Ma zaledwie 572 kilometry kwadratowe. Liczy około 80 tysięcy mieszkańców. Mniej więcej tyle, co Nowy Sącz, ale to nie małopolskie miasto, a Wyspa Man była reprezentowana na EURO 2024. – Proponowali mi występy w kadrze – zdradza Kieran Tierney.
II Wojna Światowa skończyła się rok temu, ale Wielka Brytania jest nadal w rozsypce. Dźwiga się dopiero z kolan. Rany po hitlerowskich oprawcach są głębokie. Wciąż ropieją. W trakcie tygodniowych bombardowań zniszczono przede wszystkim Londyn, ale mocno ucierpiały także Southampton, Cardiff, Liverpool oraz kilka innych dużych miast. Na szczęście niemieckie
Heinkle He 111 zostały przegonione przez brytyjskie Hawkery Hurricane. Część z tych ostatnich miała biało-czerwone szachownice, jak dywizjon 303 z Janem Zumbachem na czele.
W Liverpoolu Ernest Blackburn wsiada na pokład promu. W centrum miasta majaczy szkielet zbombardowanego kościoła św. Łukasza Ewangelisty. Po mieście krzątają się robotnicy. Wszędzie jest coś, co trzeba naprawić albo zamurować. Liverpool obok Londynu jest jednym z najbardziej zniszczonych miast. A kościół św. Łukasza nigdy nie zostanie odbudowany. Stanie się symbolem krwi przelanej przez Brytyjczyków. Ale Anglicy mają jeszcze jedną religię. Football, którego misjonarzem jest właśnie Ernie Blackburn.
Przyszedł na świat 23 kwietnia 1893 roku. Podobnie jak ojciec wiązał przyszłość z tkactwem, ale... zakochał się w piłce. Najpierw grał w Loveclough, potem Manchester Youth Club, Aston Villi i Bradford City. W czasie I Wojny Światowej zaciągnął się do wojska. Trafił do Francji. Przydział jej królewskiej mości okazał się łaskawy - dołączył do Royal Army Medical Corps.
Ratował innych, zamiast dusić się od gazu musztardowego. W wolnych chwilach kopał piłkę z innymi żołnierzami. Po wojnie odwiesił mundur i wrócił na boisko. Na poziomie Football League zagrał 72 razy. W 1924 zakończył karierę i z powodzeniem radził sobie jako trener. Hull City prowadził także w czasie wojny. Rok po zawieszeniu broni wziął trzecioligowe Tranmere Rovers.
Po blisko czterech godzinach rejsu Ernest Blackburn zacumował w Douglas, stolicy położonej na Morzu Irlandzkim Wyspy Man. Tak, stolicy bo wyspa ma dużą autonomię. Nie byli częścią Unii Europejskiej, więc nie dotyczył ich brexit. Władza jest tam podzielona pomiędzy Gubernatora Porucznika oraz dwuizbowy parlament, Tywald. Mają swojego funta, a trzon społeczeństwa stanowią Anglicy. Niegdyś byli to celtyccy.
Mańczycy, czy bardziej z angielska Manxowie, którzy mówią wciąż w swoim języku.
Ernie Blackburn nie przypłynął na celtycką wyspę, żeby zbadać pochodzenie Triskelionu - trójnogiego symbolu Man. Miał inny cel, choć także związany z nogami. Słyszał opowieści o niezwykle sprawnym piłkarzu. Niejakim Kenie Burnsie, który wyróżniał się świetną wydolnością. Całkiem możliwe, że gdy trener Tranmere Rovers przybył do portu w Douglas, to gdzieś nieopodal krzątał się ów Ken Burns. Manx pracował bowiem na co dzień przy konserwacji łódek. Znał się na tym, bo robił to od lat. Mieszkał na wyspie, gdzie był to najważniejszy środek lokomocji.
Burns pochodził z Ramsey. W języku Manx miejscowość nazywa się Rhumsaa, co oznacza "Rzekę Dzikiego Czosnku". Trudno powiedzieć czy rozsławił miasteczko bardziej niż ta roślina z gatunku amarylkowatych, niemniej jednak rok przed przyjazdem Ernesta Blackburna w Ramsey powstał klub piłkarski. Burns tam też sobie kopał. Nic zobowiązującego. Raz kopnął w rodzinnych stronach, innym razem w Douglas. Ale tym swoim kopaniem wyróżnił się na tyle, że Blackburn postanowił ściągnąć go do Tranmere Rovers FC. Tak Ken został pierwszym profesjonalnym piłkarzem z Wyspy Man.
