| Czytelnia VIP

Żyją jak... Niemiec z Turkiem? Trudne przypadki (piłkarskiej) asymilacji

Niemieccy i tureccy kibice podczas wspólnego oglądania półfinału EURO 2008 z udziałem obu reprezentacji (fot. Getty)
Niemieccy i tureccy kibice podczas wspólnego oglądania półfinału EURO 2008 z udziałem obu reprezentacji (fot. Getty)
Sebastian Muraszewski

Dla najliczniejszej mniejszości etnicznej w Niemczech to pierwsza w historii możliwość kibicowania reprezentacji przodków na turnieju międzynarodowym w RFN, ale nie tylko dlatego wyczekiwała tego czerwca.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Turecki Berlin

Niemieccy piłkarze, a najbardziej Thomas Müller, nie przebierali w słowach po listopadowym meczu z Turcją. Stadion Olimpijski w Berlinie to niby dom niemieckiej kadry, a przez kilka godzin ich fani byli zagłuszeni przez Turków.

Gospodarzy przywitały gwizdy, a największą odpornością musiał wykazać ich kapitan. Przy każdym kontakcie z piłką Ilkay Guendogan słyszał buczenie i gwizdy. Podobnie było z niemieckim hymnem. Przeszkadzali również ci, którzy wychowywali się w Niemczech i tam pracują. Nie mogło to umknąć politycznym obserwatorom.



Policja w Berlinie była wtedy postawiona w stan najwyższej gotowości, zaangażowano trzy tysiące funkcjonariuszy. Minął bowiem ledwie miesiąc od zaognienia konfliktu w Strefie Gazy, więc flagi Autonomii Palestyńskiej zabrało wielu Turków. Zatrzymano 92 osoby, a po meczu kibice przemaszerowali przez stolicę.

Mieli powody do świętowania, bo ich reprezentacja wygrała 3:2 po zaciętym spotkaniu. Niemcy usprawiedliwiali się nieprzychylną atmosferą na stadionie. I to w takim gorącym dopingu Turcy upatrują szans na dobry wynik podczas EURO. Jak stwierdzili powołani, a urodzeni w Niemczech Kaan Ayhan i Salih Ozcan, "nasza reprezentacja będzie się czuła jak w domu, a wsparcie kibiców poniesie ją do sukcesów".

Goście mocno zakorzenieni

Powojenne Niemcy potrzebowały siły roboczej, by rozwijać się gospodarczo. RFN i NRD stworzyły więc mechanizmy ściągania chętnych do pracy z zagranicy. W przypadku NRD tak zwani "pracownicy kontraktowi" pochodzili z krajów komunistycznych (w tym z Polski), a w RFN "pracownicy gościnni", czyli "gastarbeiterzy" przyjeżdżali z Włoch, Hiszpanii, Portugalii i Jugosławii, ale najwięcej z Turcji.

Podpisany w październiku 1961 roku dokument dotyczący wysyłania pracowników do RFN miał niecałe dwie strony. Turcja wydawała się Niemcom idealnym partnerem do współpracy. Doceniano jej obecność w NATO i przy okazji chciano włączyć przybyszy w zachodnioeuropejski krąg kulturowy. A że w Turcji bezrobocie było na wysokim poziomie, to władze nie robiły problemów i ułatwiały wyjazdy.



Do emigracji zarobkowej bezrobotni garnęli się masowo. Zapisywali się na odpowiednie listy, z nich wybierano tych do wyjazdu do zachodnich Niemiec. Początkowo taka emigracja była wyłącznie dla kawalerów, a w nazwie "gastarbeiter" kryła się pogarda do przybyszy. Na miejscu nie zapewniano im kursów językowych, nie mówiąc o zajęciach integracyjnych. Mieli mieszkać we wspólnych kwaterach, bez dostępu do innych rozrywek. Przez dwa lata mieli zajmować się wyłącznie pracą. Potem wrócić tam, skąd przybyli.

