| Inne

Snooker. Mateusz Baranowski to czterokrotny mistrz kraju. "Musiałem poukładać wiele rzeczy w głowie"

Mateusz Baranowski (fot. snooker.pl/Jakub Pecio)
Mateusz Baranowski (fot. snooker.pl/Jakub Pecio)

Na początku stycznia Mateusz Baranowski sięgnął po czwarty tytuł mistrza Polski w snookerze. Jest na pierwszym miejscu w krajowej historii pod względem liczby triumfów w tych zawodach (razem z Rafałem Jewtuchem). Odbierając ostatnie trofeum, nie krył jednak wzruszenia. Przyznał, że był czas, w którym przeżywał spory kryzys. – Snooker nie sprawiał mi przyjemności. Miałem mnóstwo negatywnych myśli. Cierpiałem przy stole – wraca do tych momentów w TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

  • Mateusz Baranowski to czterokrotny mistrz Polski w snookerze
  • Nie określiłby się jednak jako "cudowne dziecko polskiego snookera"
  • Podkreśla, że przeżył kryzys i uprawiana przez niego dyscyplina nie sprawiała mu radości
  • Teraz ma wielkie plany. Jego celem jest awans do grona zawodowców

13-latek mistrzem Polski w snookerze! Zapamiętajcie to nazwisko

Czytaj też

Michał Szubarczyk (fot. Michał Mike Szubarczyk Snooker/FB)

13-latek mistrzem Polski w snookerze! Zapamiętajcie to nazwisko

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jesteś cudownym dzieckiem polskiego snookera?
Mateusz Baranowski: – Nie czułem się cudownym dzieckiem polskiego snookera. Praktycznie zawsze był ktoś lepszy ode mnie. Miałem tylko jeden, krótki okres, w którym faktycznie mogłem być najlepszy – po Kacprze Filipiaku i przed Antkiem Kowalskim. Nigdy jednak nie byłem totalnym dominatorem. Mimo to miałem w głowie wizję bycia profesjonalnym zawodnikiem. Mistrzostwo Polski to jednak jedno, a mistrzostwo świata to coś zupełnie innego. Nawet kiedy zostałem więc złotym medalistą w kraju, zdawałem sobie sprawę z tego, że droga przed mną jest jeszcze bardzo długa. 

W 2017 roku zdobyłeś pierwszy tytuł mistrza Polski, miałeś wtedy 20 lat. To było wcześnie jak na tak duży sukces?
– Tak, ale pierwszy finał zagrałem w 2015 roku. Potencjalnie ta szansa pojawiła się więc już kiedy miałem 18 lat. To były dobre lata mojej gry. Z dzisiejszej perspektywy uważam, że byłem naprawdę niezłym juniorem, ale później nie zrobiłem wszystkim potrzebnych kroków naprzód. Moje możliwości były większe niż wyniki, które osiągałem, a w końcu byłem nawet mistrzem Europy w 2016 roku.

Do aspektu niezrobienia postępu, na który liczyłeś, jeszcze wrócimy. Ciekawi mnie to, dlaczego snooker wygrał rywalizację z piłką ręczną, którą też się zajmowałeś?
– Nawet bardziej z piłką nożną, w której bardzo lubiłem strzelać gole. Prawdą jest jednak to, że w gimnazjum i liceum jeździłem na zawody z ręcznej. Dobrze radziłem sobie również w tenisie stołowym. Sport cały czas przewijał się w moim życiu, ale to snooker był najbardziej wyjątkowy.

2017 i 2018 rok to czas dwóch tytułów mistrza Polski, wcześniej był sukces w Europie. Poczułeś, że to jest moment, w którym otwierają się drzwi do wielkiego snookera?
– Przełomowym rokiem mojej gry był 2016, kiedy triumfowałem w mistrzostwach Europy na sześciu bilach czerwonych. Pojechałem wtedy też na mistrzostwa świata, gdzie grałem o awans do Crucible. Sukcesów było sporo, to był dla mnie bardzo dobry rok pod względem rezultatów w zagranicznych turniejach. 

