Przejdź do pełnej wersji artykułu

Adam Morawski tłumaczy się z transferu do Kielc: to moje życie i moja kariera [WYWIAD]

/ Kibice Industrii Kielce (fot. Orlen Superliga) oraz Adam Morawski (fot. Paweł Bejnarowicz / ZPRP) Kibice Industrii Kielce (fot. Orlen Superliga) oraz Adam Morawski (fot. Paweł Bejnarowicz / ZPRP)

Adam Morawski zostanie latem nowym bramkarzem Industrii Kielce. Jego transfer budzi duże emocje ze względu na klubową przeszłość – obecnie występuje w niemieckim Melsungen, ale wcześniej przez kilka lat grał w Orlen Wiśle Płock. – Niektórzy będą mi wytykać niektóre słowa i gesty, ale przy wyborze nowego klubu nie mogłem się kierować tym, co pomyślą kibice – mówi Adam Morawski w rozmowie z TVP Sport.

👉 Kielce nie zwalniają tempa! Kolejny transfer reprezentanta Polski

Damian Pechman, TVP Sport: – Wiele osób zaskoczył twój transfer. Dlaczego wybrałeś akurat Kielce?
Adam Morawski, od sezonu 2025/26
Industria Kielce: – Wiem, że zabrzmi to trochę egoistycznie, ale przy podejmowaniu tej decyzji myślałem tylko o sobie. Mam wciąż duże ambicje. Zależało mi na tym, aby grać na najwyższym poziomie, aby znów poczuć smak Ligi Mistrzów. W Kielcach będę miał na to szansę. Zdaję sobie sprawę, że moja decyzja może niektórych boleć, ale proszę wybaczyć – to moje życie i moja kariera.

Adam Morawski (fot. Paweł Bejnarowicz / ZPRP) Adam Morawski podczas treningu reprezentacji Polski (fot. Paweł Bejnarowicz / ZPRP)

Czytaj też:

a

Tałant Dujszebajew dla TVPSPORT.PL: Jota Gonzalez to świetny wybór dla reprezentacji Polski

– Była w ogóle możliwość powrotu do Płocka?
– Raczej nie było. Dobrze wiedziałem, jak wygląda sytuacja z bramkarzami w Wiśle. Klub miał już podpisaną umowę z Bergerudem, do tego jest tam Marcel Jastrzębski, który ma długi kontrakt. Jeszcze do niedawna nie było też pewności, czy na kolejny rok nie zostanie Mirko Alilović. Z tego, co ostatnio czytałem, to chyba zostanie. Nawet w teorii nie było więc opcji powrotu do Płocka.

– Czy to była najtrudniejsza decyzja w twoim życiu?
– Sportowym? Na pewno. To była bardzo, bardzo trudna decyzja. Nie podjąłem jej od razu, ale długo się wahałem. Analizowałem wszystkie "za" i "przeciw", nim powiedziałem "tak". Jako człowiek chciałbym, by każdy był szczęśliwy, ale jako sportowiec wiem, że to niemożliwe. W sporcie jeden wygrywa, a drugi przegrywa. To samo z kibicami. Jedni się cieszą, drudzy smucą lub są źli. Nie da się tego pogodzić. Gdy przyjmowałem ofertę z Kielc, to myślałem tylko i wyłącznie o sobie. Mam niecałe 31 lat, chciałbym wciąż grać na wysokim poziomie, w świetnym klubie, z dużymi aspiracjami. 

Adam Morawski (fot. Getty Images) Adam Morawski w barwach niemieckiego Melsungen, w którym gra od sezonu 2022/23 (fot. Getty Images)

– Masz jeszcze Wisłę w sercu, czy już o niej zapomniałeś?
– Nigdy nie zapomnę, że przez wiele lat grałem w Płocku. Wiele zawdzięczam temu klubowi, wiele się tam nauczyłem, przeżyłem wiele pięknych chwil i wiem, że dzięki Wiśle jestem w tym miejscu kariery. Decyzja, którą podjąłem, naprawdę nie była łatwa. Powtórzę: chciałem nadal grać na wysokim poziomie, a w Kielcach będę miał taką możliwość.

Czytaj też:

Nowy selekcjoner reprezentacji Polski chciał być... misjonarzem

– Zawsze byłeś taki odważny?
– Co masz na myśli?

