Przejdź do pełnej wersji artykułu

Koszykarz "Magic" Johnson. Taki demokratyczny miliarder

Earvin "Magic" Johnson (fot. Getty Images) Earvin "Magic" Johnson (fot. Getty Images)

Earvin Johnson Jr zmienił amerykański sport w wymiarze społecznym. 14 sierpnia kończy 65 lat...

Urodził się w Lansing, a to nieco ponad stutysięczna stolica stanu Michigan, wtedy kojarzona w pierwszej kolejności z fabryką General Motors. Pracował tam ciężko jego ojciec. Nigdy nie "narzekał" na nadmiar wolnego czasu, ale gdy trzeba było zapewnić rodzinie godne życie, to kupił ciężarówkę i... wywoził śmieci. Magic nie dorastał zatem w dobrobycie. Zwykło się mawiać, że ci najbardziej znani urodzeni w Lansing to Earvin i aktor Steven Seagal, dziś mający złą reputację w USA przez znajomości z Władimirem Putinem. 

Czytaj też:

Roberto Duran i Esteban De Jesus (fot. Getty/Instagram)

Roberto Duran. Legenda boksu na froncie walki z AIDS

Na kim się wzorował?

Lata sześćdziesiąte XX wieku to nawet w Stanach Zjednoczonych nie był czas, w którym mecze NBA były łatwo dostępne. Nie tak, jak to jest dziś. Ale jedno spotkanie w tygodniu można było obejrzeć w telewizji, więc młody Johnson znalazł sobie wzór. Jego inspiracją był Wilt Chamberlain, który zasłynął z bezprecedensowego wyczynu. W 1962 roku zdobył 100 punktów w meczu. Tego akurat Johnson nie mógł widzieć, bo urodził się ledwie trzy lata wcześniej. A jeśli chodzi o sławy basketu, to podziwiał potem jeszcze Kareema Abdula-Jabbara. Śledził też pełną finezji i spontaniczności grę Harlem Globetrotters. Grupy, która bawiła nawet najbardziej wymagającą publiczność.

Jak został "Magikiem"?

Earvin Johnson junior miał piętnaście lat, gdy w meczu miał triple-double: 36 punktów, 18 zbiórek i 16 asyst. Fred Stabley, były dyrektor ds. informacji sportowych Central Michigan University, po prostu nie dowierzał. Podszedł po meczu do młokosa i zapytał, czy od tej pory może go nazywać "Magikiem". Chłopak nie miał nic przeciwko temu, ale głęboko wierząca mama nie pozwalała, by ktokolwiek w jej obecności nazywał potem syna w ten sposób. 

Mógł zginąć

W trakcie edukacji najlepsze relacje miał z Reggiem Chastinem, bo razem rozwijali sportową pasję. Bardzo często sobie towarzyszyli. Reggie znakomicie się zapowiadał, miał wszelkie dane ku temu, by zostać uznanym graczem. Uniwersytet w Michigan przyznał koszykarskie stypendium przyjacielowi Magica, ale nie było mu dane kiedykolwiek zagrać w drużynie uczelni. Los okazał się okrutny. – Planowaliśmy wspólny wyjazd do Jackson, jednak ostatecznie nie mogłem tam pojechać, ale Reggie miał zadzwonić po dotarciu do miasta. Zacząłem się niepokoić, bo nie skontaktował się ze mną mimo zapowiedzi. Nazajutrz odezwał się jego młodszy brat. Dowiedziałem się, że pijany kierowca uderzył w samochód Reggiego, a wypadek miał skutek śmiertelny – wspominał Magic. 

Bird i... Magic

W latach 80. potwierdził się talent Larry'ego Birda, który grał pierwsze skrzypce w drużynie Boston Celtics. Po raz pierwszy biały koszykarz znaczył tak wiele w NBA zdominowanej dotąd przez czarnoskórych.

"Boston był wtedy naprawdę białym miastem, a Bird dodatkowo pochodził z Indiany, kojarzonej z Ku Klux Klanem, nawet jego koledzy z drużyny przyznawali, że początkowo dziwnie im się z nim grało" – pisał Sebastian Warzecha.

Rywalizacja Los Angeles Lakers i Boston Celtics plus indywidualne starcia Johnsona i Birda przeszły do historii NBA i do dziś są wspominane z nostalgią. Ci znakomici koszykarze różnili się bowiem charakterologicznie. Magic trzymał nerwy na wodzy, natomiast Bird bywał porywczy i konfrontacyjny. W meczu rzucał kilka nieprzyjemnych słów pod adresem rywala w nadziei, że zdoła go zdeprymować.

