{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Bartosz Bereszyński: nagle poczułem, że coś złego dzieje się z moim biodrem

Jest mi przykro, tak po ludzku… Tyle czasu czekałem na powrót do pierwszej jedenastki reprezentacji Polski, a stało się nieszczęście. Żal jest ogromny – mówi w rozmowie z TVP Sport Bartosz Bereszyński. Dopóki był na boisku, Polska świetnie radziła sobie z Portugalią, ale jeszcze w pierwszej połowie został zdjęty z powodu kontuzji biodra. Ostatecznie biało-czerwoni przegrali aż 1:5.
Deklasacja. Polska upokorzona w Porto
Korespondencja z Porto
– Czekałem na swoją szansę, byłem cierpliwy i cieszyłem się, że wracam do składu w meczu z tak poważnym, silnym przeciwnikiem. Jak zawsze dawałem z siebie wszystko, ale w pewnym momencie to się posypało. Uraz wygląda na poważny, przerwa może być długa. Poczułem dość silny ból i dyskomfort, jest mi przykro, że nie dokończyłem meczu, że nie pomogłem chłopakom. Ten mój uraz, a potem zejście Janka Bednarka w przerwie wybiło zespół z rytmu. Pierwsza połowa była przynajmniej poprawna w naszym wykonaniu – mówił załamany Bereszyński.
32-letni obrońca Sampdorii rozgrywał 57. spotkanie w narodowych barwach. U obecnego selekcjonera grywał niewiele – pół godziny w czerwcowym meczu towarzyskim z Ukrainą w Warszawie oraz kilka minut podczas Euro – z Holandią.
– Byłem cierpliwy, starałem się wykorzystać swoją szansę, a skończyło się urazem – żałował piłkarz.
Bereszyński doznał urazu, oddając strzał na bramkę rywala. Piłka minęła bramkarza, ale na rzut rożny wybił ją jeden z obrońców.
– Już kiedy strzelałem, wiedziałem że coś jest nie tak – opowiadał. – Cały ciężar ciała, będąc w pełnym biegu, postawiłem na prawej nodze i poczułem jakby biodro mi wyskoczyło i wskoczyło na swoje miejsce. Kiedy strzelałem prawą nogą, wiedziałem, że jest źle. Ból spowodował, że nie mogłem kontynuować spotkania – dodał.
Kilkanaście minut wcześniej 32-letni obrońca Sampdorii miał wyśmienitą okazją, ale jego strzał głową był zbyt lekki.
– Brakuje mi doświadczenia w polu karnym rywala. Znalazłem się świetnie, timing był idealny, kierunek dobry, ale powinienem uderzyć bardziej do dołu. Kiedy byłem w powietrzu na moment straciłem kontakt wzrokowy z piłką, może oświetliły mnie reflektory, powinienem zachować się lepiej, okazja była doskonała – żałował doświadczony piłkarz.
Na koniec starał się podsumować występ kadry w Porto.
– Trudno jest mi wytłumaczyć, co się z nami stało po przerwie. Patrząc na mecz przez pryzmat wyniku, wygląda to słabo. Patrząc jednak z perspektywy niezłej gry i trzech okazji do zdobycia bramki w pierwszej połowie, nie było tak źle. Szkoda, że nie potrafiliśmy strzelić gola jako pierwsi, Dominik trafił na otarcie łez. A Portugalia wykorzystała wszystkie swoje szanse, na 1:0 trafili po kontrze, chwilę wcześniej to my mieliśmy piłkę pod ich polem karnym. Niedosyt jest duży, pięć straconych goli musi dawać do myślenia, rywalizowaliśmy z jedną z najsilniejszych drużyn na kontynencie – zakończył Bereszyński.