| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Na osiem kolejek przed końcem sezonu Lech Poznań traci "tylko" sześć punktów do liderującej Jagiellonii Białystok. Mało, jeżeli spojrzymy na matematyczne szanse. Dużo, jeżeli popatrzymy na to przez pryzmat formy Kolejorza. Dlaczego wiosna nie układa się po myśli jednego z ligowych faworytów?
Transferowa bierność
Zarówno władze, jak i sztab szkoleniowy zdawali sobie sprawę, jak wygląda sytuacja kadrowa Kolejorza. Kadra pierwszego zespołu na pierwszy rzut oka wygląda imponująco. To jednak mylne wrażenie. Lech ma wiele problemów z kontuzjami. W okresie przygotowawczym do dyspozycji trenera Mariusza Rumaka nie byli m.in. Mikael Ishak, Filip Dagerstal, Ali Gholizadeh czy Artur Sobiech. Na początku rundy wiosennej kontuzji doznał kolejny skrzydłowy Dino Hotić. Mimo kilku poważnych osłabień dyrektor sportowy zimą był bardzo bierny. Lech nie pozyskał żadnego zawodnika. Co więcej, wokół Kolejorza nie pojawiały się nawet nazwiska potencjalnych piłkarzy, którzy mogliby trafić do stolicy Wielkopolski. Tak niewiele działo się jedynie w Zagłębiu Lubin. Pozostali ekstraklasowicze dokonali wzmocnień i wysłali sygnał rywalom, że wiosną chcą walczyć o poprawę swojej pozycji. Lech stwierdził, że obecna kadra jest wystarczająca. Okazała się na tyle mocna, że w ostatnim ligowym spotkaniu na ławce rezerwowych zasiadło sześciu graczy, w tym... trzech ofensywnych.
Zaskakujący wybór trenera
Zwolnienie Johna van den Broma nie było dla nikogo zaskoczeniem. Holender potrafił osiągnąć jeden z największych sukcesów w ostatnich latach, jednak w ostatnich tygodniach swojej pracy mocno się pogubił. Nie widać było planu, koncepcji, pomysłu na grę. Pewien pomysł po prostu się wyczerpał i władze klubu musiały reagować. Postawiły na... Mariusza Rumaka. Szkoleniowiec otrzymał szansę od losu i jak na razie marnuje ją w spektakularny sposób. Za pierwszym podejściem było wicemistrzostwo, ale też spektakularne klęski ze Stjarnan, Żalgirisem czy Miedzią w Pucharze Polski. Po odejściu z Poznania warsztat Rumaka został zweryfikowany w Bydgoszczy, Wrocławiu, Niecieczy i Opolu. Wieloletnia praca bez sukcesów i efektów okazała się... wystarczająca, aby ponownie objąć czołowy polski klub. Efektem jest bolesna porażka w ćwierćfinale Fortuna Pucharze Polski i ligowy marazm, w który wpadł Kolejorz.
Niezrozumiały minimalizm
Władzom Lecha od lat wypominany jest minimalizm. Brak ryzyka, pójścia na całość, pokazania rywalom "jesteśmy mocni, chcemy mistrzostwa, gramy o najwyższe cele". Piłkarska Polska ma wrażenie, że w Poznaniu wszyscy są zadowoleni z drugiego, trzeciego, czwartego miejsca... Najważniejsze osoby w klubie na stulecie pokazały, że potrafią iść po swoje. Kolejorz za wszelką cenę chciał wtedy dopiąć swego i wywalczyć mistrzostwo. Zimą pozyskał m.in. Dawida Kownackiego i Tomasza Kędziorę. Wykorzystał trudniejszą, skomplikowaną sytuację zawodników i wtedy zrobił wszystko, żeby zrealizować cel. W tym sezonie, a szczególnie zimą tak się nie stało. Tegoroczna walka o mistrzostwo Polski jest specyficzna. W grze o tytuł jest sześć ekip. W każdej kolejce czołówka gubi punkty i wystarczyłoby tylko i aż być regularnym. Lech nie wykorzystał szansy, jaka może nie przydarzyć się w kolejnych sezonach. Zmiany w Rakowie, słabsza niż zwykle Legia i środek tabeli urywający punkty silniejszym. Kolejorz robi wiele, aby... nie sięgnąć po mistrzostwo Polski.
