Kierowca teamu Formuły 1 Mercedes George Russell uważa, że system punktów karnych m.in. za naruszanie w trakcie wyścigu limitów toru, skutkujący wykluczeniem z następnego wyścigu, przynosi korzyści wszystkim uczestnikom rywalizacji i nie ma potrzeby go zmieniać.
Sprawa kar pojawiła się ponownie w środowisku F1 po tym, jak Duńczyk Kevin Magnussen z teamu Haas "zdobył" 10 punktów karnych w sześciu wyścigach, w tym 12 w okresie ostatnich 12 miesięcy, co zgodnie z przepisami FIA obligatoryjnie skutkuje zawieszeniem.
Magnussen jest aktualnie bliski wykluczenia z udziału w kolejnych wyścigach, po tym jak został ukarany za naruszenie limitów toru i "jazdę poza białymi liniami".
Duńczyk w trzech ostatnich wyścigach – GP Chin, sprint w Miami i GP Miami - otrzymał 10 punktów karnych i zgodnie z wprowadzonymi w 2014 roku przepisami dotyczącymi superlicencji, już tylko dwa punkty dzielą go od zakazu startów w kolejnych wyścigach.
Kary z Szanghaju i Miami zostały uznane za prawidłowo nałożone, natomiast najwięcej kontrowersji wzbudziły te, które Magnussen dostał za wyścig w Miami. Tam Duńczyk niezgodnie z przepisami kilka razy blokował siedmiokrotnego mistrza świata Brytyjczyka Lewisa Hamiltona z Mercedesa, przez co uniemożliwiał mu wyprzedzanie. Magnussen został ukarany trzema 10-sekundowymi karami za wielokrotne opuszczanie toru, a także jedną pięciosekundową karą i czarno-białą flagą ostrzegawczą za dodatkowe przekroczenie limitów toru.
Sam Magnussen ostatnio przyznał, że kary są potrzebne, ale przy 24 wyścigach w sezonie mogą sprawić, że młodzi, agresywnie jeżdżący kierowcy będą tracili szansę walki o czołowe pozycje. Duńczyk optował za ich złagodzeniem.
Teraz Russell, dyrektor Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix, powiedział reporterom przed Grand Prix Emilii-Romanii, że jego zdaniem nie potrzeba niczego zmieniać. – Jeśli spojrzeć na ostatnie 20 lat, to nie wiem, ilu kierowców otrzymało zakaz wyścigów. Wiem natomiast, że zakaz wyścigów można uznać za nieco surowy, ale niektóre zachowania na torze nie powinny pozostać bezkarne – powiedział Brytyjczyk.
Natomiast sam Magnussen uważa, że system kar wymaga szybkiej zmiany. – Każda taka sytuacja jest inna i trzeba się mocno przyjrzeć każdemu zdarzeniu dokładniej, zanim nałoży się surową karę" - powiedział. "Myślę, że najlepiej byłoby, gdyby FIA w takiej sytuacji nakazała tylko oddać rywalowi pozycję – wyjaśnił.
Magnussen powołuje się na swoje doświadczenie w wyścigach w różnych kategoriach m.in. w IndyCar i IMSA w latach 2021–2022. Podkreśla przy tym, że część przepisów FIA jest sprzeczna z naturalną dynamiką wyścigów.