Marek Koźmiński wskazał napastnika, który jego zdaniem powinien być partnerem Roberta Lewandowskiego w ataku reprezentacji Polski. – Nie dopatrywałbym się wielkich niespodzianek. Hierarchia napastników pozostanie niezachwiana, jeśli wszyscy pozostaną zdrowi. Obecnie nikt nie jest w stanie zagrozić Świderskiemu, Buksie i Piątkowi. Kownacki przepadł w Bundeslidze, a Milikowi selekcjoner nie ufa – powiedział były wiceprezes PZPN w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Jak na razie Karol Świderski furory w Serie A nie zrobił. Polski napastnik po transferze do Serie A rozegrał 12 meczów, ale na murawie spędził tylko 414 minut. W tym czasie strzelił jednego gola. Spodziewał się pan po nim więcej?
Marek Koźmiński (były piłkarz włoskich klubów): – Chyba jak każdy, a tym bardziej sam Karol liczył na więcej. Oczekiwania to jedno, ale rzeczywistość zweryfikowała nasze i jego wyobrażenia. Świderski wrócił do poważnego futbolu, bo liga MLS nadal nie do końca taką jest. Serie A na tę chwilę go zweryfikowała.
– Liga włoska przerosła naszego napastnika?
– Tak bym tego nie nazwał, ale mówimy o zawodniku doświadczonym i trzeźwo oceniając sytuację należy podkreślić, że we Włoszech są zupełnie inne wymagania niż w Stanach Zjednoczonych. W Major League Soccer bez dwóch zdań piłkarzom ofensywnym gra się zdecydowanie łatwiej niż w Serie A.
– Jak sytuacja klubowa Świderskiego ma się do reprezentacji Polski? Czy w związku z tym jego szanse na wyjazd na Euro 2024 topnieją?
– W mojej ocenie absolutnie nie. Nie uważam, że jego słabsza forma strzelecka przełoży się na reprezentację. Karol jest pewniakiem do wyjazdu na Euro 2024. Gra w Hellasie, może jego występy nie są powalające, a w większości przeciętne, ale Świderski jest bardzo ważnym punktem reprezentacji.
– Nie ma żadnych szans na to, że Arkadiusz Milik mógłby wskoczyć do kadry kosztem napastnika Hellasu Werona?
– W żadnym wypadku nie porównywałbym sytuacji Milika ze Świderskim. Co prawda, Arek strzelił niedawno gola z Lazio w półfinale Pucharu Włoch, a wcześniej z Atalantą w lidze, ale to nie zmienia jego sytuacji. Chodzi o to, że Karol zawsze dawała dużo reprezentacji, natomiast o Miliku w ostatnich latach nie można tego powiedzieć.
– Ktoś powie, Juventus to nie Hellas. W drużynie z Turynu jest o wiele trudniej o grę...
– To prawda, ale mówimy o tym, co dany zawodnik jest w stanie dać reprezentacji. Świderski daje jej bardzo dużo. Nie przypominam sobie meczu biało-czerwonych, w którym grał słabo albo zawiódł. O Miliku nie możemy tego powiedzieć. Poza tym ewidentnie widać, że trener Michał Probierz nie przepada za napastnikiem Juventusu. Pomijanie go przy powołaniach o czymś świadczy.
– W takim razie, czy Adam Buksa i Krzysztof Piątek są w stanie wskoczyć w hierarchii napastników przed Świderskiego? Obaj bardzo dobrze radzą sobie w Turcji.
– Nie grają w topowej lidze, ani w topowych tureckich klubach, choć klub Piątka od jakiegoś czasu jest w czubie tabeli. Ogólnie trudno jest porównać klub ze środka tabeli ligi tureckiej, z drużyną z końcówki ligi włoskiej. W mojej opinii Hellas jest mocniejszy niż Antalyaspor Buksy i Świderski ma większą konkurencję. Nie mówiąc już o wymaganiach jakie niosą za sobą występy w Serie A. W Turcji jest tak samo jak w MLS, napastnikom gra się znacznie łatwiej niż we Włoszech. Rozgrywki na Półwyspie Apenińskim są dla napastników bardzo wymagające.
– Świderski ma najwięcej zalet, jeśli chodzi o tych trzech napastników?
– Na pewno ma szeroki repertuar umiejętności. Świderski jest zupełnie innym typem napastnika niż chociażby Piątek. Krzysztof jest egzekutorem, a Karol ma wiele do zaoferowanie, jeśli chodzi o rozgrywanie i kreowanie okazji. Jest idealnym boiskowym partnerem dla Lewandowskiego.
– Nie spodziewam się pan zatem niespodzianek, jeśli chodzi o powołania napastników?
– Nie dopatrywałbym się wielkich niespodzianek. Hierarchia napastników pozostanie niezachwiana, jeśli wszyscy pozostaną zdrowi. Obecnie nikt nie jest w stanie zagrozić Świderskiemu, Buksie i Piątkowi. Dawid Kownacki przepadł w Bundeslidze, a Milikowi selekcjoner nie ufa. W ogóle nie zastanawiam się nad tym, czy Świderski powinien pojechać na Euro 2024. W tym temacie nie ma żadnego znaku zapytania. Nie wydaje mi się, że on jest w drastycznie słabszej dyspozycji, lecz po prostu gra teraz w silniejszej lidze. Potrzebuje czasu, żeby wejść na wyższy poziom w piłce klubowej.
– Pojawiły się głosy, że w ostatnich meczach z Estonią i Walią, Świderski nie dawał kadrze tyle, ile był w stanie zaoferować wcześniej...
– Karol nie zawodził w kadrze i dawał jej bardzo dużo, mając o wiele trudniej niż dzisiaj. Przylatywał na zgrupowania drużyny narodowej ze Stanów Zjednoczonych. Długie podróże, różnica czasu to przecież nie było dla niego komfortowe, ale zawsze robił swoje. Fakty są takie, że w barażach zagrał przeciętnie, ale widać, że trener Probierz mu ufa. Jest to całkowicie zrozumiałe, ponieważ przede wszystkim stylem gry pasuje do całej układanki selekcjonera. Podkreślę raz jeszcze, uważam, że jego sytuacja klubowa nie będzie miała negatywnego wpływu na postawę na mistrzostwach Europy. Jest zdrowy, gra w klubie i jest w Europie – to wszystko działa na plus.
– Napastnika jednak na końcu rozlicza się z goli...
– To prawda, ale odwrócę trochę sytuację. Gdy Lewandowski grał fenomenalnie w Bayernie i strzelał gola za golem, a jak jechaliśmy na turniej to nic z tego nie było. Nie jest tak, że zawsze wysoka forma w klubie przekłada się potem na reprezentację.
– Jaka przyszłość czeka Świderskiego? Do Hellasu jest jedynie wypożyczony do końca sezonu z Charlotte FC.
– Jest to bardzo złożony temat zależny od wielu kwestii. Po pierwsze, kluczowe znacznie będzie miało to, czy Hellas utrzyma się w Serie A. Po drugie, przekonamy się, jaka przyszłości czeka klub, ponieważ właściciel od jakiegoś czasu chce go sprzedać. Wokół Maurizio Settiego było trochę zawirowań prawno-podatkowych na większe kwoty, więc może się tam wiele wydarzyć. Kwestie ekonomiczne odegrają istotną rolę w kontekście pozostania Świderskiego. Życzę mu, żeby został w Italii.