| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Jest taka rysunkowa łamigłówka dla najmłodszych – jeśli połączysz kropki w odpowiedniej kolejności, to otrzymasz figurę samochodu albo domu. Do podobnej łamigłówki zachęcił dziennikarzy na konferencji prasowej – po meczu, który wyłonił mistrza Polski – Krzysztof Lijewski, asystent Tałanta Dujszebajewa w Industrii Kielce. Zasugerował, że skoro głównym sponsorem Superligi i Wisły Płock jest ta sama firma, to... I tutaj padło kilka zdań, które paść nie powinny.
– Czasami mamy takie wrażenie (...), że gramy nie tylko przeciwko drużynie przeciwnej, ale jest tutaj głębsze dno. Specjalnie wziąłem medal na konferencję prasową, żebyście też widzieli, co jest napisane na medalu i co jest za naszymi plecami (ścianka do wywiadów z logotypami sponsorów rozgrywek – red.). Odkąd sponsor wszedł do związku i ligi – to jak połączycie kropki – to wiecie, o co mi chodzi. Ciężko jest walczyć z tak wielką maszyną. To nie jest żadna wymówka dla naszych zawodników, to nie jest atak na drużynę z Płock, ale czasami wydaje się, że to walka z wiatrakami. Wy – jako ludzie, którzy znacie się na piłce ręcznej, wiecie, o czym mówię – musicie zareagować. Pisać i mówić o tym głośno (...) – powiedział Krzysztof Lijewski na konferencji prasowej, mając obok siebie Tomasza Gębalę (Industria Kielce) oraz Xaviego Sabate i Niko Mindegię (trenera i zawodnika Wisły Płock).
W skrócie: nie oskarżam, ale sugeruję, że my z Wisłą Płock nie mogliśmy wygrać, bo za nią stoi potężny sponsor (Orlen), który jest jednocześnie sponsorem rozgrywek ligowych i Pucharu Polski.
W późniejszych słowach podał przykład niemieckiego Rhein-Neckar Loewen, w którym kiedyś grał oraz duńskiego AG Kopenhaga. Kluby miały wspólnego sponsora – firmę Pandora. Nie spodobało się to jednak europejskiej federacji, która naciskała, aby sponsor wspierał tylko jeden zespół. Chodziło o to, aby uniknąć podejrzeń, gdyby doszło do ich rywalizacji w europejskich pucharach.
W idealnym świecie byłoby lepiej, gdyby liga i rozgrywki Pucharu Polski miały innego sponsora niż Wisła Płock. Ale czy to wina Wisły, że firma z ich miasta jest tak naprawdę sponsorem całego sportu w Polsce? No nie. Może mieć raczej żal, że firma nie przeznacza większych środków na klub, ale wspiera zespoły z innych dyscyplin i miast.
Sugerowanie, że Wisła wygrała, bo tak chciał główny sponsor klubu i całych rozgrywek, jest dla mnie trudne do zaakceptowania, aby nie powiedzieć bardziej dosadnie: było to okropne.
Czy piłkarze ręczni (Orlen Wisły) nie zasłużyli na mistrzostwo Polski? Zasłużyli. Wygrali zgodnie z regulaminem (Orlen Superligi) dwa mecze w finale i dlatego to oni otrzymali złote medale.
Owszem, można wrócić – co zrobił również Krzysztof Lijewski – do pierwszego meczu finałowego i błędu sędziów przy bramce Kiryła Samoiły, która dała Wiśle remis i doprowadziła do serii rzutów karnych. Można o tym mówić, dyskutować o poziomie sędziowania, ale wyniku już nie zmienimy. Ani zespół z Kielc, ani dziennikarze, ani też przedstawiciele Superligi.
Industria miała nadal wszystko w swoich rękach. Drugi mecz finałowy był rozgrywany w Kielcach, gospodarze mogli liczyć na wsparcie czterech tysięcy kibiców, mieli w bramce fantastycznego Andreasa Wolffa, który odbił kilkanaście piłek. Mieli wszystko, aby wygrać spotkanie i doprowadzić w finałowej rywalizacji do remisu 1-1. Jednak tego nie zrobili.
Nie przeszkodzili im sędziowie ani tym bardziej sponsor. Przegrali, bo tak się w sporcie zdarza. Bo rywal był może lepiej przygotowany, bo trener miał więcej szczęścia do taktyki i zawodników, których wprowadzał na boisko i tak dalej, i tak dalej. Części składowych jest tysiące.
Nie można sugerować po przegranym meczu, że rywal nie zasłużył na mistrzostwo Polski. Albo wygrał, bo ma takiego samego sponsora, jak cała liga. Raz jeszcze: wygrał, bo był lepszy. Tak jak Industria Kielce była lepsza w ostatnich 12 sezonach i to ona zdobywała mistrzostwo.
Co miał sobie pomyśleć na tej konferencji Niko Mindegia? Równie dobrze, to mogłoby go tam nie być – mógł zakończyć karierę w maju 2022 roku. W decydującym meczu Superligi doznał koszmarnej kontuzji kolana. Było to około 40. minuty, przy prowadzeniu drużyny z Płocka. Kto wie, czy z Mindegią na boisku, Wisła już wtedy nie zdobyłaby mistrzostwa. Może tak, może nie. Czy ktoś z Płocka umniejszał wtedy sukces rywali z Kielc? Że wygrali, bo kluczowy zawodnik Wisły doznał kontuzji? Nie przypominam sobie takich słów.
