Niemiecki system jest dziś najlepszy na świecie. I jest to dogmat. Mówiąc o ich rewolucji, trzeba jednak pamiętać o dwóch płaszczyznach. Z jednej strony jest masowa produkcja piłkarzy, z drugiej diametralna zmiana sposobu myślenia w prowadzeniu zarówno klubów jak i reprezentacji.
Role w piłce nożnej przez lata były podzielone, przypisane jak dla aktorów, którzy zawsze będą kojarzyć się granymi przez siebie bohaterami. Tak jak Charles Bronson zawsze będzie tym walczącym o sprawiedliwość, a Anthony Hopkins czarnym charakterem, choć obaj grali dziesiątki różnych ról. Brazylia też zawsze była tą dobrą, a Niemcy tymi złymi. Piękno futbolu przeciwko bezdusznej maszynie, niszczącej wszystko na swojej drodze. Zwłaszcza lata 90. utrwaliły ten obraz u kibiców na całym świecie. Ale nowe pokolenie Niemców to zmieniło, a mecz z Brazylią wygrany 7:1 ostatecznie zmienił ten obraz.
Od klęski do zmian
Znakomite podania, piękna techniczna gra, inteligentne rozwiązania, które oglądaliśmy podczas wspomnianego spotkania mają początek w klęskach 1998 i 2000 roku. W pierwszym przypadku Niemcy doszli do ¼ finałów mistrzostw świata, gdzie przegrali z szybką i techniczną Chorwacją 0:3. Była to klęska starego ustroju. Niemcy, którzy dwa lata wcześniej sięgnęli po mistrzostwo Europy, grali po prostu futbol koszmarny.
Następnego dnia bulwarowy Bild zamieścił tekst dymisji Bertiego Vogtsa i dał wymowny tytuł: „Tylko to podpisz”. Dwa lata później imperium upadło, a stare powiedzenie Gary’ego Linekera straciło na aktualności. Niemcy nie wyszli z grupy podczas EURO 2000, żegnali się przegrywając w podłym stylu, bo 0:3 z rezerwową Portugalią.
I tu wielką rolę odegrał niedawny czarny charakter, a może bardziej klaun, Berti Vogts. To on był twórcą narodowego programu zmian, który leżał w szufladzie. Ale mówiąc o niemieckiej rewolucji, trzeba pamiętać, że jest w dwóch płaszczyznach. Z jednej strony masowa produkcja piłkarzy, z drugiej zmiana myślenia w prowadzeniu drużyny narodowej. I to wszystko wsparte naukowym podejściem, rozwiązaniami, których nigdy nikt wcześniej nie stosował na taką skalę. Bo Niemcy nie tylko mają pomysł, ale też porażają rozmachem.
System
Po wielkich klęskach nadeszło co prawda wicemistrzostwo świata, ale nikt za naszą zachodnią granicą nie miał złudzeń, że to rzut na taśmę starego systemu. Jeszcze przed turniejem Niemcy przyznawali, że to najgorsza drużyna jaką kiedykolwiek mieli. Po turnieju było oczywiste, że medal zawdzięczali dość łatwej drabince pucharowej (najgroźniejsi rywale zostali wyeliminowani przez sędziów) oraz dwóm fantastycznym piłkarzom – Oliverowi Khanowi oraz Michaelowi Ballackowi. Mieli świadomość, że to zbyt mało, by powstrzymać reformy.
– Wcześniej było wiele znakomitych pomysłów, ale nie było ciśnienia, żeby je wprowadzić w życie. Potem ciśnienie społeczne było tak duże, że gdy podniesiono sprawę wielkich zmian, to nikt nie odważył się zaprotestować – mówił Ulf Schott z wydziału szkolenia DFB.
Niemcy wkrótce utworzyli 366 ośrodków, w których najlepsi młodzi piłkarze z okolicy doskonalą umiejętności. Pracuje tam około tysiąca trenerów (dla ogromnej większości jest to dodatkowa praca). Dzięki temu skauci z dużych klubów mają regularny przegląd największych talentów w kraju. Najlepszych mogą przygarnąć do akademii. Nie trzeba chyba dodawać, że każdy klub 1. i 2. Bundesligi ma obowiązek posiadania takiej placówki.
Niemcy mają więc sito, które pozwala wyławiać talenty jak bryłki złota. Potem jest produkcja, czyli program szkolenia.
