Artur Boruc spędził w Szkocji pięć lat. Miłe wspomnienia ma również z Hampden Park, na którym w czwartek Polacy zagrają ze Szkocją w eliminacjach Euro 2016. Sześć lat temu w półfinale Pucharu Ligi strzelił na tym stadionie gola.
Szkoci mają szanse wyłącznie na grę a barażach, z kolei Polacy już po meczu w Glasgow mogą się cieszyć z awansu. Warunek? Biało-czerwoni muszą wygrać, a Niemcy nie mogą przegrać na wyjeździe z Irlandią. Scenariusz zatem prawdopodobny. Boruc nie ma jednak złudzeń, że przed zawodnikami Adama Nawałki niezwykle trudne zadanie.
I trudno mu nie wierzyć. W końcu w Celtiku grał pięć lat więc tamtejszy
futbol zna od podszewki. – To był znakomity okres w mojej karierze. Do
dziś czas spędzony w Szkocji wspominam bardzo dobrze. Mam tam nawet
jeszcze dom, do którego co jakiś czas wracam – cytuje Boruca dziennik
"The Herald".
Boruc ma dobre wspomnienia również z Hampden Park. W
2009 roku w półfinale Pucharu Ligi jego Celtic rywalizował z Dundee
United. W regulaminowym czasie gry oraz w dogrywce gole nie padły. O
awansie decydowały zatem rzuty karne, które 11:10 wygrała drużyna z
Glasgow. Jedną z jedenastek na bramkę zamienił Boruc, który tym samym
został pierwszym bramkarzem w historii klubu, który tego dokonał.
–
Większość moich wspomnień związanych jest z Celtic Park, ale i na
Hampden zagrałem kilka dobrych meczów. Gol w serii rzutów karnych to
była dla mnie wyjątkowa chwila. Takich momentów się nie zapomina –
wspomina.
Bramkarz dobrze zna się także z aktualnym
selekcjonerem Szkotów, który był jego trenerem w Celtiku. Niewykluczone,
że w przypadku braku awansu na Euro 2016 Gordon Strachan straci pracę.
Zdaniem Boruca, to nie byłoby najlepsze rozwiązanie dla tamtejszej
reprezentacji.
– Szkoci byliby szaleni, gdyby pozwolili
odejść Strachanowi. To bardzo dobry trener, który wykonał z kadrą
znakomitą robotę. Drużyna się rozwija i Gordon powinien zostać na
kolejne eliminacje – kończy Boruc.