Celowe? sprawdzanie cierpliwości kibiców
Atmosfera w Poznaniu zawsze jest wyjątkowa. Lech nie ma konkurencji i występami drużyny żyje cała Wielkopolska. Kibice są fanatyczni, ale też mocno wymagający. W przeciwieństwie do najważniejszych osób w klubie nie zadowalają się minimalizmem i przeciętniactwem. O grze Lecha dyskutuje się na ulicach, w sklepach i mediach społecznościowych. Tam przelewa się czara goryczy. Fani nie potrafią wybaczyć ponownego zatrudnienia trenera Rumaka i na każdym kroku pokazują, że... mają dość.
W środę kibice wystosowali list otwarty do zarządu. Czytamy w nim m.in., że...
"Z olbrzymim niepokojem obserwujemy wydarzenia, które towarzyszą naszej ukochanej drużynie w ostatnich kilkunastu tygodniach. Patrzymy na grę, wyniki sportowe drużyny Kolejorza, medialne doniesienia, a także plotki z szatni, które nie napawają nas optymizmem. Wysoka porażka z Rakowem Częstochowa, brak awansu w Pucharze Polski, niesamowita wręcz nieskuteczność, brak pomysłu na grę, brak celnych strzałów na bramkę przeciwnika, gra na zero z przodu to niestety najlepsza charakterystyka gry Lecha Poznań w ostatnich meczach"
Kibice z dość dużym zrozumieniem przyjęli ostatni remis w Mielcu. Kolejny brak zwycięstwa w starciu z Pogonią Szczecin zostanie odebrany zupełnie inaczej, o czym już teraz "informują" fani czwartej drużyny PKO BP Ekstraklasy...
Nie jest dobrze, a przeszkodziła jeszcze... Wisła
Sześć ekip ma chrapkę na awans do europejskich pucharów w sezonie 2024/2025. Mistrz powalczy o Ligę Mistrzów i zacznie eliminacje od drugiej rundy. To oznacza, że będzie na autostradzie do jesiennej gry w Europie. Zdobywca PP trafi do Ligi Europy, a zespoły z miejsc dwa, trzy i ewentualnie cztery spróbują zakwalifikować się do Ligi Konferencji Europy. Słowo ewentualnie nie jest tu przypadkowe.
Jeżeli pierwszoligowiec z Krakowa sięgnie po trofeum, to zagwarantuje sobie udział w eliminacjach Ligi Europy. To oznacza, że czwarty zespół PKO BP Ekstraklasy zostanie z niczym. Byłaby to fatalna wiadomość dla Lecha, który ostatnio ledwo ciuła ligowe punkty.
Poznaniacy powinni trzymać kciuki za swojego pogromcę ze Szczecina. Pogoń ma szansę znaleźć się w TOP3, a to oznaczałoby, że czwarty ekstraklasowicz zagra w Europie. Brak europejskich pucharów byłby sportową, wizerunkową i finansową katastrofą dla Kolejorza.
Przegrana Europa, przegrany puchar, przegrana liga?
