniej. Ale tak jak mówię, dogaduję się bez problemu i mam bardzo dobry kontakt z chłopakami w szatni. Choć jest jedna rzecz...  

– Nooo... 
– W szatni cały czas puszczają country. Nie do zniesienia, dla nich nie ma w ogóle innej muzyki, słuchają tego wszyscy. Coś strasznego. Ale już wiem, że nic na to nie poradzę i nawet się nie odzywam w sprawie muzyki.  

– To co, czego ci życzyć w nowym roku? Zdrowia, to wiadomo, a tak to gry na MŚ Elity i znalezienia się w drafcie, tak? 
– Oczywiście, ale tak naprawdę na tym będę koncentrował się na przełomie kwietnia i maja, gdy skończy się nam sezon. Nie chciałbym zawalić czegoś przez rozmyślanie o przyszłości. Chciałbym sobie życzyć pełnego zaangażowania na każdym treningu i meczu i żeby nie było kontuzji. Chciałbym po karierze usiąść sobie spokojnie w domu i móc powiedzieć, że przez całe życie robiłem wszystko, żeby osiągnąć maksimum swoich możliwości i nie mogłem zrobić nic więcej, osiągnąłem swój limit możliwości. 

***

Krzysztof Maciaś – zawodnik z rocznika 2004, występujący na pozycji skrzydłowego. Pochodzi z Nowego Targu, jest wychowankiem Podhala, ale od 2017 roku szkolił się i grał w Czechach, najpierw w HC Poruba, później w HC Vitkovice, którego piętnastu zawodników zostało wybranych w draftach NHL. Od jesieni 2023 występuje w WHL w Prince Albert Raiders. 

Krzysztof Maciaś w barwach Prince Albert Raiders (Fot. chl.ca/whl-raiders/)
Krzysztof Maciaś w barwach Prince Albert Raiders (Fot. chl.ca/whl-raiders/)
Zobacz też
Zakończył karierę i... gra na MŚ. Legenda chce potrójnego złota
Marc-Andre Fleury zakończył karierę w NHL, ale zagra w MŚ Elity (Fot. Getty)

Zakończył karierę i... gra na MŚ. Legenda chce potrójnego złota

| Hokej 
MŚ w elity. Czesi obronę tytułu zaczęli od wygranej
Czesi udanie zainaugurowali mistrzostwa świata (fot. Getty)

MŚ w elity. Czesi obronę tytułu zaczęli od wygranej

| Hokej 
Fiński zawodnik bohaterem! Jego hat-trick zapewnił awans [WIDEO]
Mikko Rantanen (po prawej) podczas siódmego meczu z Colorado Avalanche (fot. Getty Images)

Fiński zawodnik bohaterem! Jego hat-trick zapewnił awans [WIDEO]

| Hokej 
Jedenaste mistrzostwo świata! Tytuł odzyskany
Tessa Janecke (fot. Getty)

Jedenaste mistrzostwo świata! Tytuł odzyskany

| Hokej 
8 lat przerwy i wystarczy. Reprezentantka Polski wznowiła karierę
Katarzyna Piątek (fot. IHF)
tylko u nas

8 lat przerwy i wystarczy. Reprezentantka Polski wznowiła karierę

| Hokej 
Najnowsze
Sportowy wieczór (10.05.2025)
Sportowy wieczór (10.05.2025)
| Sportowy wieczór 
Sportowy wieczór (10.05.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Korner Boxing Night, Radomsko [ZAPIS]
Korner Boxing Night, Radomsko. Transmisja online na żywo w TVP Sport (10.05.2025)
Korner Boxing Night, Radomsko [ZAPIS]
| Boks 
Polak w Lidze Mistrzów! Pomogła mu... porażka rodaka
Radosław Majecki (fot. Getty Images)
Polak w Lidze Mistrzów! Pomogła mu... porażka rodaka
| Piłka nożna / Francja 
Raków nie szuka usprawiedliwień. Trener odniósł się do decyzji sędziego
Piłkarze Rakowa nie mogli pogodzić się z decyzjami sędziego Pawła Raczkowskiego (fot. PAP).
Raków nie szuka usprawiedliwień. Trener odniósł się do decyzji sędziego
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Trener mistrza studzi optymizm. Radość, ale nie euforia...
Radość piłkarzy Jagiellonii Białystok (fot. PAP).
Trener mistrza studzi optymizm. Radość, ale nie euforia...
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Znamy pierwszego spadkowicza z Betclic 2 Ligi!
Piłkarze Olimpii Elbląg (fot. Getty)
Znamy pierwszego spadkowicza z Betclic 2 Ligi!
| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
Kosmiczny mecz napastnika Atletico. Hat-trick w cztery minuty!
Alexander Sorloth (fot. PAP/EPA)
Kosmiczny mecz napastnika Atletico. Hat-trick w cztery minuty!
| Piłka nożna / Hiszpania 
Do góry