Nie da się zaprzeczyć, że konfrontacja dwóch wybitnych sportowców miała wymiar pozasportowy: "Nieprzypadkowo w reklamie butów Converse lider zespołu z LA Magic Johnson podjeżdża limuzyną na wieś, w której wita go gwiazda rywali Larry Bird. Do tego doszły też wcale nie drugorzędne kwestie rasowe. Magic jest czarny, Bird biały i ich drużyny też były kojarzone w taki sposób. Dochodziło nawet do tego, że czarni mieszkańcy Bostonu… kibicowali Lakers. Znakomicie atmosferę tamtych czasów oddają wspólna książka Birda i Johnsona "When The Game Was Ours" (polski tytuł "Kiedy rządziliśmy NBA") oraz wyprodukowany przez ESPN film "Celtics/Lakers: Best of Enemies" (Najlepsi wrogowie)" – przekonuje Jakub Wojczyński.

W sporcie piękne jest to, że poza boiskiem można mieć bardzo dobre relacje nawet z największym rywalem: "(...) Inaczej niż sami Johnson i Bird. Oni zaprzyjaźnili się w 1984, gdy kręcili reklamę butów (zresztą przedstawiono ich w niej jako zaciekłych wrogów). Gdy Magic trafiał do Hall of Fame, wprowadzał go tam właśnie Larry. Gdy Bird kończył karierę, to Johnson był ważną częścią ceremonii. Po latach napisali nawet wspólną książkę o swojej rywalizacji. A jej tytuł – "Kiedy rządziliśmy NBA" – wcale nie jest przesadzony. Choć Magic nawet po latach przyznawał, że owszem, z Larrym się zaprzyjaźnił. Ale Celtics dalej nienawidzi" – to fragment tekstu "Poza murawą. Pięć wielkich sportowych rywalizacji, ale bez piłki nożnej".

Gdy as Lakersów wyznał, że dopadł go wirus HIV, to Bird był przerażony: – Mój Boże. Magic umrze – powiedział do żony po rozmowie z Johnsonem. Na szczęście okazał się złym prorokiem... 

Czytaj też:

Człowiek, który pokonał HIV. Prawie 30 lat od wyznania Magica Johnsona

HIV nie był wyrokiem

W 1991 powiedział przed kamerami, że jest zakażony. Na szczęście medycyna czyniła postępy. Udało się zatrzymać ewolucję wirusa AIDS. Ale, by móc odpowiednio funkcjonować, przyjmował leki i enzymy.

Zaangażował się też w inicjatywy uświadamiające społeczeństwo, że cały czas trzeba być gotowym do przeciwdziałania HIV i AIDS: "Jeszcze w 1991 zawodnik założył Magic Johnson Foundation, która początkowo (później rozszerzyła działania na inne wymiary charytatywne) skupiała się tylko na szerzeniu świadomości na temat HIV i AIDS oraz walce o ograniczenie liczby zakażeń. Testowała, rozdawała prezerwatywy, informowała, prostowała mity o wirusie i chorobie. W 1992 Johnson stał się członkiem Narodowej Komisji ds. AIDS. Po kilku miesiącach zrezygnował, twierdząc, że prezydent USA George Bush i jego współpracownicy ignorowali pracę komisji, a nawet działali wbrew jej rekomendacjom" – czytamy w "Przeglądzie Sportowym".

Magic jest heteroseksualny, a jeszcze kilka dekad temu w Stanach Zjednoczonych był taki stereotyp: AIDS dotyka głównie osoby LGBTQ+. Te sugestie, że gay to skrót od "got AIDS yet?" (masz już AIDS?) były bulwersujące. Johnson postawił sobie za cel edukowanie rodaków. 

Czytaj też:

Czarował w NBA, czaruje w porcie. Magic Johnson i wakacje na jachcie jak ze snu

Współpraca z ONZ

Warto przypomnieć, że Magic był głównym mówcą z ramienia ONZ podczas Światowego Dnia AIDS w 1999 roku. Był Posłańcem Pokoju ONZ. Można też przypomnieć, że inni powszechnie znani Amerykanie pełnili tę zaszczytną rolę. Niewidomy wokalista Stevie Wonder pomagał ludziom niepełnosprawnym. Aktor Leonardo Di Caprio zajmował się kwestią zmian klimatu.

