Finał Ligi Mistrzów mógłby odbyć się w Warszawie. Stadion Narodowy można byłoby przebudować w taki sposób, aby dostosować go do wymagań UEFA. Istnieją możliwości, aby ten cel osiągnąć szybko – mówi Zbigniew Pszczulny, główny architekt, który odpowiadał za projekt budowy stadionu na otwarcie turnieju UEFA Euro 2012 Poland-Ukraine.
Rafał Rostkowski, TVPSPORT.PL: – Stadion finału Ligi Mistrzów powinien mieć nie mniej niż 60 tysięcy miejsc. Stadion Narodowy w Warszawie oficjalnie ma 58 tysięcy 580 krzesełek. Kto zdecydował, żeby miejsc siedzących było akurat tyle?
Zbigniew Pszczulny: – To było określone w warunkach przetargu. Każdy przystępujący do przetargu musiał spełnić jego warunki i przedstawić projekt adekwatny do zgłoszonego zapotrzebowania. Był również wymóg, by stadion posiadał zamykany dach nad murawą, aby mógł być wykorzystywany przez cały rok, również dla innych imprez i innych sportów niż piłka nożna.
– Czy architekci, projektanci Stadionu Narodowego, dostali zadanie określające, ile minimalnie lub maksymalnie ma być miejsc siedzących?
– Po pierwsze: wszystkie miejsca na Stadionie Narodowym są miejscami siedzącymi. Po drugie: wymóg UEFA, że stadion na finał Ligi Mistrzów ma mieć nie mniej niż 60 tysięcy miejsc, nie jest zapisany w żadnym podręczniku "UEFA Manual". Po trzecie: mieliśmy za zadanie zaprojektować stadion 50-tysięczny.
– To dlaczego powstało akurat 58 580 miejsc siedzących, a nie na przykład 60 tysięcy?
– To jest troszeczkę bardziej skomplikowane, gdyż na meczu otwarcia EURO 2012 było 55 169 miejsc (w tym dla prasy 525 miejsc ze stolikiem i 203 bez stolików), a już na półfinał były planowane 54 553 miejsca (w tym dla prasy 665 miejsc ze stolikiem i 303 bez stolika). Jak na tym przykładzie widać, liczba miejsc jest zmienna, ponieważ zmienna jest liczba miejsc dla prasy. Im ważniejsza impreza, tym więcej miejsc dla prasy, a jedno miejsce dla prasy pochlania dwa lub trzy miejsca dla widzów. Dlatego też na tak zwanych zwykłych meczach liczba miejsc jest znacznie wyższa.
– Dopytuję, bo ten temat frapował mnie już dawno temu. Jak tylko usłyszałem o wstępnych planach budowy Stadionu Narodowego, osobiście zgłosiłem w PZPN, że projekt stadionu powinien mieć przynajmniej 60 tysięcy miejsc. Ówczesny prezydent UEFA Michel Platini przy różnych okazjach głośno mówił, że kolejne finały Ligi Mistrzów powinny być organizowane wyłącznie na stadionach o pojemności nie mniejszej niż 60 tysięcy miejsc lub najlepiej 70 tysięcy. Dlatego byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że Stadion Narodowy zostanie zbudowany "za mały" na finał Ligi Mistrzów o zaledwie nieco ponad tysiąc miejsc...
– Tak jak wspomniałem, naszym zadaniem było zaprojektowanie pięćdziesięciotysięcznika z zamykanym dachem, co jest rzadkie na stadionach piłkarskich. Celem było wielorakie całoroczne wykorzystanie stadionu na różne wydarzenia.
Wracając do pojemności na finał Ligi Mistrzów, to zakładam również, że cieszyłby się on co najmniej tak dużym zainteresowaniem mediów jak na przykład mecz otwarcia Euro 2012. Na przytoczonych przykładach widać, że do 60 tysięcy miejsc mogłoby zabraknąć około 5000.
– Czy możliwa byłaby przebudowa Stadionu Narodowego w taki sposób, aby w Warszawie mógł odbyć się finał Ligi Mistrzów UEFA?
– Tak.