Powrót do zawodowego sportu po takiej kontuzji jest czymś niezwykłym. Niko Mindegia w pełni zasłużył, żeby się cieszyć z tego mistrzostwa. Może nawet bardziej niż inni z Wisły, ze względu na drogę, którą przebył w ostatnich dwóch latach.
A może na pełną radość ze złota nie zasłużył Michał Daszek? Gdy Krzysztof Lijewski odbierał kolejne medale za mistrzostwo i Puchar Polski, zawodnik Wisły obserwował to z boku boiska. Smutny, a może bardziej wściekły. Bo ile można przegrywać? On przegrywał z Wisłą wszystko przez siedem lat. To było nieustanne pasmo porażek w Pucharze Polski i Superlidze. W pewnym momencie już odpuściłem sobie z nim pomeczowe wywiady po przegranych finałach. Rozumiałem jego rosnącą irytację – trenujesz, na boisku dajesz z siebie maksimum, a ciągle przegrywasz.
Mógł sto razy odejść z Wisły. Zastanawiałem się i pytałem: "po co siedzisz w tym Płocku?". Gdyby skusił się na jedną z ofert, które otrzymał w ostatniej dekadzie, to miałby co najmniej dwa razy tyle złotych medali i nie musiałby też czekać tyle lat, aby posmakować pierwszego złota. Ale on został i cierpliwie, jak Syzyf, sezon po sezonie, próbował wtoczyć głaz na szczyt (Pucharu Polski i Superligi). W końcu mu się udało. Nie odbierajmy mu radości z tego mistrzostwa.
Albo Przemysław Krajewski. Na swoje pierwsze mistrzostwo czekał długo, bardzo długo. Kilka miesięcy temu skończył 37 lat (w tym wieku Krzysztof Lijewski szykował się powoli do zakończenia kariery). Jemu też powinniśmy sugerować, aby nie cieszył się zbyt mocno? No nie. Skromny, pracowity i na boisku bardzo waleczny.
Pamiętam jedno z naszych spotkań, w maju ubiegłego roku. Nagrywałem wtedy dla TVP Sport rozmowy z zawodnikami Wisły i Industrii przed decydującymi meczami w Pucharze Polski oraz Superlidze. Krajewski do sali konferencyjnej wszedł w ciemnych okularach. Okazało się, że na ostatnim treningu dostał cios łokciem w twarz, gdy – grając w obronie – próbował zatrzymać atak kolegi. Tak, na treningu. Bo Krajewski nie odpuszcza nawet w takich momentach. I niech się teraz cieszy ze złota. Nawet tydzień lub dwa.
Na to złoto zasłużył też trener Xavi Sabate. W poprzednich latach był kilka razy blisko. Udało mu się wreszcie teraz. I nie dlatego, że chciał tego sponsor, ale dlatego, że chciał tego on i jego zawodnicy. Nie poddali się, nie zwątpili w jego metody pracy. Ciężko pracowali i po kilku latach przyszła nagroda. Mogą się komuś nie podobać metody trenera Sabate, niektóre wypowiedzi i jego zachowania, ale jednego nie można mu odmówić: zasłużył na ten tytuł.
Dziwiłem się i zwracałem mu nawet prywatnie uwagę, dlaczego ciągle powtarza, że "Kielce są faworytem" albo "Kielce mają najlepszych zawodników na świecie". – Z szacunku do rywali, doceniam ich klasę – słyszałem.
Mam nadzieję, że przez kilka dni zapomni teraz o piłce ręcznej, treningach, planowaniu i pokaże, że potrafi się też dobrze bawić.
Sport jest piękny, ponieważ często jest nieprzewidywalny. Zdarzają się w nim niespodzianki, sensacje i nieprawdopodobne historie (jak rzuty Siódmiaka, Szyby czy Daszka). Sport uczy również czegoś jeszcze – pokory.
Nikt nie ma patentu na wygrywanie. Chociaż łatwo się do tego przyzwyczaić, gdy przez lata zdobywa się mistrzostwo Polski. Rozumiem Krzysztofa Lijewskiego, że utrata tytułu boli. Świat się jednak nie skończył i w przyszłym sezonie będzie miał okazję, aby ten tytuł odzyskać. Mam nadzieję, że przemyśli słowa, które powiedział na konferencji i za kilka dni najdzie go refleksja, że były niepotrzebne. I będzie to dla niego lekcja na przyszłość. Jest młodym trenerem i ma prawo do błędów.
Mirsad Terzić, rówieśnik Lijewskiego, grał w niedzielę w mistrzowskim zespole. Ale wcześniej nie było tak kolorowo. W maju 2022 roku jego drużyna przegrała nie tylko tytuł (to był ten wspomniany mecz, w którym kontuzji doznał Niko Mindegia), ale też kilka dni później półfinał Ligi Europejskiej z Benfiką Lizbona. Po meczu nikt nie chciał ze mną porozmawiać w strefie wywiadów. Byłem dla nich niewidzialny. Zatrzymali się tylko Adam Morawski i właśnie Terzić.
– Zawsze powtarzam młodszym kolegom: więcej cię w życiu nauczą porażki niż zwycięstwa – tłumaczył Terzić pytany przeze mnie, dlaczego zostałem zignorowany przez resztę zespołu. – Kiedy wygrywasz, wokół jest pięknie, wszyscy cię chwalą i nikt nie patrzy na statystyki. Z porażkami jest inaczej. One zmuszają do refleksji. Dzięki porażkom możesz się jednak rozwijać i doskonalić.
Mam nadzieję, że tak będzie właśnie z Krzysztofem Lijewskim.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.