Śląsk w tym sezonie kompletnie rozczarowuje. Wicemistrz kraju znajduje się w strefie spadkowej PKO BP Ekstraklasy i dotychczas odniósł zaledwie jedno ligowe zwycięstwo. Rafał Grodzicki dostrzega jednak stopniowy progres w grze drużyny i uważa, że Jacek Magiera wydostanie ją z kryzysu. – Dużym problemem klubu z Wrocławia jest brak konkretnej strategii – podkreślił w rozmowie z TVPSPORT.PL były piłkarz, który w 2012 roku zdobył z zespołem z Dolnego Śląska wicemistrzostwo. Transmisja spotkania Pucharu Polski Radomiak Radom – Śląsk Wrocław dziś w TVP.
👉 Sprawdź plan transmisji meczów 1/16 finału Pucharu Polski w TVP
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jak wytłumaczyłbyś to, co dzieje się ze Śląskiem w tym sezonie?
Rafał Grodzicki: – Wielki wpływ na trwający kryzys miało niewątpliwie odejście Erika Exposito i Nahuela Leivy. Trzeba też pamiętać, że w poprzednim sezonie drużyna osiągnęła wynik ponad stan. Oczekiwania wzrosły i trudno jest im sprostać, bo gdy rośnie presja, wiele rzeczy na boisku przestaje wychodzić. Należy pamiętać także o tym, że Śląsk w ubiegłych rozgrywkach wykorzystał słabość faworytów, którzy rozczarowywali. Dobre wyniki wrocławian w dużej mierze były efektem rozczarowującej dyspozycji przeciwników.
– Decyzja o pozostawieniu na stanowisku trenera Jacka Magiery w obliczu serii meczów bez zwycięstwa to dobry ruch?
– Uważam, że tak. Władze wytrzymały ciśnienie i powoli widzimy pozytywne efekty ich cierpliwości. Magiera powinien sprawić, że zespół wydostanie się ze strefy spadkowej. W grze Śląska można dostrzec progres, ale wszystko nie zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przypuszczam jednak, że obecny trener do końca rundy jesiennej doprowadzi zespół do środkowej części tabeli.
– Powiedziałbyś, że poprzedni sezon dla wrocławskiego zespołu był wypadkiem przy pracy?
– Nie, bo drużyna uzbierała jesienią dużo punktów. Jacek Magiera poukładał drużynę i skoro tak regularnie wygrywała, to trudno mówić o przypadku.
– Jak oceniłbyś letnie transfery klubu? Nie da się dziś powiedzieć, że udało się zastąpić tych, którzy opuścili Śląsk.
– Dużym problemem klubu z Wrocławia jest brak konkretnej strategii. Z sezonu na sezon coś się zmienia, sprowadzani są zawodnicy o zupełnie odmiennych profilach. Spójrzmy na napastników, których ściągnięto, by zastąpić Exposito. Patryk Klimala, Sebastian Musiolik i Jakub Świerczok to gracze o różnej charakterystyce. Mam wrażenie, że Śląsk wciąż jest na etapie poszukiwania własnego DNA. Oczywiście, gdy działasz w chaosie, możesz odnieść sukces. Większe jest jednak ryzyko tego, że ci się nie uda.
– To zarzut także pod adresem dyrektora sportowego Davida Baldy? Gdy drużyna wygrywała w tamtym sezonie, lubił wygłaszać w mediach odważne komentarze.
– Wiadomo, że gdy jest dobrze, to każdy wypina pierś do orderu i chce być chwalony. Inaczej jest wtedy, gdy wyniki nie są zadowalające. Nie jestem jednak wewnątrz klubu i nie wiem, jak funkcjonuje Śląsk, jakie panują tam zasady. Wydaje mi się, że szefem i głównym architektem zdobycia wicemistrzostwa kraju jest Jacek Magiera, ale absolutnie nie można pominąć wkładu Davida Baldy. To jednak dla niego nauczka na przyszłość, by w mediach wypowiadać się bardziej rozważnie.
– Słabą formę Śląska w ofensywie można zrzucać przede wszystkim na odejście Exposito?
– Nie, wpłynęło na to wiele czynników. Odeszli nie tylko Exposito i Nahuel, ale także Patrick Olsen, który był ważnym zabezpieczeniem i gwarantował balans między grą defensywną i ofensywną. Słabe wyniki wpłynęły także na pewność siebie zawodników, którzy nie mają już takiego przekonania do własnych umiejętności, jak w tamtych rozgrywkach.
– Trudno mówić jednak wyłącznie o małej liczbie zdobytych bramek. Wielkim atutem zespołu była gra w obronie, czego nie można powiedzieć obecnie.
