Przejdź do pełnej wersji artykułu

Finał LE w Warszawie. Dla Sevilli czwarty, ale wyjątkowy

Ambasador finału Ligi Europejskiej 2015, Jerzy Dudek jest pod wrażeniem poziomu drużyn, które awansowały do półfinału. Transmisja wielkiego finału na Stadionie Narodowym 27 maja w TVP 1.

TRANSMISJA FINAŁU LIGI EUROPEJSKIEJ W ŚRODĘ 27 MAJA OD GODZ. 20:20 W TVP 1.

Trzy razy LE pod obecną lub starą nazwą wygrywały Sevilla, Inter Mediolan, Juventus i Liverpool. Cztery razy – jeszcze nikt. Sevilla może więc osiągnąć sukces bez precedensu. Łatwo jednak nie będzie, bo piłkarze Dnipro Dniepropietrowsk zaskoczyli w tym sezonie już niejednego faworyta.

Duża kasa, duża szansa

A przecież stawka jest niemała. Nie tylko ta sportowa. UEFA mocno inwestuje w zwiększenie prestiżu europejskiego "pucharu pocieszenia", dlatego w tej edycji do uczestników trafią znacznie wyższe premie. Jak poinformował na Twitterze Dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN, Łukasz Wachowski, finalista LE zarobi w tym roku 3,5 miliona euro, a zwycięzca – 6,5 mln. Tak dużych pieniędzy do zgarnięcia w LE nie było jeszcze nigdy.

Ale większa premia to nie jedyna zachęta do walki w warszawskim finale. Jeszcze ważniejsza będzie zmiana w przepisach, na mocy której zwycięzca LE automatycznie zapewni sobie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Tegoroczny triumfator będzie pierwszym, którego obejmie ta reforma.

Stadion Narodowy (fot. Getty) Stadion Narodowy (fot. Getty)

Dla obu zespołów może to być jedyna furtka do europejskiej elity. Na dwie kolejki przed końcem ukraińskiej ekstraklasy Dnipro zajmuje trzecie miejsce, a do drugiego – dającego eliminacje LM – traci pięć punktów. Matematycznie wciąż może wyprzedzić Szachtar Donieck, ale w najbliższej serii gier zmierzy się właśnie z zespołem Mircei Lucescu i w tej rywalizacji nie będzie faworytem. Sevilla z kolei do czwartego miejsca w La Liga traci tylko punkt, ale czy w ostatniej kolejce zdoła wyprzedzić Valencię? Trudno w to wierzyć, skoro Nietoperze grają ze spadkowiczem z Almerii, a Sevillia z zawsze groźną Malagą.

Gdyby obrońcom tytułu udało się pokonać Dnipro, nie tylko zgarną ogromne pieniądze i zapewnią sobie grę w LM, ale też zostaną pierwszym zespołem w historii, który dwa razy obroni to trofeum. Pierwszy raz dokonali tej sztuki w 2007 roku. W swoim serwisie internetowym UEFA przypomniała wszystkie finały z udziałem Sevilli.

Grzegorz Krychowiak (L) i Tony Jantschke (fot. Getty) Grzegorz Krychowiak (L) i Tony Jantschke (fot. Getty)

2006: Middlesbrough – Sevilla 0:4 (0:1)
Bramki:
Luis Fabiano 27, Enzo Maresca 78, 84, Frederic Kanoute 89
Zobacz skrót!

Prowadzeni wówczas przez Juande Ramosa Andaluzyjczycy w finale starli się z Middlesbrough, które dziś walczy o powrót do Premier League. I rozbili Anglików aż 4:0. Marka Schwarzera pokonywali kolejno Luis Fabiano, Enzo Maresca (dwukrotnie) i Frederic Kanoute, który po ostatnim golu pamiętnym gestem zasugerował kolegom, by zlitowali się nad rywalem i nie zdobywali już więcej bramek. – Sewilla jest stolicą europejskiego futbolu! – stwierdził po meczu podekscytowany Ramos. Dziś wiemy, że miał rację.

Piłkarze Sevilli z Pucharem UEFA (fot. Getty)

2007: Espanyol Barcelona – Sevilla 2:2 (1:1, 1:1), 1:3 po karnych
Bramki:
Albert Riera 28, Jonatas 115 – Adriano 18, Frederic Kanout 105
Zobacz skrót!

Rok później, w Glasgow, na ławce Sevilli nadal siedział Ramos, a w składzie wyszło dziewięciu piłkarzy z wyjściowej "jedenastki" z Eindhoven. Tak jak przed rokiem, padły też cztery gole, tyle że po dwa dla obu stron. Sevilla dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, ale w obu przypadkach rywale z Katalonii odrabiali straty. Za drugim razem, już w dogrywce. Doszło do karnych, w których brylował Andres Palop. Były bramkarz hiszpańskiej kadry zatrzymał trzy strzały rywali i zapewnił klubowi drugi tytuł z rzędu.

Andres Palop (L) i Dani Alves (fot. Getty)

2014: Sevilla – Benfica 0:0, 4:2 po karnych
Zobacz najlepsze gole Sevilli w Pucharze UEFA/LE!

Kolejny finał, kolejne karne i kolejny bohater w bramce. Dwie interwencje Beto pozwoliły Sevilli po raz trzeci zdobyć trofeum. W Warszawie portugalski bramkarz nie zagra z powodu kontuzji, ale młody Sergio Rico w ostatnich tygodniach potwierdził, że jest jego godnym zastępcą. – Mój zespół nauczył się cierpieć na drodze do sukcesu. Byliśmy przygotowani na cierpienie – mówił po finale w Turynie Unai Emery. W tym roku zespół bez Beto, Ivana Rakiticia, Federico Fazio i Alberto Moreno, ale za to z Grzegorzem Krychowiakiem, nie chce już cierpieć. Niech cierpią rywale. Polski czyściciel środka pola ma w tym wydatnie pomóc.

Piłkarze Sevilli po finale w 2014 roku (fot. Getty)
Źródło: SPORT.TVP.PL/UEFA.COM
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także