{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
LM: Bayern zdobył twierdzę, kiepski występ "Lewego"

Bayern Monachium pokonał Olympiakos Pireus 3:0 (0:0) w meczu 1. kolejki Ligi Mistrzów. Gole dla Bawarczyków strzelili dwie Thomas Mueller oraz Mario Goetze. Robert Lewandowski poza jedną dobrą sytuacją był niewidoczny i ostatecznie zszedł z boiska po godzinie gry. W drugim spotkaniu grupy F Dinamo Zagrzeb wygrało z Arsenalem 2:1 (1:0).
ZOBACZ ZAPIS RELACJI LIVE ZE ŚRODOWYCH SPOTKAŃ
ZOBACZ WYNIKI, TABELE I TERMINARZ LIGI MISTRZÓW
Drużyna z Pireusu wygrała sześć ostatnich spotkań na swoim stadionie w Lidze Mistrzów. Z Grecji w kiepskim humorach wracali m.in. piłkarze Juventusu, Manchesteru United oraz Atletico Madryt. Mimo to Bayern był zdecydowanym faworytem do zwycięstwa. Przed przerwą gospodarze nie pozwolili jednak drużynie Pepa Guardioli na zbyt wiele i w efekcie Bawarczycy mieli zaledwie jedną dobrą okazję do objęcia prowadzenia.
Arsenal "załatwił" się sam
Xabi Alonso dośrodkował z rzutu wolnego do niepilnowanego w polu karnym Lewandowskiego, ten uderzył głową, ale jego strzał najpierw nogami obronił Roberto, a chwilę później piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Olympiakosu. W pierwszej połowie godna odnotowana była jeszcze próba z dystansu Douglasa Costy, ale i w tym przypadku na wysokości zadania stanął golkiper z Pireusu.
To, co nie udało się Lewandowskiego i Coście, udało się Muellerowi. W 52. minucie reprezentant Niemiec chciał dośrodkować, ale z dośrodkowania ostatecznie wyszedł przepiękny strzał i tym razem Roberto był bez szans. Po godzinie gry boisko opuścił Lewandowski, który poza jedną wspomnianą sytuacją, był niewidoczny.
Bayern nie zachwycił, ale wygrał 3:0 i zdobył twierdzę w Pireusie. Drugiego gola dla Bawarczyków strzelił Goetze, a asystę zaliczył Kingsley Coman, który zmienił Lewandowski, z kolei w doliczonym czasie gry z karnego nie pomylił się Mueller.
W drugim spotkaniu grupy F Dinamo Zagrzeb podejmowało Arsenal i niespodziewanie ograło przybyszy z Londynu 2:1. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Kanonierzy mieli ogromnego pecha. Najpierw w słupek trafił Olivier Giroud, potem samobójczego gola na swoim koncie zapisał Alex Oxlade-Chamberlain, a na "deser" czerwoną kartkę ujrzał wspomniany przed chwilą reprezentant Francji.
Po przerwie gospodarze mając przewagę jednego zawodnika kontrolowali przebieg spotkania i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 58. minucie z rożnego dośrodkował Paulo Machado, w polu karnym najwyżej wyskoczył Fernandes i Chilijczyk strzałem głową podwyższył na 2:0. Arsenal się jednak nie poddał, ale gości stać było tylko na honorowe trafienie Theo Walcotta.

Bujalski popsuł rekordowy występ Casillasa
W grupie G również było ciekawie. Chelsea, która w pięciu pierwszych kolejkach Premier League zanotowała trzy porażki i remis, mierzyła się z Maccabi Tel-Awiw. Zespół prowadzony przez Jose Mourinho również i tego starcia nie rozpoczął najlepiej – w 6. minucie rzutu karnego nie wykorzystał bowiem Eden Hazard. Na jego szczęście koledzy mieli lepiej nastawione celowniki.
Najpierw z wolnego dośrodkował Willian, nikt nie przeciął jego podania i ostatecznie piłka wylądowała w bramce, a w doliczonym czasie gry sędzia podyktował drugą jedenastkę, którą rym razem na gola zamienił Oscar. Po przerwie gospodarze mając dwie bramki przewagi nie forsowali tempa, ale i tak podwyższyli prowadzenie. Najpierw przepięknym strzałem popisał się Diego Costa, a w 78. minucie wynik spotkania na 4:0 ustalił Cesc Fabregas.
W drugiej potyczce tej grupy Dynamo Kijów powracające do Ligi Mistrzów po dwóch latach przerwy podejmowało na Stadionie Olimpijskim FC Porto. W bramce gości stanął Iker Casillas, który wyrównał rekord swojego rodaka Xaviego Hernandeza pod względem liczby występów w tych prestiżowych rozgrywkach. Od środy obaj mają na koncie po 151 spotkań.
Gospodarze nie mieli zamiaru oszczędzać świeżo upieczonego współrekordzisty i w 20. minucie za sprawą Ołeha Husiewa wyszli na prowadzenie. Z dobrego wyniku cieszyli się jednak zaledwie 180 sekund – kapitalne dogranie Miguela Layuna równie ładnym strzałem głową na gola zamienił Vincent Aboubakar. Ten sam zawodnik wpisał się na listę strzelców także w drugiej połowie, ale Porto nie dowiozło wygranej do końca – remis 2:2 w 89. minucie zapewnił bowiem gospodarzom Witalij Bujalski.