Miliarder – jeden z nielicznych

W październiku 2023 "Forbes" podał, że Magic został miliarderem. Takim statusem może pochwalić się wąskie grono. Razem z nim to czterech koszykarzy. Michael Jordan, zmarły tragicznie Kobe Bryant i wciąż aktywny, złoty medalista igrzysk w Paryżu LeBron James. Johnson ma bajeczny majątek szacowany na 1,2 mld dol.

Na tak imponującą kwotę składają się udziały w zawodowych klubach sportowych: Los Angeles Sparks (liga koszykarek WNBA), Los Angeles Dodgers (liga baseballu MLB), Los Angeles FC (piłkarska liga MLS) i Washington Commanders (liga futbolu amerykańskiego NFL). Do tego te ulokowane w sieciach: Starbucks, Burger King, 24 Hour Fitness i towarzystwie ubezpieczeniowym EquiTrust.

Fortunę zbił dopiero po zakończeniu kariery, ponieważ przez niemal 23 lata (od 1979 do 1991 oraz w 1996) zarobił "raptem" 40 mln dolarów. Tamte pieniądze z umów sponsorskich nie mogą się bowiem równać z kwotami teraz otrzymywanymi teraz przez najlepszych w NBA. To on został pionierem, bo jako pierwszy zainwestował w klub kobiecej ligi WNBA

Wspiera Demokratów

W 2013 Magic zorganizował kolację z udziałem prezydenta Baracka Obamy. Była okazją do zgromadzenia funduszy na kampanię wyborczą Partii Demokratycznej. Zaprosił 160 gości, także znanych aktorów takich jak Tom Hanks i Samuel L. Jackson, również zwolenników Demokratów. Była to akcja mobilizująca przed wyborami uzupełniającymi do Kongresu, zaplanowanymi na listopad 2014. A swego czasu podczas spotkania w Detroit zarzucał liderowi Republikanów, Donaldowi Trumpowi, brak planu w walce z pandemią. Nazwał go nawet... dyktatorem.

Johnson wspierał potem Hillary Clinton i Joe Bidena w kampanii prezydenckiej. A gdy Kamala Harris dostała nominację na stanowisko wiceprezydenta USA, to przyjął tę wieść z aprobatą. Teraz zapewne też udzieli jej poparcia, gdy ubiega się o stanowisko prezydenta kraju.

Spostrzeżenia legendy TVP

W listopadzie 1991 przerwał karierę. Wielu myślało, że HIV zmusi go do zakończenia gry. Ale kilkanaście miesięcy później, w sierpniu 1992, był ważną postacią Dream Teamu, który w Barcelonie zachwycił świat.

"Magic Johnson jako fenomenalny rozgrywający LA Lakers był również żartownisiem, który tworzył własny show-time. (...)W drużynie tak pełnej talentów podział ról nastąpił samoistnie. Bird został rozjemcą, Magic rządził szatnią, a Jordan parkietem" – tak wspominał ten słynny zespół z IO w Barcelonie na stronie sport.tvp.pl Włodzimierz Szaranowicz, komentator tamtego finału w koszykówce.

"Pamiętam, że patrzyłem na Magica i Birda i zastanawiałem się, czy właśnie widziałem ostatni mecz koszykówki z ich udziałem. Nie było pewne, czy Magic wróci do NBA, zaś Bird w meczu o złoty medal wydawał się wręcz sparaliżowany, w ciągu dwunastu minut nie zdobył ani jednego punktu. Czy dla dwóch facetów, którzy dekadę wcześniej uratowali NBA, gra się właśnie kończyła?"(...) Najlepszym wyznacznikiem tego, co tamta drużyna oznacza dla historii, są słowa jednego z najważniejszych członków Dream Teamu, pięciokrotnego mistrza NBA, trzykrotnego zdobywcy nagrody MVP, mistrza NCAA, zwycięzcy licznych rankingów popularności. "Dream Team" to największa rzecz, jakiej dokonałem w swojej karierze – powiedział Magic Johnson. – Nigdy więcej nie będzie takiej drużyny. Nie ma szans." – pisał nestor dziennikarstwa sportowego, cytując Magica we wstępie do drugiego wydania książki pt. "Dream Team" Jacka McCalluma.

Śmierć przyjaciela u progu kariery, potem walka z HIV, do tego ogromna presja w rywalizacji Lakersów z Celtami. I później magiczny triumf w Barcelonie. Dopiero po zakończeniu kariery status miliardera. Kończący 65 lat Magic Jonhson ma zaiste ciekawe życie, bo pełne krętych ścieżek...

Źródło: tvpsport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także