| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Polonia zaczęła nowy sezon od pięciu porażek w sześciu meczach. Czarne Koszule prezentowały się fatalnie, ale w ostatnich tygodniach zaliczyły progres formy i wierzą, że mogą wrócić do PKO BP Ekstraklasy. Drużyna od pewnego czasu pracuje z nowym trenerem, którym jest Mariusz Pawlak. – Po dwóch wcześniejszych sezonach apetyty kibiców się zaostrzyły. Dwa awanse z rzędu musiały doprowadzić do hurraoptymizmu – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL Mateusz Kuchta, kapitan stołecznego zespołu. Transmisja spotkania Wisła Płock – Polonia dziś w TVP.
👉 Betclic 1 Liga: zobacz pełną tabelę
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Po pierwszych kolejkach sezonu pojawiły się u ciebie czarne myśli? Taki kryzys nie zawsze udaje się zażegnać szybko…
Mateusz Kuchta: – W minionych rozgrywkach nie rozpieszczaliśmy kibiców, często zawodziliśmy u siebie, dlatego teraz bardzo chcieliśmy zacząć sezon od domowego zwycięstwa ze Zniczem Pruszków. Niestety, nie udało się, a nasza pewność siebie i wiara zostały mocno zachwiane już na starcie. Nie sposób było uciec od czarnych myśli, chociaż cały czas powtarzaliśmy sobie w szatni, że mamy bardzo dużą jakość piłkarską. Szkoda tylko, że nie przekładało się to na zdobycz punktową…
– Latem w drużynie doszło do dużych zmian kadrowych. Myślisz, że brak zgrania też mógł zaburzyć początek sezonu?
– Kiedy zaczynaliśmy przygotowania, nie byliśmy w pełnym składzie. Zawodnicy dołączali do nas na różnych etapach przygotowań. To mógł być jakiś powód, ale nie sądzę, by było to kluczowe, bo w meczach sparingowych prezentowaliśmy się nieźle. Niemniej jednak dziś mogę powiedzieć, że udało nam się zgrać zarówno na boisku, jak i poza nim.
– Za słaby start sezonu posadą przypłacił Rafał Smalec.
– Trener zrobił dużo dla klubu, to w dużej mierze dzięki niemu klub przeszedł drogę od trzeciej ligi do zaplecza Ekstraklasy. Trzeba pamiętać, że drużyna zaliczyła dwa awanse z rzędu, grając w zbliżonym składzie. W pierwszej lidze okazało się, jak duża jest różnica w poziomach. Realia pierwszoligowe okazały się bardzo wymagające, ale pozytywem jest to, że Polonia się utrzymała. Na trenera spadła ogromna krytyka, nie każdy by to wytrzymał. Najlepiej było to widać po ostatnim spotkaniu tamtego sezonu ze Stalą Rzeszów, gdy w jego oczach pojawiły się łzy. Trener musiał być twardy i nie chciał okazywać emocji przy drużynie, ale nikt nie jest skałą. Uważam go za dobrego szkoleniowca i mam nadzieję, że już niebawem znajdzie nowy klub.
– W mediach pojawiały się doniesienia o nie najlepszych relacjach zespołu z poprzednim trenerem. Te informacje były prawdziwe?
– W przestrzeni medialnej pojawiały się różne informacje na temat rzekomo nie najlepszej atmosfery między szatnią a trenerem, ale muszę temu zaprzeczyć. Jeśli wygrywasz tylko dwa z osiemnastu meczów u siebie, to wiadomo, że coś nie funkcjonuje i niezadowolenie może pojawić się po obu stronach. Nie było jednak żadnego konfliktu.
– Krytyka ze strony kibiców nie była przesadzona? Wiadomo, że Polonia to klub z historią i fani tęsknią za Ekstraklasą. Z drugiej strony, w poprzednich rozgrywkach byliście tylko beniaminkiem...
– Po dwóch wcześniejszych sezonach apetyty kibiców się zaostrzyły. Dwa awanse z rzędu musiały doprowadzić do hurraoptymizmu. Polonia wówczas rzadko przegrywała. Czas, w którym te porażki zaczęły się pojawiać, był ciężki, zarówno dla nas jako drużyny, jak i dla kibiców. Trener był pewnym buforem, bo to on przyjmował krytykę na siebie, bardziej dotykała ona jego, a nie drużyny. Jak już wspomniałem, ta krytyka była bardzo duża. Należy jednak pamiętać, że to drużyna ostatecznie wychodzi na boisko i to ona w dużym stopniu odpowiada za wyniki.
– Spodziewałeś się, że Polonia będzie miała aż takie kłopoty z zapewnieniem sobie utrzymania?
– Pierwszy trening z drużyną odbyłem dwanaście dni przed inauguracją ligi. Byłem pod wrażeniem tego, jak wyglądają niektóre automatyzmy. Ten zespół był bardzo zgrany. W pierwszych kolejkach strzelaliśmy dużo goli i niestety też wiele traciliśmy. Zanotowaliśmy również dobrą serię meczów bez porażki. Wygraliśmy w Sosnowcu, Katowicach czy u siebie z Podbeskidziem. Z czasem przestaliśmy jednak strzelać bramki i co najważniejsze wygrywać. Z meczu na mecz było coraz trudniej wyjść z tego kryzysu.