Największą postacią sportu urodzoną na Wyspie Man jest zdecydowanie Mark Cavendish. Może pochwalić się srebrem podczas igrzysk w Rio de Janeiro, trzema mistrzostwami świata w kolarstwie halowym i jednym w szosowym. Kolarz odniósł sto zwycięstw etapowych, a to szczególne, bo jubileuszowe na 12. etapie Giro d’Italia w 2013. Cavendish jest więc bezsprzecznie najwybitniejszym sportowcem z wyspy Manxów, a przecież zaczynał zjeżdżając rowerem górskim pomiędzy wrzosowiskami góry Snaefell.
Choć Mark Cavendish rozsławił kolarstwo, to dużo większą popularnością cieszą się tam inne dwukołowe pojazdy. Rozgrywany na wyspie rajd Isle of Man Tourist Trophy to jeden z najniebezpieczniejszych wyścigów na świecie. Motocyklowe zmagania pochłonęły już 269 osób. Pierwszą ofiarą był Victor Surridge, który zginął 27 czerwca 1911. Ostatnią, jak na razie, Ian Bainbridge. Kierowca brał udział w Isle of Man TT od 2005. Stracił kontrolę nad motocyklem. Roztrzaskał się o ścianę ogrodu przy Kirk Michel.
W trakcie rajdu ginęli nie tylko motocykliści, ale także osoby postronne: kibice, mechanicy, a nawet policjant Denis Harmer. To sprawia, że liczba ofiar Isle of Man TT jest większa. W 2020 o śmierć otarł się Krystian Paluch, jedyny Polak, który zakwalifikował się do tego wyścigu. Miał połamane ręce, wieloodłamkowe złamanie żuchwy, zmiażdżoną lewą nogę. Na szczęście przeżył.
Złą sławą cieszy się przede wszystkim zjazd z mostu Ballaugh. Przy dużej prędkości nierówność drogi wyrzuca motor, więc łatwo można skończyć na ścianie pubu Ravens. Mimo obicia budynku specjalnymi matami to tu życie stracił m.in. Bob Price. – Każda miejscowość ma swój klub motocyklowy. Większość mieszkańców jeździła bądź jeździ. A na pewno ma wśród znajomych kogoś, kto startował w Isle of Man TT i kogoś, kto w tym wyścigu się rozbił – zdradza w rozmowie z TVPSPORT.PL Samantha Morton z komitetu organizacyjnego Trophy Tour. Brak ograniczeń prędkości sprawiał, że często gościł tu popularny program motoryzacyjny "Top Gear".
Ken Burns ścigał się tylko na boisku. W Tranmere Rovers zagrał 14 razy, strzelił 4 gole. Zapisał się przede wszystkim jako pierwszy Manx z profesjonalnym kontraktem. Miał sezon w trzeciej lidze. Ernest Blackburn nie zdecydował się jednak przedłużyć umowy z Burnsem. W 1947 piłkarz z Wyspy Man dostał zaproszenie na testy w Southport FC, ale po dwóch miesiącach i pięciu meczach postanowiono mu podziękować. Wrócił do Douglas, gdzie grał do 60. roku życia i pracował w elektrowni. A w wolnych chwilach oglądał... jak w wyścigu giną kolejni motocykliści.
W końcówce lat 90. XX wieku na Wyspę Man przeprowadził się Michael Tierney. Szkot miał już córkę. Teraz spodziewał się syna. Był 5 czerwca 1997 roku. Gdy mały Kieran przychodził na świat, to motocykliści mknęli nad wybrzeżem Laxey z prędkością 160 kilometrów na godzinę. Isle of Man TT przyciąga nadal na wyspę tłumy. Rok temu było to około 30 tysięcy, co stanowi niemal jedną trzecią populacji wyspy. W motosportowym szaleństwie Ken Burns był wyjątkiem, ale... niejedynym.