Później zmieniono system turniejów; przeprowadziłem się do Warszawy. Na początku wydawało mi się, że to, co robię, przynosi efekty, ale podczas turniejów czegoś mi brakowało. W stolicy byłem sam. Wtedy moja strona mentalna podupadła chyba najbardziej. Czułem się mocny podczas treningów, ale nie byłem w stanie przenieść tego na mecz. 

Na krajowym podwórku jako underdog wygrywałem tytuły, ale jednocześnie wiedziałem, że Kacper Filipiak był ode mnie lepszy. Od tego okresu do 2024 roku zdarzały mi się dobre starty, ale nie byłem w stanie zagrać całego sezonu na stałym poziomie.

Co się wstrzymało?
– Nie miałem nikogo, kto przypilnowałby mnie w pewnych kwestiach. Przeprowadziłem się do Warszawy bez żadnego wsparcia na miejscu. Nikt mnie nie nadzorował, jeśli chodzi o treningi. Wyjazdów zagranicznych było coraz mniej. Nie rozwijałem się też, jeśli chodzi o sferę mentalną. Do tego zaczęło mi brakować techniki, bo nie miałem szkoleniowca. Dopiero od momentu, w którym zacząłem trenować innych, poprawiłem technikę i popracowałem nad głową. Teraz nadrabiam stracone lata.

W Warszawie nie było trenerów?
– Nie było takich, z którymi bym się dogadywał. Szkoleniowcy w snookerze to bardzo wąska grupa. Część z nich jest w stanie pomóc zawodnikom na początkowym poziomie, ale później już nie. 

Dlaczego nie potrafiłeś się dogadać?
– Wydawało mi się, że poradzę sobie sam. U każdego szkoleniowca, który potencjalnie mógł zostać moim trenerem, nie pasowały mi pewne rzeczy. Każdy z nich stawiał na coś "swojego" – u jednego była to technika, u drugiego inny aspekt. Trudno być mi więc znaleźć osobę, która będzie pasować pod każdym względem. Starałem się edukować samego siebie w tym temacie. To pomogło. Obecnie jestem w stanie sam poprawiać w swojej grze pewne aspekty, choć korzystam również z rad innych osób. Niekiedy spostrzeżeniami wymieniam się choćby z Markiem Zubrzyckim. 

Jak wyglądała twoja codzienność w Warszawie?
– Trenowałem sporo, ale był to trening, który wiele nie zmieniał. Szukałem alternatyw typu siłownia, basen, ale wszystko i tak kręciło się wokół snookera. Kiedy nie wyszedł mi jeden, drugi, trzeci turniej, traciłem cierpliwość. Nie grałem już dla przyjemności, a z "musu". Do stolicy przyjechałem mając dobre warunki – zarówno mieszkaniowe, jak i dotyczące stołu do gry. Moim jedynym obowiązkiem było więc granie i trenowanie, co w pewnym momencie mnie przytłoczyło.

Zmieniłem miejsce zamieszkania, zacząłem pracować. Dopiero wtedy na nowo pokochałem snookera, a moja gra powoli zaczęła się poprawiać. Sfera mentalna jednak bardzo kulała. W turniejach, w których nie było presji, szło mi bardzo dobrze, ale za granicą było słabo.

Kiedy miałeś największą szansę na stanie się profesjonalistą?
– Choć nie miałem bezpośredniego starcia o awans, to w Q School osiągałem całkiem dobre wyniki. Miałem dwie sytuacje, w których byłem o dwa mecze od Main Touru. Bywało i tak, że prowadziłem 2:0, by później przegrać 2:4 z dobrym zawodnikiem w piątej rundzie. Jeśli dostałbym się do kolejnej, walczyłbym już bezpośrednio o awans. 

