La Liga. Remis Barcelony w cieniu niekompetencji sędziego...

Piłkarze Barcelony mieli wiele zastrzeżeń do decyzji sędziego w meczu z Getafe (fot. Getty)

Sytuacja z meczu Getafe – Barcelona to kolejny przykład dowodzący, że sędziowie w Hiszpanii tolerują piłkarską patologię. Christanus Uche nie chciał grać w piłkę, zamiast tego trzymał i powalił Julesa Kounde w polu karnym. Bezkarnie.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Barcelona skrzywdzona? "Nie będę tego komentował"

Brutalna ocena Lewandowskiego. Jeden z najgorszych w zespole

Czytaj też

Brutalna ocena Lewandowskiego. Jeden z najgorszych w zespole

Getafe było już blisko sprawienia niespodzianki remisując 1:1 z będącą ostatnio w znakomitej formie Barceloną 1:1. Goście zdobyli Superpuchar Hiszpanii gromiąc Real Madryt 5:2, w Pucharze Króla pokonali Real Betis 5:1, więc można było się spodziewać, że w Getafe zaczną odrabiać straty w ligowej tabeli do dwóch klubów z Madrytu: Realu i Atletico.

W 80. minucie sędzia Pablo Gonzalez Fuertes przyznał Barcelonie rzut rożny. I wtedy, dosłownie chwilę później, popełnił podstawowy, wręcz szkolny błąd sędziowski. Zamiast skupić się na zawodnikach będących w polu karnym, którzy przed rzutem rożnym i w czasie jego wykonywania często pozwalają sobie na zbyt dużo, arbiter patrzył tam, gdzie był już przecież sędzia asystent: w kierunku pola rożnego…

Z gapiostwa lub podstawowych braków sędziego skorzystał Christanus Uche z Getafe. W ogóle nie przejmował się jakąś tam piłką czy jej lotem, lecz skupił się na tym, żeby nie pozwolić grać Julesowi Kounde, który jednego gola już w tym meczu strzelił – w 9. minucie na 0:1.

Tym razem Kounde był bez szans. Uche zaczął go blokować, oburącz łapać i przytrzymywać zanim jeszcze piłka doleciała do pola karnego. Gdy zaczęła spadać około trzy metry przed piłkarzem Barcelony, ten nie mógł do niej dobiec, kopnąć jej czy tym bardziej strzelić gola, bo zawodnik Getafe skutecznie mu to uniemożliwił. Obejmując Kounde, powalił go na ziemię.

Sędzia Pablo Gonzalez Fuertes rozłożył ręce jakby chciał zasugerować, że ocenił sytuację i rzutu karnego nie będzie. Prawda jest jednak taka, że nie wiedział, jak ten incydent się zaczął, który zawodnik go zainicjował, więc nie był pewien, czy winien jest przede wszystkim Uche, czy może ewentualnie Kounde. Sędzia rozłożył więc ręce raczej bezradnie, z niewiedzy, prosząc o spokój i – chyba nieświadomie – o wyrozumiałość.

Arbitrowi powinien pomóc VAR, ale sędziowie VAR, szczególnie w Hiszpanii, interweniują z reguły wtedy, gdy po pierwsze widzą i są pewni, że został popełniony poważny błąd, który może wypaczyć przebieg lub wynik meczu, a po drugie – interweniują z reguły wtedy, gdy jest to sytuacja, z której "sędzia nie mógłby się wybronić”. Takie jest podejście sędziów, ale arbitrzy postępują tak pod wpływem swoich szefów, którzy chcą, aby interwencje VAR zdarzały się "możliwie jak najrzadziej", czyli nie zdarzały się "zbyt często", ponieważ "podważałoby to autorytet sędziów".

To jest archaiczne i patologiczne podejście do piłki nożnej i sędziowania, ale we władzach sędziowskich jest zbyt wiele osób, które bardziej troszczą się o sędziów i ich wizerunek niż o sprawiedliwe wyniki meczów. Skala zjawiska – błędów sędziowskich w hiszpańskich rozgrywkach – jest już jednak taka, że wcześniej czy później ktoś będzie musiał za to odpowiedzieć. Póki co co tydzień ktoś jest pokrzywdzony. Czasem Real, czasem Celta Vigo, a tym razem Barcelona.

Gościom należał się rzut karny, ale VAR nawet nie wezwał arbitra do monitora, więc nie mógł się on przekonać, że Uche chwilowo zmienił dyscyplinę sportu i zapaśniczym objęciem sfaulował Kounde. Mecz zakończył się niespodzianką: remisem 1:1.

Brutalna ocena Lewandowskiego. Jeden z najgorszych w zespole