| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Efthymios Koulouris ma za sobą świetną rundę jesienną. Napastnik Pogoni Szczecin strzelił 11 goli i jest jednym z kandydatów do korony króla strzelców. W rozmowie z TVPSPORT.PL ujawnia swoje plany i mówi o pewnym meczu, który wciąż siedzi mu w głowie.
KORESPONDENCJA Z TURCJI
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Wahan Biczachczjan odchodzi z Pogoni. Opuścił już obóz. Będziesz za nim tęsknić?
Efthymios Koulouris: – Oczywiście. Był ważną częścią tego zespołu. A dodatkowo był bardzo dobrym człowiekiem. Zawsze pozytywny. W szatni był ważnym elementem naszej drużyny. I oczywiście jako zawodnik również bardzo nam pomógł – to był ważny facet w naszym zespole.
– No i ta jego lewa noga.
– Fantastyczna. Jako napastnik potrzebuję takich graczy. To tacy pomocnicy karmią napastników, dostarczają im piłkę w pole karne. Będę za nim bardzo tęsknił i miałem z nim naprawdę dobry kontakt. W Szczecinie jesteśmy sąsiadami, bo mieszkamy niedaleko. Życzę mu wszystkiego dobrego.
– W jednym z wywiadów powiedziałeś, że przez półtora roku w Pogoni rozwinąłeś się jako zawodnik. W jakich obszarach poczyniłeś największe postępy?
– Najważniejsza jest umiejętność regularnej gry na wysokim poziomie. By umieć to kontynuować. Z każdy miesiącem nabieram doświadczenia, więc radzę sobie z tym coraz lepiej.
– Więc rozwinąłeś się głównie w kwestii mentalności.
– Tak. Dużo nad tym pracowałem w ostatnich latach i myślę, że bardzo się w tej kwestii poprawiłem.
– Dla napastnika najtrudniejszą sytuacją jest ta, w której marnujesz świetną okazję do zdobycia bramki i musisz sobie z tym poradzić, musisz grać dalej?
– Na tej pozycji zawsze potrzebujesz pewności siebie. Widzimy wielu napastników, którym tego brakuje i jest im z tym bardzo trudno. Gra w ataku polega na strzelaniu goli, ale równie ważne jest to, jak radzisz sobie wtedy, gdy kończysz mecz bez bramki na koncie. Doświadczenie bardzo pomaga w tej kwestii. Zwykliśmy mawiać w futbolu, że najlepsi gracze to ci, którzy zapominają o przeszłości i kontynuują tę samą pracę, a skupiają się na tym, co teraz i w przyszłości.
– Trzeba więc mieć bardzo krótką pamięć.
– Tak, to prawda. Zawsze przydarzy się zmarnowana sytuacja. A jeśli będziesz o tym rozmyślał cały czas, skończysz marnie.
– Miałeś z tym problem w przeszłości?
– Tak, oczywiście. Bez umiejętności otrząśnięcia się z tego, co się wydarzyło, możesz na dłużej utknąć w przeszłości. Teraz nie mam już takich problemów. Szczerze mówiąc, jeśli mam dobrą okazję, jestem pewien, że trafię.
– To przychodzi z czasem, ale zapewne też wymaga pracy. Ktoś pomagał ci w tej kwestii?
– Tak, od czterech lat pracuję z ekspertem od psychologii, od części mentalnej. Bardzo mi to pomogło. I jest to coraz bardziej popularne, zawodnicy coraz częściej publicznie mówią o tego rodzaju pomocy. Dzięki takiej pomocy możesz być lepszy nie tylko na boisku, ale też poza nim. Jesteś w stanie lepiej zrozumieć, kim jesteś, jakie są twoje cele i jakie są twoje oczekiwania. Dzięki takiej postawie jesteś w stanie wypchnąć z siebie pewne rzeczy, które mogą cię ranić jeśli będziesz je w sobie tłamsił.
– W poprzednim sezonie Ekstraklasy zdobyłeś 12 bramek. Teraz masz już 11 w 17 występach. Wygląda na to, że z łatwością pobijesz zeszłoroczny wynik.
– Tak, mam taką nadzieję.
– No ale nigdy nie wiadomo.
– Przede wszystkim chcę być zdrowy, a wtedy spróbuję pobić mój zeszłoroczny wynik tak szybko, jak to tylko możliwe. Mam nadzieję, że pod względem skuteczności wiosna będzie wyglądała podobnie do rundy jesiennej. Lubię być w polu karnym. Lubię być w drużynie, która stwarza dużo okazji i uważam, że dobrze idzie mi wykorzystywanie ich.
– W sierpniu drużynę opuścił Jens Gustafsson. Zaskoczyło cię to?
– Tak, to była niespodzianka, bo nie oczekiwaliśmy takiego ruchu. Ale w piłce nożnej, jak wiadomo, w jeden dzień wszystko może się zmienić. Dobrą rzeczą jest to, że drużynę przejął Robert Kolendowicz, który zna zespół, więc adaptacja była szybka. Znamy się nawzajem i nie zmieniliśmy w naszej grze wielu rzeczy.
