{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
EuroBasket: "Orły" w cieniu. Zaatakują we Francji?

Francja, Hiszpania, Grecja – te trzy zespoły najczęściej wymieniane są w roli faworytów EuroBasketu 2015. Niektórzy zapominają o kadrze Serbii, która do tej pory prezentuje się najrówniej, gromiąc na swej drodze kolejnych rywali. W środę o półfinał EuroBasketu zagra z Czechami.
Serbowie są mało medialną drużyną w europejskiej koszykówce. W składzie próżno szukać gwiazd NBA pokroju Tony'ego Parkera, Paua Gasola czy chociażby Dirka Nowitzkiego. Nie oznacza to jednak, że brakuje tam indywidualności. One są, tylko w takich turniejach jak mistrzostwa Europy, kosztem własnych statystyk, potrafią jak nikt się skonsolidować i grać najbardziej zespołową koszykówkę.
Serbowie wygrali wszystkie swoje mecze w "grupie śmierci". Pokonali w Berlinie m.in. Hiszpanię i Włochy. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie styl. Zrobili to szybko, lekko i przyjemnie, dając wszystkim pozostałym ekipom ostrzeżenie.
Jest to zespół, który powstawał tak naprawdę w 2009 roku na EuroBaskecie w Polsce. Wówczas młodziutki skład zwojował Europę, docierając do samego finału, w którym przegrał z Hiszpanią.

Teraz, większość tych zawodników zyskała niezbędne doświadczenie, które ma zaprocentować we Francji. Generałem drużyny Aleksandra Djordjevicia jest Milos Toedosić. Gwiazda CSKA Moskwa jest drugim najlepiej podającym zawodnikiem mistrzostw, ze średnią 7,3 asysty na mecz. A cała kadra Białych Orłów to najbardziej zespołowo grająca drużyna – ponad 25 asyst w każdym meczu.
Pierwszą opcją w ataku jest Nemanja Bjelica, koszykarz który od nowego sezonu zadebiutuje w NBA. Skrzydłowy, mierzący blisko 210 cm wzrostu, zagra w Minnesocie Timberwolves. Zawodnik kompletny, który przy swoim wzroście świetnie panuje nad piłką, potrafi rzucić z dystansu i do tego świetnie biega. Ostoja drużyny i w obronie, i w ataku.
Bjelica świetnie uzupełnia się z Miroslavem Raduljicą. Olbrzymem, nazywanym King Kongiem. Mający za sobą epizod w NBA środkowy nie ma sobie równych we Francji, miażdżąc w strefie podkoszowej każdego rywala.
Ten trójkąt rozumie się bez słów i jest zagrożeniem dla każdej drużyny w Europie. Przekonali się o tym już Hiszpanie i Włosi. W środę sprawdzą ich Czesi. Droga do finału jak najbardziej przejezdna, tym bardziej że Serbowie rosną w siłę i do samego końca już nikt ich może nie zatrzymać.