Najlepszą szansę miałem w 2018 roku; miałem wtedy 21 lat. To były moje ostatnie mistrzostwa Europy do lat 21. Byłem wtedy jednym z faworytów i ograłem Brandona Sargeanta, który również był w topie. Przed ćwierćfinałem wiele osób zaczęło do mnie pisać, że będzie już z górki i wejdę do Main Touru. Nie miałem wtedy jednak współpracy z psychologiem i nie dźwignąłem tego ciężaru. Przegrywałem 0:3 i dopiero wtedy zacząłem grać swojego snookera. "Wróciłem" do starcia i finalnie przegrałem 3:4. Wcześniej prezentowałem się fatalnie, wiedząc, że z ósemki, która została w turnieju w teorii byłem najlepszy. 

Podczas ostatniego finału mistrzostw Polski po zdobyciu tytułu powiedziałeś wzruszony, że miałeś moment, w którym chciałeś się poddać i tylko trenować innych. Pamiętasz tę konkretną chwilę?
– To nie był jeden moment. Powoli dochodziło do mnie, że mija kolejny rok, a ja nie robię progresu. Nagle miałem 23-25 lat i nic nie zmieniało. W tym samym czasie świetnie radzili sobie młodsi, a ja stawałem się przeciętnym seniorem. Bolało mnie to bardzo. Starałem się coś z tym zrobić, ale nic nie pomagało. Sezon 2022/2023 pod względem indywidualnym nie był łatwy. Po każdym słabym turnieju wracałem do domu zdołowany. Mówiłem, że już nie chcę grać w snookera. Bardzo cierpiałem. Zmagania zagraniczne były dla mnie bardzo kosztowne.

13-latek mistrzem Polski w snookerze! Zapamiętajcie to nazwisko

Czytaj też

Michał Szubarczyk (fot. Michał Mike Szubarczyk Snooker/FB)

13-latek mistrzem Polski w snookerze! Zapamiętajcie to nazwisko

Mateusz Baranowski (fot. snooker.pl/Jakub Pecio)
Mateusz Baranowski (fot. snooker.pl/Jakub Pecio)

Emocjonalnie czy finansowo?
– I tak, i tak. Kiedy w finałach grałem z Antkiem Kowalskim, widząc jak buduje swoją przewagę, nie chciałem być w miejscu, w którym byłem. Nie widziałem nadziei na odrobienie strat, chciałem jak najszybciej iść do domu. Kiedy wbijał ostatnie bile, cieszyłem się, że nie muszę już więcej grać. Byłem wykończony psychicznie. Snooker nie sprawiał mi przyjemności. Miałem mnóstwo negatywnych myśli. Cierpiałem przy stole.

Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Nawet jak przegrywam, staram się do tego podchodzić pozytywnie. Musiałem poukładać wiele rzeczy w głowie i zagrać kilka dobrych turniejów, by pojawił się spokój nawet w momentach kryzysu. Nie chcę jednak, by to był tylko jeden dobry rok; chcę stałego progresu.

Jakich zawodów poza byciem trenerem podejmowałeś się, by się utrzymać ?
– Pracowałem w klubie bilardowym za barem. Bardzo dobrze wspominam tę pracę, sprawiała mi ona wiele przyjemności. Miałem wrażenie, że dzień wolny to dzień nudny. Do tego przychodzili tam fajni ludzie. Wiele rozmawiałem i sprawiało mi to sporo frajdy. Później jednak zacząłem więcej uczyć innych i przy tym zostałem.

Momentami dużym kontrastem względem twoich słów jest świadomość, że jesteś czterokrotnym mistrzem Polski. Nikt poza tobą i Rafałem Jewtuchem nie zdobył tego tytułu tyle razy. Na ile to daje satysfakcję, a na ile potęguje głód, by być samodzielnym właścicielem tytułu "najczęściej wygrywającego mistrzostwa na krajowym podwórku"?
– Śmialiśmy się z Rafałem, bo to dwie zupełnie inne epoki. Gdy on wygrywał, snooker był na innym poziomie. Trudno jednak powiedzieć, kiedy wgrywanie tytułów było większym wyzwaniem. 