– Faktycznie idziecie w podobnym kierunku. Dużo goli strzelonych i straconych. Napastnik się cieszy.
– Tak, ale chcemy pracować nad liczbą traconych goli. Musimy to zmienić, jeśli chcemy zrobić postęp.
– Gustafsson nie chciał zabrać cię ze sobą do Arabii Saudyjskiej?
– Nadal jesteśmy w kontakcie i mam nadzieję, że pójdzie mu jak najlepiej. A zobaczymy, co się wydarzy w przyszłości.
– W Arabii mu nie poszło.
– No tak, nie było łatwo.
– Do tej pory w Pogoni niemal wszystko było idealnie, ale teraz przyszły trudniejsze czasy. Jak się w nich odnajdujesz?
– Tak, to prawda i nie możemy tego ukrywać. Wszyscy wiedzą, że nastały trudne czasy dla Pogoni. Mam nadzieję, że szybko uda się znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Szczecin to naprawdę fajne miasto, a Pogoń to świetny klub. Ma za sobą wiele kochających kibiców. I ta historia jest smutna przede wszystkim ze względu na naszych fanów. Trzeba to uratować, bo w Szczecinie jest wszystko, czego potrzeba.
– Zanim wyjechaliście do Turcji, zbojkotowaliście treningi w Polsce. To była dla ciebie trudna decyzja?
– Oczywiście. Jesteśmy piłkarzami i nasze miejsce jest na boisku. Nie jestem upoważniony, by mówić o wszystkim, ale decyzję podjęliśmy wspólnie i wszyscy się pod nią podpisaliśmy. Mam nadzieję, że przyszłość będzie lepsza.
– A jak wygląda obecnie kwestia wypłat? Jak długo czekasz na pieniądze?
– Nie chcę wypowiadać się na ten temat. Zawarliśmy umowę, że nie będziemy więcej publicznie mówić o tej sytuacji.
– Mieliście w tej sprawie spotkanie z zarządem?
– Tak. Usłyszeliśmy, że będzie lepiej. W związku z tym śledzimy rozwój wypadków.
– Czy rozważasz możliwość odejścia z Pogoni podczas tego okienka transferowego?
– Jeśli jesteś w dobrej formie, otwierają się różne opcje. Z własnego doświadczenia wiem, że w futbolu wszystko może się zmienić w ciągu jednego dnia. Możesz być wszędzie. Rynek transferowy jest teraz otwarty, więc nigdy nic nie wiadomo, ale ostatecznie mam jeszcze półtora roku kontraktu. Będę to respektował do ostatniego dnia obowiązywania umowy i nikt nie wie, co będzie w przyszłości.
– Wiele razy mówiłeś, że ty i twoja rodzina czujecie się w Szczecinie bardzo dobrze.
– Jesteśmy tu bardzo szczęśliwi. Każdego dnia czujemy się tu bardzo dobrze. Ale świat piłki jest bardzo dynamiczny. Jeśli nadejdzie coś lepszego, będziemy musieli się wspólnie zastanowić, co będzie lepsze dla naszej przyszłości.
– Ale rozumiem, że jesteś już w stanie wypowiedzieć słowo "Szczecin".
– Tak, choć nie wiem czy poprawnie.
– Sytuacja finansowa klubu mogłaby być lepsza, gdyby udało się w maju zeszłego roku wygrać finał Pucharu Polski. Po tym meczu też skorzystałeś z umiejętności szybkiego zapominania czy zostało w głowie na dłużej?
– O nie, takich meczów się nie zapomina. To będę pamiętał do końca życia. Mieliśmy puchar w rękach, a potem w ostatnich sekundach straciliśmy wszystko. Taka jest piłka i trzeba umieć z tym żyć. To złe wspomnienia, ale mam nadzieję, że stworzymy znacznie więcej tych pozytywnych.
– Jak "odkręcasz" się po takiej przegranej?
– Po tamtym finale przez kilka dni nie mogłem spać. Udawało się zasnąć, ale raptem na kilka godzin. Myślę, że to normalne po takiej porażce. Byłem na siebie bardzo zły, ale w końcu trzeba było dojść do siebie. I to jak najszybciej, bo przecież po finale mieliśmy jeszcze kilka meczów ligowych. Trzeba to przełknąć i robić swoje, bo w innym wypadku sytuacja całkowicie wymknie się spod kontroli.
– Taki klub, jak Pogoń, musi grać w europejskich pucharach. W lidze może być trudno, bo jesteście na ósmym miejscu. Znów celujecie w Puchar Polski?
– Myślę, że celem zespołu jest ponowne wejście do finału i sięgnięcie po to, co nie udało nam się w poprzednim sezonie. To cel, który postawiliśmy przed sobą pierwszego dnia sezonu. Chcemy wygrać tegoroczny finał, bo ten zeszłoroczny w naszych głowach jawi się jak coś, czego nie udało się osiągnąć.