W Porto reprezentacja Polski rozegra w piątek przedostatni mecz obecnej edycji Ligi Narodów. Roberto Martinez po raz kolejny bardzo ciepło powitał Michała Probierza. W Warszawie dał mu srogą lekcję, ale teraz pochwalił selekcjonera biało-czerwonych za sposób pracy z polskim zespołem. Kto będzie górą w rewanżu?
KORESPONDENCJA Z PORTO
Głupich nie ma. Dziennikarze dobrze wiedzą, że w piłce nie ma murowanych faworytów. Gdy rozmawialiśmy w Porto na temat piątkowego meczu, nikt z miejscowych nie powiedział, że wynik jest już z góry znany. Oczywiście, wszyscy skupiają się na tym, że w reprezentacji Polski zabraknie w piątek Roberta Lewandowskiego, ale i nasi rywale zagrają bez kilku znanych nazwisk.
Czwartkowa konferencja prasowa. W sali pojawia się Renato Veiga. 21-latek z Chelsea w kadrze zagrał tylko raz, w Warszawie przeciwko Polsce. To piłkarz nowego pokolenia, mówiący jakby został wytłoczony z fabryki piłkarzy. Wypowiada zdania, mówi słowa, ale tam nie ma żadnego sensu. Zapytany o brak Roberta Lewandowskiego mówi tak:
– Oczywiście, wiemy, że Lewandowski jest światowym graczem. Jest bardzo znany. Ostatnio przygotowywaliśmy się na mecz z nim. Teraz przygotowujemy się na mecz bez niego.
Dziennikarze notują, ale przy okazji rozglądają się dookoła. O co tu chodzi? Może to jakaś ukryta kamera. Podobnie wygląda każda wypowiedź Veigi. Ciekawiej robi się dopiero wtedy, gdy za stołem pojawia się Roberto Martinez.
Selekcjoner reprezentacji Portugalii po raz kolejny bardzo ciepło wypowiada się o naszej kadrze i Michale Probierzu. Panowie skumali się przy okazji wyjazdu na jeden z warsztatów dla trenerów i tu jakaś nić wciąż jest widoczna.
W październiku jednak Martinez poczuł się nieco urażony, gdy Michał Probierz zarzucił mu brak szacunku dla polskich dziennikarzy. Chodziło o konferencję prasowa przed meczem w Warszawie. Portugalczycy zorganizowali ja w... Lizbonie.
– Jestem bardzo zaskoczony, że nasi polscy dziennikarze zostali zlekceważeni tym, że Portugalczycy nie przyjadą tutaj na konferencję. Jak my w Szkocji chcieliśmy przełożyć konferencję, to nie dało się, a tutaj okazuje się, że jednak się da. Jest to trochę dziwne, bo wydaje się, że wszyscy mają takie same warunki, by przygotować się do meczu – mówił wtedy Probierz.
Martinez bronił się na łamach "A Boli". – To nie jest brak szacunku, lecz chęć pomocy, uprzedzenie o możliwym spóźnieniu. Próbuję okazywać szacunek dziennikarzom i staram się zorganizować dwie konferencje – mówił. Jeśli wtedy pojawiła się jakaś rysa na tej relacji to szybko została wypolerowana i przed listopadowym meczem znów nastąpiła wymiana uprzejmości. Martinez podkreślał, że bardzo podoba mu się wizja Michała Probierza. Chwalił naszą drużynę za bardzo ofensywny, atrakcyjny styl gry.
Trenerzy patrzą sobie z miłością w oczy, ale na boisku te emocje pójdą na bok. Obie drużyny są na końcowym etapie przygotowań do kwalifikacji do mistrzostw świata. My marzymy, by w 2026 pojechać na mundial. Portugalczycy o tym, by wrócić stamtąd z medalem. Dla nas Portugalia jest wyzwaniem. Polska dla nich kolejnym przystankiem, który trzeba odhaczyć. A przy okazji coś ugrać – ot choćby sprawdzić, kto już teraz nadaje się do tego, by wskoczyć do składu.
