| Piłka nożna / Liga Konferencji
Szwajcarski zespół też walczy na trzech frontach: jest liderem w swojej lidze, awansował do ćwierćfinału krajowego pucharu, a w Lidze Konferencji zajmuje ósme miejsce i z dziewięcioma punktami ma zapewniony awans do TOP24, gwarantujący grę w Europie w przyszłym roku. To było ich celem. Teraz mówią, że w pucharach grają już tylko o "spełnianie kolejnych marzeń" – Adam Sankowski, twórca profilu @szwajcarskapilka na platformie X, opowiada o czwartkowym rywalu Legii w Lidze Konferencji. Mecz w Warszawie rozpocznie się o godzinie 18.45.
Robert Błoński, TVPSPORT.PL: – Piątym rywalem Legii w fazie ligowej LK będzie lider szwajcarskiej Super League Lugano FC. Dobrze mi się wydaje, że zespół Goncalo Feio czeka niezwykle trudne zadanie, by wygrał piąty mecz i piąty do zera?
Adam Sankowski (twórca profilu @szwajcarskapilka na platformie X): – Na to się zanosi, choć wiele zależy od tego, jak Lugano podejdzie do meczu w Warszawie, bo w tym sezonie w zespole jest sporo rotacji w składzie. Zgodzę się, że losowane z czwartego koszyka Lugano to najtrudniejszy przeciwnik z możliwych i Legia nie miała szczęścia, wpadając na Szwajcarów. Obok Betisu to jej najsilniejszy z rywali w fazie ligowej, moim zdaniem mocniejszy od cypryjskiej Omonii czy szwedzkiego Djurgardens.
– Dla obu zespołów będzie to 31. mecz w sezonie, więc, cytując klasyka: "Zmęczeni są jedni i drudzy". W każdym razie natężenie spotkań nie będzie wymówką.
– Tak. Tylko, że Legia nie ma szerokiego składu i takiej możliwości manewru, jaką dysponuje rywal. W składzie Lugano jest przynajmniej po dwóch przyzwoitych graczy na każdą pozycję, więc trener sporo zmienia. Wydaje mi się, że piłkarze Lugano będą bardziej wypoczęci. Ligowy mecz grali w sobotę, a więc dzień wcześniej niż Legia. W Warszawie zabraknie kontuzjowanych Borisa Babicia oraz Yannisa Rytera – od dawna nie byli brani po uwagę. Tak samo jak lewoskrzydłowy Ignacio Aliseda. Bramkarz Amir Saipi opuścił dwa ostatnie spotkania – w lidze i w Pucharze Szwajcarii – z powodu problemów ze stawem skokowym. Ostatnio zabrakło też napastnika Shkelqima Vladiego, ale ich ewentualny brak nie będzie wielkim osłabieniem, choć akurat w bramce i w ataku trener ma najmniejsze pole manewru.
– W tabeli Ligi Konferencji Legia jest druga, Lugano ósme. Sądzi pan, że Szwajcarzy zagrają w Warszawie o zwycięstwo, czy będą zadowoleni z remisu?
– Sam jestem ciekawy, jak podejdą do tego spotkania. Są ambitni, a w pucharach najlepiej im się wiedzie z silnymi rywalami. W poprzednim sezonie, w grupie LK pokonali m.in. Besiktas 3:2. Teraz, w eliminacjach Ligi Mistrzów zagrali dwa bardzo dobre, wyrównane mecze z Fenerbahce, mimo że oba przegrali. Wydaje mi się, że na mecz z Legią Lugano wyjdzie zmobilizowane, a cała otoczka spotkania podziała na nich motywująco. Po losowaniu fazy ligowej szwajcarscy dziennikarze i kibice stwierdzili, że Lugano powinno zdobyć 13 punktów w sześciu meczach. Zakładali m.in. porażkę KAA Gent i wygraną z TSC Backa Topola. No, ale Belgów pokonali 2:0, za to w Serbii przegrali 1:4. W typowaniach stawiano na remis w Warszawie i to nie byłby zły wynik, bo w ostatniej kolejce LK Lugano podejmuje u siebie cypryjskie Pafos. Niedawno Legia pokonała Backę 3:0 na tym samym boisku, na którym Serbowie zwyciężyli Lugano, ale nie wyciągałbym daleko idących wniosków. Szwajcarzy spisali się w Serbii słabo, jednak kilka dni później grali prestiżowy mecz ligowy z Young Boys, więc kilku ważniejszych graczy siedziało na ławce. Szwajcarzy zawiedli, nie byli agresywni, nie doskakiwali do rywala, ale też Backa nie jest słabym zespołem. Ostatnio pojawiła się wiadomość, że jednym z jej napastników interesuje się Young Boys, Feyenoord oraz PSV.