– W ubiegłym sezonie doznałeś poważnej kontuzji łokcia. Pauzowałeś od listopada do maja, lecz wróciłeś na trzy ostatnie kolejki. Nie obawiałeś się powrotu do bramki w tak trudnym momencie?
– Do kwietnia przebywałem w Katowicach, przechodząc rehabilitację. Wiosną wracałem do Warszawy, by ją kontynuować i nie sądziłem, że jeszcze zagram. W maju kontuzji doznał jednak Kuba Lemanowicz i przeszło mi przez myśl, że może dojść do takiej sytuacji. W dobrej dyspozycji był Adrian Sandach, ale sztab szkoleniowy uznał, że nie postawi na młodzieżowca w tak newralgicznym punkcie sezonu. Wtedy z moją ręką nie było jeszcze w stu procentach w porządku. Dziś mogę powiedzieć, że tamten uraz został zaleczony.
– Mimo że nie masz długiego stażu w klubie, zostałeś wybrany kapitanem. Skąd taka decyzja?
– Przed sezonem taką decyzję podjął trener. To dla mnie wielkie wyróżnienie, zwłaszcza że przez część poprzednich rozgrywek nie przebywałem z drużyną, bo rehabilitowałem się po kontuzji. To miła sprawa, ale również duża odpowiedzialność za całą grupę.
– Ostatnio wasze wyniki uległy znacznej poprawie. Co takiego zmienił Mariusz Pawlak?
– Przeszliśmy na ustawienie z czterema obrońcami, co okazało się dobrym rozwiązaniem. Dostaliśmy nowy bodziec, a później przyszło przełamanie z Wartą Poznań. Dużym atutem trenera Pawlaka jest jasny i prosty przekaz dotyczący tego, co mamy robić na boisku. Mamy pewne założenia i zasady, które już przynoszą efekty. Mamy być drużyną, która dyktuje warunki na boisku i w tym kierunku zmierzamy.
– Ostatnio doznaliście dopiero pierwszej porażki za kadencji nowego szkoleniowca. Czego zabrakło w starciu z Bruk-Betem Termaliką?
– Zmierzyliśmy się z liderem rozgrywek i rywalizowaliśmy jak równy z równym, a trzeba pamiętać, że jeszcze niedawno byliśmy w strefie spadkowej. Przegraliśmy po ładnym trafieniu przeciwników, ale nasz występ w tym spotkaniu pokazuje, jaki potencjał w nas drzemie.
– Na co według ciebie stać obecnie Polonię? W klubie przed sezonem deklarowano chęć gry o pierwszą szóstkę.
– Strata do strefy barażowej po pierwszych kolejkach była ogromna, ale ostatnio zaczęła się zmniejszać. Myślę, że ciągle będziemy zmierzać w stronę czołówki, bo stać nas na to, by seryjnie wygrywać.
– Chciałbyś wrócić do Ekstraklasy? Byłeś w niej jako piłkarz Górnika Zabrze i Zagłębia Lubin, ale nie zdołałeś zadebiutować.
– Oczywiście, że chciałbym zagrać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, najlepiej w barwach Polonii w następnym sezonie. Na brak gry w Ekstraklasie patrzę już dziś inaczej. Gdy byłem nastolatkiem, postrzegano mnie jako duży talent. Różni ludzie opowiadali mi, że za chwilę będę grał w zagranicznym klubie. Później widziałem, że zawodnicy w moim wieku pojawiają się w Ekstraklasie, a ja nie. Przejmowałem się tym do tego stopnia, że w pewnym momencie straciłem radość z gry. Mądrą rzecz w Zagłębiu powiedział mi Piotrek Leciejewski, który stwierdził, że zamiast ciągle wracać do Górnika, powinienem zejść do pierwszej ligi i ugruntować w niej swoją pozycję. Gdybym był młodym bramkarzem z 60 występami w pierwszej lidze, jakiś ekstraklasowy klub zwróciłby na mnie uwagę. Tego faktycznie mi zabrakło. Dziś moje podejście jest już inne. Każdy ma swoją drogę i podejmuje takie, a nie inne decyzje, które wpływają na kształt jego kariery. Nie cofnę tego, co się stało.
– Masz pretensje do Górnika o to, że nigdy nie dostałeś tam szansy?
– Nie. Do klubu sprowadzał mnie Adam Nawałka i gdyby nie to, że dostał propozycję z reprezentacji Polski, niebawem być może byłbym podstawowym bramkarzem Górnika. Zawsze śmiano się, że byłem jego "synkiem", widać było, że chce na mnie stawiać. Jego następcy mieli jednak inne podejście. Ryszard Wieczorek i Robert Warzycha woleli stawiać na doświadczonych bramkarzy.
– Na koniec chciałbym wrócić do tematu Polonii. Powiesz z ręką na sercu, że awans w tym sezonie jest możliwy?
– Latem właściciel mocno zainwestował, pojawiły się jakościowe transfery, a widać to w ostatnich tygodniach. Jestem optymistą, bo widzę, jak codziennie funkcjonujemy. Musimy zrobić wszystko, by do końca roku maksymalnie skrócić dystans do strefy barażowej, a najlepiej byłoby wskoczyć do niej jeszcze jesienią. Wierzę, że po zimowym okresie przygotowawczym przepracowanym z trenerem Pawlakiem zobaczymy jeszcze lepsze oblicze zespołu niż w ostatnich meczach.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.