| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa ma za sobą gorące dni. Przy Łazienkowskiej pojawiało się wiele spekulacji i ożywionych rozmów. Efekt jest taki, że w stołecznym klubie postawiono na dalszą pracę Goncalo Feio. Efekty? Muszą pojawić się jak najszybciej. Wojskowi chcą przełamać złą serię w PKO BP Ekstraklasie już w piątek w Gdańsku.
Legia Warszawa ma za sobą skomplikowane dni. Stołeczny okręt musiał poradzić sobie ze sztormem, a pierwszym testem, czy się udało, będzie piątkowy mecz nad morzem z Lechią Gdańsk. Przy Łazienkowskiej dochodziło do wielu rozmów i spotkań dotyczących pierwszej drużyny
Przez trzy dni po meczu z Jagiellonią Białystok ważyły się losy przyszłości trenera Goncalo Feio. Finalnie Portugalczyk pozostał na stanowisku. Jedyną formalną zmianą było przejęcie większej odpowiedzialności za dział sportowy przez Marcina Herrę, wiceprezesa zarządzającego klubu. Ma on być bliżej drużyny i codziennych spraw związanych z boiskiem.
– Mieliśmy dobre rozmowy z zarządem i dyrektorem sportowym, a także z drużyną. Cieszę się też, że zespół pokazał, że jest za mną i sztabem. Podobne zdanie zabrał zarząd. Tylko wspólnie możemy poprawić sytuację w lidze – skomentował całe zamieszanie Feio, który zabrał głos po raz pierwszy od czasu przegranego meczu w Białymstoku.
Legia ma za sobą ponad miesiąc bez wygranego meczu w PKO BP Ekstraklasie. Warszawianie po wrześniowej przerwie na mecze reprezentacji przegrali z Rakowem Częstochowa i Pogonią Szczecin, a także remisowali z Górnikiem Zabrze i Jagiellonią Białystok. Złą serię na krajowym podwórku przykrywała za to dobra postawa w Lidze Konferencji i zwycięska inauguracja rozgrywek międzynarodowych z Realem Betis.
Cztery mecze bez wygranej to jednak seria, którą trudno przy Łazienkowskiej lekceważyć. To też zapoczątkowało dyskusję na temat przyszłości. Także sprawiło, że władze Legii rozpoczęły poszukiwania następcy Feio. Najpierw teoretyczne, w ramach zabezpieczenia opcji, a potem już praktyczne, bo rozpoczęły się rozmowy z potencjalnymi kandydatami.
Legia najpierw szukała dostępnych możliwości. Mocno zerkano w kierunku bałkańskim. Nie ominięto także Hiszpanii i Skandynawii. Regularnie szukano także opcji w Niemczech oraz Austrii. To właśnie stamtąd wziął się pomysł rozmowy z Michaelem Wimmerem. Były szkoleniowiec Austrii Wiedeń pojawił się nawet w jednym z hoteli w Warszawie.
Przy Łazienkowskiej da się usłyszeć, że kontakt nawiązano także z Andre Breitenreiterem, który w maju pożegnał się z Huddersfield, a w CV ma Hoffenheim, FC Zurych, Hannover czy Schalke. Pod względem finansowym miało za to nie dojść do porozumienia z Sergejem Jakiroviciem. Badano także dostępność Igora Jovicevicia. Były opiekun Szachtara Donieck finalnie podpisał kontrakt z Łudogorcem Razgrad.
Jak zwykle w takich sytuacjach, nie brakowało propozycji ze strony agentów mających nadzieję na umieszczenie "swojego" trenera w danym klubie. Wokół Legii przewijało się wiele nazwisk. Porozumienia jednak nie było. Decyzji o zmianie szkoleniowca także nie.
Sytuacja od meczu w Białymstoku zmieniała się przy Łazienkowskiej. Na gorąco furorę robiły słowa "nie wiem”. Feio użył ich w kontekście przyszłości kilkanaście minut po opuszczeniu ławki. Tego samego stwierdzenia użył pytany o kolejne dni Jacek Zieliński, dyrektor sportowy warszawskiego klubu. Z jednej strony nikt nie chciał podejmować decyzji na gorąco. A z drugiej?