Do Niemiec przybyło blisko 900 tysięcy Turków. Byli to głównie niewykwalifikowani, czasami wysyłani w nastoletnim wieku przez wiejskie społeczności. Stopniowo łagodzono kryteria przyjęć, zatrudniano kobiety oraz mężów i ojców. I tak było do jesieni 1973, gdy kryzys naftowy pogorszył sytuację ekonomiczną wielu zachodnich państw. Dodatkowi pracownicy nie byli już potrzebni Niemcom, a ich pobyt przestał być opłacalny. Zakończono więc program wizowy, a już zatrudnionych zachęcano do powrotu do Turcji. Połowa z nich skorzystała z tej okazji. Ci, którzy pozostali, musieli zintegrować się z miejscowymi. A Niemcy poznawali ich kulturę. Organizowano nawet festiwale ("Turecka noc" organizowana rokrocznie w Stuttgarcie, od mistrzostw świata 1974). To dzięki imigrantom pojawił się w Berlinie Zachodnim doner kebab – danie, którym zajada się teraz Europa.

Niestety, Turcy spotykali się też z atakami przemocy. Środowiska neonazistowskie, szczególnie aktywne we wschodniej części już zjednoczonych Niemiec, obrały sobie za cel cudzoziemców. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych liczba napaści na Turków była duża. Dochodziło też do podpalania ich domów.

Niemiecka myśl szkoleniowa

Z nieprzychylnym przyjęciem kibiców spotkał się Ilyas Tufeci. Napastnik był pierwszym Turkiem w historii Bundesligi, który wychowywał się w Niemczech. Strzelił gola w debiucie. Zdobył dla VfB Stuttgart 13 bramek, potem przeszedł do Schalke 04. Kilka lat później wrócił do kraju przodków.



Do Niemiec już wcześniej przyjeżdżali piłkarze z tureckiej ligi. Jeden z nich, Arkoc Ozcan, przez osiem lat był bramkarzem Hamburger SV. W sezonie 1977/78 dostał nawet stanowisko trenera tej drużyny. Był pierwszym tureckim szkoleniowcem. Stał również za otwarciem jednego z pierwszych lokali z kebabem w Niemczech.

Większość Turków chciała robić karierę zawodową w Berlinie Zachodnim, ale Jupp Derwall obrał odwrotną drogę. Przyjęcie przez szkoleniowca oferty Galatasaray było sporym zaskoczeniem. Selekcjoner zwycięskiej reprezentacji w EURO 1980 oraz wicemistrzowskiej z mundialu 1982 był odsądzany od czci i wiary przez kibiców po odpadnięciu w półfinale EURO’84. Mógł liczyć na angaż w jednym z klubów Bundesligi, ale wybrał Stambuł. Tam dokonał więcej, niż wynika z listy zdobytych przez niego trofeów. Zadbał o bazę szkoleniową na europejskim poziomie, ale pokazał także Turkom nieznane rozwiązania taktyczne w grze.

Taką samą pracę, tyle że z reprezentacją, wykonał Sepp Piontek. Niemiec przejął stanowisko selekcjonera po przygodzie z duńską kadrą, która po raz pierwszy wystąpiła w wielkich imprezach piłkarskich. Turkom za kadencji Piontka to się nie udało, dopiero jego następcom. Podkreśla się jednak stale jego rolę przy wprowadzeniu wysokich standardów drużyny narodowej.

Jeszcze rok temu wydawało się, że na ławce trenerskiej Turków podczas niemieckiego EURO zasiądzie Stefan Kuntz. Prowadził kadrę od 2021 roku. We wrześniu zeszłego roku podziękowano mu po rozczarowujących wynikach we wrześniowych spotkaniach, choć wymagał od piłkarzy lepszej dyspozycji. Stanowisko przejął Włoch Vincenzo Montella, co poprawiło atmosferę i przypieczętowało awans do EURO’24.



Kluby i bokserzy

Przy zamiłowaniu Niemców i Turków do piłki nożnej było tylko kwestią czasu, gdy imigranci założą pierwsze kluby. Najstarsze z nich, założony w 1964 roku VTA Bonn oraz powstała w 1965 Ankara Gengenbach, występują do dziś w amatorskich ligach. Pierwszym zespołem łączącym imigrantów z całych Niemiec był Turkiyemspor Berlin. Wzbudzał duże zainteresowanie Turków i berlińczyków, gromadząc po kilka tysięcy na trybunach w Kreuzbergu. Przez osiem lat Turkiyemspor grał na trzecim poziomie rozgrywkowym, choć w niektórych sezonach brakowało niewiele do awansu do 2. Bundesligi.

