Dzień po porażce z Polską w finale baraży eliminacji mistrzostw Europy Walijczycy obudzili się w ponurych nastrojach. – Nieobecność Walii w dużym turnieju wywołała duże rozczarowanie, podkreślające skalę porażki. (...) Cała drużyna jest współodpowiedzialna za przegraną, a niewykorzystane sytuacje, błędy i wątpliwe decyzje trenera przyczyniły się do tego wyniku – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL reporterka BBC Wales, Gabriella Jukes.
Reprezentacja Polski awansowała na Euro 2024, pokonując Walię w rzutach karnych 5:4. Tym samym Y Dreigiau (jak jest nazywana ekipa z Wysp Brytyjskich) nie wystąpią w mistrzostwach Europy po raz pierwszy od 2012 roku. Z kolei osiem lat temu dotarli do półfinału rozgrywek, a w kolejnym turnieju wyszli z grupy. Dwukrotnie osiągnęli lepszy wynik niż Polska. W arenach w Hamburgu, Berlinie i Dortmundzie drużyny Walii jednak nie zobaczymy.
W jakiej aurze obudzili się dzień po porażce Walijczycy? – Dzień po porażce z Polską nastroje w Walii są ponure. Widać wśród piłkarzy, sztabu trenerskiego i kibiców poczucie rozczarowania oraz smutku. Przegrana w tak rozdzierający serca sposób sprawiła, że wiele osób czuje się dziś sfrustrowanych i zniechęconych do czegokolwiek. Nieobecność Walii w dużym turnieju wywołała duże rozczarowanie, podkreślające skalę porażki. W eliminacjach było poczucie dumy z wyników, ale teraz jest wiele niepewności – przyznaje w rozmowie z TVPSPORT.PL Gabriella Jukes, reporterka BBC Wales.
Niewykorzystany rzut karny niewątpliwie będzie przekleństwem Daniela Jamesa. Zdaniem naszej rozmówczyni, przegrana Walijczyków wynika nie tylko z serii "jedenastek" – w czym drużyna ma niewielkie doświadczenie.
– Daniel James nie wykorzystał rzutu karnego, ale niesprawiedliwe byłoby wyróżnianie go jako jedynego winnego przegranej Walii. Cała drużyna jest współodpowiedzialna za przegraną, a niewykorzystane sytuacje, błędy i wątpliwe decyzje trenera przyczyniły się do tego wyniku. Tak jak wspomniałam wcześniej, wpływ na wynik miała nieobecność kluczowych zawodników, między innymi Ramseya, który był na ławce, ale trener z niego nie skorzystał. To spotęgowało trudności Walii i – być może – miało znaczenie w rzutach karnych, ale tego nigdy się nie dowiemy. Trzeba też pamiętać, że była to pierwsza seria rzutów karnych Walijczyków we wszystkich rozgrywkach – zwraca uwagę walijska dziennikarka.
Gabriella Jukes dostrzega w walijskiej drużynie także pozytywne aspekty. Krytykuje jednak postawę zawodników w ataku. – Występ Walii z Polską pokazał odporność i determinację, szczególnie w obronie. Drużyna zachowała czyste konto i nie pozwoliła na ani jeden celny strzał rywalom. Brak kreatywności i precyzyjnego wykończenia sprawił jednak, że Walijczycy nie wykorzystali swoich okazji. Zabrakło Aarona Ramseya, który ma duży wpływ na rozgrywanie. Więcej zwinności i opanowania przed bramką mogłoby zmienić wynik na korzyść Walii – ocenia.
Co dalej z reprezentacją Walii? Od blisko czterech lat jedną z jej głównych twarzy był trener Robert Page, który wcześniej pracował z kadrami młodzieżowymi oraz był asystentem Ryana Giggsa. Czy porażka w barażach oznacza zmianę trenera, który na razie nie podołał wyzwaniu, jakim jest zmiana pokoleniowa w kadrze?
– Porażka z Polską i brak awansu na Euro 2024 mogą mieć znaczące konsekwencje dla walijskiego futbolu. Rozczarowanie może wywołać czas przemyśleń i potencjalnych zmian. Prawdopodobnie odbędą się dyskusje na temat przyszłości sztabu szkoleniowego – w tym selekcjonera Roberta Page'a, który już wcześniej był poddawany krytyce. Mamy młodą drużynę, a jej występy w ostatnich meczach eliminacji, zwłaszcza przeciwko Finlandii, były godne pochwały. Ale odejście kluczowych graczy, w tym Garetha Bale'a i Joe Allena oraz przebudowa po mistrzostwach świata miały duże znaczenie – przyznaje Gabriella Jukes.
Z drugiej strony, ponure nastroje w Walii nie powinny utrzymywać się długo. Nasza rozmówczyni z optymizmem spogląda w przyszłość Y Dreigiau. – Przegrana może posłużyć jako katalizator do wyeliminowania wszelkich słabości i wprowadzenia zmian w celu zapewnienia Walii większej konkurencyjności w przyszłych rozgrywkach. Pomimo rozczarowania, widać determinację, aby się zrehabilitować i wrócić silniejszymi. To pokazuje ducha drużyny oraz The Red Wall (czyli walijskich kibiców) – podkreśla.
– Doświadczenia i wnioski wyciągnięte z tych eliminacji pomogą kształtować przyszłe wyzwania drużyny, zaszczepiając poczucie determinacji, by iść naprzód. W tych wszystkich emocjach jedna rzecz pozostaje niezmienna – wsparcie i poświęcenie The Red Wall – stojących z drużyną na dobre i na złe. Razem przejdziemy przez ten trudny moment. Yma o Hyd!* – podsumowuje Jukes.
* – "Yma o Hyd!" to okrzyk walijjskich kibiców (nazywających się The Red Wall). Oznacza dosłownie: wciąż tu jesteśmy. Utwór o tym tytule, autorstwa walijskiego wokalisty Dafydda Iwana, jest popularny wśród tamtejszych fanów.
Euro w telewizji. Takie imprezy mają przed sobą przyszłość
Szokujące kulisy finału Euro. Policja udaremniła atak ISIS
Trener uczestnika Euro 2024 podał się do dymisji!
Bohater Hiszpanii dotrzymał słowa. Wygląda jak... "Mała Syrenka"
Anglicy niemal pewni. To on zastąpi w kadrze Southgate'a!
Lewandowski łamie przepisy? "Absolutnie jest do zmiany"
Anglicy dziękują Southgate'owi. Piękne słowa Beckhama
17-latek z najładniejszym golem na Euro! UEFA zadecydowała [WIDEO]
Hiszpanie w opałach. Skargę do UEFA złożył na nich... Gibraltar
niedziela, 14.07, 21:00
środa, 10.07, 21:00
wtorek, 09.07, 21:00
sobota, 06.07, 21:00