Chcę co roku grać w mistrzostwach Polski niezależnie od tego, czy awansuję do Main Touru. Mistrzostwa kraju to dla mnie wyjątkowy turniej i chciałbym, by na pucharze jeszcze kilka razy znalazło się moje nazwisko. 

Poza tym chcę iść do przodu. Na początku zeszłego roku zrobiłem listę sześciu celów, które chciałem zrealizować. W tym gronie było mistrzostwo Polski, wygranie ligi TOP16, a także wbicie 25 breaków stupunktowych. Wszystko zrealizowałem poza zagraniem meczu o Main Tour. W kolejnych turniejach będą szanse na awans, ale moi celem jest po prostu zagranie starcia o akces do profesjonalnego grona. Jeśli nie uda mi się go wygrać, to i tak zrealizuję wszystkie cele, które postawiłem przed sobą na ten sezon. 

Finansowo możesz pozwolić sobie na marzenia o graniu za granicą?
– Może i w Polsce nagrody finansowe nie są duże, ale kiedy reprezentujemy kraj w mistrzostwach Europy czy świata, wyjazd jest w stu procentach opłacony. Problemem są turnieje Q Tour i Q School. Całe szczęście znalazłem wsparcie w tej mierze. Nie ukrywam jednak, że nadal go poszukuję, by finansować wyjazdy do Anglii w celu treningu czy udział w turniejach, które nie są pokrywane przez Polski Związek Snookera i Bilarda Angielskiego. 

Chciałbym uzyskać duży spokój finansowy. Jednocześnie jest i tak dużo lepiej dzięki wsparciu firmy Smart Home. Jestem za to bardzo wdzięczny.

Antoni Kowalski został profesjonalistą. Sam wspomniałeś, jak ważnym momentem był jego awans do Main Touru. Rywalizacja z nim na polskim podwórku zawsze cię napędzała czy też momentami przytłaczała?
– Na początku mojej przygody ze snookerem kiedy w Polsce w turnieju wpadała "setka", było to oceniane jako niesamowite osiągnięcie. Poziom był dosyć niski. Zawsze wpajano mi, że Anglicy są dużo lepszymi zawodnikami, podobnie jak Chińczycy. Bycie zawodowcem miało być praktycznie nieosiągalne. Przyznam, że to trochę we mnie zostało. Czułem w pewnym momencie, że to przepaść, którą bardzo ciężko jest przejść. 

Antek miał do tego zupełnie inne podejście. Od zawsze powtarzał, że to nie będzie takie trudne, że kiedyś na pewno mu się uda. Szczerze mówiąc, wiedziałem, że to nie będzie tak łatwe, jak mówił. Finalnie jednak udało mu się tego dokonać i to bez większych problemów w wieku 20 lat. Pokazał mi tym samym, że jest to do zrealizowania. Nauczył mnie tego, by podchodzić do każdego rywala spokojnie, skupić się na własnej grze. Mam zamiar "podgryzać" go w Main Tourze już niedługo. 

Snooker. Mistrzostwa Polski, Lublin – finał [ZAPIS]
Snooker. Orlen Mistrzostwa Polski, Lublin – finał. Transmisja online na żywo w TVP Sport (06.01.2025)
Snooker. Mistrzostwa Polski, Lublin – finał [ZAPIS]

Zobacz też
Polski himalaista uratowany po wypadku na Broad Peak!
Waldemar Kowalewski został uratowany po wypadku na Broad Peak (fot. Getty Images / Instagram)

Polski himalaista uratowany po wypadku na Broad Peak!

| Inne 
Mecz Legii w LE, powrót Ekstraklasy i Betclic 1 Ligi. Zapowiedź tygodnia w TVP
W najbliższym tygodniu pokażemy rewanżowy mecz Legii Warszawa z FK Aktobe w 1. rundzie eliminacji Ligi Europy (fot. PAP/Piotr Nowak)

