{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Przyspieszone Mikołajki. Polacy znów rozdawali prezenty rywalom
Jakub Kłyszejko /
W meczu z Portugalią największe problemy miała polska obrona. Nasi defensorzy długimi fragmentami byli wręcz ośmieszani. Teraz w spotkaniu z Chorwacją trener Michał Probierz musiał dokonać wymuszonej zmiany. Miejsce chorego Sebastiana Walukiewicza zajął Jakub Kiwior. Mimo tej korekty nasza obrona znów nie wyglądała najlepiej...
Bjelica o Polsce: potraficie pokazać się znacznie lepiej
Dobry znów tylko początek…
Od dawien dawna gra w defensywie jest jednym z największych mankamentów reprezentacji Polski. Nasi obrońcy raz za razem popełniają bardzo proste indywidualne błędy. Silniejszy rywal potrafi wykorzystać pomyłki biało-czerwonych. Mecz z Portugalią niestety idealnie obnażył wszystkie niedoskonałości.
Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz, Sebastian Walukiewicz i Przemysław Frankowski byli bezlitośnie ogrywali przez rywali. Stoper Torino z powodu choroby opuścił zgrupowanie, prawy wahadłowy RC Lens usiadł na ławce rezerwowych.
Wrześniowe spotkanie w Osijeku było jedynym za kadencji Michała Probierza, w którym nie wystąpił Jakub Kiwior. Co więcej, piłkarz Arsenalu od momentu debiutu tylko raz nie pojawił się na boisku w narodowych barwach. Kiwior nie gra w klubie, jednak dla kadry jest po prostu niezbędny…
Trio Bednarek–Dawidowicz–Kiwior jest najczęściej wystawianym zestawieniem obrony przez obecnego selekcjonera. Tylko w 2024 roku wymieniona trójka rozpoczęła mecze z: Estonią, Walią, Turcją, Austrią, Francją i Szkocją. Ostatni raz Polska wystąpili wspólnie w Glasgow podczas wygranego spotkania 3:2.
Tym razem mieli naprzeciw siebie m.in. artystę futbolu Lukę Modricia, weterana Ivana Perisicia, rozgrywającego swój setny mecz w kadrze Andreja Kramaricia, a także młodych-gniewnych Igora Matanovicia oraz Martina Baturinę.
Dawidowicz wyjątkowo był ustawiony jako pół-prawy stoper, w środku widzieliśmy Bednarka, po lewej stronie znalazł się Kiwior. W pierwszych minutach nasi obrońcy zasługiwali jedynie na pochwały. W 9.minucie znakomicie zachował się Dawidowicz. Doskonale przewidział zachowanie rywala, wyszedł przed niego i błyskawicznie przejął piłkę. Po chwili świetnie ją wyprowadził i dał drużynie możliwość zbudowania korzystnej akcji.
Październikowe prezenty od reprezentantów Polski
Kiedy wydawało się, że w pierwszym fragmencie spotkania Chorwaci nie są w stanie poważnie zagrozić biało-czerwonym, to Borna Sosa oddał strzał życia i Marcin Bułka nie miał nic do powiedzenia. W tej sytuacji ciężko winić jednego zawodnika. Dawidowicz wybił piłkę przed siebie, ale żaden z kolegów nie doskoczył do rywala.
Tak samo było przy trafieniu na 1:2. Tym razem to Petar Sucić bez żadnego problemu pokonał golkipera Nicei. Narodowy nie zdążył nawet otrząsnąć się po kolejnym golu, kilkadziesiąt sekund później było 1:3. W rolę świętego Mikołaja znów wcielił się Dawidowicz. Zaliczył asystę drugiego stopnia przy bramce Martina Baturiny. Chorwaci nie musieli się zbytnio wysilić, polscy defensorzy rozdawali kolejne prezenty i pomagali w zdobyciu bramek. W kilkadziesiąt sekund uleciało całe powietrze z PGE Narodowego. Kilka dni przerwy, inny rywal, te same błędy. Nie dało się patrzeć na poczynania obrońców reprezentacji Polski. Cały wysiłek z pierwszego, dobrego fragmentu spotkania został zniweczony w kilka minut.
Jeszcze przed przerwą murawę z powodu urazu opuścił Dawidowicz. W jego miejsce pojawił się Kamil Piątkowski. Dla 24-latka z Salzburga była to duża szansa. Dotychczas ostatni raz biało-czerwoną koszulkę założył 5 września… 2021 roku w spotkaniu z San Marino.
Sytuację musiał ratować Marcin Bułka
Mimo jednobramkowego prowadzenia zespół Zlatko Dalicia nadal z łatwością tworzył sobie kolejne okazje. Po przerwie spotkał jednak na swojej drodze Marcina Bułkę. Golkiper pretendujący do miana numer jeden kilkukrotnie popisał się świetnymi interwencjami. Gdyby nie efektowne parady 25-latka, emocje na Narodowym skończyłyby się błyskawicznie.
O efektowne akcje i bramki zadbali świetni tego dnia Nicola Zalewski, Piotr Zieliński i Kacper Urbański. Piłkarze z formacji ofensywnej spisali się w czwartek zdecydowanie lepiej.
Tego niestety nie można powiedzieć o obrońcach. Minął rok kadencji trenera Probierza, polska defensywa cały czas jest w budowie. Postępów w pracach nie widać. Katastrofalne błędy ciągle się przydarzają. W dużej mierze oglądamy (wiel)błędy, które na poziomie międzynarodowym zdarzać się nie powinny.
Co wiemy po październikowym zgrupowaniu? Dawidowicz i Bednarek nie dadzą nam oczekiwanego spokoju, czas na… dalsze poszukiwania. Za miesiąc zagramy z Portugalią i Szkocją, już niebawem rozpoczną się eliminacje do mistrzostw świata. Obrony jak nie mieliśmy, tak nie mamy.