| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
GKS Katowice ma już za sobą pierwsze zwycięstwo po powrocie do PKO BP Ekstraklasy. GieKSa latem dokonała poważnych wzmocnień, a Rafał Górak wierzy, że drużyna powalczy o coś więcej niż tylko utrzymanie. – Chcemy budować markę klubu i sprawić, by pozostał on w elicie na lata – powiedział trener w rozmowie z TVPSPORT.PL przed meczem z Rakowem Częstochowa.
👉 19 lat oczekiwania i... koniec! Kibice GKS-u Katowice w euforii
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jakie emocje towarzyszyły panu w ekstraklasowym debiucie?
Rafał Górak: – To było coś świetnego. Gdy przychodziłem do GKS-u, pierwszym marzeniem był awans do pierwszej ligi. Kiedy już to zrobiliśmy, drugim celem był powrót GieKSy do Ekstraklasy, co byłoby też przy okazji realizacją mojego zawodowego marzenia. Cieszę się, że udało się tego dokonać.
– Mecz z Radomiakiem był chyba jednak rozczarowujący, bo GKS w pierwszym meczu po powrocie do Ekstraklasy nie zdobył nawet punktu…
– Nie był rozczarowujący. Po 19 latach wracaliśmy do Ekstraklasy, więc i na pewno to siedziało w głowach. Radomiak bardzo dobrze prezentował się w ofensywie i to przesądziło. Druga połowa spotkania dała jednak powody do optymizmu. Stracone gole nie załamały nas, zdobyliśmy bramkę kontaktową i dążyliśmy do wyrównania.
– Później pokonaliście Stal Mielec. Jak ważne było dla pana to, by szybko zdobyć trzy punkty?
– Można na to patrzeć różnie. Zagraliśmy inaczej. Cieszy mnie to, że druga połowa spotkania z Radomiakiem i starcie ze Stalą dały dużo przesłanek do tego, by z optymizmem czekać na kolejne mecze.
– Jak dużą różnicę dostrzegł już pan pomiędzy pierwszą ligą, a Ekstraklasą?
– Jest ogromna różnica pod względem zainteresowania mediów i organizacji np. dnia meczowego. Wystarczy zwrócić uwagę na to, jak wielkim zainteresowaniem zaczęły cieszyć się mecze GKS-u. Jeszcze niedawno zdarzało się, że na Bukowej prowadziłem zespół w meczach, na których było trochę ponad tysiąc osób. Teraz GieKSą interesują się nie tylko kibice, którzy przychodzili tutaj na każde spotkanie. Dziś uwagę na klub zwracają ludzie, którzy długo nie interesowali się jego życiem. Co do różnicy między pierwszą ligą, a Ekstraklasą, to nie można pominąć też o jakości zawodników.
– Po meczu z Radomiakiem w mediach już pojawiły się narzekania na obrońców GieKSy. Ta linia defensywy jest w stanie zagwarantować odpowiedni poziom w meczach Ekstraklasy?
– Uważam, że ta krytyka była przedwczesna i niezasłużona. Mam wielkie zaufanie do moich zawodników i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Gdy spojrzymy na obrońców części innych ekstraklasowych drużyn, to nie ma tam tylko lepszych zawodników. Być może są oni bardziej doświadczeni, ale nie uważam, by wszyscy przewyższali moich graczy pod względem umiejętności.
– Transfery GKS-u są bardzo obiecujące. Pozyskaliście m.in. Alana Czerwińskiego czy Bartosza Nowaka…
– Jestem bardzo zadowolony z pracy, którą wykonaliśmy w klubie. To, że nazwiska mogą robić wrażenie, to jedna sprawa. Druga kwestia jest taka, że teraz sprowadzeni piłkarze muszą pokazać odpowiednią jakość. Wspomniani Czerwiński i Nowak mogli wybrać inne ekstraklasowe kluby, a zdecydowali się na nas, co pokazuje, jak wielki wysiłek wykonaliśmy. Teraz musimy skupić się na tym, by wszyscy jak najlepiej wkomponowali się do drużyny.
– Poważne wzmocnienia sprawią, że GKS powalczy o coś więcej niż utrzymanie?
– Dziś nie ma sensu o tym mówić. Wiemy, że część klubów Ekstraklasy znacznie góruje pod względem budżetów nad resztą, ale oczywiście mamy swój plan i wiemy, co robić. Jesteśmy beniaminkiem, ale nie chcę mówić, że naszym celem będzie tylko i wyłącznie utrzymanie. Chcemy budować markę GieKSy w Ekstraklasie i sprawić, by pozostała ona w elicie przez lata.
– Nad czym pracowaliście latem? Co trzeba udoskonalić, by sprostać ekstraklasowym wymaganiom?
– To były wszystkie elementy, które szlifowaliśmy już w pierwszej lidze. Ciągle pracujemy też nad budowaniem pewności siebie piłkarzy, bo wiara we własne umiejętności również będzie niezbędna do tego, by odegrać ważną rolę w Ekstraklasie. Nie mówię tutaj o tym, że mamy być butni albo aroganccy, ale musimy mieć poczucie własnej wartości. Część graczy jest ze mną w klubie od drugiej ligi i to, jak bardzo zmienili się także pod względem mentalnym, stanowi dla mnie wielki powód do satysfakcji. Postęp jest ogromny.
– Trener Radomiaka Bruno Baltazar powiedział, że mało drużyn będzie cieszyło się ze zwycięstwa przy Bukowej. Jak zareagował pan na te słowa?
– Na początku uznałem je za zwykłą kurtuazję, ale gdy zobaczyłem, jak Radomiak prezentuje się na tle Jagiellonii Białystok, doceniłem te słowa. Mam nadzieję, że udowodnimy słuszność tych słów na boisku. Chcemy sprawić, by rywalom faktycznie nie grało się przyjemnie przy Bukowej.
– W sobotę czeka was najtrudniejszy do tej pory rywal, którym będzie Raków Częstochowa. Jak zatrzymać tego przeciwnika?
– Zmierzymy się z jednym z kandydatów do mistrzostwa Polski. Raków ma wielką siłę i bez wątpienia w tym sezonie będzie walczył o najwyższe cele. Zrobimy wszystko, by spróbować mu się przeciwstawić, ale pomysły zachowam dla siebie.
– Jakie są wasze plany na rundę jesienną?
– Chciałbym, żebyśmy bezwzględnie wszyscy zaprezentowali się z jak najlepszej strony i żeby poszły za tym także dobre wyniki, a klub codziennie się rozwijał. Moim kierunkiem pracy jest również to, żeby zawodnicy jak najlepiej czuli się w prowadzonym przez nas projekcie i mieli poczucie, że cały czas się rozwijają, a dodatkowo gra sprawia im radość. Długo czekaliśmy na ten awans i chcę, żebyśmy doceniali każdą chwilę, żebyśmy po prostu doświadczali tego pięknego czasu. Co do moich prywatnych planów, to skoro wreszcie wszedłem na poziom Ekstraklasy, to nic nie zamierzam zmieniać, ale dalej będę pracować tak, aby niczego nie żałować. I zawsze będę powtarzał, że najważniejszy jest klub.