Wychowankami klubu jest kilkudziesięciu piłkarzy, którzy wybrali zawodową ścieżkę kariery, a nawet znaleźli pracę w tureckiej lidze. Klub ogłosił upadłość w 2011 roku, ale seniorska drużyna wróciła do gry kilka miesięcy później. Cały czas prowadzono jednak kobiece i juniorskie sekcje oraz podejmowano inicjatywy mające na celu zwiększenie tolerancji. Turkiyemspor jest nadal zapraszany na spotkania towarzyskie, gdziekolwiek tylko jest diaspora turecka – nawet w Nowym Jorku. Z kolei w Berlinie są teraz cztery tureckie kluby piłkarskie.

Burzliwe losy ma też Turkgucu Monachium. To najbardziej znana drużyna o tureckich korzeniach. Wielokrotnie upadała i... odradzała się. Pieniądze niemiecko-tureckiego biznesmena Hasana Kivrana pozwoliły na serię trzech awansów z rzędu. Turkgucu grało w sezonach pandemicznych w ogólnoniemieckiej III lidze. Kivran nie ograniczał się do finansowego wsparcia, próbował mieć wpływ na trenerów i koncepcje taktyczne. Po jego odejściu skończyły się sukcesy. Klub nie dokończył sezonu 2021/22 i wrócił do lokalnych rozgrywek.



Niemców i Turków łączy też… boks. Urodzeni i trenujący w między Renem a Nysą Łużycką pięściarze najczęściej reprezentowali jednak ojczyznę rodziców. Najwięcej mówi się o Unsalu Ariku. Nie tylko ze względu na jego tytuły IBF i WBC, ale docenia się też sprzeciw wobec prezydenta Erdogana. Wielokrotnie mówił na ten temat w niemieckich mediach. Przez rządzących Turcją jest odsądzany od czci i wiary, był wielokrotnie atakowany, również fizycznie.

Fussballer czy futbolcu?

Gdy dzieci imigrantów dorastały, zastanawiały się, czy wybrać kadrę kraju, w którym się wychowywały, czy też Turcję. Pierwszym, który wolał Niemcy, był Mustafa Dogan. Obrońca wystąpił w tamtejszej reprezentacji dwukrotnie, w tym raz przeciw Turkom.

Niewiele zabrakło, by te reprezentacje spotkały się w… finale mistrzostw świata. Turcy wracali na mundial po 48 latach i od razu pokazali się z dobrej strony. Skończyli na trzecim miejscu. Walnie przyczynili się do tego urodzeni w Niemczech Yildiray Basturk oraz Umit Davala. A szczególnym talentem popisywał się ten pierwszy, pomocnik Bayeru 04 Leverkusen.



W tamtych mistrzostwach nie zagrał z powodu kontuzji Mehmet Scholl (Yuksel). Piłkarz reprezentacji Niemiec nigdy nie przejawiał zainteresowania sprawami kraju pochodzenia ojca, który zostawił rodzinę, gdy Mehmet miał pięć lat.

Walka o kolejnych zdolnych nasiliła się w końcówce pierwszej dekady XXI wieku. Wszystkich potencjalnych reprezentantów obejmował opieką dyrektor kadry, Matthias Sammer. A Turcy zaangażowali w tym celu byłego piłkarza Borussii Dortmund Erdala Kesera. Niemcom pomagał fakt, że ówczesny selekcjoner reprezentacji, Joachim Loew, znał dobrze tureckie realia, bo trenował wcześniej Fenerbahce.

Działacze znad Bosforu mieli jednak sukcesy negocjacyjne. Gdyby nie przekonanie Hamita Altıntopa do włożenia koszulki z półksiężycem, to być może Turkom nie udałoby się dojść do półfinału EURO 2008. Pomocnik urodzony w Gelsenkirschen został wtedy wybrany do najlepszej drużyny turnieju. Z podobnymi nadziejami Turcy jechali na następny wielki turniej, EURO 2016. Skończyło się na fazie grupowej, choć w kadrze był wychowany w Niemczech Nuri Sahin. Były piłkarz Borussii Dortmund, Realu Madryt i Liverpoolu staje się teraz postacią wielkiego formatu w Dortmundzie. W lipcu obejmie stanowisko pierwszego trenera.

Mecz otwarcia EURO był szczególnym przeżyciem dla Ilkaya Gundogana. Nigdy kapitan z tureckimi korzeniami nie wyprowadzał niemieckiej reprezentacji na spotkanie MŚ lub ME. Dywagowano długo, czy powinien pełnić tę rolę. Twierdzono nawet, że ustępuje poziomem kolegom z kadry. Piłkarz FC Barcelona wytrącił krytykom te argumenty z rąk grając jak z nut przeciw Szkocji. Rasistowskich ataków nie może uciszyć, ale dobrze, że spotykają się z potępieniem.



