Choć Michał Probierz jest o krok od awansu do Euro 2024, to wciąż nie może być pewny swojej przyszłości. W przypadku porażki we wtorkowym meczu z Walią Polski Związek Piłki Nożnej będzie mógł rozstać się z nim bez większych problemów. I to pomimo kontraktu obowiązującego do 2026 roku...
"W umowie znalazła się furtka umożliwiająca dość radykalny ruch ze strony PZPN w razie braku awansu do mistrzostw Europy. Kontrakt przewiduje bowiem możliwość zakończenia współpracy w roku 2024, gdyby drużyna nie awansowała na Euro 2024" – poinformował na łamach TVPSPORT.PL Mateusz Miga.
Dyskusja o sytuacji kontraktowej Probierza nie miałaby racji bytu, gdyby nie zaplanowane na czwartek posiedzenie zarządu PZPN. To na nim zapaść mają decyzje dotyczące przyszłości reprezentacji. Poruszony ma zostać również temat dalszej pracy selekcjonera...
Na przebieg dyskusji z pewnością wpłynie wynik wtorkowego starcia z Walią. Jeśli Polacy awansują do Euro, kontynuowanie współpracy z Probierzem będzie oczywistym wyborem. Jeśli jednak biało-czerwonym powinie się noga, wtedy na stanowisku pierwszego szkoleniowca będzie mogło dojść do zmiany.
Choć przed meczem z Walią taki ruch wydaje się nierozsądny – praca Probierza przynosi już pierwsze efekty – to rozgoryczenie po ewentualnej porażce może wpłynąć na głosy decydentów. Polska piłka zna już takie przypadki...
Polskie afery
W XXI wieku pierwszą reprezentację prowadziło trzynastu szkoleniowców. Większość z nich żegnała się z kadrą po nieudanych turniejach lub serii kompromitujących spotkań. W taki sposób z posadą najważniejszego trenera w kraju rozstawali się między innymi Jerzy Engel, Paweł Janas, Adam Nawałka, Franciszek Smuda czy – ostatnio – Fernando Santos.
Zdarzały się jednak i takie historie, gdy o zwolnieniu selekcjonera decydowały nie tyle słabe wyniki, ile sprawy pozaboiskowe. Najświeższym przykładem takiego rozstania był Czesław Michniewicz.
Choć awansował z kadrą do mistrzostw świata, a później – po raz pierwszy od 1986 roku – wyszedł z nią z grupy, to po turnieju i tak stracił pracę. O jego losie nie zadecydował toporny styl gry, a... kłótnia o pieniądze.
Afera premiowa, bo tak nazwano wydarzenia z mistrzostw świata w Katarze, wstrząsnęła polską reprezentacją. W kadrze doszło do podziałów – zarówno pomiędzy zawodnikami, jak i członkami sztabu szkoleniowego.
Twarzą tej awantury został Michniewicz, który wyrósł na idealnego kozła ofiarnego. Tajemnicza przeszłość i setki połączeń telefonicznych z szefem piłkarskiej mafii – "Fryzjerem" – idealnie korespondowały z rolą hochsztaplera.
Cezary Kulesza nie mógł podjąć innej decyzji i – wraz z końcem roku – nie przedłużył umowy Michniewicza. Na jego następcę wybrał Fernando Santosa, który niedługo później też stracił pracę...
Doświadczony szkoleniowiec nie był zresztą pierwszym Portugalczykiem, który znalazł się w takiej sytuacji. Kilkanaście miesięcy wcześniej przeżył to również Paulo Sousa.
Zanim jednak do tego doszło, z pracą pożegnał się jeszcze inny trener. W styczniu 2021 roku – na kilka miesięcy przed rozpoczęciem Euro 2020 – Zbigniew Boniek ogłosił, że Jerzy Brzęczek nie będzie dłużej selekcjonerem reprezentacji Polski.
Za jego decyzją stało... no właśnie. Do dziś trudno tak naprawdę powiedzieć, co kierowało prezesem PZPN. Jedni uważają, że chodziło o domniemany konflikt trenera z Robertem Lewandowskim, a inni, że wpływ na zwolnienie miała brzydka gra reprezentacji.
Bez względu na powód – Brzęczek mógł czuć się pokrzywdzony. Wygrał przecież grupę eliminacyjną i awansował do turnieju. Pomimo tego został ograbiony z życiowej szansy. Drużynę na Euro poprowadził Paulo Sousa. Ale to już zupełnie inna historia...
Zagraniczne rozstania
Portugalczyk przejmował kadrę w atmosferze skandalu, a rozstał się z nią z jeszcze większym hukiem. Po nieudanym Euro 2020 i zaprzepaszczonych eliminacjach do mistrzostw świata postanowił zdezerterować.
Uciekł najdalej, jak tylko mógł. Aż do Brazylii. Zanim jednak podpisał umowę z Flamengo, starał się wymusić na Kuleszy rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron. Gdy mu się to nie udało, to po prostu spakował walizki i wyjechał do Ameryki Południowej. Taki ruch kosztował go 320 tysięcy euro.
Choć polscy kibice byli oburzeni jego zachowaniem, to nie powinni być nim zaskoczeni. Zwłaszcza że lata wcześniej na podobny manewr zdecydował się Leo Beenhakker. Pomimo prowadzenia biało-czerwonych, przyjął ofertę Feyenoordu.
Nie został jednak trenerem, a jedynie – jakkolwiek to brzmiało – doradcą pierwszej drużyny. Za swoją pracę nie dostawał ponoć nawet eurocenta, ale w to akurat nikt nie wierzył. Zwłaszcza ówczesny prezes PZPN – Grzegorz Lato – który z Holendrem na pieńku miał już od dawna.
Słowa o wyjściu z "drewnianych chatek" i mentorski ton selekcjonera działały na niego jak płachta na byka. Nic więc dziwnego, że gdy tylko nadarzyła się okazja, to pozbył się Beenhakkera w najbardziej upokarzający sposób.
Tuż po przegranym 0:3 meczu ze Słowenią w eliminacjach mistrzostw świata 2010 udzielił głośnego wywiadu telewizyjnego, w którym poinformował, że zwalnia selekcjonera. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że sam zainteresowany nie miał o tym zielonego pojęcia. O rozstaniu dowiedział się dopiero później. I to nie w cztery oczy, a z SMS-a.
Choć dziś taka historia wydaje się nie do powtórzenia, to zwolnienia Brzęczka, Sousy czy Michniewicza pokazują, że wszystko jest nadal możliwe. Wypada mieć nadzieję, że w czwartkowy wieczór nie przekona się o tym Probierz...
Jego pozostanie na stanowisku selekcjonera, świadczyć będzie bowiem o tym, że Polacy zagrają na Euro. Czy tak stanie się w istocie? To okaże się już we wtorkowy wieczór. Transmisja meczu Walia – Polska w Telewizji Polskiej.
Kiedy mecz: wtorek, 26 marca o godzinie 20:45
Gdzie i o której transmisja: od 18:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV i HbbTV, od 20:35 w TVP 1
Kto skomentuje: Dariusz Szpakowski i Marcin Żewłakow
Prowadzący studio: Jacek Kurowski (Warszawa), Mateusz Borek i Jakub Wawrzyniak (Cardiff)
Goście/eksperci: Robert Podoliński, Adrian Mierzejewski, Artur Wichniarek i Rafał Ulatowski (analiza)
Reporterzy: Maja Strzelczyk, Hubert Bugaj