Na początku stycznia Mateusz Baranowski sięgnął po czwarty tytuł mistrza Polski w snookerze. Jest na pierwszym miejscu w krajowej historii pod względem liczby triumfów w tych zawodach (razem z Rafałem Jewtuchem). Odbierając ostatnie trofeum, nie krył jednak wzruszenia. Przyznał, że był czas, w którym przeżywał spory kryzys. – Snooker nie sprawiał mi przyjemności. Miałem mnóstwo negatywnych myśli. Cierpiałem przy stole – wraca do tych momentów w TVPSPORT.PL.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jesteś cudownym dzieckiem polskiego snookera?
Mateusz Baranowski: – Nie czułem się cudownym dzieckiem polskiego snookera. Praktycznie zawsze był ktoś lepszy ode mnie. Miałem tylko jeden, krótki okres, w którym faktycznie mogłem być najlepszy – po Kacprze Filipiaku i przed Antkiem Kowalskim. Nigdy jednak nie byłem totalnym dominatorem. Mimo to miałem w głowie wizję bycia profesjonalnym zawodnikiem. Mistrzostwo Polski to jednak jedno, a mistrzostwo świata to coś zupełnie innego. Nawet kiedy zostałem więc złotym medalistą w kraju, zdawałem sobie sprawę z tego, że droga przed mną jest jeszcze bardzo długa.
– W 2017 roku zdobyłeś pierwszy tytuł mistrza Polski, miałeś wtedy 20 lat. To było wcześnie jak na tak duży sukces?
– Tak, ale pierwszy finał zagrałem w 2015 roku. Potencjalnie ta szansa pojawiła się więc już kiedy miałem 18 lat. To były dobre lata mojej gry. Z dzisiejszej perspektywy uważam, że byłem naprawdę niezłym juniorem, ale później nie zrobiłem wszystkim potrzebnych kroków naprzód. Moje możliwości były większe niż wyniki, które osiągałem, a w końcu byłem nawet mistrzem Europy w 2016 roku.
– Do aspektu niezrobienia postępu, na który liczyłeś, jeszcze wrócimy. Ciekawi mnie to, dlaczego snooker wygrał rywalizację z piłką ręczną, którą też się zajmowałeś?
– Nawet bardziej z piłką nożną, w której bardzo lubiłem strzelać gole. Prawdą jest jednak to, że w gimnazjum i liceum jeździłem na zawody z ręcznej. Dobrze radziłem sobie również w tenisie stołowym. Sport cały czas przewijał się w moim życiu, ale to snooker był najbardziej wyjątkowy.
– 2017 i 2018 rok to czas dwóch tytułów mistrza Polski, wcześniej był sukces w Europie. Poczułeś, że to jest moment, w którym otwierają się drzwi do wielkiego snookera?
– Przełomowym rokiem mojej gry był 2016, kiedy triumfowałem w mistrzostwach Europy na sześciu bilach czerwonych. Pojechałem wtedy też na mistrzostwa świata, gdzie grałem o awans do Crucible. Sukcesów było sporo, to był dla mnie bardzo dobry rok pod względem rezultatów w zagranicznych turniejach.
Później zmieniono system turniejów; przeprowadziłem się do Warszawy. Na początku wydawało mi się, że to, co robię, przynosi efekty, ale podczas turniejów czegoś mi brakowało. W stolicy byłem sam. Wtedy moja strona mentalna podupadła chyba najbardziej. Czułem się mocny podczas treningów, ale nie byłem w stanie przenieść tego na mecz.
Na krajowym podwórku jako underdog wygrywałem tytuły, ale jednocześnie wiedziałem, że Kacper Filipiak był ode mnie lepszy. Od tego okresu do 2024 roku zdarzały mi się dobre starty, ale nie byłem w stanie zagrać całego sezonu na stałym poziomie.
– Co się wstrzymało?
– Nie miałem nikogo, kto przypilnowałby mnie w pewnych kwestiach. Przeprowadziłem się do Warszawy bez żadnego wsparcia na miejscu. Nikt mnie nie nadzorował, jeśli chodzi o treningi. Wyjazdów zagranicznych było coraz mniej. Nie rozwijałem się też, jeśli chodzi o sferę mentalną. Do tego zaczęło mi brakować techniki, bo nie miałem szkoleniowca. Dopiero od momentu, w którym zacząłem trenować innych, poprawiłem technikę i popracowałem nad głową. Teraz nadrabiam stracone lata.
– W Warszawie nie było trenerów?
