Trener Stanisław Chomski przez wiele lat pracował z Bartoszem Zmarzlikiem. W rozmowie dla TVPSPORT.PL ocenił szanse czterokrotnego mistrza świata na triumf w warszawskich zawodach. – Odpowiednie pola startowe, równania toru, dopasowanie sprzętu, regulacja, która się zmienia. Jest wiele czynników, ale możemy być optymistami przed sobotnimi zawodami – przyznał szkoleniowiec gorzowskiej Stali.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Trenerze, klątwa Narodowego w sobotę zostanie przełamana?
Stanisław Chomski, były trener Bartosza Zmarzlika, obecnie szkoleniowiec ebut.pl Stali Gorzów: – Dobrze by było! W głowach naszych zawodników też to siedzi, bo chcieliby wygrać na PGE Narodowym. Nie wiadomo, jak potoczą się losy ewentualnych następnych edycji, bo różne głosy pojawiają się w tej sprawie. Możliwe, że w kolejnych latach nie będzie żużla w Warszawie.
– Patrząc na dyspozycję Bartosza Zmarzlika, możemy być optymistami?
– Bartek zawsze daje z siebie 200 procent. Jego efektywność jest dużo większa niż innych zawodników. To wielokrotny mistrz świata, żużlowiec bardzo ustabilizowany, znający swoje plusy i minusy. Mam nadzieję, że suma doświadczeń w końcu złoży się na dobry wynik w Warszawie. Tutaj w szczególności trzeba mieć sporo szczęścia. Odpowiednie pola startowe, równania toru, dopasowanie sprzętu, regulacja, która się zmienia. Jest wiele czynników, ale możemy być optymistami przed sobotnimi zawodami.
– Znając Zmarzlika, możemy być pewni, że wyciągnął wnioski z poprzednich lat?
– To, co zadziałało w ubiegłym roku na Narodowym, wcale nie musi sprawdzić się w tym. Żużel jest na tyle przewrotnym sportem, że dziś działa coś perfekcyjnie, jutro w ogóle nie funkcjonuje. W tym sporcie jest wiele zmiennych. Inteligencja i wielkość zawodnika, który potrafi przewidzieć pewne ruchy, decydują potem o końcowym triumfie.
– Jakich spodziewa się trener zawodów?
– Mam swoją teorię na temat mijanek. Jeżeli jest różnica poziomów i regulacji sprzętu, wtedy widzimy mijanki. To są zbyt rutynowani i wspaniali zawodnicy, żeby popełniali kardynalne błędy. One zdarzają się głównie, gdy mamy nierówno zachowującą się nawierzchnię. W tym upatrywałbym walki i emocji.
– Na co liczy pan, jeżeli chodzi o występ swojego zawodnika, Szymona Woźniaka?
– Możemy spodziewać się ambicji, ambicji i jeszcze raz ambicji. To zawodnik, który swoją systematyczną i konsekwentną pracą doszedł do poziomu, w którym się teraz znajduje. Jego ambicją jest wypaść jak najlepiej i dać z siebie wszystko. Za rolę debiutanta zawsze się płaci. Zwłaszcza że na Narodowym jeszcze nigdy nie jeździł. Obiekt będzie wypełniony po brzegi kibicami. Tor jest sztuczny, krótki, do tego niesamowita atmosfera. Doping na pewno napędzi wszystkich zawodników.
– W akcji zobaczymy jeszcze jednego pełnoprawnego uczestnika cyklu, Dominika Kuberę.
– Dominik jest w gronie zawodników, którzy są w stabilnej formie. Myślę, że możemy liczyć na jego dobry wynik, mimo tego, że jest debiutantem w gronie stałych uczestników cyklu Grand Prix.
– Rok temu wygrał Fredrik Lindgren. Kto może najmocniej poprzeszkadzać naszym reprezentantom na PGE Narodowym?
– Patrząc na statystyki, to Lindgren zawsze bardzo dobrze wypadał w Warszawie. Ciekawe, czy ta tradycja się sprawdzi. Czołówka nie powinna zawieść, ale sport ma to do tego, że nie zawsze faworyt wygrywa. Mocni będą Holder, Lindgren, myślę, że nasi zawodnicy, Madsen, Vaculik, jeżeli nie będzie popełniał takich błędów, jak w ubiegłym roku. Jednodniowe tory mają to do siebie, że na nich zawsze ktoś może „wyskoczyć z kapelusza”. Huckenbeck nie jest w lidze tuzem, a w GP często już zaskakiwał.
– Magia Narodowego chyba działa na każdego żużlowca. Polscy kibice znów zgotują niesamowitą atmosferę?
– Oczywiście. Zawodnicy, którzy zaczęli startować w Polsce, byli wręcz zszokowani atmosferą nie tylko na Narodowym, lecz ogólnie na meczach ligowych w poprzednich latach. Kibice w wielotysięcznej publiczności oglądają u nas żużel. Zawodnicy wiedzą, że żużel jest w naszym kraju sportem numer dwa po piłce nożnej. Ten, kto mówi, że atmosfera Narodowego po nim spływa, to robi jedynie zasłonę dymną. Kiedy około 50 tysięcy ludzi zaśpiewa hymn, to aż ciarki przechodzą. Doping w Warszawie jest niesamowity.
Relacja tekstowa z GP w Warszawie będzie dostępna na portalu TVPSPORT.PL.