– Niemcy wzięli od każdego co najlepsze, również od nas. W połączeniu z ich mentalnością i wolą wygrywania powstał najlepszy na świecie system szkolenia – opowiada Richard Grootcholten, holenderski trener, koordynator Akademii Młodzieżowej Zagłębia Lubin.
Oczywiście nie jest tak, że program powstał od zera, bo wcześniej były kluby, które znakomicie pracowały z młodzieżą. Tyle, że teraz stało się to normą. Rudi Voeller, który zdobył srebro w 2002 roku nazwał rajem warunki, w których pracuje Joachim Loew.
Przetrzebiony skład pozwoli nam zobaczyć czy nowi piłkarze są wystarczająco dobrzy, by wpasować się do wypracowywanego systemu. Wszystko zaczęło się od przyjścia do kadry Juergena Klinsmanna i jego asystenta Joachima Loewa. Ten duet wspierany przez dyrektora kadry Olivera Bierhoffa ściągnął amerykańskich specjalistów od przygotowania fizycznego i doprowadził do zatrudnienia masy naukowców (powiązanej m.in. z Uniwersytetem w Kolonii).
Szybkość
Efekty są takie, że po pierwsze Niemcy bardzo przyspieszyli grę. Loew, następca Klinsmanna, nigdy nie krył, że jego wzorem jest Barcelona. Dlatego dąży do ograniczenia czasu przy piłce zawodnika, przy jednoczesnym utrzymywaniu się przy niej drużyny. W 2014 roku zobaczyliśmy inną drużynę. O ile w poprzednich turniejach Niemcy stawiali bardziej na szybki atak (mecze z Anglią i Argentyną w RPA w 2010 roku były chyba szczytowym osiągnięciem tej taktyki), o tyle w czerwcu i lipcu w Brazylii dominowali już nad rywalami.
Wcześniejszy styl na pewno pokrywał się z filozofią odmładzania składu. Naukowe badania dostarczyły dowodów, że młody organizm znacznie szybciej się regeneruje, dlatego przez lata obniżali średnią wieku. Teraz ci młodzi okrzepli, nabrali doświadczenia i sprostali wyzwaniu. Tego najbardziej obawiali się dziennikarze w ich kraju – czy są przystosowani do tego typu gry? Okazało się, że tak. Do tego wszystkiego dochodzi oczywiście szereg drobnych szczegółów, które maja zapewnić naszym sobotnim rywalom zwycięstwa. Choćby przemowy motywacyjne po angielsku, perfekcyjne analizy rywali (w 2009 roku Jurgen Buschmann z Uniwersytetu w Kolonii przyznał, że ma studentów mówiących po polsku, którzy nawet analizowali wywiady prasowe Polaków przed EURO 2008, żeby sprawdzić kondycję psychiczną piłkarzy).
Ta wielka machina miała chwilę zawahania w niezwykłym marszu, gdy Niemcy przegrali półfinał EURO 2012 Włochami. Po co cała ta nauka, wszystkie te zabiegi, jeśli wystarczył jeden genialny piłkarz, by plan się zawalił? Choć Niemcy byli szybsi, młodsi i mieli dwa dni odpoczynku więcej, Joachim Loew zabezpieczył się i rzucił Toniego Kroosa na Andreę Pirlo. I młody Niemiec został przez Włocha sprowadzony do pętającego się pod nogami intruza nie potrafiącego prosto kopnąć piłki. Ale od tego czasu minęły dwa lata. Przez kraj przetoczyła się dyskusja – czy warto grać pięknie i przegrywać czy jednak słuszna była idea lat 80. Twardej, czasem brudnej gry. Czy lepiej podziwiać czy wygrywać? Mistrzostwa w Brazylii potwierdziły słuszność obranej drogi i rozwiały wątpliwości.
Przyszłość
– Reprezentujemy w tej chwili najwyższy poziom i trudno wznieść się ponad to – powiedział w 2013 roku Robin Dutt, ówczesny dyrektor federacji, w wywiadzie dla "Guardiana". Ale to tylko słowa. Pod koniec września w mediach pojawiła się informacja, że DFB właśnie buduje ośrodek szkoleniowy za 89 milionów euro. To największa inwestycja w historii związku. – Ma być to miejsce spotkań trenerów, lekarzy, psychologów. Think tank niemieckiego futbolu – mówi Oliver Bierhoff. Przesłanie jest jasne – Niemcy wchodzą w nadprzestrzeń.
Marek Wawrzynowski
0 - 2
Holandia
0 - 0
Litwa
16:00
Litwa
18:45
Holandia