– Nie było takich, z którymi bym się dogadywał. Szkoleniowcy w snookerze to bardzo wąska grupa. Część z nich jest w stanie pomóc zawodnikom na początkowym poziomie, ale później już nie.
– Dlaczego nie potrafiłeś się dogadać?
– Wydawało mi się, że poradzę sobie sam. U każdego szkoleniowca, który potencjalnie mógł zostać moim trenerem, nie pasowały mi pewne rzeczy. Każdy z nich stawiał na coś "swojego" – u jednego była to technika, u drugiego inny aspekt. Trudno być mi więc znaleźć osobę, która będzie pasować pod każdym względem. Starałem się edukować samego siebie w tym temacie. To pomogło. Obecnie jestem w stanie sam poprawiać w swojej grze pewne aspekty, choć korzystam również z rad innych osób. Niekiedy spostrzeżeniami wymieniam się choćby z Markiem Zubrzyckim.
– Jak wyglądała twoja codzienność w Warszawie?
– Trenowałem sporo, ale był to trening, który wiele nie zmieniał. Szukałem alternatyw typu siłownia, basen, ale wszystko i tak kręciło się wokół snookera. Kiedy nie wyszedł mi jeden, drugi, trzeci turniej, traciłem cierpliwość. Nie grałem już dla przyjemności, a z "musu". Do stolicy przyjechałem mając dobre warunki – zarówno mieszkaniowe, jak i dotyczące stołu do gry. Moim jedynym obowiązkiem było więc granie i trenowanie, co w pewnym momencie mnie przytłoczyło.
Zmieniłem miejsce zamieszkania, zacząłem pracować. Dopiero wtedy na nowo pokochałem snookera, a moja gra powoli zaczęła się poprawiać. Sfera mentalna jednak bardzo kulała. W turniejach, w których nie było presji, szło mi bardzo dobrze, ale za granicą było słabo.
– Kiedy miałeś największą szansę na stanie się profesjonalistą?
– Choć nie miałem bezpośredniego starcia o awans, to w Q School osiągałem całkiem dobre wyniki. Miałem dwie sytuacje, w których byłem o dwa mecze od Main Touru. Bywało i tak, że prowadziłem 2:0, by później przegrać 2:4 z dobrym zawodnikiem w piątej rundzie. Jeśli dostałbym się do kolejnej, walczyłbym już bezpośrednio o awans.
Najlepszą szansę miałem w 2018 roku; miałem wtedy 21 lat. To były moje ostatnie mistrzostwa Europy do lat 21. Byłem wtedy jednym z faworytów i ograłem Brandona Sargeanta, który również był w topie. Przed ćwierćfinałem wiele osób zaczęło do mnie pisać, że będzie już z górki i wejdę do Main Touru. Nie miałem wtedy jednak współpracy z psychologiem i nie dźwignąłem tego ciężaru. Przegrywałem 0:3 i dopiero wtedy zacząłem grać swojego snookera. "Wróciłem" do starcia i finalnie przegrałem 3:4. Wcześniej prezentowałem się fatalnie, wiedząc, że z ósemki, która została w turnieju w teorii byłem najlepszy.
– Podczas ostatniego finału mistrzostw Polski po zdobyciu tytułu powiedziałeś wzruszony, że miałeś moment, w którym chciałeś się poddać i tylko trenować innych. Pamiętasz tę konkretną chwilę?
– To nie był jeden moment. Powoli dochodziło do mnie, że mija kolejny rok, a ja nie robię progresu. Nagle miałem 23-25 lat i nic nie zmieniało. W tym samym czasie świetnie radzili sobie młodsi, a ja stawałem się przeciętnym seniorem. Bolało mnie to bardzo. Starałem się coś z tym zrobić, ale nic nie pomagało. Sezon 2022/2023 pod względem indywidualnym nie był łatwy. Po każdym słabym turnieju wracałem do domu zdołowany. Mówiłem, że już nie chcę grać w snookera. Bardzo cierpiałem. Zmagania zagraniczne były dla mnie bardzo kosztowne.
– Emocjonalnie czy finansowo?
– I tak, i tak. Kiedy w finałach grałem z Antkiem Kowalskim, widząc jak buduje swoją przewagę, nie chciałem być w miejscu, w którym byłem. Nie widziałem nadziei na odrobienie strat, chciałem jak najszybciej iść do domu. Kiedy wbijał ostatnie bile, cieszyłem się, że nie muszę już więcej grać. Byłem wykończony psychicznie. Snooker nie sprawiał mi przyjemności. Miałem mnóstwo negatywnych myśli. Cierpiałem przy stole.
Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Nawet jak przegrywam, staram się do tego podchodzić pozytywnie. Musiałem poukładać wiele rzeczy w głowie i zagrać kilka dobrych turniejów, by pojawił się spokój nawet w momentach kryzysu. Nie chcę jednak, by to był tylko jeden dobry rok; chcę stałego progresu.
– Jakich zawodów poza byciem trenerem podejmowałeś się, by się utrzymać ?
– Pracowałem w klubie bilardowym za barem. Bardzo dobrze wspominam tę pracę, sprawiała mi ona wiele przyjemności. Miałem wrażenie, że dzień wolny to dzień nudny. Do tego przychodzili tam fajni ludzie. Wiele rozmawiałem i sprawiało mi to sporo frajdy. Później jednak zacząłem więcej uczyć innych i przy tym zostałem.
– Momentami dużym kontrastem względem twoich słów jest świadomość, że jesteś czterokrotnym mistrzem Polski. Nikt poza tobą i Rafałem Jewtuchem nie zdobył tego tytułu tyle razy. Na ile to daje satysfakcję, a na ile potęguje głód, by być samodzielnym właścicielem tytułu "najczęściej wygrywającego mistrzostwa na krajowym podwórku"?
– Śmialiśmy się z Rafałem, bo to dwie zupełnie inne epoki. Gdy on wygrywał, snooker był na innym poziomie. Trudno jednak powiedzieć, kiedy wgrywanie tytułów było większym wyzwaniem.
Chcę co roku grać w mistrzostwach Polski niezależnie od tego, czy awansuję do Main Touru. Mistrzostwa kraju to dla mnie wyjątkowy turniej i chciałbym, by na pucharze jeszcze kilka razy znalazło się moje nazwisko.
Poza tym chcę iść do przodu. Na początku zeszłego roku zrobiłem listę sześciu celów, które chciałem zrealizować. W tym gronie było mistrzostwo Polski, wygranie ligi TOP16, a także wbicie 25 breaków stupunktowych. Wszystko zrealizowałem poza zagraniem meczu o Main Tour. W kolejnych turniejach będą szanse na awans, ale moi celem jest po prostu zagranie starcia o akces do profesjonalnego grona. Jeśli nie uda mi się go wygrać, to i tak zrealizuję wszystkie cele, które postawiłem przed sobą na ten sezon.
– Finansowo możesz pozwolić sobie na marzenia o graniu za granicą?
– Może i w Polsce nagrody finansowe nie są duże, ale kiedy reprezentujemy kraj w mistrzostwach Europy czy świata, wyjazd jest w stu procentach opłacony. Problemem są turnieje Q Tour i Q School. Całe szczęście znalazłem wsparcie w tej mierze. Nie ukrywam jednak, że nadal go poszukuję, by finansować wyjazdy do Anglii w celu treningu czy udział w turniejach, które nie są pokrywane przez Polski Związek Snookera i Bilarda Angielskiego.
Chciałbym uzyskać duży spokój finansowy. Jednocześnie jest i tak dużo lepiej dzięki wsparciu firmy Smart Home. Jestem za to bardzo wdzięczny.
– Antoni Kowalski został profesjonalistą. Sam wspomniałeś, jak ważnym momentem był jego awans do Main Touru. Rywalizacja z nim na polskim podwórku zawsze cię napędzała czy też momentami przytłaczała?
– Na początku mojej przygody ze snookerem kiedy w Polsce w turnieju wpadała "setka", było to oceniane jako niesamowite osiągnięcie. Poziom był dosyć niski. Zawsze wpajano mi, że Anglicy są dużo lepszymi zawodnikami, podobnie jak Chińczycy. Bycie zawodowcem miało być praktycznie nieosiągalne. Przyznam, że to trochę we mnie zostało. Czułem w pewnym momencie, że to przepaść, którą bardzo ciężko jest przejść.
Antek miał do tego zupełnie inne podejście. Od zawsze powtarzał, że to nie będzie takie trudne, że kiedyś na pewno mu się uda. Szczerze mówiąc, wiedziałem, że to nie będzie tak łatwe, jak mówił. Finalnie jednak udało mu się tego dokonać i to bez większych problemów w wieku 20 lat. Pokazał mi tym samym, że jest to do zrealizowania. Nauczył mnie tego, by podchodzić do każdego rywala spokojnie, skupić się na własnej grze. Mam zamiar "podgryzać" go w Main Tourze już niedługo.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.