– W jaki sposób można byłoby uzyskać odpowiednią liczbę miejsc dla prasy i pojemność trybun wynoszącą przynajmniej 60 tysięcy miejsc?
– Zacznijmy może od tego, że to nie jest sztywny wymóg. Takie było życzenie byłego prezydenta UEFA, ale w efekcie od 2011 roku finał Ligi Mistrzów trzy razy został zorganizowany na Wembley i dwa razy na Estadio da Luz w Lizbonie, bo tak dużych stadionów jest w Europie niewiele. Myślę, że gdyby kandydatura Stadionu Narodowego została zgłoszona, finał Ligi Mistrzów mógłby się na nim odbyć nawet przy obecnej pojemności. Gdyby jednak UEFA jako warunek postawiła powiększenie liczby miejsc, ten cel można byłoby osiągnąć.
– Jak na przykład?
– Liczba miejsc zależy od wielu czynników. Stadion Narodowy ma tylko miejsca siedzące, bo takie są wymogi. Ale one się zmieniają.
Zła opinia o miejscach stojących wywołana była katastrofami, które wydarzyły się w XX wieku. By zapobiec kolejnym katastrofom, UEFA zabroniła używania na stadionach miejsc stojących. Jednak to stanowisko się zmienia. Dwa lata temu w ramach testu UEFA zezwoliła na miejsca stojące na stadionach we Francji i w Niemczech. Współczesne miejsca stojące muszą zapewniać takie samo bezpieczeństwo jak miejsca siedzące. Jednocześnie zwiększają znacznie pojemność stadionu, ponieważ jedno miejsce siedzące zajmuje tyle miejsca co dwa miejsca stojące, i polepszają doping na stadionach.
Wystarczy spojrzeć na stadion Borussii Dortmund. Pojemność całkowita wynosi 81 tysięcy 365 miejsc, ale aż 28 tysięcy 337 to miejsca stojące. UEFA to akceptuje, inaczej nie dopuściłaby tego obiektu do rozgrywek Ligi Mistrzów. Skoro miejsca stojące mogą być na stadionie klubu, który w ubiegłym roku grał w finale Ligi Mistrzów, a w Dortmundzie rozegrano przecież jeden z półfinałów tych rozgrywek, to dlaczego nie pomyśleć o podobnej przebudowie jednej z trybun na Stadionie Narodowym w Warszawie? Miejsca stojące mogłyby być przeznaczone dla kibiców najbardziej zaangażowanych w doping. Z tego, co słyszę, lepszy doping reprezentacji Polski bardzo by się przydał.
– O ile zwiększyłaby się pojemność Stadionu Narodowego, gdyby zamiast części krzesełek powstały miejsca stojące?
– Musielibyśmy to dokładnie sprawdzić, obliczyć, ale z pewnością zwiększyłoby to liczbę miejsc do ponad 60 tysięcy, być może do 65 tysięcy. Skoro o to walczymy, skoro to miałoby być warunkiem otrzymania organizacji finału Ligi Mistrzów, to jest chyba najprostszy i najbardziej oczywisty sposób na osiągnięcie celu.
– Jakie są inne sposoby?
– Myślę, że inne pomysły, na przykład dodatkowe trybuny tymczasowe, mogłyby tylko marginalnie powiększyć pojemność, jeżeli w ogóle by były możliwe. Chciałbym podkreślić, że przebudowa miejsc siedzących na miejsca stojące na części trybun byłaby odwracalna. Można zapewnić powrót do miejsc siedzących.
– Czy podjąłby się pan przygotowania projektu przebudowy Stadionu Narodowego na potrzeby organizacji finału Ligi Mistrzów?
– Owszem, to nasze dziecko i z chęcią byśmy się tego podjęli, ale najpierw należałoby ustalić, czy PZPN i Warszawa w ogóle mają takie ambicje, aby zabiegać o organizację tak prestiżowego meczu.
– Czy słyszał pan o pomyśle władz PZPN, żeby reprezentacja Polski nie grała już na Stadionie Narodowym w Warszawie, lecz występowała na Stadionie Śląskim w Chorzowie? Co pan o tym myśli?
– Słyszałem. Szkoda. Mam nadzieję, że zmienią zdanie.