Atmosfera wokół Legii była taka, że zwolnienie Feio było momentami wręcz realne. Takie przeczucia czy odczucia pojawiały się nawet w sztabie oraz drużynie. Niektórzy twierdzili, że dochodziło do swego rodzaju pożegnań. Inni wspominali, że tego rodzaju myśli były w Białymstoku.
W całej sprawie dostrzec trzeba też postawę drużyny. Czy Feio dostał wsparcie od piłkarzy? Tak. To fakt, który nie zdarza się zawsze przy potencjalnej zmianie trenera. Sam Portugalczyk podkreślił to także teraz, już na spokojnie, a na dobę przed kolejnym meczem.
W rozmowach na najwyższym szczeblu uczestniczył Feio. Był także dyrektor sportowy Jacek Zieliński oraz wspomniany Herra, który obecnie odpowiada już za wszelkie sektory działalności stołecznego klubu. Przy stole był także Jarosław Jurczak, wiceprezes zajmujący się finansami. W proces zaangażowany był także Dariusz Mioduski, właściciel i prezes Wojskowych.
W pewnym momencie kluczowy był już fakt, by została po prostu podjęta decyzja. Legia przesuwała termin wydania swojego komunikatu. Oficjalne pozostanie Feio przy Łazienkowskiej ostatecznie obniżyło temperaturę w klubie. Przynajmniej coś stało się jasne. Portugalczyk dostał szansę na poprawę wyników.
– Czegokolwiek nie powiem, to nie będzie istotne. W tej chwili musimy przemawiać na boisku. Tam możemy coś pokazać. Wspólnie powinniśmy poprawić naszą sytuację w lidze. Jeśli decyzyjne osoby będą miały odczucia, że problemem Legii jest trener, to pozostanie mi to zaakceptować. Mogę jednak mieć też inną optykę – twierdzi Feio.
Warszawianie tracą obecnie dziewięć punktów do liderującego Lecha Poznań. Po jedenastu kolejkach zajmują szóste miejsce w PKO BP Ekstraklasie. Szansa na przełamanie serii czterech spotkań bez zwycięstwa pojawi się już w piątek. Rywalem będzie Lechia, która jest w strefie spadkowej i do tej pory wywalczyła raptem dziewięć ”oczek".
– W trakcie przerwy na mecze reprezentacji realizowaliśmy swoje plany. Poświęciliśmy wiele czasu na pracę nad grę defensywną, choć podchodzimy do wszystkich elementów holistycznie. Dużo działaliśmy w zakresie ostatniej tercji, doprowadzenia piłki do pola karnego czy wykończenia. Jednocześnie były treningi kładące nacisk na defensywę – recenzuje ostatnie dwa tygodnie zajęć Portugalczyk.
Nie należy się spodziewać, że warszawianie postawią w najbliższym meczu na kadrową rewolucję. Do treningów z zespołem powrócił już Claude Goncalves, który był kontuzjowany przez ostatnie tygodnie. Normalnie ćwiczą także Steve Kapuadi oraz Luquinhas, którzy wcześniej zmagali się z przeziębieniem. W środę wraz z Wojskowymi pracowali też kadrowicze: Kacper Tobiasz, Maxi Oyedele, Bartosz Kapustka czy Jan Ziółkowski.
We wrześniu legioniści mieli w kalendarzu przeważnie potyczki z zespołami z ligowej czołówki. Teraz warszawski klub ma teoretycznie łatwiejszy terminarz. Na start będzie spotkanie z beniaminkiem z Gdańskiem. Po drodze dojdzie do konfrontacji w Lidze Konferencji z TSC Baćką (24.10) czy Dinamem Mińsk (07.11).
Spotkania na arenie międzynarodowej przedzieli ligowa konfrontacja z innym beniaminkiem, GKS-em Katowice, a także mecz z Miedzią Legnica w Pucharze Polski. Przed listopadową przerwą na mecze reprezentacji Wojskowi zmierzą się na wyjeździe z liderującym w PKO BP Ekstraklasie Lechem Poznań. To może być ostateczny papierek lakmusowy dla najbliższych tygodni Legii.
Sytuacja wokół Legii zdołała się już uspokoić. Teraz o wszystkim zdecydują wyniki. Seria wygranych i dobrych rezultatów sprawi, że taki stan rzeczy powinien się utrzymać. Wszelkie wpadki? Wtedy stołeczne ognisko zapłonie na nowo, a efekty trudno będzie przewidzieć.