Ze Spartakiem Trnawa Lech nie miał prawa przegrać. To nie powinno się zdarzyć i takie są fakty. Kadra została zbudowana po to, aby zespół ponownie dobrze spisał się w Europie. Ekipa z Poznania nie poszła za ciosem. Straciła sezon w pięcioletnim współczynniku, który potem decyduje o rozstawieniu w pucharach. Nie potrafiła udowodnić, że "nauczyła się" Europy. Słowacy byli przeciwnikiem znacznie słabszym i dużo niżej notowanym. Pod każdym względem. Jesienią Lech rywalizował w lidze i pucharze. Miał sporo czasu na przygotowanie się do kolejnych wyzwań i stosunkowo regularne wygrywanie. Też tego nie robił. Wielokrotnie oddawał punkty na własne życzenie (Jagiellonia, Radomiak, Piast). Już wiosną pożegnał się z krajowym pucharem. Był o trzy zwycięstwa od awansu do Ligi Europy. Mecz z Pogonią miał na własnym stadionie. Również nie sprostał wyzwaniu. Po raz kolejny zawiódł kibiców. Teraz nie wydaje się, aby zakończył sezon mistrzostwem Polski. Mimo tego, że strata punktowa nie jest wcale duża, to zespół Rumaka po prostu nie wygląda na taki, który jest w stanie sięgnąć po majstra. Nie odrabia strat do lidera i sam raz za razem gubi punkty. Wielce prawdopodobne jest to, że zakończy rozgrywki bez żadnego trofeum, ale też miejsca w europejskich pucharach w kolejnym sezonie...
Ofensywni liderzy bez formy. Bolesne pomyłki transferowe
O sytuacji reprezentanta Iranu można byłoby napisać wiele. Ali Gholizadeh został sprowadzony po to, aby po wyleczeniu kontuzji pomógł w pucharach. Jak doskonale wiemy, pucharów nie ma, ale skrzydłowego również. Ofensywnemu graczowi co chwilę coś dolega. Jak nie uraz, to wyjazd na kadrę i tak naprawdę 28-latek częściej jest poza Poznaniem. W przypadku tego transferu władzom Kolejorza nie można zarzucić skąpstwa. Wręcz przeciwnie. Za Gholizadeha zapłacono prawie dwa miliony euro. Był to jeden z największych transferów przychodzących w historii naszej ligi. W zamian gracz odwdzięczył się 12 spotkaniami i... zerem. Bramek oraz asyst.
Bez formy od dłuższego czasu jest też Adriel Ba Loua, Filip Marchwiński ma jedynie przebłyski, Afonso Sousa ostatni raz pojawił się na boisku w grudniu, Filip Szymczak nie jest gwarantem goli, Mikael Ishak nie mógł grać przez długi czas, Dino Hotić jest kontuzjowany, a Kristoffer Velde często nie jest w stanie sam "ciągnąć" poznańskiej ofensywy.
Zero, dwa, zero, zero, zero, zero, zero, dwa, dwa – tyle bramek piłkarze Lecha zdobywali w wiosennych spotkaniach. Na pierwszy rzut oka widać "zero", a to świadczy o formie piłkarzy z linii pomocy i ataku...
***
Pogoń Szczecin dom, Puszcza Niepołomice wyjazd, ŁKS Łódź wyjazd, Cracovia dom, Ruch Chorzów wyjazd, Legia Warszawa dom, Widzew Łódź wyjazd, Korona Kielce dom. Tak prezentuje się terminarz Lecha w ostatnich meczach sezonu. Na papierze nie wygląda najgorzej, ale w końcówce rozgrywek Kolejorz musi w końcu sam sobie pomóc. Rywale regularnie wyciągają ręce i gubią punkty. Problem w tym, że Lech robi podobnie. Jeżeli nie pokona świeżo upieczonego finalisty Fortuna Pucharu Polski, nie wykorzysta 120 minut w nogach piłkarzy trenera Jensa Gustafssona, to nerwowo dopiero się zrobi. Jedynie pewne i przekonujące zwycięstwo może sprawić, że Poznań uwierzy w to, że sezon nie jest jeszcze stracony... Każdy inny scenariusz będzie kolejnym rozczarowaniem. Do nich kibice Lecha są ostatnio przyzwyczajeni.
Niedzielny mecz Lecha z Pogonią będzie transmitowany w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej i SMART TV. Spotkanie skomentują Grzegorz Mielcarski i Sławomir Kwiatkowski.