Zwycięstwo ze Szkocją podkreślił trafieniem Emre Can. Jego trzecie EURO należy do najbardziej niespodziewanych. Jeszcze dwa dni przed rozpoczęciem turnieju wybierał się na wakacje do Hiszpanii, ale odebrał esemesa Juliana Nagelsmanna z powołaniem za kontuzjowanego Aleksandara Pavlovica. Odwołał więc wyjazd i kto wie, może uda mu się sięgnąć po drugie trofeum z kadrą? Był bowiem w reprezentacji, która wygrała Puchar Konfederacji w 2017.

Szczególne emocje będą towarzyszyły piłkarzom, którzy przyjadą na EURO do kraju swego urodzenia. Jest ich pięciu, na czele z kapitanem kadry. Hakan Calhanoglu nie miał żadnych wątpliwości, by wybrać grę w barwach Turcji. Rozgrywający Interu Mediolan choć zawsze miał wysokie mniemanie, więc lubi porównywać się do najlepszych do tej pozycji jak Toni Kroos i Mesut Oezil.




Predyspozycje, by zostać graczem światowego formatu ma Kenan Yildiz. W przeciwieństwie do Çalhanoglu, to Bawarczyk zastanawiał się, w barwach jakiego kraju grać. Niemiecki związek odrzucał wszystkie jego próby kontaktu. "Odwdzięczył" się debiutanckim golem dla Turcji w meczu z Niemcami. Pomocnik Juventusu zagrał w tym sezonie w 32 meczach klubowych, a nie ukończył jeszcze 20 lat.

Salih Ozcan nie ukrywał nigdy miłości do rodzimej Kolonii. Tam pokazał się jako dobry pomocnik 1. FC Köln. Co ciekawe, klub wspierał go też… w zapaśniczej karierze, pozwalając na równoległe treningi. Ozcan uprawiał ten sport do 14. roku życia. Dwa lata temu trafił do Borussii Dortmund. Przez długi czas wydawało się, że czeka go szybka kariera w niemieckiej kadrze. Z drużyną U-21 zdobył mistrzostwo Europy w 2021 roku. Kadrę prowadził wtedy trener Kuntz, który kilka miesięcy potem objął właśnie Turków. Wybór dla Ozcana stał się zatem oczywisty. Grę w juniorskich drużynach Turcji i Niemiec ma za sobą też obrońca Kaan Ayhan. Od poziomu U-21 był jednak zdecydowany na grę w barwach ojczyzny rodziców. Podobną ścieżkę wybrał Cenk Tosun, dla którego będzie to drugi wielki międzynarodowy turniej w barwach Turcji.



Szary i niechciany wilk

O żadnym Turku w niemieckiej reprezentacji nie mówiło się i nie będzie się mówić tyle, co o tym, który nie wyjdzie już na trawę jako piłkarz. Dziadkowie Mesuta Oezila byli gastarbeiterami. Wychowywał się słysząc turecką mowę, zarówno w domu, jak i w szkole. Gdy przyszły pierwsze powołania do kadr Niemiec i Turcji, młody piłkarz był w kropce. Zapytał rodzinę o zdanie. Ojciec i brat, podchodząc pragmatycznie, skłaniali się ku Niemcom. Matka i siostra wolały Turcję.

Media w Niemczech nazywały go "rozgrywającym, jakiego potrzebowała tamtejsza kadra", a te w Turcji określały go zdrajcą, więc tamtejsi kibice witali go gwizdami. Oezil nie śpiewał niemieckiego hymnu przed meczami i starał się być zachowawczy w wypowiedziach. Podkreślał najlepsze cechy obu narodów, twierdząc, że łączy w sobie "technikę Turka i dyscyplinę Niemca". Nie było w tych słowach przesady. Jego dobre występy pozwoliły Niemcom zdobyć kolejne medale w imprezach mistrzowskich w latach 2010-2016. A grał też w Realu Madryt i Arsenalu.