– Transfer do Kielc wymagał dużej odwagi. Masz dużo do zyskania, ale jeszcze więcej do stracenia.
– Mam tego świadomość. Gdybym nie miał ambicji, to mógłbym wybrać ofertę z innego klubu. Tam pewnie nie musiałbym się mierzyć z tak dużą presją. W Kielcach będzie mi towarzyszyła w każdym meczu. Zupełnie mi to nie przeszkadza, wręcz cieszy. Gra o medale i puchary to coś, czego chce doświadczyć każdy sportowiec.

Adam Morawski (z prawej) w meczu Bundesligi (fot. Getty Images)

– I nie przerażają cię reakcje kibiców?
– Nie obrażam się na krytykę, każdy ma do tego prawo. Rozumiem też negatywne komentarze, jeśli tylko są w granicach dobrego smaku. Chociaż nie jest tak, że nagle wszyscy kibice z Płocka stali się moimi wrogami. Gdy pojawiły się pierwsze informacje o moich transferze, to otrzymałem też wiele głosów wsparcia. Staram się z nich czerpać siłę i motywację.

– Jesteś lepszym bramkarzem niż wtedy, gdy wyjeżdżałeś z Polski?
– Myślę, że tak. Znam swoją wartość, mam zaufanie do swoich umiejętności i gdy tylko w Melsungen dostaję szansę, to staram się pokazać z jak najlepszej strony. Niezależnie od tego, czy gram przez 60 minut, czy tylko minutę, na boisku robię wszystko, aby pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Na pewno też w Niemczech zyskałem pewność siebie, dużo mi dały zajęcia z trenerem bramkarzy, Carstenem Lichtleinem.

Czytaj też:

Mariusz Jurkiewicz wróci do reprezentacji Polski? "Otrzymałem telefon"

Znalazłem w archiwum naszą rozmowę przed twoim transferem do Melsungen. Pytałem między innymi o słabsze statystyki w meczach z Kielcami i że kryje się chyba za tym problem mentalny, a nie umiejętności.
– Wiem, że wcześniej różnie z tym u mnie bywało. Staram się nad tym cały czas pracować. To ważny element w treningu każdego sportowca – nie tylko ciało, ale też głowa, aby również pod względem mentalnym dobrze przygotować się do meczu. To wyróżnia najlepszych zawodników – w meczach o stawkę potrafią odciąć się od tego, co wokół.

– Tobie się to w Bundeslidze często udaje. Zresztą tutaj mecze wysokiego ryzyka masz co weekend.
– No tak. Szczególnie gdy jesteś na pierwszym miejscu w tabeli, to presja staje się jeszcze większa – wszyscy chcą z tobą wygrać. Dla zawodnika to jednak idealne warunki do rozwoju. Każdy mecz jest tym najważniejszym i w każdym towarzyszy ci dodatkowa dawka stresu. Tego brakowało mi w Polsce. Takich meczów na styku, nie tylko w rywalizacji Kielce – Płock, ale też z udziałem innych zespołów.

Adam Morawski podczas meczu reprezentacji Polski (fot. Getty Images)

– Wiesz, kiedy jest możliwy twój debiut w nowych barwach?
– Sezon otworzy mecz o Superpuchar Polski, więc pewnie wtedy. Ale pamiętaj, że o tym nie będę decydował ja, ale trener Tałant Dujszebajew. Chociaż oczywiście bardzo chciałbym zagrać w Łodzi...

Czytaj też:

Gedeon Guardiola podjął decyzję o zakończeniu kariery

– Naprawdę nie żałujesz słów, które wypowiedziałeś podczas pożegnania z Wisłą?
– Nie, bo to było szczere. Moje łzy również. Nie jestem hipokrytą. Nikogo wtedy nie oszukiwałem i nikogo nie chciałem zranić. Jestem bardzo emocjonalną osobą, nie potrafię ukryć tego, co czuję. Jestem naprawdę bardzo wdzięczny Wiśle za wszystko, co przeżyłem w tym klubie. Wiem, że niektórzy będą mi wytykać niektóre słowa i gesty, ale przy podejmowaniu decyzji o nowym klubie nie mogłem się kierować tym, co pomyślą kibice. To moja kariera i chcę ją jak najlepiej przeżyć.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także