– Proszę przybliżyć zespół prowadzony przez Mattię Croci-Tortiego. Jakie są silne i słabe strony Lugano?
– Lubią grać piłką, utrzymywać się przy niej, cierpliwie wymieniać podania. To elastyczna drużyna – zaczyna czwórką w obronie, ale szybko może przejść na ustawienie z trójką. Jest nastawiona ofensywnie, w lidze dominuje pod względem liczby podań i podań celnych, zawodnicy dobrze się czują z piłką przy nodze, są nieźle wyszkoleni technicznie. Słabszą formacją jest defensywa, obrońcy ryzykują przy wyprowadzaniu piłki. Nie wybijają na oślep, rozgrywają akcje od bramki. Mają niewiele strat, ale jak już się pomylą, to rywal stwarza sobie groźną okazję. Nie są zbyt agresywni w pressingu pod bramką rywala. Przeszkadzają, pilnując rywali indywidualnie. W lidze mają drugą najskuteczniejszą ofensywę – strzelili 29 goli w 17 meczach i drugą najszczelniejszą obronę – stracili 20 bramek.
– Legia gra w pucharach wyrachowany futbol. Lubi oddać piłkę, cierpieć, ale wyprowadza zabójcze kontry.
– I tak może wyglądać czwartkowy mecz, jeśli Lugano zagra tak jak zwykle, czyli spróbuje przejąć kontrolę nad spotkaniem. We wspomnianym, wygranym meczu z Gentem było odwrotnie, zagrali wbrew swojej filozofii, cofnęli się i oddali piłkę Belgom. Przyniosło to efekt. Najnowsza historia Lugano zaczęła się 18 sierpnia 2021 roku, kiedy klub kupił amerykański milioner Joe Mansueto, który jest także właścicielem Chicago Fire. 1 września 2021 trenerem został Croci-Torti, a w maju 2022 klub zdobył Puchar Szwajcarii – pierwsze trofeum od 29 lat. Lugano drugi rok z rzędu gra w fazie grupowej Ligi Konferencji, a dopiero wspomniane przeze mnie spotkanie z Gentem było pierwszym, w którym zagrało defensywnie. Croci-Torti odmienił zespół, obronę zamienił na atak. Wraz z jego przyjściem zaczął się dobry czas Lugano. To skromny klub z włoskojęzycznego kantonu, który ma niewielu kibiców, ale w Szwajcarii zaczyna znaczyć coraz więcej. Trzy razy z rzędu grali w finale krajowego pucharu, w lidze – sezon po sezonie – zajmowali czwarte, trzecie i drugie miejsce. Teraz są liderem i wydają się faworytem w walce o tytuł.
– Największe gwiazdy zespołu?
– Trudno wskazać, bo mają szeroką i wyrównaną kadrę. Ale należy wyróżnić nowych graczy: sprowadzonego z Borussii Dortmund bez kwoty odstępnego stopera Antoniosa Papadopoulosa, który jest liderem formacji defensywnej oraz kupionego z Interu Mediolan prawego obrońcę Mattię Zanottiego. 21-latek kosztował 2,5 mln euro, co jest rekordem transferowym klubu. Ze szwajcarskiego FC Thun sprowadzono za 850 tys. euro ofensywnego pomocnika Daniela Dos Santosa, najlepszego piłkarza II ligi szwajcarskiej roku 2023. Niezłym, kreatywnym pomocnikiem jest Uran Bislimi. W tym sezonie często bywa niewidoczny na boisku, ale należy na niego uważać, bo jednym podaniem potrafi stworzyć okazję kolegom z ataku. Na prawym skrzydle biega doświadczony, 33-letni Renato Steffen – najlepszy asystent w poprzednim sezonie – 15 takich podań we wszystkich rozgrywkach plus strzelec ośmiu goli. Teraz też ma świetne liczby: dziesięć goli, cztery asysty w 22 występach plus ponad 40 gier dla reprezentacji Szwajcarii. Lugano FC nie wolno doceniać, ale Legia jest na razie bezbłędna w LK.
– Grający w Lugano Kacper Przybyłko mówił w naszym serwisie, że niektórych zawodników szwajcarskiego zespołu może zaskoczyć hałas panujący przy Łazienkowskiej, że nie są przyzwyczajeni do gry w takim tumulcie.
