| Kolarstwo / Kolarstwo szosowe / Kolarstwo - MŚ
W ubiegłym roku w Ponferradzie Bartosz Huzarski był jednym z najważniejszych pomocników Michała Kwiatkowskiego w zakończonej sukcesem walce o tęczową koszulkę. Kolarz grupy Bora-Argon jest przekonany, że także w tym roku "Kwiatek" zdobędzie medal.
W niedzielę najlepsi kolarze zmierzą się w Richmond w wyścigu elity ze startu wspólnego. Zdaniem trenerów i samych zawodników, przygotowana przez Amerykanów trasa odpowiadać będzie właśnie takim kolarzom, jak Michał Kwiatkowski.
– To będzie typowy "klasyk". Przewiduję, że przebieg rywalizacji będzie bardzo przypominał wiosenne "jednodniówki". Trzeba pamiętać, że w takim wyścigu decydować może nie tylko forma dnia, ale także szczęście. Wiele może zależeć od pogody, uniknięcia kraks czy defektów – zauważył Huzarski.
Kolarz Bora-Argon ocenił też, że – wbrew powszechnej opinii – Polacy z kilku powodów są w trudnej sytuacji.
– Będziemy bronić tęczowej koszulki. W związku z tym, według takich niepisanych zasad panujących w peletonie, mamy pewne obowiązki. Szczególnie w pierwszej fazie wyścigu. Wszyscy będą oczekiwać kontrolowania tempa głównej grupy czy gonienia ucieczki. A to wszystko kosztuje więcej sił. Powiem więcej – nie da się kontrolować wyścigu jadąc w sześciu (w ubiegłym roku w MŚ Polska jechała w 9-osobowym składzie – red.) – przestrzega Huzarski.
Według zapowiedzi selekcjonera reprezentacji Polski, Piotra Wadeckiego, biało-czerwoni pojadą w Richmond z zamiarem obrony tęczowej koszulki. Cała ekipa będzie więc podporządkowana Kwiatkowskiemu. Realizację tych zapowiedzi Huzarski uważa za absolutnie kluczową w niedzielnym wyścigu.
– Obawiam się, że możemy mieć problem z ułożeniem drużyny z tylu indywidualności. Poza Michałem mamy przecież bardzo mocnego Rafała Majkę i nieobliczalnego Tomka Marczyńskiego – przypomina kolarz grupy Bora-Argon.
Huzarski, zapytany o najlepszą taktykę dla Polaków uważa, że kolarze Piotra Wadeckiego muszą podjąć ryzyko.
– W sześciu nie obstawimy całego wyścigu i wszystkich jego scenariuszy. Zespół musi mieć ustalonych kilka wariantów taktycznych. Ale przede wszystkim musimy zaryzykować. Poczekać na kluczowy moment, czyli ostatnie 40-50 kilometrów. Trzeba pojechać nawet trochę po chamsku i pokazać, co się nosi w spodniach! – ocenił.
– Na początku pójdzie pewnie ucieczka. Jeden z Polaków powinien w niej być, żebyśmy później nie musieli dyktować tempa w peletonie. Niech goni ktoś inny. W końcowej fazie wyścigu Majka i Marczyński powinni według mnie obstawiać wszystkie ataki z peletonu, zaś Kwiatkowski niech zachowuje siły i spokojnie czeka na finisz mniejszej grupy. Michał lubi przecież klasyki i wie, jak zmobilizować się na decydujące fragmenty wyścigu, mając już w nogach 250 kilometrów – prognozuje reprezentant Polski.
Huzarski odniósł się także do brukowanych fragmentów trasy, które są nowością na mistrzostwach świata.
– Ten pomysł bardzo mi się podoba. Kolarstwo idzie przecież w kierunku widowiskowości i większej oglądalności. A na brukach zawsze dużo się dzieje. Oczywiście sami kolarze będą narzekać, bo nikt nie lubi jeździć po "kocich łbach", ale nasz głos jest najmniej ważny – jesteśmy przecież tylko aktorami w tym teatrze– podsumował.
Zapytany o faworytów niedzielnej rywalizacji wymienia jednym tchem Simona Gerransa, Alejandro Valverde, Petera Sagana, Kwiatkowskiego, Diego Ulissiego oraz Belgów Grega Van Avermaeta, Toma Boonena i Philippa Gilberta.
– Trzeba jednak pamiętać, że poza dobrą formą ważne będzie szczęście, a kolarskie mistrzostwa świata często lubią sypnąć niespodziankami. Typowanie faworytów to loteria – powiedział.
– Pomimo szerokiego grona kandydatów do medali, widzę Michała Kwiatkowskiego na podium. Nie odważę się tylko powiedzieć, na którym stopniu. Ale wiem, że na pewno Polak stanie na pudle! – zakończył Huzarski.
Wyścig elity mężczyzn ze startu wspólnego rozegrany zostanie w niedzielę, a nowego mistrza świata poznamy ok. godziny 21:40 czasu polskiego.