Mecz Legii w LE, powrót Ekstraklasy i Betclic 1 Ligi. Zapowiedź tygodnia w TVP

| Inne 
Polski himalaista uwięziony na Broad Peak zostanie uratowany
(fot. Instagram/Getty Images)

Polski himalaista uwięziony na Broad Peak zostanie uratowany

| Inne 
Prezydent zaskoczył wszystkich. Zajął drugie miejsce!
Prezydent Finlandii podczas zawodów triathlonowych (fot. Getty Images)

Prezydent zaskoczył wszystkich. Zajął drugie miejsce!

| Inne 
Polak uwięziony na Broad Peak. Ma złamaną nogę [WIDEO]
Trwa akcja ratownicza na Broad Peak (fot. Instagram/Getty)

Polak uwięziony na Broad Peak. Ma złamaną nogę [WIDEO]

| Inne 
Wielki triumf Aleksandry Mirosław. Polka osiągnęła najlepszy wynik w tym sezonie
Aleksandra Mirosław (fot. Getty Images)

Wielki triumf Aleksandry Mirosław. Polka osiągnęła najlepszy wynik w tym sezonie

| Inne 
Polak został mistrzem świata. Sukces odniósł polski duet
(fot. Szymon Sikora)

Polak został mistrzem świata. Sukces odniósł polski duet

| Inne 
Wioska olimpijska już czeka na sportowców!
Zimowe igrzyska olimpijskie coraz bliżej (fot. Getty)

Wioska olimpijska już czeka na sportowców!

| Inne 
Dominacja Mirosław! Nie dała rywalkom szans
Aleksandra Mirosław (fot. Getty Images)

Dominacja Mirosław! Nie dała rywalkom szans

| Inne 
MŚ w klasie iQFoil: Dziarnowska siódma, Tarnowski 11. w Aarhus
Paweł Tarnowski (fot. Getty Images)

MŚ w klasie iQFoil: Dziarnowska siódma, Tarnowski 11. w Aarhus

| Inne 
Polecane
Najnowsze
Kulisy zmian u Świątek przed Wimbledonem. Mówi o tym po raz pierwszy
tylko u nas
Kulisy zmian u Świątek przed Wimbledonem. Mówi o tym po raz pierwszy
fot. Facebook
Sara Kalisz
| Tenis / WTA (kobiety) 
Iga Świątek (fot. Getty)
Zobacz obsadę sędziowską 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy
Paweł Raczkowski (fot. Getty Images)
nowe
Zobacz obsadę sędziowską 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Będą chałtury! Kolegium Sędziów zaczyna sezon całkiem po staremu
Karol Arys mieszka w Szczecinie. Mecz Stal Mielec - Wisła Kraków odbędzie się 780 kilometrów dalej, ale Kolegium Sędziów PZPN nie znalazło bliżej żadnego innego sędziego dość dobrego, żeby mógł poprowadzić spotkanie I ligi. (zdjęcia: Getty Images/Google Maps)
polecamy
Będą chałtury! Kolegium Sędziów zaczyna sezon całkiem po staremu
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
Kto nie zagra w 1. kolejce Ekstraklasy? Sprawdź listę zawieszonych
Wiktor Długosz nie zagra 1. kolejce PKO BP Ekstraklasy (fot. PAP/Piotr Polak)
Kto nie zagra w 1. kolejce Ekstraklasy? Sprawdź listę zawieszonych
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Fantastyczny finisz Polki! Wygrany bieg, pewny finał ME [WIDEO]
fot. TVP SPORT
Fantastyczny finisz Polki! Wygrany bieg, pewny finał ME [WIDEO]
| Lekkoatletyka 
Niezbędnik 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły
Niezbędnik kibica 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy (fot. Getty Images)
Niezbędnik 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Mocny start polskich siatkarzy na Uniwersjadzie
Michał Gierżot (fot. Getty)
Mocny start polskich siatkarzy na Uniwersjadzie
| Siatkówka 
Do góry