W krajach zachodnich, w tym oczywiście w Niemczech zmieniało się stopniowo podejście do tureckiej polityki, a szczególnie do prezydenta Erdogana. Zarzucano mu łamanie praw człowieka i demokracji, co wzmogło się po nieudanej próbie puczu wojskowego w 2016 roku. Zatrzymano po nim prawie 300 tysięcy osób, a kilkaset tysięcy kolejnych za rzekome związki z zamachowcami spotkały kary, choćby zwolnienia z pracy. Relacje turecko-niemieckie pogorszyły się po zatrzymaniu korespondenta "Die Welt", Deniza Yucela, który spędził ponad rok w areszcie. Nie był jedynym zatrzymanym Niemcem przez tureckie służby w sierpniu zeszłego roku kilkanaście godzin w odosobnieniu spędziła parlamentarzystka Gokay Akbulut. Przesłanką miały być jej wpisy w mediach społecznościowych sprzed czterech lat.

Prezydent Erdogan oraz założona przez niego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju cieszą się dużym poparciem niemieckich Turków. Około dwie trzecie z półtoramilionowej rzeszy wyborców zagłosowało na Erdogana w zeszłorocznych wyborach prezydenckich. Miał zatem lepsze wyniki niż w samej Turcji (52 procent) i w innych zachodnich krajach, gdzie głosowało na niego około 20 procent uprawnionych. Politolodzy wskazują zatem śmiało na konserwatywne podejście niemieckich Turków oraz to, że ich przodkowie wywodzili się z obszarów wiejskich, które nadzwyczaj dobrze rozwinęły się właśnie za rządów Erdogana.

Tureckie wybory prezydenckie 2018 miały spory rezonans w niemieckiej piłce. Nie sam wynik, bo ten był przewidywany, ale wcześniejsze działania Erdogana. Przy okazji przyjazdu do Londynu prezydenta Turcji zaproszono na specjalne spotkanie między innymi Oezila i Gundogana. Emre Can zrezygnował z zaproszenia. Przekazali mu koszulki i zrobili wspólne zdjęcia. Niemieckie media jeszcze przed mundialem 2018 domagały się wyrzucenia obu z kadry, zarzucając im zaangażowanie w kampanię wyborczą i w wybór gospodarza EURO 2024, bo w najbliższych miesiącach miało się rozstrzygnąć komu przypadną mistrzostwa. Niemcom, czy Turkom. Trener Loew nie uległ tym namowom, wziął Oezila i Gundogana na mundial.



Nie przebiegł on po myśli Niemców. Odpadnięcie w fazie grupowej było rozczarowaniem. Kozłem ofiarnym został Oezil, choć statystyki tego nie potwierdzały. Podczas gdy Gundogan próbował się tłumaczyć, pozostając w koncyliacyjnym nastroju, to łagodnie nie podchodzono już do Oezila. Miał kilka rozmów z niemieckimi politykami. Nie przyniosły niczego dobrego. W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych piłkarz zrezygnował więc z gry w reprezentacji Niemiec. Opisał też, z jaką dyskryminacją i przejawami rasizmu musiał się mierzyć podczas kariery. Zaskoczyło to wszystkich. Oezil uchodził bowiem za wycofaną osobę, wielokrotnie brano go za przykład, że jednak powiodła się integracja etniczna w Niemczech. Nawet ojciec zdziwił się więc decyzją syna i sposobem jej ogłoszenia.

Oezil w 2019 roku zaprosił Erdogana na wesele oraz wsparł go także w zeszłorocznej kampanii wyborczej. Zakończył karierę w 2023 roku (dwa ostatnie lata spędził w tureckich klubach). Mówiono nawet o tym, że może wystartować w wyborach parlamentarnych. Nie zrobił takiego kroku, ale po raz kolejny wywołał burzę w Niemczech, publikując na Instagramie zdjęcie tatuażu z symbolami Szarych Wilków, nacjonalistycznej tureckiej organizacji.

Nawet gdy Oezil był już poza reprezentacyjną piłką, nie brakowało w niej politycznych kontrowersji. W październiku 2019 roku tureccy piłkarze po strzelonych bramkach wykonywali wojskowy salut, pokazując wsparcie dla sił dokonujących inwazji w Syrii, skierowanej przeciw Kurdom. Kaan Ayhan jednak się wyłamał z tego rytuału, nie ulegając namowom kolegów, wśród których był między innymi Cenk Tosun. Mówiło się nie tylko o samym geście, ale też o jego popieraniu w mediach społecznościowych. Jedno ze zdjęć z taką celebracją gola polubili Gundogan i Can. Szybko usunęli ślady tej aktywności, przepraszając za swoje czyny. Ponownie duży wpływ na to miała presja niemieckich działaczy.



