Po meczu z Maltą reprezentację Polski postanowił skrytykować Robert Lewandowski. Słowa zostały odebrane przez wiele osób jako atak w kierunku Michała Probierza. Były reprezentant oraz dyrektor kadry narodowej ds. organizacyjnych w latach 2013-2018 Tomasz Iwan stwierdził w rozmowie z TVP Sport, że wypowiedź kapitana świadczy o niezadowoleniu piłkarzy. Dodał jednak, że kapitan zrobił to w dobrej wierze i nie chciał zaszkodzić selekcjonerowi.
Radosław Laudański (TVP Sport): – Jak pan ocenia dotychczasową pracę Michała Probierza w reprezentacji? Ostatnio selekcjoner musi mierzyć się z wieloma krytycznymi głosami.
Tomasz Iwan: – Myślę, że są one całkowicie zrozumiałe. W początkowym okresie wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że każdemu szkoleniowcowi trzeba dać czas na wdrożenie swoich zasad, sposobu gry i pomysłu na drużynę. Okres ochronny jednak się skończył. Minęło półtora roku pracy selekcjonera. Mogliśmy wszyscy oczekiwać, że zobaczymy drużynę taką, jaką Michał Probierz i kibice sobie wyobrażają. Po takim czasie spodziewamy się tego, że jakiś stempel zostanie już odciśnięty. Wszyscy jesteśmy rozczarowani.
– Czyli dwa wygrane mecze pana nie satysfakcjonują i oczekuje pan znacznej poprawy gry reprezentacji Polski?
– Co prawda się zdobyć komplet punktów, jednak ja nie spodziewałem się niczego innego przed tymi meczami. Myślałem głównie o tym, jak zaprezentuje się nasza reprezentacja. Patrząc na spotkanie z Litwą, do sensacji zabrakło niewiele. Zdobyliśmy bramkę dopiero po strzale Roberta Lewandowskiego i rykoszecie. Nie widziałem na boisku progresu, ostatnio cały czas mówimy o regresie. W żadnym pełnym meczem ta drużyna nie zaprezentowała się tak, jak oczekiwali kibice oraz eksperci. Wcześniej nie mogliśmy być zadowoleni z tego, że wyglądaliśmy nieźle przez 45 minut z Portugalią, skoro finalnie i tak wysoko przegraliśmy. Brak Piotra Zielińskiego sprawił, że mieliśmy problem. Nie posiadamy również zmienników na innych pozycjach. Nie widzę też następców różnych piłkarzy. To wszystko sprawia, że patrzę zmartwiony na przyszłość. Warto przypomnieć, że graliśmy z przeciwnikami, którzy znajdują się w drugiej setce rankingu FIFA. Spodziewałem się innej postawy sportowej po naszej kadrze narodowej.
– Po meczu z Maltą Robert Lewandowski zdecydował się na krytykę Michała Probierza. Wcześniej taka sama sytuacja miała miejsce z innymi selekcjonerami. Jak pan to odbiera?
– Robert Lewandowski jest przede wszystkim zdecydowanym liderem tej drużyny i postacią nietuzinkową nie tylko w polskiej piłce. Jest znany również ze spokojnego oblicza. Jeżeli już Robert krytykuje i odzywa się na pewne tematy, wskazując swoje niezadowolenie, to chyba o czymś to świadczy. Jednak nie do końca wszystko jest takie fajne, jak Michał Probierz stara się nam to wmówić. Odbiór poszczególnych spotkań podczas konferencji prasowych nie wygląda pozytywnie. Selekcjoner chciałby, aby każdy mówił, że wszystko wygląda dobrze i zmierzamy w dobrą stronę. Te dwa mecze dały mi dużo do myślenia, czy faktycznie podążamy we właściwym kierunku. Wszyscy teraz o tym mówią i są to tematy lubiane przez media. Głos Roberta Lewandowskiego świadczy o tym, że sami zawodnicy są niezadowoleni z tego, jak ta reprezentacja wygląda i kapitan dał temu upust.
– Jeśli okazałoby się, że selekcjoner jest mocno skonfliktowany z Robertem Lewandowskim, co powinien zrobić związek?
– Nie, tutaj już idziemy za daleko. Nie nazwałbym tego konfliktem, aczkolwiek media lubią takie sytuacje, mówią o konflikcie, prowokują i pytają dwie strony. Robert Lewandowski ma prawo do takich słów jako kapitan. Jego pozycja w reprezentacji oraz światowej piłce go do tego upoważnia. Jeśli jest coś nie tak i mu się to nie podoba, to on jest brany na usta wszystkich kibiców. Kibice przychodzą dla niego na stadiony również po to, aby wypowiadać takie rzeczy. Robi to nie po to, aby zaszkodzić selekcjonerowi, tylko w celu zwrócenia uwagi na pewne rzeczy i poprawę naszej sytuacji na boisku. Tutaj raczej konfliktu nie ma, a takie rzeczy w piłce się zdarzają. Zapewne selekcjoner z trenerem jako profesjonaliści wyjaśnią to sobie w cztery oczy. Związek nie reaguje na to, co się dzieje w takich sprawach. Wyznacza on selekcjonera i to on bierze odpowiedzialność za wyniki. One się zgadzają, jednak spoglądam z obawą na mecz z Finlandią. Nasza bariera się zmienia.
– Czy chciałby pan oglądać w reprezentacji Polski więcej młodzieży? Mateusz Skrzypczak imponuje formą, dostał powołanie, a ostatecznie nie otrzymał nawet minuty. Podobnie zresztą Kacper Urbański, który może być rozczarowany.
– Niektóre wybory są dla mnie niezrozumiałe. Widzę pewne niekonsekwencje we wprowadzaniu młodych zawodników. Chociażby Kacper Urbański nie dostał minut w tych dwóch spotkaniach. Wcześniej grał regularnie w naszej drużynie. To trudne doświadczenie dla młodego zawodnika. Zrobiło się wokół niego sporo szumu, jest postrzegany jako przyszłość polskiej piłki. Nagle nie został zauważony i nie dostał nawet minuty. W tych dwóch spotkaniach zagrało tylko dwóch piłkarzy urodzonych w XXI wieku, więc ja nie widzę tutaj młodzieży, a na początku Michał Probierz obiecywał, że będzie ją wprowadzał.