A, pamiętajmy, że Martinez był rozpatrywany przez PZPN, ale progi okazały się za wysokie.
Nie dokonamy wielkiego odkrycia, gdy napiszemy, że dla Portugalczyków futbol to religia. Pod tym względem bliżej im do Ameryki Południowej. W Porto aż roi się od knajpek dedykowanych kibicom FC Porto. W jednej z nich wypatrzyliśmy nawet miniaturową trybunę, jakby żywcem wstawioną do tego pubu z boiska treningowego.
A FC Porto nie przeżywa dobrego czasu. Właśnie doszło do zmiany prezesa – Andre Villas-Boas porzucił marzenia o pracy w roli trenera i zastąpił na stanowisku szefa klubu Jorge Nuno Pinto da Costę, który sprawował tę rolę od ponad 40 lat(!). Klub drugi rok z rzędu zanotował ogromne straty finansowe.
A co w tym wszystkim najgorsze – w ostatniej kolejce ligowej przegrał z Benficą aż 1:4. – Tego się tu nie wybacza. Tym bardziej, że kibice zarzucili piłkarzom Porto brak zaangażowania, a Benfica miała tyle sytuacji, że mogła to spotkanie wygrać zdecydowanie wyżej – mówi nam Tomas Moreira, dziennikarz "A Boli". Te słowa potwierdza kierowca Ubera, który też oczywiście jest fanem FC Porto. Czuć, że wieź kibiców w klubem jest silna, ale rezonuje na potęgę.
– Na kogo teraz warto zwrócić uwagę w drużynie Porto? – pytamy.
– Na nikogo – odpowiada wkurzony. Obrażony za 1:4.
Pytamy naszego kierowcę o Grzegorza Mielcarskiego, który był piłkarzem FC Porto w latach 1995 – 1999. A teraz wrócił do Porto, by komentować piątkowe spotkanie
– Mielcarski? Nie kojarzę – mówi nasz kierowca.
Dyskusja płynie dalej wraz z kilometrami. W pewnym momencie kierowca jakby się ocknął.
– Mielkarski! Oczywiście, że pamiętam!
Ten pan akurat nie jest fanem Cristiano Ronaldo, ale CR7 jest kochany i w Porto. Grał w Sportingu, ale nie jest z tego powodu rozpatrywany jako człowiek Lizbony. To dobro narodowe. Każdy klient oficjalnego sklepiku portugalskiej federacji wychodzi z niego drobnym upominkiem w postaci maski Cristiano Ronaldo. Przy wejściu królują gadżety związane z CR7. Jest choćby piłka z oryginalnym podpisem warta 399,99 euro. Ale akurat koszulki reprezentacyjnej Ronaldo kupić się nie da. Dobiega końca kontrakt federacji portugalskiej z firmą Nike i pojawiają się braki magazynowe. Współpraca trwała 26 lat. W styczniu Nike zastąpi Puma.
Ronaldo ma dożywotni kontrakt z Nike, ale pewnie w przyszłym roku zagra w koszulce Pumy. On z reprezentacji rezygnować wciąż nie ma zamiaru. A każdym meczem cieszy się jakby miał być tym ostatnim. Szkoda, że w piątkowy wieczór nie będzie mieć okazji, by spojrzeć w oczy Roberta Lewandowskiego. Takie wspomnienia warto kolekcjonować.
Kiedy mecz: 15 listopada (piątek), godzina 20:45
Gdzie oglądać: od 18:15 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV, od 20:25 w TVP 1
Komentatorzy: Dariusz Szpakowski, Grzegorz Mielcarski
Prowadzący studio: Patryk Ganiek (Warszawa), Jacek Kurowski (Porto)
Reporterzy: Hubert Bugaj, Maja Strzelczyk
Goście/eksperci: Artur Wichniarek, Marek Wasiluk, Mariusz Lewandowski (Warszawa) i Jakub Wawrzyniak (Porto)