Podwójne serca, podwójne obywatelstwa

Turcy wprowadzili do niemieckiej przestrzeni publicznej zwyczaj wywieszania flag narodowych i parad z okazji zwycięstw narodowej reprezentacji na długo przed tym, jak Niemcy przekonali się do tego w 2006. Nic dziwnego, że kolejne zwycięstwa Turków na japońskich stadionach w 2002 roku doprowadzały do zablokowania ruchu w Berlinie, Frankfurcie nad Menem, Hamburgu, Kolonii i Monachium.

Niezwykle ważne dla więzi niemiecko-tureckich był półfinał EURO 2008. Zacięty mecz, w którym Turcy objęli prowadzenie, a potem wyrównali na 2:2, by ostatecznie ulec Niemcom po bramce Phillipa Lahma w 90. minucie wywołał pozytywne reakcje na ulicach niemieckich miast. Przykre incydenty były rzadkością. Turcy gratulowali napotkanym Niemcom, powszechnie mówiono o "zwycięstwie przyjaźni".



Przyjaźni nie było widać przy rywalizacji o organizację EURO 2024. Państwa wytoczyły przeciw sobie najcięższe działa. Turcy przegrali czwarty raz z rzędu, zdobywając mniej głosów niż faworyzowane Niemcy. Upragniona wielka impreza piłkarska będzie u nich dopiero w 2032, gdy z Włochami będą organizować mistrzostwa Europy.

A to nie koniec dobrych wieści dla Turków mieszkających w Niemczech. Przez wiele lat wszystkim imigrantom uniemożliwiano posiadanie podwójnego obywatelstwa. Po ukończeniu osiemnastego roku życia musieli decydować, czy chcą mieć obywatelstwo Niemiec, czy innego kraju. Zniesienie tego przykrego obowiązku, z którym musieli się mierzyć wszyscy piłkarze opisani w artykule, obiecano przy okazji półfinału EURO 2008. Uda się 16 lat i dwa dni później.

Blisko połowa z ponad trzech milionów Turków mieszkających w Niemczech nie ma obywatelstwa tego kraju. Zmiany, jakie wejdą w życie 27 czerwca skrócą konieczny czas pobytu do ubiegania się o nie z ośmiu do pięciu lat, a w przypadku nadzwyczaj uzdolnionych do trzech. Zapowiada się więc, że usłyszymy wkrótce o wielu Turczynkach i Turkach w niemieckich reprezentacjach piłkarskich. Najważniejsze jest jednak, by piłka połączyła ludzi.

Polecane
Najnowsze
Oficjalnie! Skoczek zmienia narodowość przed igrzyskami
Oficjalnie! Skoczek zmienia narodowość przed igrzyskami
| Skoki 
Louis Obersteiner będzie skakał dla Francji (fot. Getty, Instagram)
Komplet Polek w grze o Rolanda Garrosa!
Katarzyna Kawa (fot. Getty)
Komplet Polek w grze o Rolanda Garrosa!
| Tenis / WTA (kobiety) 
Relacja na żywo z finału LE w TVP. O której mecz Tottenham – Manchester United?
Tottenham – Manchester United na żywo w TVP. O której dzisiaj finał LE (21.5.2025)?
Relacja na żywo z finału LE w TVP. O której mecz Tottenham – Manchester United?
| Piłka nożna / Liga Europy 
Raków chciał zapłacić rywalowi Lecha? Jest reakcja PZPN i klubów
Piłkarze Rakowa Częstochowa (fot. Getty)
Raków chciał zapłacić rywalowi Lecha? Jest reakcja PZPN i klubów
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
2-krotny mistrz Polski wraca do 1. ligi. "To jest nasza przewaga"
Piłkarze Polonii Bytom (fot. 400mm/Jacek Stanisławek)
2-krotny mistrz Polski wraca do 1. ligi. "To jest nasza przewaga"
| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
Były selekcjoner Portugalii został trenerem w Poznaniu!
Orlando Duarte (fot. 400mm.pl)
Były selekcjoner Portugalii został trenerem w Poznaniu!
| Piłka nożna / Futsal 
Walczą o utrzymanie, mogą nie dostać licencji. "Robimy wiele wbrew logice"
Piłkarze Kotwicy Kołobrzeg (fot. Kotwica Kołobrzeg)
Walczą o utrzymanie, mogą nie dostać licencji. "Robimy wiele wbrew logice"
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Do góry