Uważana za wszechwiedzącą Wikipedia wymienia zaledwie pięciu zawodowych piłkarzy, którzy przyszli na świat na Wyspie Man. Pierwszy z nich to oczywiście Ken Burns. Na tej liście jest także Liam Doyle. 31-letni obrońca urodził się w Douglas, kopał w miejscowym St. Marys AFC, po czym wyjechał na studia do Stanów Zjednoczonych. Studiował na Uniwersytecie Technicznym w Cincinnati i tam też zaczął przygodę z soccerem. Szło mu tak dobrze, że w 2016 roku DC United wybrało go w drafcie.
Niestety, nie przeszedł testów. Zaczął grać w Harrisburg City Islanders występującej na co dzień w USL. Piramida futbolu w USA wygląda inaczej niż w Europie. Nie ma tam, chociażby spadków i awansów, ale biorąc pod uwagę skalę, można nazwać USL trzecią ligą. Tam Doyle’owi szło całkiem dobrze. Grał w Nashville SC. W Memphis 901 FC dzielił szatnię z Timem Howardem. Skończył karierę w rezerwach LA Galaxy. Na trzecim szczeblu USA rozegrał 175 meczów.
Seamus Sharkey urodził się w Laxey. W miejscu, gdzie raz do roku łososie płoszy ryk motocykli, a fani z całego świata rozbijają namioty na trawie miejscowego stadionu. Piłkarz równie szybko wyjechał z Wyspy Man. Bez wielkich sukcesów próbował sił w USA i Australii. Zapuścił korzenie w Irlandii Północnej i tam grał przez lata. Jego największym sukcesem jest Mid-Ulster Cup, który zdobył w 2019 roku.
Trzecim z Manxów jest Adam Long. Wychowanek St. Georges FC - klubu, który w ostatnich latach zdominował rozgrywki na Man. Opuścił Wyspę wypatrzony przez skautów Wigan Athletic w 2017. Po trzech latach zadebiutował w zespole"The Latics". Łącznie w League One grał zaledwie 30 razy w dwóch klubach przez 5 lat. Obecnie występuje w National League w barwach AFC Fylde.
Umówmy się, to nie są wybitne kariery. Każdy z piłkarzy urodzonych na Wyspie Man miałby problem, żeby zaistnieć w zespole klasy Skry Częstochowa. Ale w końcu jest i ON. Kieran Tierney, syn Michaela. Reprezentant Szkocji, piłkarz mający w CV: Celtic Glasgow, Arsenal FC i Real Sociedad San Sebastian. Niedługo minie barierę 50 występów w reprezentacji. Jak na razie jedynego gola strzelił w meczu towarzyskim z Polską. To zawodnik, za którego"The Gooners" zapłacili 25 milionów euro, co do dziś stanowi największą sumę wyłożoną za szkockiego piłkarza.
Kieran Tierney nie osiągnąłby tego wszystkiego, gdyby ojciec nie spakował rodziny i nie zarządził powrotu do Szkocji. Przyszły piłkarz Arsenalu miał zaledwie dziesięć miesięcy, gdy Tierneyowie zamienili Douglas na przedmieścia Glasgow. Siedmioletni Kieran nie widział świata poza Celtikiem. Wreszcie zadebiutował w ukochanej drużynie, a z czasem stał się liderem "The Bhoys". Szło mu tak dobrze, że Mikel Arteta nie szczędził pieniędzy na tego lewego obrońcę.
10 marca 2016 Tierney zadebiutował w kadrze Szkocji, ale rozważał też inne barwy, bo dwa lata wcześniej dostał powołanie do reprezentacji… Wyspy Man. Kraju, który de facto jest jedynie brytyjskim hrabstwem.
– To może wydawać się dziwne, ale jestem dumny z miejsca, w którym się urodziłem – mówił w rozmowie z wysłannikiem "The Herald". – Często tam wracam. W Douglas mieszkają kuzyni i wujostwo. Czuję też duże wsparcie mieszkańców wyspy.
Na Wyspie Man gra się w piłkę od 1897 roku. Obecnie na 572 kilometrach kwadratowych mieści się 26 klubów piłkarskich podzielonych na dwie ligi. Hegemonem jest Peel AFC, które 29 razy wygrywało rozgrywki Manxów. Do tego na wyspie ma siedzibę jeszcze FC Isle of Man. Ten zespół występuje w angielskim systemie. Aktualnie gra w North West Counties League, czyli na 9. szczeblu brytyjskiej piramidy futbolowej.