– Nie wiem, czy nie przesadza. Owszem, domowe mecze Lugano ogląda 3-4 tysiące kibiców, ale na Basel czy Young Boys jest ich ponad 30 tys. W eliminacjach europejskich pucharów grali w Stambule i się nie wystraszyli. Jeśli chodzi o Kacpra, to miał dobry początek, strzelił trzy gole w pięciu meczach ligowych, zaliczył hat trick w Pucharze Szwajcarii, ale później się zablokował. Ostatnią bramkę zdobył 1 września. Jeśli Vladi nie będzie gotowy do gry, możliwe, że zastąpi go Przybyłko, bo kolejnego środkowego napastnika nie ma. No, chyba że trener ustawi na szpicy któregoś ze skrzydłowych.
– Jak ważna dla Lugano jest Liga Konferencji? Ważniejsza od mistrzostwa Szwajcarii? W Legii liczy się tylko odzyskanie tytułu.
– Czytałem różne negatywne komentarze na temat słabej gry legionistów w lidze. Ale w Europie wiedzie im się znakomicie. Szwajcarzy też walczą na trzech frontach: są liderem w lidze, podobnie jak Legia awansowali do ćwierćfinału krajowego pucharu, a w LK są na ósmym miejscu i z dziewięcioma punktami mają zapewniony awans do TOP24, gwarantujący im grę w Europie w przyszłym roku. To było ich celem. Teraz mówią, że skoro swoje zrobili, to w kolejnych spotkaniach w pucharach grają "o spełnianie marzeń". Nie ma tak, że któreś rozgrywki są ważniejsze, tak jak Legia chcą załapać trzy sroki za ogon. Jeśli chodzi o mistrzostwo, to jeszcze rok temu zapewniali, że nie mają takich ambicji, bo różnica między nimi, a Young Boys czy Basel pod względem pieniędzy czy kibiców jest ogromna. Ale teraz nadarza się okazja, bo broniące tytułu YB jest w dolnej części tabeli, więc chcą to wykorzystać. Trener ma komfort dzięki szerokiej ławce, na pewno pod tym względem mają przewagę nad Legią.
– Do meczowej kadry Legii, po kilkutygodniowej zsyłce do rezerw, może wrócić Jean-Pierre Nsame, który znowu trenuje z pierwszym zespołem. Jak się panu wydaje, dlaczego trzykrotnemu królowi strzelców ligi szwajcarskiej, byłemu graczowi Young Boys czy Servette FC nie wiedzie się w Legii?
– Nie wiem wszystkiego, ale czytałem, że podobno niezbyt profesjonalnie się zachowywał. Moim zdaniem on po prostu zupełnie nie pasuje do stylu Legii, która raczej gra z kontry, do czego Nsame nie jest stworzony. Young Boys, w którym błyszczał, było zespołem dominującym, atakującym, najczęściej dośrodkowującym piłkę w pole karne. On stał w szesnastce, dostawał piłkę z lewej czy prawej strony, zastawiał się i strzelał. Albo uderzał głową. W Legii na coś takiego nie może liczyć. W europejskich pucharach, z zespołami lepszymi od siebie, Young Boys grało z kontry i Nsame też był wtedy bezużyteczny. Kiedy zespół wychodził z szybki atakiem i Kameruńczyk dostawał piłkę, to ją tracił albo spowalniał akcję, bo nie jest szybkościowcem, ani nie okiwa kilku rywali. W polu karnym to skuteczny napastnik, nadaje się do wykańczania akcji, ale wydaje się być zupełnie niedopasowany do planu Legii na mecze. Pewnie dlatego nie gra. W szwajcarskich mediach się nie udziela, czasem na swoim profilu na platformie X wrzuca uszczypliwe komentarze, ale w kierunku klubu ze Szwajcarii, a nie Legii.
– Jakiego meczu się pan spodziewa i jakiego wyniku?
– Wszystko zależy od nastawienia Lugano, bo po Legii wiemy, co prawdopodobnie się wydarzy: wyjdzie nastawiona na kontrze. Potrafi przetrwać trudne chwile i zadać cios. Lugano jest niewiadomą, liczę, że starcie z Legią podziała na nich mobilizująco i zagrają w galowym składzie, a wtedy zespół z Warszawy ma się czego i kogo obawiać. Niedzielny mecz ligowy z Lausanne Sport czy starcie z cypryjskim Pafos w kolejny czwartek nie działa na wyobraźnię tak, jak pojedynek z Legią. Trudno wskazać faworyta, może minimalną przewagę ma zespół trenera Goncalo Feio, bo będzie gospodarzem i ma większe doświadczenie w pucharach, a Lugano bywa nieprzewidywalne.