– Każdy piłkarz z tej formacji był w szczytowym momencie swojej formy. Rafał Leszczyński bronił fantastycznie, a w obecnych rozgrywkach przytrafiło mu się już parę prostych błędów. Znacznie słabiej wygląda też chociażby Jegor Matsenko. To samo moglibyśmy powiedzieć w zasadzie o każdym zawodniku z defensywy.
– We Wrocławiu mogą mieć obawy, że drużyna popadnie w marazm, w którym była w dwóch sezonach przed wicemistrzostwem kraju?
– Myślę, że nie. Jest ciężko, ale miniony sezon pobudził apetyty i władze klubu z pewnością chcą, by Śląsk zadomowił się w górnej części tabeli i regularnie znajdował się w pierwszej 'szóstce". Jak już wspomniałem, optymizm trzeba opierać na pozostawieniu na stanowisku Jacka Magiery. Nikt nie stracił głowy, nie było żadnych gwałtownych ruchów. Czasami takie sprowadzenie na ziemię tuż po sukcesie wychodzi na dobre. Oby we Wrocławiu wyciągnęli z tej lekcji cenne wnioski.
– Ewentualne zwycięstwo nad Radomiakiem może okazać się punktem zwrotnym?
– Tak. Dla Śląska to będzie bardzo ważny mecz, bo Puchar Polski to jedyna szansa, by nawiązać do sukcesu z ubiegłego sezonu. Nie ma co się oszukiwać, szanse Śląska na awans do europejskich pucharów poprzez Ekstraklasę są iluzoryczne. Drugą, ostatnią opcją, pozostał Puchar Polski i wygrana w finale na PGE Narodowym. Na pewno drużyna podejdzie do spotkania z Radomiakiem skupiona, nie sądzę, by trener dokonał w składzie wielu zmian. Wrocławianie pojadą tam po zwycięstwo, które byłoby dla nich potężnym, mentalnym "kopem".
– We wtorek w Pucharze Polski zagra też twój inny były klub. Myślisz, że Ruch Chorzów wróci do Ekstraklasy już w pierwszym sezonie po spadku?
– Dziś trudno cokolwiek wyrokować. Ruch chce doczekać do końca rundy i zdobyć przez ten czas jak najwięcej punktów. Dawid Szulczek zmienił strukturę gry, ale do zimy musi korzystać z zawodników, którzy zostali w klubie po jego poprzedniku. Pochwalić trzeba go za to, że od razu postawił na poprawę przygotowania fizycznego piłkarzy. Progres jest widoczny z meczu na mecz, Ruch gra bardziej intensywnie. Obecnie nie stwierdzę jednak, że może awansować, bo w lidze jest kilka drużyn z lepiej zbilansowanymi kadrami. Wiele zależy od tego, co wydarzy się zimą i jakich wzmocnień dokona klub.
– Na początku sezonu z Ruchu zwolniony został Janusz Niedźwiedź. Zatrudnienie w jego miejsce Dawida Szulczka to dobra decyzja?
– Na pewno Janusz Niedźwiedź swoją filozofią bardziej nie pasował do Ruchu niż Dawid Szulczek. Gra Ruchu od dłuższego czasu bardziej opierała się na mocnym przygotowaniu motorycznym, fizycznym i fazach przejściowych niż na utrzymywaniu się przy piłce. Uważam, że Dawid Szulczek ma dobry start, trafnie zdiagnozował problemy zespołu. Obrał dobrą drogę i powoli zaczyna odbudowywać drużynę.
– Jak duże jest prawdopodobieństwo, że Niebiescy potkną się we wtorkowym starciu z trzecioligową Avią Świdnik?
– Analizowałem grę Avii i wydaje mi się, że nie dojdzie do niespodzianki. Oczywiście, drużyna ze Świdnika w poprzedniej rundzie wyeliminowała drugoligową Polonię Bytom, ale rywal zrobił sobie krzywdę na własne życzenie. Drużyna z Bytomia podarowała Avii prezenty. Tym razem poprzeczka pójdzie w górę. Wydaje mi się, że nawet jeśli Ruch zagra w rezerwowym składzie, to i tak zdominuje tego przeciwnika pod względem fizycznym.
– Kogo widzisz wśród kandydatów do zdobycia Pucharu Polski w tym sezonie?
– Jeśli mówimy o Śląsku i Ruchu, na pewno większe szanse na to, by zajść dalej, mają wrocławianie. Co do pozostałych zespołów, wskazałbym na Legię Warszawa. Stołecznych stać na to, by przechodzić kolejne rundy sposobem, bo są dobrze przygotowani taktycznie, a dodatkowo mają naprawdę dużą jakość piłkarską.
Kiedy mecz: wtorek (29 października), godz. 21:00
Gdzie oglądać: od 20:35 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smartTV, HbbTV
Kto komentuje: Maciej Iwański, Robert Podoliński
Prowadzący studio: Kacper Tomczyk
Reporter: Jakub Pobożniak
Następne