Z tych 27 klubów wybiera się reprezentację Wyspy Man. 4 lipca 1993 Manxowie zagrali pierwszy międzynarodowy mecz. W wyspiarskich derbach lepsza okazała się drużyna Wyspy Wright. Najlepsze czasy Manxów to lata po roku 2000. Wówczas pokonali Burnley 1:0 i wygrali kilka mniejszych turniejów. Jednak największy sukces przyszedł w 2017. Wówczas piłkarze z Morza Irlandzkiego zdobyli mistrzostwo Island Games.
Manxów jest więcej, niż mogłoby się wydawać. Oprócz Wyspy żyją też - co oczywiste - w Wielkiej Brytanii, a także Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Populację celtyckiego ludu szacuje się w granicach 90-100 tysięcy. Dlatego w 2013 powołano Ellan Vannin Football Association. Organizacja miała skupiać Manxów kopiących piłkę na całym świecie, a nie tylko na 512 kilometrach kwadratowych pokrytych głównie wrzosowiskami. Dwa pierwsze człony nazwy oznaczają Wyspę Man w języku manx.
Właśnie do Ellan Vannin dostał powołanie w 2014 Kieran Tierney. – To nie jest reprezentacja zrzeszona w FIFA i UEFA. Mogą grać w Island Games oraz Mistrzostwach Świata ConIFA. Zaprosili mnie, żeby tam zagrał, ale nie zaryzykowałem – mówi Tierney w rozmowie z "The Herald". W pierwszym meczu Ellan Vannin rozbiła Monako 10:0. Choć Mistrzostwa Świata Krajów Niezrzeszonych 2014 były ich debiutem, a obrońca Celtiku Glasgow nie wsparł Manxów, to reprezentanci Wyspy Man dotarli aż do finału. Tam musieli przełknąć gorycz porażki. Lepsi okazali się Francuzi z Nicei.
Ellan Vannin została wykluczona w 2018 roku ze struktur ConIFA. Manxowie przegrali z Barawą, reprezentacją mniejszości Somalijczyków zamieszkujących Wielką Brytanię. Po meczu zbyt mocno protestowali przeciwko jednemu z rywali, który miał być nieuprawnionym do gry. To nie spodobało się możnowładcom z ConIFA. Po roku Manxów jednak przywrócono.
– Może kiedyś tam zagram. Nie wykluczam tego. Nigdy nie wiadomo – uśmiecha się Kieran Tierney. W Ellan Vannin gra aktualnie tylko trzech piłkarzy spoza Wyspy. Alex Holden z angielskiego Bottesford City, Seamus Sharkey z północnoirlandzkiego Glenavon oraz Conor Doyle, występujący na co dzień w Elite Sports Academy Dubaj.
– Pochodząc z Wyspy Man, możesz grać dla każdego: Szkocji, Anglii, Irlandii Północnej lub Walii – mówi piłkarz Realu Sociedad. – Wyspa Man? Może tam skończę – dodaje. Kieran ńTierney może i nie gra ani w Ellan Vannin, ani w reprezentacji Wyspy Man. Z ostatniego meczu Szkotów w fazie grupowej wykluczyła go kontuzja kolana, ale i tak reprezentował w EURO jeszcze jeden mały naród - Manxów.
Dla nich jest mistrzem Europy!
Kiedy mecz: 5 września (czwartek), godzina 20:45
Gdzie oglądać: od 18:45 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV, od 20:25 w TVP 1
Komentatorzy: Mateusz Borek, Grzegorz Mielcarski
Prowadzący studio: Jacek Kurowski (Warszawa), Kacper Tomczyk (Glasgow)
Reporterzy: Hubert Bugaj, Maja Strzelczyk (Glasgow) oraz Marcin Wojtasik, Marcin Feddek (analiza)
Goście/eksperci: Jakub Wawrzyniak (Glasgow) oraz Marcin Żewłakow, Łukasz Trałka, Marek Wasiluk, Rafał Ulatowski (analiza)